Do ataku doszło przed dziewiątą rano w Abu Ghraib, około trzydziestu kilometrów na południe od Bagdadu.
Konwój dwudziestu wojskowych pojazdów przejeżdżał obok porzuconego samochodu, gdy doszło do silnej eksplozji. Jeden Amerykanin zginął, dwóch odniosło rany i zostało opatrzonych przez kolegów jeszcze na miejscu eksplozji.
Jeden z żołnierzy natychmiast po eksplozji otworzył ogień z karabinu. Według relacji świadków, inny żołnierz miał się skarżyć na zbyt słabą ochronę przed atakami. "Widzieliśmy już dosyć, jesteśmy tu wystarczająco długo" - miał powiedzieć żołnierz.
Zmarły w Abu Ghraib żołnierz to 33 Amerykanin zabity w Iraku od czasu ogłoszenia 1 maja br. przez prezydenta Busha zakończenia głównych działań wojennych w Iraku.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.