MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

09/10/2006 21:24:46

Witajcie w Unii

Komisja Europejska zdecydowała o przyjęciu Rumunii i Bułgarii do Unii Europejskiej od 1 stycznia 2007 r. Czy rynek pracy w Wielkiej Brytanii stanie otworem dla obywateli nowych państw członkowskich, tak jak to było w przypadku Polski? Byłbym bardzo ostrożny, jeśli chodzi o otwieranie rynku pracy dla Bułgarów i Rumunów - mówi menedżer jednej z firm na terenie Londynu.

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Przyznaje, że zatrudnia wielu pracowników z krajów przyjętych do Unii w 2004 roku, którym stworzono możliwości pracy w Wielkiej Brytanii, w szczególności Polaków. - Właściwie bez nich moja firma nie mogłaby funkcjonować - dodaje. Uważa jednak, że jego kraj na razie przyjął już dość imigrantów. Poza tym Polska wywodzi się z kręgów kultury europejskiej i jej mieszkańcy są bliscy kulturowo Brytyjczykom. Rumunia i Bułgaria to już według niego inna kultura.Spodziewa się, że duża część ludności tych krajów to muzułmanie.

Mafia, żebracy i prostytutki
- To jedne z najbiedniejszych krajów świata - oświadcza. - Jeśli otworzymy granice, cała masa żebraków przyjedzie szukać tu szczęścia. Uważa to za zjawisko jak najbardziej naturalne. W jego ocenie ceny wynajmu mieszkań są już w tej chwili niebotycznie wysokie, zwłaszcza w Londynie, a służby socjalne, takie jak szkolnictwo czy opieka zdrowotna, działają na granicy wydolności. Wszystko z powodu dużej liczby imigrantów z Europy Wschodniej. - Obawiam się, że jeśli dorzucimy do obecnego stanu masę ludzi z Bułgarii i Rumunii, Wielka Brytania eksploduje - ostrzega. Przypomina, że gdy rząd otwierał rynek pracy dla obywateli poprzedniej grupy akcesyjnej, spodziewał się przyjazdu najwyżej kilkunastu tysięcy imigrantów. Z tego co widzi, przyjechały ich setki tysięcy. Teraz słyszy, że rząd szacuje, iż może przyjechać nawet 350 tysięcy osób z Bułgarii i Rumunii. - Rozumiem, że mam sobie to pomnożyć przez dwadzieścia czy więcej. Przecież to znaczy, że zaleją nas miliony - wieszczy. Agnieszka pracuje za barem w jednym z londyńskich pubów. Również nie jest zachwycona perspektywą przyjazdu do pracy obywateli najnowszych krajów członkowskich. - W Polsce chyba już to trochę mieliśmy - przypomina sobie masy rumuńskich żebraków na ulicach miast, mafię, alfonsów i tanie bułgarskie prostytutki na poboczach dróg. - „W paszczu” za dwadzieścia złotych. Nawet studenta stać - mówi. Obawia się, że nowi przybysze będą podejmować się prac na takich warunkach i za takie pieniądze, że dla innych nie będzie pracy.

Zostaną sami emeryci
Desislava Slavkova przyjechała do Londynu z Bułgarii pięć lat temu. - Do Wielkiej Brytanii dostałam się oczywiście dzięki wizie studenckiej. Powiedziałam urzędnikowi ambasady, że jadę do szkoły językowej - zdradza. Po pół roku pobytu stwierdziła jednak, że poznała język na tyle, że chętnie podejmie pracę i zostanie na dłużej. Dziś jest menedżerem biura w TGM Publishing Ltd., którego właścicielem też jest Bułgar. Firma zajmuje się obsługą bułgarskiej społeczności w Londynie. - Już w tej chwili są nas tutaj tysiące - informuje. Co tydzień organizują dyskotekę dla ludzi z Bułgarii. - Czasem przychodzi nawet 600 osób - chwali się. Raz w miesiącu na zaproszenie jej firmy przyjeżdża na koncert któraś z bułgarskich gwiazd estrady. Organizują też na miejscu wybory miss i mistera Bułgarii w Londynie. Zwycięzcy biorą później udział w ogólnokrajowym finale w Sofii. Wydają też jeden z trzech bułgarskojęzycznych tygodników w Londynie. „Budilnik” jest drukowany w Bułgarii w 400 egzemplarzach i przylatuje do Londynu samolotem sponsora - bułgarskich linii lotniczych Balkan. Przyznaje, że wstąpienie jej kraju do Unii Europejskiej było dla wszystkich mieszkańców marzeniem. Nikt nie miał wątpliwości, że to jedyna droga rozwoju i walki z korupcją w jej kraju. Nie obawiałaby się jednak zalewu imigrantów zarobkowych. - Bułgaria już w tej chwili rozwija się bardzo szybko, jest wiele zagranicznych inwestycji, szczególnie na rynku nieruchomości, a dzięki Unii będzie tylko jeszcze lepiej - opowiada. Według niej nie wszystkim Bułgarom aż tak się podoba w Wielkiej Brytanii. W ciągu ostatnich lat wielu jej znajomych wróciło do kraju po 2, 3 latach pobytu. Nawet jej kuzyn wrócił do Bułgarii po pięciu latach, chociaż mógł się już starać o prawo stałego pobytu. Według jej wiedzy wielu Bułgarów wyjechało też do innych krajów, takich jak Włochy, Francja, czy Hiszpania. - Bułgaria to mały kraj. Przecież nie mogą tam zostać sami starzy ludzie - tłumaczy.

Londyńskie Favelas
Costel Petre przyjechał do Londynu z rodzinnej Rumunii w 2000 roku. - W 1997 roku naszemu krajowi odmówiono negocjacji na temat wstąpienia do Unii, a w 2000 roku usłyszeliśmy, że za rok może nas zaproszą - wspomina. Wraz z żoną uznali wtedy, że wstąpienie ich kraju do Unii i normalne życie w Rumunii są zbyt odległe i niepewne. Dziś jest pracownikiem jednej ze znajdujących się w pobliżu Oxford Street firm inwestycyjnych. - W czasie swoich corocznych wakacji w Rumunii wydaję równowartość tamtejszych rocznych zarobków. Uważam, że to już duża pomoc dla ojczyzny z mojej strony - śmieje się. Tak naprawdę swoje patriotyczne poczucie obowiązku realizuje będąc dyrektorem woluntarystycznego stowarzyszenia „Romania in The Third Milenium”, czyli „Rumunia w Trzecim Tysiącleciu”. - Zajmujemy się pomocą obecnym już tu na miejscu obywatelom Rumunii. Pomagamy im szkolić język, uczymy, jak znaleźć pracę, jakie przysługują im prawa - wyjaśnia. Obecną liczebność swojej społeczności na Wyspach oszacowuje na kilka tysięcy osób w Londynie i może kolejne kilka rozsianych po reszcie kraju. Czy jeśli Wielka Brytania pozwoli, przyjedzie więcej? Na pewno, ale ile, tego nie potrafi przewidzieć. - Załóżmy jednak nawet, że będzie to 400 tysięcy - mówi. - Czy ci ludzie przyjadą tu stać bezczynnie na ulicach? Nie! Jeśli nie znajdą pracy, wrócą do siebie - przewiduje. Według niego Wielka Brytania to nie kraj, w którym mogłyby powstać osiedla prowizorycznych domków na obrzeżach miast. - Ani prawo, ani klimat tutaj na to nie pozwoli - zapewnia. Poza tym jego kraj rozwija się szybko. Ostatnio, dzięki wprowadzeniu liniowego podatku, dochody do budżetu państwa zwiększyły się jednorazowo o 25 procent, bo ludzie uznali, że nie opłaca im się pozostawać w tzw. szarej strefie.

Dyskryminacja
- Nie ma co ukrywać, dalej jest to kraj biedny, ale jeśli tylko ludzie będą mieli pracę, nie wyjadą - ocenia. Z doświadczeń swoich znajomych wie przecież, jak ciężko znoszą niektórzy emigrację. Poddają się po kilku miesiącach ciężkiej pracy. Inni wracają nawet po latach udanej kariery. Poza tym uważa, że odpływ najczęściej tych najlepiej wykwalifikowanych pracowników do pracy za granicą, to nieszczęście jego kraju. - Nie wystarczy, że będą pieniądze na autostrady z Unii. Ktoś jeszcze musi umieć je wybudować - podkreśla. Mimo to uważa, że Wielka Brytania nie ma prawa zamknąć dla obywateli Rumunii swojego rynku pracy. - Ten kraj żyje dzięki imigrantom. Sprzątaczka czy robotnik budowlany może nie przyczyniają się do rozkwitu kultury, ale dzięki ich wytrwałej i ciężkiej pracy ten kraj się bogaci - mówi. Nie rozumie obecnej nagonki medialnej na imigrantów z Europy Wschodniej, w tym Polaków, która jednak w znacznej mierze przyczyniła się jego zdaniem do wątpliwości w sprawie jego krajanów. W najmniejszym stopniu nie wierzy, żeby taka na przykład brytyjska służba zdrowia miała problemy. Nie z powodu imigrantów w każdym razie. - Ktoś ma najwyraźniej w tym interes, żeby nastraszyć wszystkich przed nami. Jakieś afrykańsko-azjatyckie lobby może - podejrzewa. - To z tamtych rejonów głównie przybywali dotąd imigranci zarobkowi. Teraz wyraźnie wypierają ich ci z Europy Wschodniej. To może boleć - ocenia. Wielka Brytania nie ma według niego wyboru. Musi zezwolić obywatelom Bułgarii i Rumunii na legalną pracę na swoim terenie, albo wprowadzić ograniczenia również dla poprzednich krajów akcesyjnych, w tym Polski. - Mój kraj wstępuje do Unii nieco później niż wasz - mówi. - Ale to ta sama fala rozszerzenia. Nierówne traktowanie obywateli z nowych krajów członkowskich byłoby zwykłą dyskryminacją. Jeśli do tego dojdzie, moja organizacja podejmie działania prawne - ostrzega.

Zielone światło z Brukseli
• Komisja Europejska dała zielone światło dla wejścia Rumunii i Bułgarii do Unii Europejskiej już od 1 stycznia 2007 roku. Tym samym liczba członków Wspólnoty zwiększy się do 27. Polecając przywódcom państw UE przyjęcie Rumunii i Bułgarii do Unii już w przyszłym roku, Komisja Europejska wytyka obu krajom bałkańskim poważne braki, głównie w systemie dystrybucji unijnych funduszy, bezpieczeństwie żywności, wymiarze sprawiedliwości, walce z korupcją i zorganizowaną przestępczością. KE zagroziła, że utworzy specjalny system monitorowania obu krajów. I jeśli niedociągnięcia nie zostaną naprawione, to w ciągu trzech lat od wejścia tych krajów do UE Komisja Europejska będzie mogła zastosować tzw. klauzule ochronne, ograniczające ich korzyści z członkostwa w UE. 22-milionowa Rumunia wystąpiła o członkostwo w Unii 22 czerwca 1995 roku, a 8-milionowa Bułgaria 14 grudnia 1995. Rozszerzenie UE o Rumunię i Bułgarię może być ostatnim do czasu przyjęcia przez Unię Europejską nowego traktatu, który zreformuje unijne instytucje, tak by zapewnić rozszerzonej Unii sprawne funkcjonowanie. Niepewne losy unijnej konstytucji i niemal pewna konieczność rozpoczęcia nowych negocjacji sprawiają, że w kolejce do UE poczekać będzie musiała nawet Chorwacja, która planowała wstąpienie do UE już w 2009 roku.

Polityka przymkniętych drzwi
• Rząd brytyjski poinformował, że zapewni jedynie „stopniowy dostęp” do swego rynku pracy imigrantom z Rumunii i Bułgarii. Analizuje różne formy kontroli, które mogłyby być zastosowane. Odpowiednie projekty mają być zgłoszone pod obrady parlamentu przed końcem listopada. Wielka Brytania była obok Irlandii i Szwecji jednym z trzech krajów UE, które natychmiast po rozszerzeniu w 2004 roku otworzyły swój rynek pracy dla obywateli nowych państw członkowskich, w tym Polski. Od tamtej chwili w Wielkiej Brytanii pozwolenie na pracę otrzymało 427.095 osób pochodzących z Europy Środkowej i Wschodniej (dwie trzecie tej liczby stanowili Polacy). W tej sytuacji Brytyjczycy nie są już tak chętni do bezwarunkowego otwarcia się na imigrantów.

Chcą emigrować
• Dwanaście procent rumuńskich rolników chce w przyszłym roku, kiedy ich kraj będzie już w UE, wyjechać do pracy za granicę - wynika z sondażu przeprowadzonego przez Narodową Agencję Strategii Rządowych. Rząd tego kraju zaapelował do Wielkiej Brytanii o otwarcie rynku pracy dla swoich obywateli po wejściu Rumunii do Unii Europejskiej w przyszłym roku. Wielka Brytania zastanawia się, czy wprowadzić czasowe ograniczenia imigracji zarobkowej z obydwu bałkańskich krajów. Rumunia, ze średnią płacą na poziomie 200 euro miesięcznie, jest jednym z najbiedniejszych krajów byłego bloku sowieckiego. Bezrobocie jest tam natomiast rekordowo niskie, a wzrost gospodarczy wynosi 7 proc. PKB rocznie.

Jaromir Rutkowski
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska