09/10/2006 21:08:27
Bożenka wsiadła w Polsce w autokar w końcu siódmego miesiąca ciąży. Z Podkarpacia do Londynu droga daleka. Ciężko jej było jechać. Duży brzuch już przeszkadzał, ale co tam! Po 32 godzinach dojechała. Na Victorii czekał mąż. Niby w Londynie już od trzech lat. Niby już legalnie. Niby mu jakąś robotę nową obiecali, ale jakoś nic dotąd nie ma. Niby mają gdzie mieszkać, ale to jest mieszkanie kuzyna kolegi, który odstąpił je na parę tygodni. Kuzyn kolegi właśnie pojechał po narzeczoną i jej szwagra. W międzyczasie Bożenka z Heńkiem mogą sobie u niego pomieszkać.
Bożenka po podróży dostała okropnych bóli w nerkach. Już w Polsce ją bolały. Z nerkami ma problemy od dawna. Teraz brała antybiotyki. W autokarze łyknęła ostatnią tabletkę. Miało jej przejść. Ale coś nie przeszło. Pewnie się po drodze te nerki wytrzęsły, czy co? Jak w nocy zaczęło ja boleć okropnie, to zadzwonili po pogotowie. Wykręcili 999. Karetka zaraz przyjechała, i przewiozła ich gdzie trzeba. Na AE (Accident & Emergency). Ale dogadać się tu nie bardzo mogli. Bożenkę bolało coraz bardziej, no to wtedy ją z parteru przewieźli na piętro. Na porodówkę. I na tą porodówkę zawołano polskiego tłumacza. Tłumacz mógł przyjechać dopiero o jedenastej rano. Bożenka od pierwszej w nocy do jedenastej przeleżała więc na porodówce. Obok siedział na krzesełku mąż Heniek. Przez cały ten czas, nic się właściwie nie wydarzyło. Ona leżała on siedział. Szpital czekał na tłumacza. Żadnych badań nie przeprowadzono. Wydziwiano za to nad badaniami, które Bożenka przy sobie miała i próbowała nimi szpital zainteresować. Były nawet zdjęcia USG z pięknym dzieciątkiem w środku! Szpital jednak na badania spojrzeć nie chciał. Nie ich. Muszą mieć swoje własne.
Tłumacz jak obiecał, tak stawił się do szpitala o jedenastej. Zaraz też próbował wstawić się za Bożenką. Ale na nic się to nie zdało. Bardzo żal było tłumaczowi Bożenki. Mogła być z powodzeniem jego córką. A że „córka” – Polka naiwna i niedoinformowana – to tym bardziej serce boli. Trzeba było dać „dziecku” literaturę odpowiednią zanim się w świat wypuściło! Trzeba było pouczyć i douczyć! Broszury jakieś wydrukować. W telewizorze coś o tym puścić. W radio jednym z drugim przestrzec córki – Polki i synów – Polaków, żeby jak naiwniacy nie wypuszczali się w drogę, w nadziei, że jakoś to będzie. I w przekonaniu, że co jak co, ale szpital w Anglii na pewno okaże się lepszy od tego na Podkarpaciu. (Oj, czyżby?) Nawet gdyby się takim okazał, Bożenka już tego nie doświadczy.
Zawołana do łóżka Bożenki szpitalna „Inkwizycja” w osobie pani Overseas Visitors Manager, poprzez tłumacza zadała kilkadziesiąt pytań. Na jak długo tu przyjechała, do kogo, czy z wizytą, czy na stałe, gdzie mieszka, czy mąż pracuje, gdzie pracuje, jaki jest telefon do tej pracy, a adres, jak nazywa się lekarz domowy (GP).... co? – nie są zarejestrowani u lekarza!?... (well, well, I see) ... Mąż tu już od 3 lat i nie ma lekarza? ... (well, well). Pani Overseas Visitors Manager przedstawiła Bożence zestaw dokumentów, które wszystko miały jej wyjaśnić. Jasno i przejrzyście. Niektóre fragmenty podkreślono na żółto, co tę przejrzystość miało wydobyć. I wydobyłoby, gdyby Bożenka umiała to wszystko przeczytać.
Tłumacz dwoił się i troił. Bożence w oczach migało od patrzenia na stertę dokumentów i w gardle wyschło od odpowiadania na pytania. Osłabła też trochę, po przecież od pierwszeej w nocy do południa nie dostała nic do zjedzenia. Mąż Heniek przyniósł jej więc wodę w plastikowym kubeczku. Z automatu na korytarzu. „Inkwizycja” na chwilę przestała pytać i patrzyła jak Bożenka pije. Po krótkiej przerwie, procedurę wyjaśniającą podjęto od nowa. Wszyscy dowiedzieli się, że Bożenki przecież nikt ze szpitala nie wygania, że owszem mogą udzielić jej pomocy, mogą zrobić jej odpowiednie badania, ale wszystko to ma swoją cenę.
Dla przykładu rzucono parę cyfr. I tak, poród w tym szpitalu kosztowałby 2,300 funtów. Gdyby trzeba było robić cesarskie cięcie dorzucą do tego 900 funtów. A podstawowe badania to tak około 100, 200, 300 za każde. Tłumacz próbował wyprosić najprostszą analizę moczu, ulżenie w bólu i zapisanie odpowiednich leków. Niestety to też miało swoją cenę, a Bożenka nie miała pieniędzy. Na pytanie: czemu przyjechała do Londynu w tak zaawansowanej ciąży, z nie wyleczoną infekcją, i zupełnie na to wszystko nie przygotowana, Bożenka odpowiedziała, że ona myślała że wszystko tutaj dostanie. A jej koleżanka tłumaczyła, że po co ona ma w Polsce siedzieć sama a Heniek tu, niech wsiada w autobus i przyjeżdża. No to wsiadła i przyjechała.
Tłumacz uznawał prawne argumenty przedstawiane przez Overseas Visitors Manager. Prawo jest prawem,a Department of Health wyraźnie określa co się komu należy a co nie. Są na to odpowiednie dokumenty, przepisy i międzynarodowe ustalenia. Jest też strona internetowa:
www.dh.gov.uk/PolicyAndGuidance/International/OverseasVisitors...
Należy ją wnikliwie przeczytać. A przede wszystkim bardzo dokładnie na polski przetłumaczyć. Tymczasem w poczekalni przychodni położniczej (w której tłumacz bardzo często bywa), informacje i broszury są we wszystkich możliwych językach np. Dari, Gujerati, somalijskim, albańskim... A po polsku nie ma!
W poczekalni tej wisi też plakat. Takiej oto treści: „What is your usual country of residence? If the UK is NOT your usual country of residence, please seek advice BEFORE treatment, contact Aruna Murgai on telephone: 020 8453 2664 or mobile: 07946 534638”.
Może warto by było rozpowszechnić te numery i bardzo dokładnie dowiedzieć się „u źródeł” wszystkiego, co naszego zdrowia, a przede wszystkim zdrowia przyszłych matek dotyczy. Może dzięki temu zmniejszy się w Polsce ilość naiwnych, lekkomyślnych i niedoinformowanych Bożenek i Heńków?
Po dwunast godzinach spędzonych na oddziale porodowym, na który ją z woli szpitala przeniesiono z pogotowia (gdzie gdyby nie zaawansowana ciąża, udzielono by jej pewnie doraźnej pomocy?), nasza bohaterka opuściła szpital z takim samym bólem nerek, z jakim do niego przyjechała. I o ile argumenty prawne do tłumacza przemawiają, nie może się jednak pogodzić z etycznymi i humanitarnymi, które wzbudzały i wzbudzają nadal jego poważne wątpliwości. Czy słusznie?
Kiedy Bożenka i Heniek wyszli na ulicę, Heniek głośno myślał: „Może by pójść do jakiegoś innego szpitala? Może by tam ciebie zbadali? Dali jakiś antybiotyk? A może poszukajmy polskiego lekarza? Podobno gdzieś tu jest. Tylko gdzie? A w razie czego, to wiesz co Bożenka... wrócisz do domu i tam sobie urodzisz! Tylko czy cię jeszcze wezmą na autokar?”
Ewa Kwaśniewska
Pytania i odpowiedzi:
Jestem Polakiem, mieszkam i pracuję w Wielkiej Brytanii. W najbliższym czasie planuję krótki pobyt w Polsce. Jakich dokumentów potrzebuję, żeby otrzymać opiekę zdrowotną w Polsce (włącznie z leczeniem szpitalnym)?
W związku z tym, że mieszka Pan i pracuje w Wielkiej Brytanii, podlega Pan brytyjskiemu prawu w zakresie zabezpieczenia społecznego. Zgodnie z przepisami wspólnotowymi ma Pan prawo do niezbędnych świadczeń zdrowotnych podczas pobytu w innych państwach członkowskich (w tym w Polsce) na koszt Wielkiej Brytanii. O uprawnieniach tych zaświadcza Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego, (EKUZ) – European Health Insurance Card (EHIC). W przypadku Wielkiej Brytanii formularz wniosku można pobrać na poczcie. Szczegóły na stronie internetowej: https://www.ehic.org.uk
EKUZ uprawnia do świadczeń zdrowotnych niezbędnych podczas pobytu w innym państwie, uwzględniając rodzaj tych świadczeń i przewidywany czas pobytu. O tym, jakie świadczenia są dla danej osoby niezbędne według powyższych kryteriów, decyduje lekarz w państwie pobytu. W razie potrzeby mogą to być również świadczenia szpitalne.
Na podstawie EKUZ otrzyma Pan w Polsce świadczenia zdrowotne w placówkach posiadających umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Opieka zostania Panu udzielona na takich samych zasadach, jak osobom ubezpieczonym w Narodowym Funduszu Zdrowia, tj. w większości przypadków nieodpłatnie (np. poza opieką stomatologiczną, w której tylko część świadczeń jest finansowana przez NFZ); będzie Pan miał również prawo do leków refundowanych na ogólnych zasadach. W tym samym stopniu, co ubezpieczonych w NFZ, będą Pana dotyczyły zasady związane z listami oczekujących na świadczenia zdrowotne.
Należy pamiętać, że EKUZ nie daje żadnych uprawnień, gdy celem podróży jest odbycie leczenia, a więc nie można na jej podstawie skorzystać z zaplanowanych świadczeń w innym państwie. Można natomiast ubiegać się o zgodę swojej instytucji ubezpieczeniowej na planowane leczenie w innym państwie członkowskim (formularz E 112). Informacje o zasadach ubiegania się o taką zgodę może Pan uzyskać na stronie internetowej brytyjskiego Department of Health.
Jeśli uzyska Pan formularz E 112 i okaże go w polskiej placówce służby zdrowia, zostanie Pan potraktowany tak samo, jak polski ubezpieczony, tzn. leczenie będzie nieodpłatne w takim samym zakresie, jak dla polskich ubezpieczonych.
Natomiast jeśli skorzysta Pan w Polsce z zaplanowanych zabiegów nie posiadając formularza E 112, zostanie Pan traktowany jako pacjent prywatny, a więc będzie Pan zobowiązany do pokrycia pełnych kosztów leczenia. Szpitale stosują w takich sytuacjach własne cenniki.
Po co Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego, przecież i tak udzielą nam pomocy w razie wypadku.
Oczywiście, że pomoc zostanie udzielona. Niestety, taka osoba będzie musiała pokryć koszty udzielonych świadczeń z własnej kieszeni. Dopiero po powrocie do Polski, z rachunkiem od świadczeniodawcy i dokumentacją, będzie mogła się ubiegać o zwrot poniesionych kosztów od polskiego ubezpieczyciela.
Czy będę mógł wykupić lekarstwa za granicą? Wybieram się tam na pół roku, do Francji. Lekarstwa szybko tracą ważność, więc chciałbym je kupić na miejscu. Czy będzie możliwa refundacja?
Recepty wystawione w Polsce muszą być zrealizowane w Polsce. Wykupienie leków za granicą, na recepcie wystawionej w Polsce, w takim przypadku możliwe jest jedynie za pełną odpłatnością. Jednak nie wszystkie kraje honorują takie recepty i może istnieć problem ze zrealizowaniem tych recept nawet za pełną odpłatnością.
Jestem osobą często podróżującą. Czy przed każdym wyjazdem będę musiał zgłaszać się do NFZ po Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego, czy nie można wystawić jakiegoś zaświadczenia ważnego np. przez 1 lub cały rok? Zaznaczam, iż podróżuję jako turysta.
Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego wydawana na wyjazdy turystyczne jest co do zasady ważna 2 miesiące. Kartę z dłuższymi okresami ważności, ze względu na rodzaj przysługujących uprawnień, mogą otrzymać emeryci, renciści, osoby pobierające świadczenia przedemerytalne, studenci i uczniowie.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Tanie kursy uk na wszystkie wozki...
TANIE KURSY UK NA WSZYSTKIE WOZKI WIDLOWE I MASZYNY BUDOWLAN...
Szukasz pracy? podnieś swoje kwal...
SZUKASZ PRACY? PODNIES SWOJE KWALIFIKACJE I ZACZNIJ ZARABIAC...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Przyjme instruktora kursu operato...
PRZYJME DO PRACY TRENERA - INSTRUKTORA KURSU OPERATOROW MASZ...