Z Londynu do Wracławia

Wrocław to w tej chwili jeden wielki plac budowy. W samym mieście niemal komunikacyjny paraliż, bo poprawia się przeprawy przez Odrę, ulepsza nawierzchnię dróg. Ludzie przeklinają, że przejechać miasto nawet w cztery godziny się nie da, ale widzą też, jak przybywa nowych fabryk, nowych miejsc pracy.
Paweł Romaszkan, który szefuje biuro rozwoju Wrocławia nie ma wątpliwości, że ściągnie ludzi z Londynu do pracy w stolicy Dolnego Śląska to dobry pomysł.
– W najbliższych latach powstanie tu sto tysięcy nowych miejsc pracy. Już teraz wielu dyrektorów alarmuje, że nie mogą skompletować załóg. Usadowiły się u nas największe zachodnie koncerny, nasze uczelnie opuszcza każdego roku armia wykształconych fachowców. Ale to wszystko mało. Sięgamy po tych z Londynu.
Dlaczego Wrocław uparł się właśnie na Polaków, którzy znaleźli zajęcie w stolicy Wielkiej Brytanii?
– To proste – przekonują w biurze rozwoju Wrocławia. – Ci, którzy tam pracują poznali język, nowe technologie, mają dobre nawyki pracy. Po co mają nasi inżynierowie pracować w Londynie na zmywaku. Lepiej niech pakują walizki i przyjeżdżają do nas– brzmi zachęta.
W ślad za nią pójdzie szeroka akcja promocyjna. I to w samym Londynie. Ulotki, koncerty i to wszystko, co ma osiadłym w Londynie Polakom przypomnieć, że Wrocław na nich czeka.
– Gdyby jeszcze te zarobki – mówi Adam Palimąka z Oleśnicy, który zaraz po skończeniu inżynierskich studiów pojechał do Wielkiej Brytanii. Miał podstawy języka angielskiego, ale pracy w zawodzie nie znalazł i mimo że nie narzeka na życie, to jednak praca na trzy zmiany w piekarni już zaczyna go nudzić. Poza tym koszty utrzymania w stolicy Anglii. Koszmar. Odłożyć się uda 400 funtów na miesiąc i to wszystko.
– Mam 28 lat, nie chcę życia zmarnować w Londynie. Patrzę na wielu rodaków i widzę, jak sami siebie niekiedy oszukują, bo gna ich do kraju tęsknota, a powstrzymuje brak pracy i perspektyw w Polsce.
– Można nasza akcja Londyn jest taką nadzieją nie tylko dla młodych – zastanawia się Romaszkan.
Już są pierwsze efekty akcji wrocławskiej. Coraz więcej zapytań, ile zarobią, ile kosztuje wynajęcie pokoju? To może być początek powrotnej fali. A z czasem, jak mówią we wrocławskim ratuszu, zarobki w Polsce też pójdą w górę.
32-letni Marcin pracuje w Londynie od kilkunastu miesięcy. Przed wyjazdem zerwał z dziewczyną i, jak sam teraz mówi, to dobrze i źle. Dobrze, że nie musi się wstydzić, jak każdego ranka rusza do swojej nieciekawej pracy w jednej z pralni. Nie o takiej robocie marzył, ale w Polsce brakowało jakiegokolwiek zajęcia. Niedobrze, bo dokucza mu samotność. Nie owija w bawełnę i mówi: w piątek wieczorem zaczyna się gazowanie. Kilka, czasami kilkanaście piw, poprawia się następnego dnia, w niedzielę leczy kaca i od poniedziałku ten sam kierat. No i jeszcze ta cholerna angielska pogoda. Choć w tym roku nie można było specjalnie narzekać, to kiedy przychodzą słoty człowieka ogarnia jakaś dziwna melancholia.
– I wtedy myślę, czy by tego wszystkiego nie rzucić i nie ruszyć do Polski. Choćby do tego Wrocławia. W końcu to ładne miasto.
We wrocławskim ratuszu wierzą, że ich pomysł wypali i niebawem zacznie się powrót Polaków z Londynu. To musi potrwać, Na razie zjeżdżają do dolnośląskiej stolicy ekipy telewizyjne. I to nie tylko BBC, stacje rosyjskie, niemieckie, ale nawet egzotyczna, jak na polskie warunki arabska al-Dżazira. Wszyscy chcą się przekonać, czy pomysł zaskoczy, bo byłby to dobry przykład dla innych polskich miast.
Wrocław to takie polskie Chiny. Rocznie dochód rośnie tu do 10 procent. LG Phillips, Volvo, Toyota, Siemens, to tylko niektóre ze światowych gigantów, które uznały, że tu warto inwestować i tworzyć nowe miejsca pracy.

Robert Gonczarski

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: