MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

01/10/2006 11:36:10

Szkoła przetrwania

Do ławki podchodzi kolejny kolega z klasy, by się przywitać. Zagaduje, ale Piotruś nie rozumie ani słowa i spuszcza głowę. Zamykają się drzwi klasy, za którymi znika mama i poczucie bezpieczeństwa.

Koniec wakacji

 

Piotruś (7 lat) dowiedział się o tym, że będzie chodził do irlandzkiej szkoły na długo przed tym zanim wraz z mamą przyjechali do Lisburn w Irlandii Północnej. W rodzinnej Gdyni, gdy perspektywa pójścia do obcojęzycznej szkoły była jeszcze odległa, chłopiec często chwalił się kolegom „A ja będę chodził do irlandzkiej szkoy”. Konczyły się wakacje, a entuzjazm widoczny wcześniej na twarzy dziecka zmieniał się w lęk przed nieznanym. Gdy mama kupowała mundurek z barwami szkoły na tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego, chłopiec uciekł z poczekalni.

 

 

Na (nie) swoim

 

W ostatni weekend przed 4 września obawy dziecka nasiliły się. Zdenerwowanie udzieliło się także mamie: „A co jeśli nie zechce chodzić do szkoły?” mówiła do męża płacząc, gdy chłopiec już spał.

Ryszard Śpiewak (głowa rodziny) przyjechał na Wyspę w lipcu zeszłego roku jako pracownik kontraktowy. Żonę Dorotę z synem sprowadził 2 miesiące temu. Niedawno polska rodzina miała wprowadzić się do nowego mieszkania przyznanego przez Executive Housing, tak się jednak nie stało. Obietnica jednej z urzędniczek okazała się niewiążąca. Polska rodzina do dziś mieszka grzecznościowo u przyjaciół, a to dodatkowo jest utrudnieniem i stresem dla dziecka.

 

 

Pierwszy dzwonek

 

4 września w poniedziałkowy poranek, w obcym domu, Piotrusia obudził ciepły głos mamy: „Kocham Cię synku, wierzę w Ciebie, poradzisz sobie”. Chłopiec zapłakał i nie wyrażał chęci wyjścia z łóżka. Musiał upłynąć kwadrans zanim zszedł z kolan mamy. Zza okna jeszcze raz spoglądnął na tatę, który na rowerze odjeżdżał do pracy.

 

8:45 – w holu katolickiej ST. Aloysius Primary School spotykają się trzy polskie rodziny wraz ze swymi dziećmi. Rodzice wydają się być przestraszeni, a dzieci milczą w oczekiwaniu na pierwszy dzwonek. Klaudynka, Piotruś i Krystek za moment rozejdą się do swoich klas. Są z różnych grup wiekowych dlatego w swoich klasach będą jedynymi Polakami. Piotruś za chwilę dołączy do klasy P4.

 

8:55 – naszym bohaterem interesuje się sam dyrektor. Prowadzi mamę z dzieckiem przez długi korytarz tłumacząc gdzie odbędą się pierwsze zajęcia, gdzie chłopiec powinien zmenić obuwie, kiedy jest pora lunchu.

 

9:59 – chłopiec siada w ławce koło swojego nowego kolegi Colina. Nieśmiało podają sobie ręce. Do ławki podchodzi kolejny kolega z klasy, by się przywitać. Zagaduje, ale Piotruś nie rozumie ani słowa i spuszcza głowę. Zamykają się drzwi klasy za którymi znika mama i poczucie bezpieczeństwa.

 

11:30 – mama chłopca nie może poradzić sobie ze stresem w domu. Postanawia wyjść do koleżanki, której córka chodzi do tej samej szkoły.

 

15:05 – koniec zajęć. Chłopiec odnajduje wzrokiem mamę na szkolnym dziedzińcu i biegnie by wpaść jej w ramiona. „Co miałeś za zajęcia, zrozumiałeś coś?”, chłopiec milczy. Spuszcza głowę, smutnieje. Do mamy podchodzi wychowawca i wyjaśnia, że chłopiec nie powinien jeść lunchu wcześniej niż inne dzieci, że powinien wychodzić z klasy razem z innymi, a nie gdy tylko usłyszy dzwonek. Polka nie zna angielskiego i rozmowę tłumaczy osoba postronna. „Okej” – odpowiada na koniec mama. „No problem” – mowi nauczyciel. 

 

 

Matka nadzieja

 

Na drugi dzień Dorota S. przynosi zeszyt, w którym nauczyciel ma zapisywać informacje i sprawozdania dotyczące jej syna i jego ogólnego rozwoju. Informacje później przetłumaczy jej mąż. Czytając z kartki oznajmia: „If ju hef eny informejszyn put it tu dis not buk plis” po czym dodaje „aj dont spik inglisz”. Trzeciego dnia w zeszycie pojawia sie pierwsza informacja: „He enjoyed swimming”. Piotruś oprócz przedmiotów ścisłych uczęszcza na basen i uczy się grać w gaelic football. Chłopiec mało jeszcze rozumie z zajęć, ale obcojezyczna szkoła wydaje się być przyjazna dla chłopca, mamy i polskich rodziców. 

 

Dorota wierzy w rozwój swojego dziecka mimo obecnych barier komunikacyjnych i kulturowych. Codziennie odbiera syna i zadaje to samo pytanie „Jak było synku, zrozumiałeś coś?” A na pytanie o jego przyszłość odpowiada: „On jeszcze nas wszystkich przegoni w tym angielskim”.

Łukasz Nowicki

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 3)

Igoretka

48 komentarzy

23 sierpień '09

Igoretka napisała:

Ja to przeszłam, strach o dzieci przerasta nas samych. Dzieci radzą sobie doskonale tylko czasem rodzicom brak wiary.

profil | IP logowane

iwona_sul

1 komentarz

23 sierpień '09

iwona_sul napisała:

Smutna ta opowieść,za kilka dni mój siedmioletni synek i 13 letnia córka też rozpoczną swoja przygode z irlandzką szkołą,martwie sie ale wierze ze sobie poradzą.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska