MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

01/10/2006 11:15:51

VIII Polski Festiwal

Jegomość z sumiastym wąsem, w skórzanych ciżemkach, odziany w pikowaną kamizelkę i wymachujący siekierką na długim trzonku miał być... Wikingiem, chociaż bardziej wyglądał na krasnala z filmu „Kingsize” Juliusza Machulskiego. Po okolicy kręcił się też gentleman w portkach Sindbada Żeglarza, w jakiejś kurtce na wacie, wyposażony ponadto w coŚ na kształt okrągłego blatu od stołu, co chyba miało być imitacją tarczy. Dymiły ruszty, a w oparach skwierczących kiełbasek unosiły się reklamowe baloniki firm  zajmujących się transferem pieniędzy. W tle oczywiście tańczyli górale, swoje stoisko miała Cepelia, ale czego ciekawego, patrząc na to wszystko, dowiedział się o Polsce Brytyjczyk?

Ósmy już Polski Festiwal, organizowany przez Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii, tym razem odbył się w Londynie, na Ealingu. Z trafieniem na miejsce nie było najmniejszego problemu, już od samej stacji metra ciągnął się strumyczek Polaków, którzy przyjechali tu całymi rodzinami, lub w gronie przyjaciół.

 

Niemiła niespodzianka, to 5-funtowa opłata za wstęp. Londyn tętni kolorowymi, żywiołowymi i naprawdę ciekawymi imprezami organizowanymi przez rozmaite nacje. Prawdę powiedziawszy, nie spotkałem się z żadną tego typu imprezą plenerową, która byłaby płatna. Z reguły organizatorom zależy, by przyciągając jak największą liczbę londyńczyków, podzielić się z nimi własną kulturą. Na Ealingu nie było ani żywiołowo, ani zbyt bogato w ciekawe oferty kulturalne, ale zapłacić za obecność, a jakże, należało...

Dla kogo był organizowany VIII Polski Festiwal? Dla hermetycznego Środowiska Polaków cierpiących na brak elementarnej umiejętności nawiązywania kontaktu z innymi kulturami? Dlaczego nie wykorzystać właśnie takich imprez, jak ta, do pokazania polskości, jakiej Brytyjczycy być może wcale nie znają? Czy głównym atrybutem naszej kultury powinna być usmażona kiełbasa? Rzecz jasna jestem ostatnim, który chciałby umniejszać walorom smażonej polskiej kiełbasy, co więcej jestem jej wielkim wielbicielem. Problem polega na tym, że na Polskim festiwalu rzeczy, które powinny być dodatkami, urastały do rangi głównych atrakcji. Głównych atrakcji natomiast, tak naprawdę, zabrakło.

 

Były stoiska wydawanych w Wielkiej Brytanii polskich czasopism, bogatą ofertę książek przedstawiła największa w Londynie polska księgarnia „Veritas”, ale można to potraktować jedynie jako listki figowe okrywające goliznę imprezy. Umówmy się: koncert wieńczący cały Festiwal, też wydarzeniem nie był. Takich koncertów, organizowanych np. przez sprawnie działający „Buch”, jest w Londynie wiele.

 

Chodzili panowie na szczudłach, siłowali się, najbardziej męscy z męskich, na ręce, ba – można nawet było  wdrapać się na sam szczyt Ściany wspinaczkowej. Ale gdzie w tym wszystkim polska kultura? A może zbyt wielu Polaków własnej kultury nie zna i z powodu tego uszczerbku wiedzy zamyka się w getcie własnych kompleksów? Wtedy rzeczywiście wystarczy po raz setny popatrzeć na górali, wypić piwo, zagryźć pieczystym...

– „To smutny widok” – stwierdził jeden z uczestników Festiwalu, poproszony o komentarz. – „Czy ci ludzie naprawdę nie oczekują niczego więcej ? Czy tak bardzo nam zależy, na utwierdzaniu wszystkich dookoła, że jesteśmy smutnym krajem, z którego uciekają za granicę tłumy po byle jaką pracę?”

 

Znam inną Polskę. Polskę, która pomimo wszelkich patologii porażających sferę polityki, rozwija się. Stasiuk pisze książki, Szymborska wiersze, Możdżer gra na fortepianie swoje jazzowe szlagiery, Preisner komponuje muzykę do filmów, Krauze filmy kręci, na scenach pojawiły się doskonałe, inteligentne kabarety, Pilch, w swoich mistrzowskich felietonach, unicestwia przeciwników jadem swojej złośliwości... Można było zaprosić właśnie do takiej Polski, można było jednak poprzestać na kilku stoiskach, na których każdy coś chciał zareklamować i kiełbaskach. Kiełbaskach skądinąd pysznych, ale idąc na Polski Festiwal, miałem apetyt na coś zupełnie innego. I wyszedłem głodny...

 

Szymon Gurbin

Katolicki Ośrodek Wydawniczy „Veritas”, oprócz wydawania „Gazety Niedzielnej”, prowadzi największą w Wielkiej Brytanii polską księgarnię, gdzie można kupić nie tylko dobre książki religijne, ale również słowniki, podręczniki do nauki języków obcych, poradniki, literaturę piękną, beletrystykę, a także pozycje antykwaryczne.

Zapraszamy do przeglądnięcia naszego katalogu w formacie pdf

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 2)

tepicieloszustow

1 komentarz

29 marzec '08

tepicieloszustow napisał:

a gdzie mozna kupic bielty na koncerty np.Prodigi? ktory bedzie w maju?

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska