02/09/2006 09:49:48
Piotre Chypis Pachulski, wokalista i gitarzysta Normalsów: To prawda, media w kraju, rozgłośnie radiowe i telewizja nie ułatwiają nam zadania. Do końca nie wiemy, dlaczego tak jest. Wykonujemy ciężką „robotę u podstaw” bez wsparcia ze strony dużego wydawcy płytowego i przełożenia na media oraz imprezy objęte medialną opieką. Ma to złe, ale i dobre strony. Całkowita niezależność od sezonowych producentów, którzy wybierają to, co modne i trendy, choć efemeryczne, sprawia, że gramy i przekazujemy to, co mamy w sercach. Po drugie robimy projekty, które nie miałyby szans na realizację w innym układzie. Odpowiedzialność za twórczość i zespół bierzemy sami. To wzmacnia i buduje, choć nie jest łatwe. Tym sposobem w ciągu roku wydaliśmy dwa albumy płytowe. Debiut to „Soliloquium”, wydane w 2005 roku. Drugą płytę, zatytułowaną „Dekalog czyli Piekło Muzykantów” – koncept album komentujący dziesięć przykazań, w nakładzie 10 tysięcy egzemplarzy, oprócz sprzedaży, przeznaczyliśmy na nagrody dla najlepszych tegorocznych maturzystów w Polsce. To przykład niespotykanego dotąd w naszym kraju projektu, który sami wymyśliliśmy i zrealizowaliśmy w ostatnim czasie. Wiele osób, szkoły wyższe i kuratoria oświaty wzięło udział w tej akcji, mimo wielu problemów. Część środowisk związanych ze szkolnictwem uznała okładkę naszej płyty – fragment obrazu Hieronima Boscha „Piekło” – za pornograficzną i odeszła od projektu. Jest pod górę, ale się nie dajemy. A wracając do słowa „kariera”, obchodzimy je szerokim łukiem.
Na koncertach w Londynie zagramy materiał z Soliloquium i Dekalogu, obu naszych płyt. To mocny materiał. Koncert dla nas samych będzie czymś specjalnym, bo po raz pierwszy wystąpimy w Londynie, z czego bardzo się cieszymy.
Dziennikarze chwalą Was za mądre i dojrzałe teksty. Co przede wszystkim chcielibyście przekazać Waszym słuchaczom?
Prawdę. To, że jest sens, by tworzyć i wspólnie pracować, mimo absurdów otaczającej nas rzeczywistości. Że być może to jedyny ratunek dla ludzi, pogubionych w skomercjalizowanych relacjach ze światem. Nasze teksty i muzyka to rzeczy osobiste, ale tylko w ten sposób, poprzez opisanie przeżyć trudnych, często bolesnych, ale prawdziwych, możemy dotrzeć do słuchaczy, nie okłamując ich.
Od momentu powstania zespołu, czyli 1999 roku, eksperymentowaliście z różnymi stylami, teraz gracie ostrego, „krwistego” rocka. Czy w erze boysbandów i „plastikowych blondynek” łatwo przebić się z takim „produktem”?
Toczymy kamień pod górę jak każdy. Nie jest łatwo. Normalsi to trochę średniowieczny zespół w epoce kamienia łupanego. Muzyka nie jest naszym zdaniem produktem jak proszek do prania, który agencje reklamowe, producenci i media wciskają ludziom siedzącym w domach przed telewizorami. W naszym przypadku potrzeba trochę wysiłku, aby poszukać i dotrzeć. Kto interesuje się polską muzyką i poszukuje, z pewnością trafi na zadawane w naszej twórczości pytania. Jak w średniowieczu – dostęp do źródła wymagał podróży. Często długiej.
Era boysbandów i plastikowych blondynek musi minąć, bo to twór sztuczny, lansowany przez media i ludzi od interesów.
Największy polski dziennik pisał: „Byli Beatlesi, są Rolling Stonesi. Nadchodzą Normalsi.” To chyba dla Was duży komplement być przyrównanym do największych? Ale i ogromne wyzwanie...
Raczej żartem jest to porównanie. Tylko końcówki się zgadzają. Nie jest dla nas wyzwaniem opinia wyrażona przez dziennikarza, choć miła. Liczy się to, czy robimy dobrą robotę, to znaczy wartościową dla ludzi, którzy nas słuchają. Liczy się wysiłek włożony w tę pracę, czyli proces twórczy, i efekt końcowy, zawarty w formie muzycznego przekazu. A przede wszystkim odbiór, w naszym przypadku również zmuszający do wysiłku.
Jesteście artystami, ludźmi wrażliwymi. W swoich tekstach przekazujecie to, co Was porusza, zachwyca, bulwersuje. Jaka jest Wasza opinia na temat tak wielkiej fali emigracji zarobkowej Polaków do UK?
Jesteśmy bardzo krytyczni wobec tego, co w tej chwili dzieje się w kraju. Tutaj mamy domy, rodziny i zespół, ale i coraz więcej zgryzot w związku z tym, co obserwujemy. Mimo mnóstwa niedorzeczności istniejących w Polsce, nie zamierzamy uprawiać publicystyki, twórczości społecznie zaangażowanej, odnoszącej się do spraw bieżących. To zostawiamy satyrykom, choć mają trudne zadanie, bo realia są niedoścignione. Dla nas jasne i oczywiste są wybory ludzi, którzy wyjechali do UK. Pewnie każdy z nas w zespole myślał już o emigracji. Pozdrawiamy Polaków za granicą i trzymamy za Was kciuki.
Koncert w ramach Polish Festival nie jest – z tego co wiem – jedynym Waszym występem na Wyspach! Gdzie i kiedy Rodacy będą mieli Was okazję jeszcze zobaczyć?
Przygotowywany jest jeszcze jeden koncert Normalsów w Londynie, 11 września w klubie Scala. Aby zapoznać się ze szczegółami odsyłam na www.normalsi.pl.
rozmawiała Katarzyna Kopacz
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...