MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

31/08/2006 22:08:12

Polacy i bigos

I znów Drodzy Państwo “narobiliśmy bigosu”, jak mawiał Franek Dolas w słynnej książce “Przygody kanoniera Dolasa” Kazimierza Sławińskiego, znanej bardziej z filmowej adaptacji “Jak rozpętałem II Wojnę Światową” w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego. Cóż… taka nasza przypadłość.

Przybywamy w wielkiej liczbie na wyspy. Z tej racji brytyjska opozycja parlamentarna zwróciła się do rządu by zablokował możliwość legalnego zatrudnienia dla aplikujących do Wspólnoty państw: Rumunii i Bułgarii. W dodatku wspiera ją sam naród w 72% sprzeciwiający się dopuszczeniu do rynku pracy obywateli z tych krajów.

Przypomina mi się rozmowa ze znajomym Czechem, który mimo niezłej znajomości angielskiegoj jakoś nie mógł znaleźć odpowiedniego dla siebie zajęcia. Spytał mnie: Jak dużo Was jest w tej Polsce, bo gdzie się w Irlandii Północnej obejrzę, sami Polacy? Określiłem liczbę na ok. 40 mln, a ten zbladł nieco. Wiedziony nieodpartą potrzebą pognębienia bliźniego dodałem oczywiście, że poza Polską mieszka dodatkowo około 20 mln i oni też zamierzają przyjechać. W końcu nie ma jak w Królestwie.

Nasza masowa obecność może napawać lękiem nie tylko mego kolegę z pod Pragi. Dotyczy to także miejscowej ludności, przyzwyczajonej do dostatniego życia i co tu dużo mówić, nieco nim zdeprawowanej. Zawsze mogli liczyć na jakąś pracę w razie gdyby odechciało się już leniuchować. Nie było również potrzeby podejmowania nadmiernego wysiłku w trakcie zatrudnienia a funciaki i tak wpadały.

I tutaj gabinet brytyjski powinien nas na rękach nosić. Polska, nieodparta potrzeba zdobywania środków na godne życie za granicą może stać się przyczyną zmobilizowania Irlandczyków z północy i Brytyjczyków do bardziej wytężonej, a co za tym idzie konkurencyjnej pracy i do podnoszenia swoich kwalifikacji. Pewnie nas autochtoni nie polubią z początku, później, jak sądzę, zrozumieją. Przecież efektywniej budujemy tu domy, bierzemy multum nadgodzin, a nasza szybkość pracy przypomina biegnącego Strusia Pędziwiatra ze znanej kreskówki. Ten jednak śpieszył się celem wykolegowania goniącego go wilka (czy co to był za zwierzak? proszę mi wybaczyć niedoskonałą pamięć), my natomiast nie chcemy nikogo w pole wyprowadzać. Pracujemy uczciwie i większość z nas dawno zasłużyła na medal pod tytułem “Good Men”.

To nie znaczy, że gonić nas nie należy, wręcz trzeba. I to w imię tak szumnych zdobyczy liberalizmu gospodarczego, jak choćby “przez konkurencyjność do jakości”. Niedługo także nasz narodowy zapał sprawi, że nauczymy się angielskiego niczym Szwedzi. Wtedy to już nie będzie jak spychać nas tylko do mycia garnków i zamiatania parków. Wielu rodaków legitymuje się przyzwoitą edukacją, najlepszą w Europie, jak zapewniał mnie znajomy Hiszpan, który swego czasu studiował na polskim uniwersytecie. Dlatego zamierzamy w najbliższej przyszłości zadomowić się w takich zawodach jak architekci, lekarze, stomatolodzy, nauczyciele etc. Ostatnia to dla wyspiarzy szansa na podjęcie rozwijającej rywalizacji na rynku pracy. Największym bowiem zagrożeniem w obecnym świecie nie my jesteśmy, ale państwo z którego towary spotykamy obficie na każdym kroku, czyli Chiny.

Tam to ludzie zasuwają. Oglądałem niegdyś w naszej TV reportaż z jakiejś kopalni odkrywkowej w owym rejonie świata. Cóż, maszyn to oni nie mięli. Za to dysponowali innym zasobem, ludzkim. Jak ci Chińczycy biegali po tej kopalni z wiadrami węgla to nawet my byśmy tak nie zasuwali i to za 20 funia za godzinę. Łatwo sobie wyobrazić ich możliwości, gdy w końcu wpadną na błyskotliwy pomysł porzucenia intensywnego dozbrajania swojej armii kosztem unowocześnienia produkcji i wreszcie te maszyny kupią. Nam, Europejczykom pozostaje jedynie skorzystanie ze środka,  dostępnego przecież powszechnie we Wspólnocie. Mianowicie z dużej liczby, dobrze wyedukowanych ludzi. Ci są w stanie wymyślić i wyprodukować różne skomplikowane urządzenia o których w Państwie Środka jeszcze długo będą tylko marzyli.

Nie powinni się też Brytyjczycy martwić, że pozostaniemy tutaj na dobre. Podejrzewam, że tak samo jak Portugalczycy, czy Hiszpanie w czasach, gdy ich kraje weszły do UE popracujemy, zdobędziemy doświadczenie, wywieziemy nieco waluty. W zamian zapłacimy podatki, zmobilizujemy do pracy i rozwoju, i oczywiście damy się poznać towarzysko, jako wyjątkowo mili ludzie. Zysk wspólny, a o to przecież chodzi.

Apel tylko do rządu Premiera Blaira. Proszę nie słuchać opozycji, nie upowszechniać sprzecznych z dotychczasową, liberalną polityką zmian. Dotyczy to także wprowadzania zbędnych, skomplikowanych i nakładających kaganiec legislacyjny na swobodę gospodarczą  przepisów. Jak się Bułgarzy i Rumuni przekonają, że pracy tu nie znajdą, to nie przyjadą zwyczajnie. Tak przecież działa “niewidzialna ręka rynku”, czy “prawo popytu i podaży”. Mogą wam co najwyżej zająć miejsca w zawodach niszowych. I coż z tego. Zmobilizowani przez nas, Polaków będziecie tak wysoko wyedukowani i wyspecjalizowani, że nie trzeba się bedzie przejmować nie tylko wspomnianymi ludami Bałkanów, ale i samymi Chińczykami. W przciwnym razie, za jakiś czas monarchini Elżbieta odkryje na odwrocie swej korony dumnie brzmiący napis “made in China”.

 

Piotr Miś

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska