MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

27/08/2006 15:46:15

Wyspa skarbów

Piękna, bogata, dzika i daleka. Islandia może stać się rajem na ziemi. Trzeba tylko wiedzieć, jak ją ujarzmić, żeby stała się posłuszna.

Praca i Zycie za Granicą

Aneta przyjechała do Islandii w ciemno, razem ze swoim chłopakiem, Rafałem. Ona w ogóle nie zna angielskiego, on - w stopniu podstawowym. Nie zabrali ze sobą pieniędzy, nie mieli tutaj żadnych znajomych, mieszkania ani załatwionej pracy. Przyjechali w lipcu. Kiedy rozmawiałam z Anetą, był 6 sierpnia, niedziela. Spotkałyśmy się u niej w pracy. Aneta pracuje, Rafał też, a niedługo przenoszą się do kawalerki. Oboje przyznają, że mieli ogromne szczęście.

SŁUSZNY WYBÓR
"Stokrotka". Polska jadłodajnia założona przez Marię Snarską parę miesięcy temu. W środku kilka stolików, czysto, przestronnie. Aneta pracuje tutaj, odkąd przyleciała na Islandię. Pomaga w kuchni. Z początku nie chciała ze mną rozmawiać. Oboje z Robertem pochodzą ze Śląska. W czerwcu pojechali szukać pracy do Londynu, ale wytrzymali tylko dwa dni. Nie spodobała im się Anglia. - Brudno, nie ma koszy na śmieci, jest za to wielu Polaków i duża konkurencja na rynku pracy - opisuje Aneta. O Islandii pomyśleli jeszcze w Londynie. Nie starczyło im jednak pieniędzy na samolot do Reykjaviku. Wrócili do Polski, zebrali odpowiednią sumę i polecieli przez Londyn. Dlaczego wybrali Islandię? - Bo to bogaty kraj, duże szanse na znalezienie pracy i małe zaludnienie - mówi Aneta.
Trudno się z tym nie zgodzić. W raporcie ONZ z 2005 r. Islandię uznano za drugi kraj na świecie, w którym najlepiej się żyje. Na powierzchni trzy razy mniejszej od Polski mieszka 302 tys. ludzi, czyli niewiele więcej niż w Białymstoku. Poziom bezrobocia nie przekracza 2 proc., co w praktyce oznacza, że nie pracują tylko ci, którzy bardzo tego nie chcą.
Gospodarka Islandii opiera się głównie na rybołówstwie. To dzięki rybom jest to jeden z najbogatszych krajów. I to w przemyśle rybnym znajduje pracę najwięcej Polaków.
Niestety, Islandia jest też zaliczana do najdroższych państw na świecie. Ceny w sklepach przeliczone na złotówki bywają zaporowe, ale Polacy, którzy otrzymują tamtejsze pensje, nie narzekają. Wydatki w porównaniu do dochodów są niewielkie.

PIERWSZE WYDATKI
Aneta i Rafał na międzynarodowym lotnisku w Keflaviku wylądowali w nocy. Do stolicy, Reykjaviku (ok. 35 km), dojechali autobusem za 1,1 tys. koron islandzkich (47 zł) od głowy. Podjechali pod hostel. Nocleg był bardzo drogi - aż 7 tys. koron (300 zł) od osoby. Była 2 w nocy. Doszli do wniosku, że nie opłaca się tam nocować. Znaleźli w pobliżu przystanek autobusowy, na którym doczekali do rana. Noc była jasna i niezbyt zimna. - Przy sobie miałam dwutygodnik "Praca i Życie za Granicą". To wydanie, gdzie była informacja o dyżurze Marii, która wtedy jeszcze pracowała w agencji pośrednictwa pracy - opowiada Aneta. Czekali więc do godziny 9, a potem zadzwonili pod numer, który był zamieszczony w artykule. Maria kazała im przyjechać.
Znalazła pracę Anecie i jej chłopakowi. Teraz przed nimi przeprowadzka do wspólnego mieszkania w Hafnafjordur - kawalerki, za którą będą płacić 35 tys. koron (1,5 tys. zł) miesięcznie. To niewiele, bo mieszkania w Islandii są po 60 tys. koron (2,6 tys. zł).
Aneta podkreśla, że gdyby nie Maria, nie wie, co by się z nimi działo. Początki były bardzo ciężkie. Mimo tego bez wahania wyjechałaby w ciemno jeszcze raz. Przede wszystkim ze względu na problemy finansowe, które miała w Polsce. - Tutaj można, nawet zarabiając najniższą pensję, od razu za gotówkę kupić pralkę czy lodówkę, a w Polsce? - mówi. Pracuje od rana do wieczora. Nie chce wolnego. Na razie nie pracowała tylko w jedną niedzielę. Pojechała wtedy do Reykjaviku pochodzić po mieście. Podoba jej się Islandia - góry, woda, niebo. Ale nie poleca innym wyjazdu w ciemno, bez pieniędzy i znajomości angielskiego. - Chyba że ktoś jest przygotowany na spanie kilka dni pod gołym niebem w niskiej temperaturze - mówi.
Aneta nie planuje jeszcze przyszłości. W Polsce ma syna, który został z babcią. Od września idzie do pierwszej klasy. Aneta bardzo za nim tęskni. Kiedy go wspomina, trudno jej powstrzymać łzy.

NAJWAŻNIEJSZE PRZYGOTOWANIE
Jolanta Polańska z Centrum Międzynarodowego Ahus mówi, że od maja 2006 r. sporo Polaków przyjechało na wyspę zupełnie nie przygotowanych do warunków, jakie tu panują. - Podziwiam ich za odwagę. Jak można jechać do obcego kraju bez zabezpieczenia? - dziwi się. - Ci ludzie nie zdają sobie sprawy, na co się porywają.
Jej zdaniem, takie przypadki nie zdarzają się na skalę masową, toteż najczęściej Polakom pomagają rodacy. Opowiada o prawie 60-letnim człowieku, który nie znając angielskiego przyleciał tutaj w poszukiwaniu lepszego życia. On też miał szczęście. Tylko przez pierwsze 5 dni nocował w deszczową pogodę w parku na ławce. Później zgłosił się do Centrum. Ahus jest organizacją, wokół której skupiają się imigranci. Udziela porad związanych z pobytem w Islandii, kieruje petentów do odpowiednich instytucji, organizuje tłumaczenia. Tam zazwyczaj zgłaszają się Polacy, którzy mają problemy.

BEZPIECZNY KRAJ
Otwarcie rynku pracy dla nowych członków Unii Europejskiej zaskoczyło samych Islandczyków. - Nikt nie myślał, że będzie to już w tym roku - mówi Jolanta Polańska. Nikt też nie myślał, że przyjedzie tylu ludzi.
Sama mieszka na wyspie od 23 lat. - Jestem z pokolenia, kiedy każdy z Polski uciekał. Przyjechałam dlatego, że nie miałam innego wyboru - opowiada. Zapytana o największy plus Islandii, wskazuje na spokój. Tutaj nie ma żadnych kradzieży ani rozbojów. Można po prostu spokojnie żyć.
To chyba jedyny kraj na świecie, gdzie mieszkańcom zdarza się nie zamykać drzwi na klucz po wyjściu z domu. Widok zaparkowanego samochodu z kluczykami w stacyjce nie budzi zdziwienia. Islandczykom nie przychodzi do głowy, żeby cokolwiek ukraść.
A Polakom w Islandii? Przed 1 maja Polak, który chciał przyjechać do pracy, musiał mieć pozwolenie na pracę i zaświadczenie o niekaralności. - Najczęściej przyjeżdżało się do rodziny, znajomych - nikt nie ściągał kogoś, za kogo się można wstydzić. Teraz przyjeżdżają różni ludzie. Ale nie słyszałam o kradzieżach - opowiada.
Jolanta Polańska średnio co weekend jest wzywana na policję jako tłumacz, najczęściej w sprawach jazdy po spożyciu alkoholu. Czy islandzcy policjanci mają więcej pracy po otwarciu granic? - Na razie nie - mówi Polańska. - Ale się tego obawiają.

DACH NAD GŁOWĄ
Islandia nie była przygotowana na otwarcie granic pracy w tym roku. Szczególnie pod względem infrastruktury mieszkaniowej. - Przychodzi do mnie człowiek i mówi, żeby mu pomóc w znalezieniu mieszkania, bo którąś noc z rzędu śpi w kontenerze albo gdzieś na kutrze, który nie nadaje się do użytku - opowiada Maria Snarska, właścicielka "Stokrotki" - polskiego sklepu i jadłodajni - która na wyspie mieszka od 14 lat.
Do jej sklepu przychodzi wielu Polaków. Z prośbą. Pytam, jak reaguje w takich sytuacjach. - Odrzuciłaby pani kogoś, kto prosi o pomoc? - dziwi się Maria i dodaje: - Zawsze staram się pomóc, na ile tylko potrafię.
Długo myślała, żeby otworzyć coś polskiego. - Kuchnia polska jest znana na całym świecie. Najwyższy czas, żeby ją poznali Islandczycy - przekonuje. W ciągu kilku miesięcy okazało się, że tubylcy najbardziej lubią kotlety schabowe i placki ziemniaczane.
Tak jak znalezienie pracy nie powinno sprawić kłopotu osobie, która zna podstawowy angielski, tak znalezienie niedrogiego mieszkania jest bardzo trudne. Tym różni się Islandia od Wielkiej Brytanii i Irlandii, że nie ma tam dworców, mostów, gdzie mogą się schronić w nocy bezdomni. Problemem jest też niska temperatura. Spanie w namiocie jest znośne tylko w lecie. - Dlatego przed przyjazdem tutaj warto się zorientować, czy będziemy mieć gdzie mieszkać - radzi Maria Snarska.

JAK ZNALEŹĆ LOKUM?
Najlepiej, jeżeli dostajesz pracę wraz z zakwaterowaniem. A jeśli nie? Przez kilka pierwszych dni najtańszym rozwiązaniem jest wynajęcie łóżka w hostelu. Jeśli masz śpiwór, za noc w wieloosobowym pokoju zapłacisz od 1 do 1,5 tys. koron islandzkich (43-64 zł). Ceny za łóżko wraz z pościelą, w zależności od lokalizacji hostelu, zaczynają się od ok. 5 tys. koron (215 zł). Nocleg w jednoosobowym hotelu kosztuje ok. 10 tys. koron (430 zł).
Mieszkania można szukać na kilka sposobów, ale tylko w języku angielskim lub islandzkim:
- przez islandzką stronę www.leigulistinn.is, która nie ma wersji angielskiej. Jednak po wykupieniu miesięcznego dostępu można dostać słowniczek angielski, który zawiera przydatne tłumaczenia. Niestety, często oferty są nieaktualne.
- przez prasę islandzką lub jej strony internetowe. Główny dziennik, "Morgunbladid", ma swoją stronę: www.mbl.is, pozostałe, darmowe gazety to: "Bladid" (www.vbl.is) i "Frettabladid" (www.visir.is).
Mieszkań szuka się w dziale "małych" ogłoszeń (smaauglysingar) lub ofert dotyczących zakwaterowania (husnaedi albo til leigu). Jolanta Polańska radzi, żeby w razie trudności ze zrozumieniem języka prosić Islandczyków o pomoc. - To bardzo uczynni ludzie. Jeśli się ich poprosi, to będą wertować gazety w poszukiwaniu ogłoszeń, a nawet dzwonić. Nie poleca natomiast usług agencji mieszkaniowych, które zajmują się przede wszystkim sprzedażą mieszkań, a jeśli już wynajmem, to pobierają bardzo wysokie opłaty. Maria Snarska wskazuje na jeszcze inny problem: - Często Islandczycy wymagają 3-miesięcznego depozytu, co dla Polaków, którzy dopiero przyjechali, bywa barierą nie do pokonania.

PRZEDE WSZYSTKIM PRACA
Roberta spotkałam w hotelu w Rejdarfjordur, małej miejscowości we wschodniej części Islandii. Jadłam obiad w towarzystwie dwóch Polek, pracujących w recepcji. Robert dołączył do nas na kawę. Wysoki, nieogolony, pachnie cementem, dużo pali. Przyjechał na wyspę 4 maja tego roku, gdy tylko się dowiedział o otwarciu rynku pracy. Przed wyjazdem mieszkał w Tarnowie. Ściągnął go tutaj kolega. Wcześniej znalazł mu pracę w cementowni, razem z zakwaterowaniem. Przyjechał, ponieważ urodził mu się syn. - Gdyby nie on, nie wyjechałbym z Polski. Chcę, żeby mój syn miał wszystko, co zechce - mówi pewnym głosem. Na razie planuje zostać w Islandii dwa lata. Wtedy podejmie decyzję, co dalej - czy wraca do Polski, czy sprowadza żonę i syna.
Pracuje z nadgodzinami 13, 14, a czasami nawet 16 godzin dziennie. W soboty i niedziele też. Zarabia w ciągu miesiąca tyle, co w Polsce przez cały rok. Żonie wysyła miesięcznie do domu 1,5 tys. euro (5,8 tys. zł). Sobie też odkłada.
Polacy potrafią oszczędzać. - Wielu Islandczyków nie rozumie tego, jak zarabiając najniższą pensję, po roku, dwóch latach, można uzbierać na pierwszą ratę na mieszkanie - podkreśla Jolanta Polańska.
Pytam Roberta, jak mu się podoba Islandia. Mówi, że nie przyjechał tutaj turystycznie. Na pytanie o to, gdzie spędza wolny czas, odpowiada, że nie przyjechał się tutaj bawić. Ale dodaje: - Jeśli ktoś lubi miejskie życie, Islandia raczej mu się nie spodoba.
Jest zadowolony, poza jednym: - Nie widzę, jak mój syn dorasta, zaczyna chodzić. Pewnie później będę tego żałować, ale nie mam innego wyjścia - wyjaśnia.

MUSIMY SOBIE POMAGAĆ
Dziewczyny, z którymi siedzę, to Bogusia i Patrycja. Bogusia jest jedyną osobą ze spotkanych na Islandii, która jak mówi o Polsce, ma łzy wzruszenia w oczach. Mimo że ma obywatelstwo islandzkie, jest Polką z krwi i kości. Marzy o tym, żeby wrócić do kraju, ale trudno byłoby jej z polskiej pensji utrzymać dwóch synów i córkę. Teraz też nie jest łatwo, ale nie narzeka. Ma 38 lat, wygląda na niecałe 30.
Przyjechała na wyspę 17 lat temu. Od niedawna pracuje w hotelu. Do tej pory była zatrudniona w przetwórniach ryb. Jej historia jest tak skomplikowana, że mogłaby służyć za scenariusz serialu. Najpierw wyszła za mąż w Polsce, tam urodziła jej się córka, później wyjechała na Islandię. Tutaj zakochała się w Islandczyku, pobrali się, mają dwóch synów. Niestety, jest już po rozwodzie i sama wychowuje chłopców. Córka jest cały czas w Polsce. Opiekuje się nią babcia. Bogusia chciała ją sprowadzić do siebie, ale dziewczynie się tutaj nie podobało.
Bogusia ściągnęła do Islandii kilku znajomych. Okoliczni Polacy wiedzą, że mogą się do niej zgłosić, gdy potrzebują pomocy. Zawiezie do lekarza, będzie tłumaczyć z polskiego na islandzki, a nawet, jak trzeba, popyta znajomych o pracę. - Ja mam doświadczenie - mówi Bogusia. - Ci, którzy przyjeżdżają, niekoniecznie. I dlatego musimy sobie pomagać. Lżej się żyje, jak jeden drugiemu pomaga - przekonuje.
Polaków w liczącym 600 mieszkańców Rejdarfjordur jest więcej niż Islandczyków. Przede wszystkim za sprawą huty aluminium, którą buduje amerykańska firma Bechtel, zatrudniająca ok. 1,2 tys. pracowników z Polski. Oprócz tego kilkudziesięciu Polaków pracuje w tamtejszych firmach budowlanych. Nasi rodacy są największą mniejszością narodową na wyspie. Według państwowych statystyk, w grudniu 2005 r. w Islandii było 3221 Polaków. Zdaniem Jolanty Pogańskiej, obecnie może tu być nawet 7 tys. rodaków.

BRAK RĄK DO PRACY
Poziom bezrobocia w Islandii waha się w okolicach 1-2 proc. - Oznacza to, że na naszym rynku pracy jest wielka dziura i duże zapotrzebowanie na pracowników - mówi Sonia Scott z islandzkiej agencji pośrednictwa pracy Radningarţjonustan. Rozmawiamy przy kawie i islandzkich słodyczach w siedzibie firmy, w Reykjaviku. - W takiej sytuacji pracodawcy, chcąc zatrudnić Islandczyka, często muszą zaoferować mu zawyżoną stawkę. W związku z tym pracownicy z nowych krajów Unii Europejskiej są jak najmilej widziani w Islandii.
Jak mówi właścicielka agencji, Maria Jonasdottir, obecnie na wyspie brakuje pracowników budowlanych, stolarzy, operatorów maszyn, pracowników fizycznych w fabrykach. - Pracę znajdzie każdy, kto ma zawód, który przyda się przy budowie domu. Rąk do pracy brakuje niemal w każdym sektorze islandzkiego przemysłu.
Większość pracodawców wymaga znajomości języka angielskiego, co najmniej podstawowej, ale jeśli zatrudniają kilku Polaków, wystarczy, że jest wśród nich jedna osoba, która zna język. Agencja planuje w najbliższym czasie nawiązanie kontaktu z renomowaną firmą rekrutacyjną w Polsce, która będzie dla nich selekcjonować przyszłych pracowników. Dlaczego islandzcy pracodawcy są zainteresowani akurat Polakami? - Bo od paru lat przyjeżdżają tu. Są podobni z wyglądu do Islandczyków, dzięki czemu łatwo się asymilują - tłumaczy. - Poza tym Polacy są dobrymi i odpowiedzialnymi pracownikami. Lubią Islandię. Z jednej strony zachowują swoją tożsamość narodową, a z drugiej - ściągając rodziny, łatwo wchodzą w społeczność islandzką.

CIEMNA STRONA PRACY
Pośrednictwo pracy w Islandii jest bezpłatne. Ale zdarzają się agencje, które pobierają opłaty za znalezienie zatrudnienia. Jolanta Polańska z Centrum Międzynarodowego w Reykjaviku radzi, żeby uważać na agencje, które wypożyczają pracowników. - Wtedy zatrudnieni dostają niższe stawki niż te, które wypłaca pośrednikowi pracodawca - tłumaczy.
Jak uniknąć takich sytuacji? Zdaniem Jolanty Polańskiej, trzeba przede wszystkim uważnie przeczytać i zrozumieć umowę o pracę. I zachować ostrożność, jeśli pracodawcą jest agencja.
Maria Snarska, która jeszcze niedawno pracowała w firmie rekrutacyjnej, wskazuje inny problem. - Przyjeżdża cieśla budowlany do pracy. Na miejscu się okazuje, że stawka ustalona wcześniej ustnie różni się od rzeczywistej. Nie dość tego: taki cieśla przez półtora miesiąca zamiata podłogę, ponieważ akurat na stanowisko cieśli wskoczył Islandczyk, bo jest to praca lepiej płatna.
Jeśli coś takiego ma miejsce, należy jak najszybciej zwrócić się do związków zawodowych, które w Islandii odgrywają bardzo ważną rolę. Należy się do nich zwrócić również wtedy, jeśli pracodawca płaci poniżej minimalnej stawki. - Islandczycy często w taki sposób wykorzystują pracowników, którzy nie znają języka - mówi Maria Snarska. Nie są oni świadomi swoich praw, a pracodawcy zdają sobie sprawę, że zanim się dowiedzą, co i jak, minie sporo czasu.
Islandczycy cenią specjalistów. Nie mają zaufania do osób, które "potrafią wszystko" - układają parkiety, tynkują, murują. Ich zdaniem, jeśli się umie wszystko, to znaczy, że nie potrafi się nic. Więc lepiej w życiorysie wskazać na konkretną dziedzinę, w której się specjalizujesz. A później zawsze można się wykazać.

SZUKANIE PRACY PO POLSKU
Najprostszym sposobem na znalezienie pracy w Islandii jest poproszenie znajomych, którzy tam mieszkają. Znaczna większość Polaków, którzy żyją w Islandii, w taki właśnie sposób znalazła tam pracę - ściągnęła ich rodzina bądź przyjaciele. Tylko niewielka część wyjechała dzięki bezpośrednim kontraktom z pracodawcami - zazwyczaj ci, którzy dobrze znali język angielski i byli specjalistami.
Jednak osoby, które nie mają na wyspie znajomych, a do tego nie znają angielskiego, też mogą tu znaleźć pracę! W Polsce działa kilka agencji rekrutujących do Islandii, które dbają o to, żeby pracownicy mieli też gdzie mieszkać. Polecamy:
- Centrum Doradztwa Zawodowego Progress, tel. (33) 852 20 88, www.doradztwozawodowe.pl, e-mail: progress1@doradztwozawodowe.pl
Agencja obecnie poszukuje ponad 20 kierowców autobusów (kat. D), 20 operatorów wózków widłowych (z polską licencją), ok. 10 pomocy kuchennych i kelnerskich oraz 10 magazynierów. Kandydaci muszą się wykazać komunikatywną znajomością angielskiego. Dobry angielski i międzynarodowe doświadczenie jest wymagane od szefów kuchni.
Jak mówi Agata Drozd z Centrum, są zawody na które w Islandii zawsze jest zapotrzebowanie. Należą do nich: mechanicy samochodów osobowych i ciężarowych, kierowcy kat. C z uprawnieniami na ADR (przewóz paliw płynnych - benzyny i oleju), kierowcy kat. C + E, budowlańcy (murarze, tynkarze, cieśle szalunkowi), operatorzy koparek i koparko-ładowarek.
- InterLand, tel. (58) 661 65 20, e-mail: interlandgdynia@interia.pl
Firma rekrutuje pracowników w zawodach budowlanych, stolarzy, zbrojarzy, murarzy oraz inne zawody, np. spawaczy.
- Radningarthjonustan
tel. 00354 588 3309
www.radning.is
radning@radning.is
Biuro rekrutuje do fabryk, sklepów, restauracji, warsztatów, pracowników budowlanych, stolarzy, cieśli itp. W czwartki od 11 do 13 (czasu polskiego) dyżuruje polski konsultant, pani Donata.
Ci, którzy znają język angielski, mogą szukać pracy przez:
- EURES (Europejski Portal Mobilności Pracy). Wystarczy wejść na stronę www.europa.eu.int, a tam wybrać język polski, następnie w zielonym polu z napisem "osoby poszukujące pracy" kliknąć na "Szukaj pracy". Na następnej stronie określ zawód, który cię interesuje, oraz wybierz kraj, w którym chcesz pracować (Islandia). Oferty, które się pojawiają, są w języku islandzkim, ale często zdarzają się po angielsku.
- bezpośredni kontakt z pracodawcą
Wystarczy dokładnie przejrzeć islandzką książkę telefoniczną lub, będąc w Polsce, dokładnie prześledzić strony internetowe islandzkich firm, a następnie skontaktować się z pracodawcą telefonicznie lub e-mailowo.

Katarzyna Kozak

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska