20/08/2006 16:25:29
Pracuje Ksiądz w duszpasterstwie skupionym przy kościele św. Piotra w Londynie. Dlaczego wybrał Ksiądz pracę z Włochami i to w dodatku w W. Brytanii?
Dwa lata temu mój ówczesny Prowincjał zaproponował mi współpracę z emigracją włoską w Londynie, albo objęcie nowej parafii w Kanadzie. Wybrałem jednoznacznie Londyn. Kanada wydawała mi się zbyt odległa od Polski. Na moją decyzję wpłynął też fakt, że przez ostatnie 10 lat często przebywałem w Szkocji. Tak więc moja przygoda z Wielką Brytanią trwa już od dawna.
Ale skąd taka decyzja Prowincjała, by polski ksiądz pracował wśród Włochów?
Jako pallotyn przynależę do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego. Jest to międzynarodowa wspólnota kapłanów i braci. Liczy ona ok. 2,5 tys. współbraci. Jej założycielem jest kapłan, św. Wincenty Pallotti. W naszej historycznie pierwszej, pallotyńskiej prowincji włoskiej, występuje brak powołań. Obecnie przynależy do niej ok. 35 kapłanów. Jest to niewielka grupa wobec skali potrzeb apostolskich w samej Italii, jak i wobec potencjału personalnego innych prowincji (np. 2 nasze polskie prowincje mają łącznie ok. 700 współbraci). Te względy zdecydowały, że księża z Italii zwrócili się o pomoc personalną do innych prowincji, w tym m.in. do polskiej.
A gdzie pracował Ksiądz w Polsce?
Po święceniach w 1992 r., przez dwa lata byłem wikarym w parafii Ryn, na Mazurach, następne 5 lat spędziłem w Lublinie, studiując na KULu psychologię. Póśniej przez 5 lat byłem wychowawcą – 3 lata w nowicjacie w Wadowicach i 2 w naszym seminarium w Ołtarzewie k. Warszawy.
Jest Ksiądz pallotynem. Charyzmatem zgromadzenia założonego w XIX w. przez św. Wincentego Pallotti jest ożywianie apostolstwa świeckich. Jak Ksiądz realizuje to w codziennym życiu?
Rzeczywistością fundamentalną jest dla mnie życie wewnętrzne, a w nim ma osobista więś z Bogiem i Jego Matką. Relacja ta ma swą dynamikę pociągającą na głębiny spotkania Miłości Zbawiciela. Być może, by być jeszcze bliżej Boga, dwa miesiące temu wyjechałem do kraju na 40-dniowe rekolekcje zamknięte, w milczeniu. Jest to niełatwe, ale fascynujące doświadczenie odkrywania siebie i prawdy samego Boga. Tym bardziej Boga bliskiego nam, tak czule i wyzwalająco zaangażowanego w życie każdego z nas bo... Miłującego Miłością niepowtarzalnie piękną, pociągającą i czyniącą wszystko Nowe. Cieszę się, że przede wszystkim takie żywe doświadczenie, a nie wiedza akademicka, stanowi dla mnie wezwanie do znalezienia się w środowisku mej aktualnej posługi pasterskiej. Taka dynamika pomaga mi się znaleść, ale też kreować rzeczywistość w środowisku zupełnie nowym, innym od naszego polskiego.
Przełożę to na konkrety londyńskie. Nasz kościół św. Piotra znajduje się w centrum miasta na pograniczu Holborn i Islington. Do czasu wybudowania katedry westmisterskiej, był to największy kościół katolicki w Londynie. Tak jak większość kościołów dla emigracji, mamy nie tyle parafię terytorialną, ile personalną. Stanowi ją kilka pokoleń Włochów i ich potomków mieszkających w całym Londynie. Choć na codziennej Eucharystii bywa tylko 6-8 osób, to w niedzielę jest już zasadnicza różnica. Niektórzy z parafian potrafią przyjechać na Mszę św. ponad 100 km! Cieszę się, że mogę być świadkiem tak oddanie okazywanej przez nich przynależności do naszej wspólnoty. W tygodniu dużo czasu poświęcamy bieżącym sprawom, potrzebom zgłaszanym przez naszych włoskich emigrantów. Dla tych, którzy z powodu problemów socjalnych zwracają się do nas, organizujemy pomoc materialną, czy też raz w tygodniu prowadzimy spotkania, w których uczestniczy kilkudziesięciu wolontariuszy. W sytuacjach szczególnych jesteśmy obecni w szpitalach, czy też w więzieniach. Obok innych aktywności redaguję cotygodniowy biuletyn, w którym zawarte są teksty całej Mszy św. Towarzyszę też osobom poprzez poradnictwo, spowiedś św. Warto jeszcze wspomnieć, że w naszej wspólnocie jest też obecna mała grupka Polaków.
Czy założyciel zgromadzenia pallotynów, gdyby mógł przyjść na ziemię, byłby zadowolony z pracy swych współbraci?
Św. Wincenty Pallotti swoje życie przeżywał charyzmatycznie. Znany był z bardzo czynnego apostolstwa, z drugiej strony... był kapłanem mistykiem. Za jego przyczyną dokonywały się też różne cuda. Jak połączyć te rzeczywistości żyjąc w pierwszej połowie XIX w. w Rzymie, mieście ogarniętym w tych czasach licznymi rewolucyjnymi zamieszkami? Uruchomił on wielki wachlarz aktywności, które świadczyły o jego wielkiej duchowości. Widząc, że nie może sprostać szerokim potrzebom duszpasterskim, zaczął tworzyć nowy model życia Kościoła. Opierał się na ścisłej współpracy duchownych ze świeckimi, którz mieli odgrywać w Kościele rolę bardzo istotną, twórczą i podmiotową – miała to być czynna współodpowiedzialność z duszpasterzami za Kościół.
W jaki sposób się to dokonywało?
Ta współodpowiedzialność dokonywała się na różnych polach. Kapłani angażowali się na płaszczyśnie sakramentalnej i głoszenia słowa Bożego, a świeccy, poprzez współpracę na bazie charyzmatów obecnych dzięki Duchowi świętemu, współtworzyli rzeczywistość lokalną. Nie byli tylko odbiorcami, czy wiernymi widzami, ale współtwórcami tego, co się działo. Pallotti stworzył kilkanaście szerokich płaszczyzn zaangażowania świeckich, m.in. rozbudował pracę na misjach, niesienie pomocy ubogim, a także inwestował w nauczanie i życie modlitewne, gdzie świeccy mieli być apostołami Jezusa Chrystusa i mieli być osobami, które docierałyby tam, gdzie nie może dotrzeć kapłan. Mieli być pomostem między kapłanem, który reprezentuje hierarchię Kościoła, a życiem, które się przejawia w różnych wymiarach i aspektach. Jego idea polegała na tym, że Kościół katolicki, jako baza, winien mieć grupy świeckich moderatorów, którzy przez współpracę z kapłanem, formowaliby innych świeckich. Chodziło o to, żeby robiąc rozpoznanie różnych środowisk, powolutku zapraszać tych ludzi do uczestniczenia w Kościele żywym, aktywnym. Była to owego czasu bardzo rewolucyjna idea. Wprowadzała ideę Kościoła żywych, aktywnych wspólnot. Naruszała skostniały stereotyp myŚlenia, wskazujący na duchowieństwo hierarchiczne jako jedyny aktywny, nauczający czynnik Kościoła. Pallotti mówił, że Duch święty działa w każdym człowieku i przez każdego człowieka. Dzięki otwartości tych dwóch płaszczyzn i ich przenikania się, dokonuje się dynamizowanie obecności Kościoła lokalnego w życiu. To była rewolucja. Nikt do tej pory tak nie myŚlał.
Czy Pallotti założył jakąŚ strukturalną organizację?
Tak, w celu realizacji wspomnianej idei założył Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego (ZAK). Skupiało ono grupy ludzi świeckich, którzy chcieli współpracować w służbie apostolskiej Kościoła. To nie była tylko idea. św. W. Pollotti był mistykiem. Miał konkretną wizje Kościoła. Kapłani tworzący założone przez niego Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego (SAC) mieli pełnić rolę służebną dla świeckich. Kapłan miał inspirować i służyć ludziom świeckim zaangażowanym w wymiarze życia lokalnego. Należy pamiętać, że idea ta była głoszona i wprowadzana w życie ponad 150 lat temu, w czasie, gdy papieże byli jeszcze noszeni w lektykach. Z racji tego, że Pallotti towarzyszył dwóm papieżom jako kierownik duchowy i spowiednik, Kościół w pewien sposób tolerował tę nową ideę. Jednak tuż po niespodziewanej śmierci Pallottiego (1850 r.), całe to dzieło zostało odgórnie zatrzymane. Zmieniono też nazwę ze Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego na Pobożne Dzieło Misyjne, ukierunkowując jego zaangażowanie na wymiar misyjny. Przez wiele lat pallotyni byli ograniczeni w rozwijaniu swego charyzmatu, będąc posłuszni Stolicy Apostolskiej. Byli oni jednak świadkami jak powoli – na początku lat 20-tych XX w. – rodziła się w Kościele Akcja Katolicka, która czerpała z idei Pallottiego.
Kiedy więc idea Pallottiego została urzeczywistniona w pełni?
Historia pokazała, że ideę tę Kościół podjął ponad 100 lat póśniej w czasie obrad Soboru Watykańskiego II. Pallotti został wtedy ogłoszony jednym z patronów Soboru i w czasie trwania jego obrad został kanonizowany. Nasz charyzmat partykularny urzeczywistnia już teraz w pełni Kościół Powszechny. Bóg pozwolił nam włączyć się teraz w jeden wielki, głęboki nurt życia i nauczania Kościoła katolickiego i obecnie wypełniać je na drodze, jaką ukazał nam swą posługą Jan Paweł II.
Czyli Pan Bóg wynagrodził...
Tak wynagrodził! Bardzo prawdziwie i pokornie. Po nocy paschalnej przyszedł radosny poranek Zmartwychwstania. Dobrze się stało, że apostolstwo nie zostało naszą domeną, ale wszystkich. Teraz w tym wszyscy możemy uczestniczyć. My włączeni w ten nurt Kościoła dysponujemy Statutami ZAK, które formalnie pozwalają realizować ten piękny charyzmat realnego zaangażowania każdego z nas w odnowę i uświęcanie Kościoła. Jako pallotyni jesteśmy obecni w procesie rozprzestrzeniania się tego dzieła. Jak wspomniałem jest nas ok. 2.500 kapłanów i braci z jakże wielu narodowości. Są też siostry pallotynki. Aktywność dokonuje się na wszystkich kontynentach. Nasza wrażliwość i otwartość na świeckich jest wielka, a nasze domy są otwarte dla wszystkich. Mam nadzieję, że Pallotti jest zadowolony z posługi swych następców. Jestem pewien, że błogosławi naszej pracy. My zaś jesteśmy wezwani do ciągłego wgłębiania się w jego duchowość i dzieło. KiedyŚ powiedział on, by każdy z nas czuł się jak założyciel Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, czyli każdy z nas ma tak odczytać swój charyzmat od Pana Boga i tak go realizować, by będąc gorącym wiarą i miłością, być aktywnym nie tyle jako pallotyn, ile jako człowiek Boży.
Po uzyskaniu święceń kapłańskich studiował Ksiądz psychologię... W jakim stopniu pomaga ona Księdzu w pracy kapłańskiej?
Nim to się jednak stało, przez 2 lata, jeszcze przed seminarium, pracowałem w szpitalu. Początkowo jako sanitariusz, póśniej już jako pielegniarz. Nigdy nie zapomnę tego czasu spędzonego przy chorych. Niejednokrotnie bezradny, towarzyszyłem im w ostatnich chwilach życia. Był to dla mnie, młodego chłopaka, potężny wstrząs. Wtedy odkryłem, że w konfrontacji z rzeczywistością cierpienia, nie jest istotne to, co dany człowiek robi w życiu, tylko kim jest w głębi serca. Towarzyszyłem morzu ludzkiego cierpienia i bólu, którego ogień przepala wnętrze i uszlachetnia. To było dla mnie niebywałe doświadczenie. Póśniej w miarę specjalizacji pielęgniarskiej, oddalałem się od bezpośredniego kontaktu z człowiekiem. Pracując na intensywnej terapii i anestezjologii, miałem już wgląd w nieprzytomnego człowieka dzięki zapisom komputera... Bogu dziękuję za ten rozdział życia. Dzięki tej praktyce starałem się znaleść Pana Boga w człowieku, któremu służyłem i z którym się spotykałem. Towarzysząc od pierwszych sekund nowo narodzonego życia, aż do ostatnich sekund tchnienia życia, czułem się najbliżej człowieka. Potem, kiedy Bóg mnie powołał, tą drogą intuicji szedłem w seminarium do kapłaństwa.
W kilka miesięcy po święceniach mój przełożony zaproponował mi studia psychologiczne na KULu, chciał bowiem bym był psychologiem klinicznym, który będzie mógł nieść pomoc w Stowarzyszeniu i w pracy ze świeckimi. Bardzo dziękuję Panu Bogu za te studia, które były solidnym fundamentem do głębszego poznania wielu teorii o człowieku oraz mechanizmów funkcjonowania naszej psychiki. Moje doświadczenie sugeruje mi jednak, by podchodzić do psychologii z pewnym dystansem. Ona nie jest panaceum na wszystkie bolączki człowieka. Przy całym bogactwie metod empirycznych, wchodzi we wnętrze człowieka o wiele płyciej niż łaska Boga. Za to dziękuję Bogu, że przez posługę kapłańską włączył mnie w ten nieprzerwany strumień Jego łaski, której mogę bezinteresownie udzielać. Choć w spotkaniu z człowiekiem psychologię traktuję pomocniczo, to paradoksalnie dzięki tej dyscyplinie ciągle uczę się pokory wobec głębi i niepowtarzalności człowieka.
Przebywał Ksiądz ostatnio w Ziemi świętej. Co zrobiło na Księdzu największe wrażenie?
Byłem tam na 5 dniowych dniach skupienia i refleksji dla naszej wspólnoty. Obok historycznych miejsc związanych z Osobą Jezusa Chrystusa, lub też ze scenami biblijnymi, najbardziej przeżyłem nasz pobyt na Zachodnim Brzegu. Szczególnie w regionie Betlejem. Tereny te zamieszkane są przez palestyńczyków, mają lichą, pół pustynną ziemię, generalnie pozbawione są przemysłu. Ludzie utrzymują się w dużej mierze dzięki turystom przyjeżdżającym do Betlejem. Przez jeden dzień przebywaliŚmy tam z zaprzyjaśnioną rodziną palestyńczyków. Jest im tym bardziej ciężko z powodu przynależności do wiary katolickiej. Tak jak wszyscy, nie mogą oni się ruszać z miejsca, bo żyją w getcie. Są oddzieleni od Izraela i reszty świata 5-8 metrowym murem. Teraz, kiedy działania wojenne w Libanie i Izraelu znacznie zmniejszyły napływ turystów, w sercu polecam ich Bogu. Czasami próbuję sobie wyobrazić jak musi im być ciężko...
Dziękuję za rozmowę.
Katolicki Ośrodek Wydawniczy „Veritas”, oprócz wydawania „Gazety Niedzielnej”, prowadzi największą w Wielkiej Brytanii polską księgarnię, gdzie można kupić nie tylko dobre książki religijne, ale również słowniki, podręczniki do nauki języków obcych, poradniki, literaturę piękną, beletrystykę, a także pozycje antykwaryczne.
Zapraszamy do przeglądnięcia naszego katalogu w formacie pdf
31 maj '08
radamowicz napisał:
profil | IP logowane
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...