18/08/2006 10:11:28
Na początku wcale jej się nie podobało. Łódź nie dawała poczucia stałości, nie wydawała się schronieniem, w którym można mieszkać. Ale po tygodniu odkryła jej sekretne uroki. - Uwielbiam, gdy o świcie budzą mnie łabędzie stukające dziobkami o kadłub i dopominające się śniadania - mówi.
Parę minut później wychodzi na pokład, przeciąga się i wita z przepływającą właśnie kanałem rodziną kaczek na porannym spacerze. Czasem uda jej się też dostrzec młodego liska mieszkającego w krzakach nieopodal lub czaplę wypatrującą w toni wody posiłku. - Moja mama w Polsce była przerażona, gdy przeczytała w listach, że mieszkam w łódce na kanale - wspomina Karolina. Wydawało jej się, że musi być tam zimno i obskurnie. Gdy jednak przyjechała do niej w odwiedziny, ledwo wyczuwalne błogie kołysanie i cisza, które sprawiły, że zapadła w najbardziej niewinny od swojego dzieciństwa sen, rozkochały ją w łodzi. Nie chciała już wracać do Polski, do swojego blokowiska.
Moja przystań
- Kocham, gdy pada deszcz, a ja siedzę cichutko w środeczku - wyznaje Karolina. Krople szumią jednostajnie rozchlapując się o taflę wody i pukają miarowo w dach jej łódki. W zimowe wieczory wygrzewa się przy zamontowanym w kabinie staromodnym węglowym piecyku. Oczywiście, że ma też grzejniki elektryczne, ale ta stara koza ma swój niepowtarzalny urok - lekką poświatę rozchichotanych płomyczków sączącą się przez szybkę w drzwiczkach oraz cichutkie trzaskanie i posapywanie żarzących się w środku węgielków. Raz na trzy lata płynie się łódką do specjalnego centrum kontroli technicznej i renowacji. Jest ona podnoszona nad wodę na specjalnych hakach. Karolina sama oskrobywała kadłub swojej z glonów, małży i ślimaków, potem malowała specjalną farbą antykorozyjną. - Ta łódka to mój dom, dlatego, sama chciałam o nią zadbać - wyznaje. Choć mieszkanie na barce ma też minusy. Jak choćby zbiornik na nieczystości z toalety. Trzeba do niego raz w tygodniu wsypywać źrący proszek, który rozpuszcza całą zawartość. Z takim pojemnikiem Karolina idzie do specjalnego zlewu wybudowanego przy przystani i tam wylewa. Łodzie przyciągają jej zdaniem specyficzny rodzaj osób - trochę nostalgicznych, trochę stroniących od pędu współczesnej cywilizacji, nieco zamkniętych w sobie. Tuż obok mieszkają Johny, Simon i kot o imieniu Weapon X. - Wprowadziłem się tutaj, bo miałem nóż na gardle - mówi Simon. - Poprzedni landlord dał mi tydzień na opuszczenie mieszkania i koleżanka zaoferowała mi to lokum - wspomina. Zakochał się jednak w swojej przystani od pierwszego wejrzenia.
Sekrety kanałów
Ostatnio Simon wyławiał z wody dziesiątki przepływających obok jego łodzi orzechów kokosowych, które w jakimś rytualnym obrzędzie powrzucali tam mieszkający w pobliskim Southall Hindusi. Ale kanały mają też i swoje mroczne tajemnice. - Są najoczywistszym miejscem pozbywania się zwłok zamordowanych - informuje pracujący skądinąd jako informatyk w sądzie Simon. Właśnie ostatnio obserwował na miejscu policyjną akcję ich wyławiania. Na kolejnym stateczku spotkać można małżeństwo Harry’ego i Kathrine wraz z ich psem Tommy’em. - Na początku mieliśmy mieszkanie, a na łódź wpadaliśmy tylko w weekendy - wspomina Harry. - Potem jednak stwierdziliśmy, że mieszkanie na łódce jest przyjemniejsze i tańsze, więc wprowadziliśmy się tu na dobre - dodaje. Łódka ma swój silnik i ster, więc można nią pływać. Londyn opleciony jest siecią kanałów. Są wyprawy małe, jak do pobliskiego Tesco ze specjalnym parkingiem dla łódek, czy pubu z przystanią do cumowania dla klientów. Ale można się też udać w dalszą podróż. - Łódkę można zakotwiczyć właściwie wszędzie, gdzie da się wpłynąć, o ile nie jest to teren prywatny i nie zostanie się dłużej niż dwa tygodnie - informuje Harry. Wraz z żoną i całym swoim domem na wodzie przepłynęli już kanałami do takich miejsc jak Bath koło Bristolu, do Oxfordu, czy Birmingham. Kathrina nie musi nawet ruszać się z łódki do pracy w BT. Na miejscu ma swój mały gabinecik z komputerem, stacjonarną linią telefoniczną i stałym łączem internetowym.
Polskie barki
Wszyscy mieszkający przy przystani są jak jedna wielka rodzina. - Nie taka, do której idzie się po jajka, gdy zabrakło do porannej jajecznicy, bo to nie jest tutaj przyjęte, ale taka, która pospieszy z pomocą, jeśli dzieje ci się prawdziwa krzywda - wspomina Karolina, która doświadczyła kiedyś tej gremialnej pomocy, gdy zapaliła jej się podłoga na łódce i wszyscy pomagali jej gasić. Teraz w modzie jest sprowadzanie barek z Polski. Na takiej mieszkają właśnie Simon i Johny. Są tanie i solidne. Przyjeżdżają pociągami w stanie surowym. Przy odrobinie wysiłku i fantazji można z nich jednak zrobić prawdziwe cacuszka. Okrasić doniczkami z pnącymi się kwiatami, wyłożyć w środku boazerią, a kabinę prysznica kafelkami.
Łódkowy cennik
Łódź jednopokojowa - £ 2 000 (cena okazyjna)
Dwupokojowa łódź z toaletą i prysznicem – ₤ 25 000
Duża łódź z salonikiem, gabinetem, sypialnią i łazienką – £ 60 000 i więcej.
Wynajęcie przystani do cumowania z możliwością poboru wody, gazu i prądu, a nawet linią telefoniczną i szerokopasmowym łączem internetowym - ₤ 800 miesięcznie
Rachunki za wodę, prąd i gaz – około ₤ 200
Doroczny przegląd techniczny i konserwacja - ₤ 1 000
Jaromir Rutkowski
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...