13/08/2006 11:48:42
Kościół został zbudowany w latach 1792-98 i do końca XIX stulecia był położony z dala od stolicy. Teren pokrywał las, łąki i ogrody; był doskonałym miejscem na wycieczki, wypoczynek oraz zażywanie ciszy i spokoju. Dzisiaj jest on w granicach metropolii madryckiej. Dzielnica każdego roku dnia 13 czerwca obchodzi dzień pamięci św. Antoniego. Kościół w 1905 r. został uznany za pomnik narodowy, a w 1928 r. zaprzestano używania go dla celów religijnych. Wówczas w pobliżu wybudowano wierną kopię kościoła, który jest czynny do dzisiaj.
Przed przeszło dwustu laty, 52-letni Goya kończył malowanie wnętrza kościoła San Antonio. Już wcześniej dał się poznać jako wysoko ceniony malarz fresków w Saragossie i okolicy. W 1773 r. osiadł w Madrycie i tu otrzymał zlecenie artystycznego wyposażenia kościoła. Na podstawie dokumentacji możemy stwierdzić, że nad dziełem pracował 120 dni. Podobnie możemy też się dowiedzieć, ile i jakie materiały kupował artysta do wykonania tej pracy.
Goya, pracując nad freskami w 1792 r., był osłabiony przebytą chorobą, której konsekwencją była utrata słuchu i do końca życia pozostał głuchoniemym. Choroba nawiedziła go niespodziewanie, u szczytu kariery, gdy był członkiem Real Academia de San Fernando w Madrycie (1780), osobistym malarzem króla Karola IV (1789), dyrektorem Akademii Sztuk Pięknych (1795), a następnie pierwszym nadwornym malarzem (1799). Był także ulubionym malarzem hiszpańskiej arystokracji.
Los jednak wszystko odmienił i nic już nie było tak, jak przedtem. Został zamknięty we własnym, głuchym wszechświecie, i w pewnym sensie wyłączony ze społeczeństwa, co musiało być bolesną izolacją, a także ograniczeniem osobistej wolności.
Goya, pracując nad freskami w kościele San Antonio w latach 1796-98, opracował równocześnie cykl graficzny „Los Caprichos” (Kaprysy) złożony z 80 rycin (akwaforty, akwatinty), w którym językiem metafory i ze zjadliwą ironią piętnował wyzysk, ciemnotę i zacofanie człowieka.
Zewnętrzna architektura kościoła niczym szczególnym się nie wyróżnia. Mała, biała, w kształcie greckiego krzyża bryła, a ponad nią wznosi się piękna kopuła. Wchodząc do wnętrza, wstępuje się jak gdyby w sam obraz Goi. Wszędzie, gdzie tylko spojrzeć, są jego energiczne pociągnięcia pędzlem. Nawet, gdy się widziało wiele pięknych wnętrz kościołów, ten jest czymś nadzwyczajnym; i to nie jest złudzeniem, ale rzeczywistym malarstwem. Malowane z nerwową energią, ze śladami szybkiej, trochę szorstkiej ręki, rozwijają obraz w całej swej okazałości. Trudno uwierzyć, by stworzono je dwieście lat temu. Mimo że kościół podczas wojny domowej w latach 1936-39 był w strefie tzw. ziemi niczyjej i nieco ucierpiał, dzieło Goi przemożnie wpływa na widza swoją świeżością do dziś.
Zadanie, jakie otrzymał artysta, musiało być dla niego ze wszech miar pożądane. Wykonał je z pełnym zaangażowaniem i wielką miłością. Przy realizacji zlecenia pozwolił sobie na odejście od tradycyjnego wystroju wnętrza kościoła, które wówczas tkwiło jeszcze w baroku. Artysta zmierzał ku coraz większemu realizmowi ujęcia i ostrości widzenia Świata. Tutaj nie ma nieba, które otwiera się wizerunkiem Stwórcy, ale ziemia, i życie na niej, z jej ołowiano-szarym niebem, gorliwością, zawiścią, zazdrością, oddaniem i wiernością, które są umieszczone wysoko nad nami, w kopule.
Patrząc w górę, widzimy scenę, która dzieje się wzdłuż malowanej balustrady. Motywem Goi jest znana legenda o św. Antonim, która pokazuje świętego w momencie, gdy doszła do niego wiadomość, iż jego ojciec został skazany za morderstwo. Święty, z pomocą Bożą stanął przed obliczem sądu i tu wygłosił mowę obrończą. Nikt jednak nie wierzył w to, co mówił, więc w końcu zażądał przyniesienia zwłok zamordowanego przed oblicze sądu. Św. Antoni wzywa w imię Jezusa Chrystusa nieboszczyka, aby powiedział wyraźnie i zrozumiale dla wszystkich, czy jego ojciec jest winny. Nieboszczyk podniósł się i oświadczył, że jest niewinny, i ponownie położył się w trumnie. Dodajmy, że w ciągu roku po jego śmierci, przy grobie zdarzyło się 15 uzdrowień i dwa wypadki wskrzeszenia zmarłych.
Temu wszystkiemu przygląda się tłum – żebracy, włóczędzy, eleganckie panie, matrony, dzieci, młodzież i starcy. Wśród tej gromady są niesympatyczne, zdesperowane typy, jakby z powieści Dostojewskiego. Ale to są rzeczywiści reprezentanci ludu półwyspu iberyjskiego w całej swej różnorodności, świadkowie cudu. Ich zachowanie do pewnego stopnia przypomina dzisiejszego człowieka. Wielu nie wiedziałoby nawet co się dzieje, wielu nie byłoby tym zainteresowanych. Ludzie żyją swoim własnym Światem, są zadumani we własnych myślach i marzeniach. Trzech mayów w grupie osób skupionych wokół św. Antoniego, jest bardziej zajętych obserwowaniem niejasnych chichotów, aniżeli refleksją nad tym, co widzą.
W innym miejscu widzimy dużą liczbę osób; nie jest to jakaś bezkształtna masa postaci, lecz około pięćdziesiąt indywidualnych osób, każda ze swoim wyrazem twarzy i wyraźną psychiką. Sprawiają jednak wrażenie jedności, poprzez silny rytm, szczególną wibrację, zauważalne podniecenie. Niektóre postacie są wyraźne, inne jak za mgłą, ale razem tworzą jakąś szczególną atmosferę.
Aniołowie Goi są umieszczeni nie tam, gdzie byśmy się spodziewali – na górze, ale zeszły w dół. Na ścianach są zajęci podnoszeniem ciężkich, złotych gobelinów. Ich postacie są ładne, zmysłowe i wyraźnie kobiece, tak że pewien pisarz nazwał je ‘angelas’ – kobiety anioły. Anioły nie mają wyglądu istot niebiańskich, ale są jak najbardziej ziemskie. Niemniej wyglądają na uduchowione, a ich wygląd najlepiej określa – niewinność. Efekt teatralny podkreśla ich ukośne spojrzenie w górę, na scenerię kopuły, i wzmocniony jest przez światło z dołu. Zwiedzający odnosi wrażenie, jak gdyby strumienie Światła padały na scenę. Tutaj rozumie się lepiej co Goya miał na myśli przez „la magica del ambiente” – ducha środowiska.
Malarstwo Goi w San Antonio de la Florida, było w swoim czasie mocno krytykowane za jego Świeckość (gloria św. Antoniego jest ledwie zaznaczona), złamanie tradycji i brak atmosfery nadprzyrodzoności. Wydaje się jednak, że właśnie ilustracja ludzkiego bytowania pobudza do refleksji nad wiecznością, niebiańskim rajem lub piekłem.
Po restauracji dynastii Burbonów, Goya opuścił w 1824 r. Hiszpanię i udał się na dobrowolne wychodźstwo. Artysta nie mógł jednak wiedzieć za życia, że kościół Św. Antoniego będzie jego Panteonem. W 1919 r. sprowadzono jego ziemskie szczątki z Bordeaux i tutaj je złożono. Przykryte są dużą, czarną granitową płytą, umieszczoną przed schodami prowadzącymi na chór. Napis brzmi:
GOYA
Nacio en Fuendetodos
el 31 marzo de 1746
Murio en Burdeos
el 16 abril 1828
Katolicki Ośrodek Wydawniczy „Veritas”, oprócz wydawania „Gazety Niedzielnej”, prowadzi największą w Wielkiej Brytanii polską księgarnię, gdzie można kupić nie tylko dobre książki religijne, ale również słowniki, podręczniki do nauki języków obcych, poradniki, literaturę piękną, beletrystykę, a także pozycje antykwaryczne.
Zapraszamy do przeglądnięcia naszego katalogu w formacie pdf
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...