MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

11/08/2006 04:42:31

Doba wyjęta z życiorysu

W sierpniowy poranek z Victoria Coach Station rusza w kierunku Polski kolejny autobus. Mimo, że podróż ma trwać około 24 godziny, chętnych na taką wyprawę nie brakuje. Wszystkie miejsca są zajęte.

Tanie linie lotnicze wcale nie są tanie - skarży się Agnieszka, jedna z pasażerek. - Za bilet lotniczy z Londynu do Wrocławia i z powrotem musiałabym o tej porze roku zapłacić prawie 200 funtów - dodaje. Właściwie to byłoby ją na to stać, bo w Anglii pracuje i mieszka od półtora roku. Za tę cenę, jak mówi, mogłaby jednak wykupić tygodniową wycieczkę do Grecji. Ceny biletów autokarowych jednak też wcale nie należą do najniższych. Wahają się od 75 do nawet 100 funtów za bilet w dwie strony. - Da się przeżyć - ocenia ten sposób transportu Marek. Według niego sekretem przetrwania tylu godzin w autobusie jest również dobre towarzystwo.

W jedną stronę

Agnieszka jedzie do Polski na dwa tygodnie na wakacje. - Jadę spotkać się z rodziną, pozałatwiać kilka osobistych spraw, no i może uda mi się wyskoczyć ze znajomymi z Polski na kilka dni nad jakąś wodę - wyjawia swoje plany. Oczywiście w jej programie pobytu nie zabraknie również obowiązkowej wizyty u dentysty, który jest według niej w Polsce dużo tańszy, a jakość świadczonych usług znacznie wyższa niż w Wielkiej Brytanii. - Na pewno znajdzie się jakaś mała dziurka, ale mam nadzieję, że nic poważniejszego - wzdryga się na samą myśl. Marek jeździ do Polski regularnie, co miesiąc. - Mam taki fajny układ z pracą i mieszkaniem, że jeden miesiąc pracuję, drugi spędzam w Polsce - wyjaśnia. Właśnie wczoraj wieczorem przyjechał z Polski jego zmiennik, więc on dziś rano wyjeżdża. Podróż będzie dla niego ciężka, bo, jak twierdzi, „ostro się wczoraj żegnał”. Zbyszek kupuje bilet dopiero na stacji. W jedną stronę tylko. Część płaci w funtach, część w przywiezionych jeszcze z Polski złotówkach. Robi wrażenie zaniedbanego i przygnębionego. - Nie mam czego tu szukać - wyjawia. - Wracam do Polski, dopóki mam jeszcze na bilet. Po przyjeździe na Wyspy zakwaterował się na jakiś czas u znajomych. Z angielskim u niego kiepsko, więc szukał najprostszych prac. - Przesiedziałem tu jakiś miesiąc, miałem kilka dorywczych zajęć, ale nic, z czego dałoby się wyżyć - tłumaczy. Jedna z zatrudniających go osób w ogóle nie zapłaciła mu za trzy dni pracy przy remoncie domu. - Najbardziej nie mogę przeżyć tego, że to był Polak - żali się.

Zguba

Jak się okazuje, mimo znacznej sławy tego miejsca, nie wszyscy potrafią odnaleźć Victoria Coach Station. Już po wyjeździe z dworca, gdy autobus stanął na chwilę na światłach na skrzyżowaniu, w szybkę drzwi koło kierowcy puka jakiś stojący na chodniku jegomość z wielką torbą. - Czy to autobus do Gliwic? - pyta. Okazuje się, że ma wykupiony bilet i jedynie pomylił miejsce, w którym miał wsiąść do autobusu. Czekał na dworcu po przeciwnej stronie ulicy. Wkrótce pilot wycieczki, pani Kasia, wita wszystkich pasażerów i informuje, że autokar będzie jechał przez tunel pod kanałem La Manche, co wzbudza wśród niektórych pasażerów spore poruszenie. - Wolałabym promem - krzywi się Agnieszka. - Jestem trochę klaustrofobiczką. Jednak pani Grażyna, która wraca z dwutygodniowego pobytu u córki, jest całkiem zadowolona. - Przez tunel jest szybciej i wygodniej - mówi. Obawia się, że na promie mogłaby nabawić się choroby morskiej. Kontrowersje wzbudzają też przerwy w podróży, które mają być, co cztery godziny. - Palę trzy paczki dziennie. Nie wytrzymam tyle bez papierosa - protestuje żali się w głos.

Finezja toalet

Pierwsza część podróży, w kierunku granicy francuskiej, upływa pod znakiem ostatnich rozmów telefonicznych. Cały autobus kibicuje między innymi Karolinie, która właśnie zerwała z chłopakiem podczas dość długiej i głośnej telekonferencji ze swoim chłopakiem. - Jestem bardzo zadowolona ze swojej decyzji - informuje współpasażerów w odpowiedzi na liczne głosy wsparcia. Otrzymuje też pierwszą ofertę nawiązania nowego związku, w odpowiedzi, na którą spontaniczny kandydat otrzymuje jednak zaskakującą jak na te okoliczności odpowiedź. - Miło mi, ale jestem już zajęta - kwituje umizgi z powagą Karolina. Tymczasem pasażerowie wymieniają doświadczenia z pobytu na Wyspach - naczelnymi tematami jest oczywiście to, kto gdzie mieszka i jaką ma pracę. Dowiedzieć się można między innymi, że Anglicy ze swoim „How are you, my friend” są plastikowi i dwulicowi, a Chińczycy świetnie gotują, ale lepiej nie widzieć, co do garnka wkładają. Narasta też problem Joanny „Palaczki”, która coraz natarczywiej upomina się u kierowcy o postój „na papieroska”. Ponieważ toaleta w autokarze ma jedynie ograniczoną pojemność, pani pilot sugeruje, żeby raczej używać tych na postojach. Jednak pobocza niemieckich autostrad zaskakują finezją technologicznych rozwiązań. - Chyba nie ma wody, albo coś się zepsuło - walczy z umywalką grupka podróżnych. - Ach ci Niemcy, na każdej stacji coś innego wymyślą - burczy speszony pan w średnim wieku.

Nie ma jak w domu

W środku nocy przestraszonych pasażerów budzi przewodnik, obwieszczając dojazd do polskiej granicy. - Będą trzepać, czy nie? - krąży z ust do ust niespokojne pytanie. Tym razem jednak polsko-niemiecki tandem celników zadowala się przeglądem dokumentów. Kilka z nich zabiera ze sobą do bliższego sprawdzenia w komputerze. W efekcie tego dwóch młodzieńców już tutaj kończy swoją podróż. - Pewnie mają coś z armią do załatwienia - spekuluje kierowca. Po piątej nad ranem autokar dociera nareszcie do Legnicy. Pierwsi szczęśliwcy zstępują na rodzimą ziemię. Czekają na nich członkowie rodzin, a także konwój taksówek. Pozostali jadą dalej. Na drodze Wrocław, Opole i Gliwice.

Jaromir Rutkowski

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska