MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

30/07/2006 10:21:11

List od misjonarza z Papui Nowej Gwinei

Z DALEKIEJ OCEANII Pozdrawiam serdecznie z Papui Nowej Gwinei – kraju na Pacyfiku.Mijają już prawie trzy lata od mojego przybycia na wyspę Rajskiego Ptaka, albo kraju „Kamiennej siekiery” – tak bowiem często nazywa się Papuę – Nową Gwineę. Czas zatem na podzielenie się pierwszymi wrażeniami z mojej pracy misyjnej.

Gdy we wrześniu 2003 r., po kilkumiesięcznym kursie języka angielskiego w Londynie, przybyłem do Papui – Nowej Gwinei, miejscowy biskup, abp Kurtz SVD, posłał mnie na trzymiesięczną naukę lokalnego języka na wyspę Manam, oddaloną od głównego lądu zaledwie o  20 km. Wyspa ta, to w zasadzie najprawdziwszy wulkan, ze stożkiem sięgającym 1800 metrów. Wyspa porośnięta jest tropikalną roślinnością, a miejscowi ludzie, do połowy stożka wulkanicznego, uprawiają swoje ogrody. Moim głównym zadaniem na wyspie-wulkanie było uczenie się języka „pigin”, który jest głównym językiem, jakim posługuje się Kościół w Papui – Nowej Gwinei. Wspomnę tylko, że jest tu około 700 języków lokalnych – prawdziwa wieża Babel.

Po trzech miesiącach trafiłem do parafii na lądzie stałym do Bogii, ale wciąż z okna plebani mogłem podziwiać majestatyczny wulkan Manam.

Po kilku miesiącach pobytu w Bogii, wielkim moim zdziwieniem było, gdy w czasie odprawiania Mszy św. w niedzielę ziemia się zatrzęsła i usłyszeliśmy ogromny huk. Wszyscy uczestnicy Mszy św. wybiegli na zewnątrz kościoła. To Manam dał o sobie znać. Byliśmy świadkami ogromnej erupcji wulkanu. Lawa wystrzeliwana była z ogromną siłą z wnętrza wulkanu na wysokość kilkuset metrów. Popioły wulkaniczne spadły następnie w promieniu 200 km, także na naszą parafię w Bogii. Nigdy nie zapomnę tych nocy, gdy ludzie zbierali się nad brzegiem morza i przyglądali się sile natury. Manam zionął ogniem przez kilka miesięcy.

Po trzech miesiącach, gdy na wyspie zaczęło brakować wody pitnej i żywności, rząd zdecydował się na ewakuację wszystkich mieszkańców. Nieudolna akcja ewakuacyjna trwała 4 tygodnie. Dziesięć tysięcy mieszkańców wyspy Manam trafiło do naszej parafii w Bogii, gdzie rząd zorganizował tymczasowe obozy dla mieszkańców. Tak oto z dnia na dzień nasza parafia powiększyła się o dziesięć tysięcy mieszkańców.

W Bogii nie było już czasu na naukę lokalnego języka. Od początku zaczęła się ostra praca na polu misyjnym. Moje misjonarskie szlify zdobywałem tutaj przez rok, pod baczną opieką werbisty z Niemiec.

Wielkie było moje zdziwienie, gdy w styczniu 2005 r. abp W. Kurz SVD, mianował mnie proboszczem w parafii Annaberg. Pojechałem tam natychmiast. Stacja misyjna jest pięknie położona, chociaż należy do najbardziej odizolowanych w diecezji Madank, w której pracuję. Dotrzeć tutaj można tylko łodzią motorową, płynąc w górę ogromnej rzeki Ramu. Taka podróż zabiera 10-12 godzin, w zależności od stanu wody w rzece. Okolica pozbawiona jest całkowicie dróg. Jest to prawdziwa dżungla.

Jestem sam na parafii, chociaż pracy byłoby dość dla jeszcze trzech, czterech księży. Parafia Annaberg ma 25 stacji bocznych, które w większości odwiedzam, wędrując do nich pieszo w czasie jedno- lub dwutygodniowych patroli. Ludzie na stacjach bocznych są bardzo życzliwie nastawieni do odwiedzającego ich księdza. Zawsze przygotowani na moje przyjęcie, a liturgia w czasie Mszy św. ma odświętny charakter. Niestety nie mogę tego powiedzieć o stacji głównej, gdzie często czuję się jak ewangeliczna „owca między wilkami”. Nie udało mi się jeszcze ustalić, co jest tego powodem.

Główna stacja od strony materialnej jest w zasadzie w ruinie. Nie ma tutaj jednego budynku w dobrej kondycji. Toteż mam pełne ręce roboty z remontami. Pierwszą rzeczą, którą udało mi się tutaj załatwić, to dwa zbiorniki na gromadzenie wody deszczowej, która jest tutaj jedynym źródłem wody pitnej. W czasie mojego kilkumiesięcznego proboszczowania zauważyłem, że na Mszach św. niedzielnych prawie w ogóle nie ma młodzieży. Co jest tego powodem? Zastanawiam się nad tym do dzisiaj, ponieważ nie ma życia w Kościele, gdy nie ma w nim młodzieży. Cel pozyskania młodzieży uznałem za priorytetowy w mojej pracy duszpasterskiej. Myślę, że z Waszą duchową pomocą drodzy czytelnicy „Gazety Niedzielnej” i z Waszą modlitwą uda mi się tego dokonać. Wszystkich zainteresowanych egzotyczną Papuą - nową Gwineą oraz chętnych do wsparcia materialnego mojej pracy misyjnej w tym kraju, zapraszam na Mszę św. w dniu mego pobytu w parafii Chrystusa Króla na Balham, gdzie się zatrzymam w drodze na urlop w Polsce. Szczegóły odnośnie daty ukażą się w „Gazecie Niedzielnej”.

Szczęść Boże!
ks. Michał Szulc SVD
ADRES: P.O. Box 750
Madang, Papua New Guinea
Oceania

Katolicki Ośrodek Wydawniczy „Veritas”, oprócz wydawania „Gazety Niedzielnej”, prowadzi największą w Wielkiej Brytanii polską księgarnię, gdzie można kupić nie tylko dobre książki religijne, ale również słowniki, podręczniki do nauki języków obcych, poradniki, literaturę piękną, beletrystykę, a także pozycje antykwaryczne.

Zapraszamy do przeglądnięcia naszego katalogu w formacie pdf

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska