22/07/2006 10:27:10
Perspektywa skosztowania choć przez chwilę zakonnego życia, wydaje się być zarówno kusząca, jak i zniechęcająca. Dzisiaj, gdy niektórzy chętnie zlikwidowaliby zakony, uważając je za przejaw społecznego pasożytnictwa, wiele osób, jako alternatywną formę wypoczynku, wciąż wybiera pobyt w klasztorach. Chcą przeżyć coś, czego nie oferuje rządzony regułami pośpiechu i materializmu świat: ciszę, komfort bycia sam na sam z sobą i z Absolutem.
Ktoś kiedyś powiedział: „Religią jest to, co czynimy ze swoją samotnością”. W świecie oszalałym na punkcie ‘reality shows’, gdzie potrzeba podglądania wydaje się najbardziej pierwotnym i trudnym do poskromienia instynktem, możemy wyobrazić sobie, że ukryte kamery rejestrują nas w dzień i w nocy. Potem oglądamy film. Bawi nas czy przeraża?
Nękany podsłuchami bezpieki kard. Wojtyła odpowiedział kiedyś, że nie ma nic do ukrycia. A my? Być może, po obejrzeniu, minuta po minucie, serialu naszego życia okazałoby się, że sprowadzony jest on do poziomu opery mydlanej: spanie, posiłki oraz puste rozmowy – i coraz większe oddalanie się od ‘homo s a p i e n s’ a zbliżanie do naszych ewolucyjnych poprzedników... „Nie ma rozpusty większej niż myślenie” – pisała Szymborska. Ta akurat forma ludzkiej aktywności jest jakby wstydliwa i trudna do zaobserwowania w krainie Wielkiego Brata, odzwierciedlającej częstą jałowość naszej egzystencji.
„Jest inny świat. Tak wiem, jest tu. Czuję, światło płonie tuż obok mnie…” – śpiewała kiedyś Antonina Krzysztoń. Okazuje się, że świat ten pozwala się znaleść wszystkim, którzy tego pragną. Co stałoby się, gdyby ukrytą kamerę zamontowano w klasztorze lub gdybyśmy nagle zamienili się na życie z jego mieszkańcami? Jakie intymne szczegóły codzienności, przekazanoby tysiącom, spragnionych sensacji telewidzów? Już sama próba podjęcia tego zadania, wydaje się być karkołomna – bo jak przekazać to, co dzieje się w ludzkim sercu, jak sporządzić wiarygodny reportaż z wnętrza? Potrafią to jedynie prawdziwi mistrzowie. Bo tylko zło narzuca się swą fotogenicznością – wdzięczy się do kamer i pozuje. Powabne w przekazie, jest opozycją dobra, które tylko w fikcji wydaje się bezbarwne. Często fascynują nas czarne charaktery, a postacie świętych przypominają zaledwie płaskie wycinanki. Język przekazu wizualnego najłatwiej ukazuje to, co zewnętrzne, a interesujący masowego odbiorcę program, to ociekające intrygami albo skorumpowane życie. A klasztor? To musi być przeraźliwie nudne!
Pełna podobnych obaw włączyłam w środę o 21.00 BBC 2, gdzie pokazywano, szeroko reklamowaną, dokumentalną serię „Convent”. Obawiałam się świętej tandety, trudnego do strawienia przesłodzonego lukru, których często nie udaje się uniknąć reżyserom podejmującym religijne tematy – przechodzącym zresztą często w kolejne skrajności, od demonizacji tego, co dzieje się za klasztornymi i seminaryjnymi murami, do ubierania wszystkiego w poprawne mundurki świętej katolickości. A tymczasem, za klauzurą ukrywa się po prostu człowiek – z wadami i zaletami. Ale jego życie, zakotwiczone w zupełnie innych wartościach, może wpływać na życie innych, doprowadzać do retrospekcji i głębokiej przemiany.
Okazało się też, że można interesująco pokazać to na ekranie. I że, podobnie jak transmitowany tysiące razy, wzruszający obraz zatopionego w modlitwie Jana Pawła II, portret wnętrza ludzkiego, jest znacznie bardziej fascynujący, niż ciągnące się godzinami, pozorujące dialog, ‘bigbrotherowe’ monologi.
Pomysł programu jest nienowy. Oto ekipa telewizyjna śledzi przez 40 dni 4 kobiety przebywające w klasztorze klarysek w Arundel (West Sussex) pochodzące z różnych środowisk, wierzące lub nie. Dość radykalna decyzja – także dla zakonnic, które stają się uczestniczkami zderzenia z przychodzącym z zewnątrz, zupełnie innym w stylu życiem. Czym zakończy się ten eksperyment, w którym – przeciwnie do reguł gry w domu Wielkiego Brata – nie eskaluje się negatywnych postaw przez usuwanie uczestników, a gdzie chodzi o człowieka i jego przemianę? Czy czasowa adaptacja tradycyjnych, monastycznych wartości, pomoże kobietom w rozwiązaniu ich, jak najbardziej współczesnych problemów – w relacjach, w pracy, w sferze emocji?
Życie klasztorne różni się od tego, do którego przywykliśmy i w którym żyły bohaterki. Podobnie jak my, często stawiały sobie one pytanie o sens egzystencji, zupełnie poświęconej modlitwie. Wybrane z 500 woluntariuszek, reprezentujące różne osobowości czuły jednak, że ich problemy mogą zostać rozwiązane dzięki czasowi ciszy i refleksji. Zdecydowały, na czas pobytu w klasztorze poddać się ścisłemu rytmowi kilkugodzinnej modlitwy i ślubom: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, wierząc, że uczestnictwo w dyscyplinie klasztornej może dać im siły do zmiany życia. Czy tak się stało?
Przez czas trwania programu, telewidzowie obserwowali ich wewnętrzne losy. Debi Ireland, 44 letniej matce i nauczycielce, zmagającej się z niskim poczuciem wartości, konsekwencjami rozwodu rodziców i opuszczenia przez matkę, pobyt w klasztorze pomógł w zmianie obrazu Boga, z karzącego na kochającego. Znikły zranienia, poczucie winy i lęk. 25-letnia pieśniarka z Chelsea, Iona Maclean – jedyna chrześcijanka w grupie, wcześniej przeżyła nawrócenie i zerwała z alkoholem. Dzięki pobytowi u sióstr, umocnione zostało jej pragnienie życia w czystości. Angela Dickson, samotna, rozwiedziona 43-latka, właścicielka pubu i kobieta interesu, której życie miało wszystko oprócz poczucia sensu, u klarysek uczy się, by bardziej być niż mieć. Victoria Bennett, poetka z Lake District, 33-letnia ateistka, żyjąca w ‘wolnym związku’, życiem bez reguł doświadcza, że prawdziwa wolność może polegać właśnie na poddaniu się im. Również siostry, początkowo pełne obaw, eksperyment ubogaca, choć miały okazję ćwiczyć głównie cierpliwość – wysłuchując skarg na temat zakonnego rygoru. “Wierząc, że jako naśladowczynie św. Franciszka i św. Klary, mamy coś bezcennego do zaoferowania i chcąc pokazać to światu, zdecydowałyśmy się na to ryzyko, jak i na inne, związane z produkcją tej wyjątkowej serii” – podkreśla przełożona Angela Lyden. A program zachwyca autentyzmem i świeżością. Jest oknem, albo rodzajem dziurki od klucza, przez którą podglądamy odmienny wymiar życia. Prawda o uniwersalizmie ludzkiego wnętrza, którego największym pragnieniem jest miłość, porusza i głęboko zostaje w sercu.
Ostatni epizod. Cztery kobiety wracają do domu. Są radosne i spokojne. Niosą w sobie, w niełatwe przecież życie, to, czego doświadczyły. Odkrycie piękna rytmu prostych czynności. Uważniejsze patrzenie na wszystko, smakowanie każdej chwili, jakby była jedyna i ostatnia. Zmianę perspektywy patrzenia na to, co naprawdę ważne. Zrozumienie, że można być, nie mając nic i nie istnieć – posiadając wszystko. Rozpoczęły niezwykłą, duchową podróż – przygodę odkrywania samych siebie w zupełnie innym wymiarze. „Jest inny świat. Istnieje to, co kochasz...”
Martyna Mazurek
Katolicki Ośrodek Wydawniczy „Veritas”, oprócz wydawania „Gazety Niedzielnej”, prowadzi największą w Wielkiej Brytanii polską księgarnię, gdzie można kupić nie tylko dobre książki religijne, ale również słowniki, podręczniki do nauki języków obcych, poradniki, literaturę piękną, beletrystykę, a także pozycje antykwaryczne.
Zapraszamy do przeglądnięcia naszego katalogu w formacie pdf
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...