18/07/2006 08:07:42
Magdalena Karlikowska do pracy wychodzi już o czwartej trzydzieści rano. - Właściwie to w grafiku mam zapisane, że pracuję od piątej rano do trzynastej po południu, ale wolę zacząć wcześniej, żeby wcześniej skończyć - wyjaśnia. Jej dzień zaczyna się od stawienia czoła górze paczek i listów, które trafiły do jej poczty na Southall z centralnej sortowni na Greenfordzie. Teraz musi jednak podzielić je według adresów na poszczególne rejony, a następnie ułożyć w swojej przepastnej torbie w takiej kolejności, w jakiej będzie je dostarczać. - Mam pięć rejonów, które obsługuję - wylicza. - Na każdym jest sześćset adresów. Nie było łatwo się tego rozkładu nauczyć, więc początki były ciężkie. Dlatego też każdy ze starających się o pracę listonosza musi, jako etap rekrutacji, przejść specjalny test na kojarzenie liczb, czyli, jak go podsumowuje Magda „takie sortowanie na sucho”.
Akrobacje
Teoretycznie torba z pocztą, którą zabiera ze sobą, nie powinna ważyć więcej niż szesnaście kilogramów. Pozostałe kierowca furgonetki powinien dowieźć i zostawić w specjalnych skrytkach na terenie rejonu, by czekały tam na nią. - Skrytek jednak często brakuje, a poczty jest tyle, że torby z nią nie jestem w stanie sama unieść. - skarży się. Wtedy zazwyczaj któryś z kolegów z pracy pomaga Magdzie umieścić ją w koszyku przymocowanym do kierownicy roweru. - A dalej to już jakoś sama ciągnę - śmieje się. Takiej torby jednak nie zdejmie z roweru nawet, kiedy musi wejść do jakiegoś budynku. Zostawia ją wtedy bez opieki na swoim pojeździe. - W ten sposób skradziono mi już pięć toreb - kręci z niedowierzaniem głową. - Czego ktoś mógł w nich szukać? Przecież to zwykłe listy - zastanawia się. Po trzech latach pracy doprowadziła technikę dostarczania listów do perfekcji. Niemal w biegu tu rzuci przesyłkę przez wysoki płot jakby zawodnik rugby podawał piłkę koledze z drużyny, tam wsunie ją przez lufcik podskakując do niego jak gwiazda NBA, kiedy indziej niczym zawodowa bilardzistka trafi listami w otwory drzwi dwu osobnych adresów na raz. - Dostarczanie przesyłek prawie nigdy nie zajmuje mi tyle czasu, ile przeznacza na to grafik, więc po prostu kończę wcześniej - oznajmia z radością.
Ludzie i ludziska
Pod jednym z adresów Magdę obszczekuje pies. - Proszę się nie bać, on nie gryzie. - uspokaja rutynowo właściciel. Obskakiwana dookoła przez zwierzaka Magda nie ma jednak szczęśliwej miny. - No tak, Wielka Brytania słynie z wielkiej liczby pogryzień listonoszy przez psy - mityguje się właściciel i zaciąga ujadające stworzenie za drzwi mieszkania. Nie zwierząt jednak najbardziej obawia się Magda. Dostarcza także przesyłki na osiedle wielkich bloków komunalnych. - W każdym z nich spędzam co najmniej po piętnaście minut, a w specjalnych przejściach między nimi często mijam osoby zażywające właśnie narkotyki. - wspomina z niepokojem. Tam też najczęściej spotykają ją niedwuznaczne zaczepki i propozycje. Jej zakłopotanie wzbudza również pewna lokatorka zainteresowana najwyraźniej osobami o tej samej płci. - Jaką masz śliczną buzię, a jakie słodkie oczka, zaczepiała mnie zawsze, kiedy dostarczałam jej przesyłkę poleconą. - wspomina Magda, rumieniąc się. Od tamtej pory dostarczanie przesyłek specjalnych pod ten adres pozostawia kierowcy pocztowej furgonetki. Ale są też i rejony, na których roznosi się przesyłki przyjemnie. - Jest tu takie osiedle nowoczesnych apartamentowców - rozmarza się. - Tam zawsze mieszkańcy zamienią ze mną parę miłych słów, na święta poczęstują czekoladką - dodaje.
Zarobki i mity
- Jestem zadowolona z zarobków, ale na pewno nie jest to tyle, ile czasem podają w informacjach o tutejszych listonoszach polskie media - zastrzega. Jednak dzięki ich sensacyjnym informacjom dziś na wiadomość, że jest listonoszką, każdy reaguje zazdrosnym „no tam to ty musisz zarabiać!” Dlatego bez ceregieli oznajmia: - Moja pensja to około ₤Ł350 tygodniowo brutto, z czego po odliczeniu wszystkich podatków na moje konto trafia nieco ponad ₤280. Wie, że wielu jej rodaków dostaje za swoją pracę dużo mniej i często nie mają nawet podpisanych żadnych kontraktów. Spotyka takich nawet w swoim rejonie. - Ja jestem tutaj od 1997 roku. Na początku też pracowałam nielegalnie w pralni i jako sprzątaczka. - pociesza.
Jaromir Rutkowski
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...