MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

14/07/2006 22:16:27

Ucieczka do wolności

Londyn to fantastyczne miasto. Już nie chodzi nawet o tych gejów i lesbijki. Tu zawsze wyskoczy ktoś z innej parafii, jakiś ciekawie ubrany oryginał. Jest zabawnie. A w Polsce? Wystarczy, że facet w japonkach wyjdzie z domu i już go wytykają palcami, że „pedał”.

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Ania spotyka się ze swoimi koleżankami przy stacji metra na Baker Street. To z jej okolic ma wyruszyć tegoroczna EuroPride, parada gejów i lesbijek otwierająca dwutygodniowy festiwal kultury gejowskiej. - To impreza, która po raz pierwszy odbyła się właśnie w Londynie na początku lat 90. – informuje Ania – Każde większe miasto w Europie ma swoje własne parady, ale jedna jest zawsze największa i główna i ta właśnie w tym roku wypadła w Londynie.

Bez ideologii

Już przy wyjściu z podziemia liczne tablice wskazują miejsce, w którym rozpoczyna się parada, roi się od cudacznie poprzebieranych lub raczej porozbieranych ni to kobiet, ni to mężczyzn w tiulach, turniurach i strusich piórach. - Jejku jak tu kolorowo – zachwyca się Ania – A ja wczoraj pracowałam do późna w nocy i nawet nie miałam czasu nic przygotować – żali się. Wyciąga jednak z torby polską flagę. Wprawdzie nie ma masztu, ale zawsze może się nią przynajmniej owinąć. - Chciałabym, żeby wszyscy widzieli, że w Polsce też są geje i lesbijki – wyjaśnia. Po chwili dołącza do niej przyjaciółka Karolina. Cała rozpromieniona, ale również bez specjalnego przebrania. Ma za to ze sobą flamastry. - Namalujemy sobie na ramionach flagi: na jednym tęczową, która jest flagą gejów i lesbijek, na drugim naszą narodową, polską. To jednak dziewczynom nie wystarcza. Zmierzając w stronę Baker Street, gdzie jest umówione zgrupowanie, podziwiają kreacje mijanych osób, z radością przyjmują awanse licznych przekupniów usiłujących im sprzedać różne tematyczne gadżety. - Chodźcie kupimy sobie taką różową flagę Anglii – ekscytuje się Ola – Zdejmiemy ją z kija i zawiesimy naszą. Jednak chęć zabawy zwycięża ideologiczno-demonstracyjne zacięcia. Karolina kupuje sobie sterczące na sprężynkach uszka z puchatego różowego futerka, a Ania kowbojski kapelusz wyszywany cekinami – niebieski, chociaż miała do wyboru również różowy. - To dlatego, że różowy jest babski, a niebieski chłopacki – wyjaśnia z uśmiechem.

Tęczowa metropolia

Po chwili parada rusza. Na jej czele, tuż przed gigantycznym tęczowym sztandarem niesionym wzdłuż ulicy przez kilkaset osób jak flaga olimpijska, idzie burmistrz Londynu Ken Livingston z żoną. - Realizuję wizję miasta, gdzie każdy może być sobą, gdzie różne społeczności dochodzą ze sobą do porozumienia i czerpią wzajemnie ze swoich doświadczeń, gdzie nie ma miejsca na bigoterię, homofobię, rasizm ani żadną inną formę dyskryminacji – napisał w specjalnym liście opublikowanym w oficjalnym magazynie „EuroPride London 2006”. Przy tak sprzyjających władzach i ogólnym klimacie swobody nic dziwnego, że Londyn okrzyknięty został gejowską stolicą Europy, a osoby o tej preferencji ściągają z całego świata, by się tu osiedlić. Szacuję się, że na prawie 7 milionów rezydentów metropolii, aż 2 to właśnie geje i lesbijki. - W Polsce ukrywałam swoją orientację seksualną – wspomina Ania. – Tę sferę życia miałam praktycznie wyłączoną. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby z kimkolwiek nawet na ten temat porozmawiać.

Tymczasem tu w Londynie zaczęła pracować w restauracji, w której połowa zatrudnionych otwarcie przyznaje się do swoich zainteresowań. Zapytali – odpowiedziała zgodnie z prawdą, bo co miała kłamać. Dziś jej życie zmieniło się diametralnie. Ma mnóstwo przyjaciółek, a nawet dziewczynę, która jest Angielką. - Londyn to w ogóle fantastyczne miasto. Już nie chodzi nawet o tych gejów i lesbijki – tłumaczy – Tu zawsze wyskoczy ktoś z innej parafii, jakiś ciekawie ubrany oryginał. Jest zabawnie. A w Polsce? Wystarczy, że facet w japonkach wyjdzie z domu i już go wytykają palcami, że „pedał”. Klimat akceptacji i równouprawnienia podkreślają również biorące udział w marszu oddziały gejów i lesbijek z policji, Królewskiej Marynarki Wojennej, a nawet straży pożarnej. Dalej ciągną nieprzebrane zastępy platform, na których jak na karnawale w Rio, barwnie przybrane postacie wywijają wszystkimi możliwymi częściami ciała do rytmu hałaśliwej muzyki. Znalazło się jednak miejsce i na platformę dentystów, londyński chór gejowski, a nawet gejowską drużynę piłki ręcznej.

Rzeczywistość skrzeczy

- O popatrz, popatrz!! – podskakuje w podnieceniu Renata, która przyłączyła się do parady razem ze swoją dziewczyną. Wskazuje na grupę lesbijek dzielnie maszerujących ze swoim potomstwem - Ja też chciałam zabrać swojego nastoletniego syna, ale powiedział, że „z pedałami maszerować nie będzie” – żali się. Robi więc energicznie mnóstwo fotek, żeby mu pokazać, że inne dzieci nie wstydzą się swoich mam i tatusiów. W paradzie maszeruje również zorganizowana grupa Polaków z organizacji „Kampania przeciw homofobii”.

- W Polsce panuje wyjątkowo wrogi gejom i lesbijkom klimat społeczny i polityczny – powie następnego dnia na spotkaniu założycielskim grupy polskich gejów i lesbijek w Londynie Robert Biedroń, znany aktywista polskich organizacji gejowskich – Największym problemem jest to, że naszej społeczności w ogóle nie widać i można by pomyśleć, że w Polsce ona w ogóle nie istnieje. Jak w takiej sytuacji stawiać opór dyskryminacji i walczyć o nasze prawa? - Na co dzień mieszkam w niewielkiej miejscowości nadmorskiej w Polsce – jakby na potwierdzenie jego słów opowiada 19-letni Piotrek, który do Londynu przyjechał na wakacje i z radością bierze udział w imprezie – U siebie nie tylko nie mam żadnych podobnych sobie przyjaciół, ale też i sam bardzo mam się na baczności, żeby niczym się nie zdradzić. W małym miasteczku wszyscy zaraz by się dowiedzieli. A wtedy wolę nie myśleć, co by się ze mną stało. - Pamiętam jak raz w mojej obecności kolega brata powiedział, że on to by „wziął i wszystkich takich z karabinu maszynowego powystrzelał” – wspomina Karolina – Nie wiedział nic o mnie, ale poczułam się bardzo nieswojo. Po przemarszu przez centrum miasta, pół miliona uczestników i obserwatorów parady zalało znane z licznych klubów, barów i swobody obyczajów Soho. Tam nikt nigdy nikogo nie wytyka palcem.

Jaromir Rutkowski

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska