14/07/2006 12:10:01
Już święty Augustyn zauważył, że człowiek za wszelką cenę dąży do zrozumienia świata, na marginesie pozostawiając to, co najważniejsze – zrozumienie siebie. Historia ludzkości to tysiące lat, a jednak twierdzenie to wciąż wydaje się nie tracić na aktualności. Dlaczego?
Otóż, po pierwsze, trudno zrozumieć człowieka i siebie, bo jesteśmy niezwykle skomplikowani. Żadna rzecz na świecie, żadne zwierzę, nie jest aż tak skomplikowane, jak człowiek. A jak coś jest skomplikowane, czy ktoś, to można zobaczyć cząstkę prawdy, a nie widzieć całej reszty. Bo jak coś jest proste, jest inaczej – np. jak widzę książkę, to wiem, że tam jest okładka i reszta, a jak widzę człowieka i siebie, to mogę kawałek zobaczyć, a reszty nie widzieć. To po pierwsze.
Po drugie: człowiek, gdy obserwuje świat, jest obserwatorem zewnętrznym, a gdy obserwuje siebie, jest sędzią we własnej sprawie, a jest szalenie trudno być sędzią we własnej sprawie, bo wtedy przestaję być obiektywnym i obserwuję siebie tak, jak jest mi wygodnie. Np. gdy ktoś kogoś krzywdzi, jest niewygodnie patrzeć na siebie, jako na krzywdzącego, więc wtedy lepiej sobie wmówić, że nie krzywdzę, że mądrze postępuję. Więc zwłaszcza ci ludzie, którzy błądzą, którzy krzywdzą siebie i innych, mają problemy, żeby powiedzieć sobie prawdę. Bo ta prawda boli. I wtedy sobie wmawiają różne iluzje, fikcje. A więc te dwa powody: że człowiek jest skomplikowany, że jest niedobrym sędzią we własnej sprawie - sprawiają, że łatwiej nam jest rozumieć świat, niż nas samych.
Czasami bywa tak, że ktoś się panicznie boi rozumienia siebie, nie chce rozumieć siebie, np. młodzież, która sięga po alkohol, po narkotyk, antykoncepcję - po prostu nie chcą wiedzieć, że są wrogami dla siebie, bo to boli... Po prostu sami przed sobą udają, że tego nie wiedzą, a czasami można tak nie rozumieć siebie i oszukiwać siebie, że z tego powodu się umrze, np. przez alkohol, narkomanię...
Im bardziej człowiek jest w kryzysie, tym bardziej nie chce zrozumieć siebie, boi się zrozumieć siebie - bo jak siebie zrozumie, to powinien mądrze postępować, co nie jest takie łatwe. Im bardziej ktoś jest święty, tym bardziej rozumie siebie i innych ludzi. Bo święty się nie boi prawdy.
Ludzie pobożni mają problemy ze zrozumieniem własnej religii – to także jedna z myśli Księdza. Czy istnieje jakaś różnica między wiarą a religijnością?
Religijność to jeden z wymiarów wiary. Wiara pomaga mi zrozumieć Boga i zrozumieć samego siebie; wiara uczy mnie życia, a pobożność, czy religijność, jest to jeden z przejawów wiary. Modlitwa, kult, praktyki religijne - jest to jeden z przejawów wiary.
Jakby się wiara kończyła tylko na religijności i pobożności, to biada mi - ale ona jest sztuką życia, a więc nie tylko sztuką modlitwy. Jest sztuką życia na tej ziemi i Chrystus mnie nie będzie pytał na Sądzie Ostatecznym o modlitwę, o kult, tylko o miłość. O sztukę życia na ziemi. Niektórzy sądzą, że chrześcijaństwo jest to tylko praktyka religijna - niech to będzie w Kościele, ale nie wolno się z nią zdradzać w życiu publicznym, społecznym, zawodowym - a to jest zupełna karykatura.
Wiara chrześcijańska, to jest sposób życia na ziemi, a moja modlitwa, kult - to jest jedna z części tej wiary, ale to nie jest całość. Wiara, to sztuka życia na ziemi tu i teraz, czyli sztuka bożego życia na tej nie bożej ziemi, jak ja lubię ostatnio podkreślać. Nie bożej, bo dotkniętej grzechem, cywilizacją śmierci, cynizmem wielu ludzi - więc ta ziemia po części z naszej winy jest nie boża i dlatego chrześcijaństwo uczy bożej sztuki życia na nie bożej ziemi. Czyli, żeby z nie bożej ziemi zrobić kawałek Królestwa Bożego na ziemi - ale tego nas tylko Bóg może nauczyć. Tego nie nauczy nas telewizja, demokracja ani tolerancja. Tylko Bóg.
A propos powierzchownej religijności: nie tak dawno „Gazeta Wyborcza” opublikowała reportaż „Nożyczki Pana Boga”, poświęcony problemowi unieważnień małżeństw przez Kościół katolicki. W wypowiedziach większości osób zastanawiał zupełny brak dojrzałości i rozumienia, czym miłość sakrament i miłość małżeńska jest, a czym nie. Przygotowanie do kapłaństwa trwa sześć lat – natomiast kurs przed małżeński – czasem zaledwie kilka miesięcy...
Pierwsze przygotowanie do małżeństwa jest w rodzinie – wtedy, gdy obserwuję moich rodziców; czyli pierwszym kursem przedmałżeńskim jest przyglądanie się postępowaniu matki i ojca. Drugi kurs przedmałżeński - to jest parafia, katecheza, Msze św. niedzielne, spotkania formacyjne. Trzeci kurs przedmałżeński to ten symboliczny, krótki i to jest za mało. Na przykład we Francji, w niektórych diecezjach trzeba przez rok być w ruchu formacyjnym i spotykać się co tydzień, żeby móc przystąpić do sakramentu małżeństwa, niezależnie od kursu przedmałżeńskiego. Wtedy dopiero można zrozumieć Boga, miłość, małżeństwo i się do niego dobrze przygotować.
Dlatego sam mówię księżom i biskupom, że w Polsce to przygotowanie jest za małe. Jest za małe zwłaszcza teraz, kiedy tylu ludzi młodych nie ma wzorów rodziny, dobrych wzorów, jakie jeszcze niedawno mieli. Dlatego oni się muszą nauczyć w parafiach i grupach formacyjnych takich dobrych więzi z Bogiem i ludźmi. I dlatego Episkopat w zeszłym roku wydał instrukcję, w której prosi księży o poszerzenie przygotowania do małżeństwa.
Z drugiej strony, bądźmy też precyzyjni, jeśli chodzi o niedojrzałość. Otóż coraz częściej przyczyną nieważności małżeństwa jest wielka niedojrzałość jednej lub obu ze stron, czego wcześniej nie było. Wcześniej były to wyjątki, że ktoś się nie nadaje do małżeństwa, a teraz staje się to nieomal regułą, że wielu młodych ludzi jest na tyle nieodpowiedzialnych, niedojrzałych, zniewolonych, że nie są w stanie zawrzeć małżeństwa.
Są egoistyczni, powierzchowni, nieodpowiedzialni, dziecinni i dlatego coraz więcej Kościół stwierdza małżeństw nieważnych, ze względu na niedojrzałość - tu znowu, obowiązuje księży również, żeby jeszcze lepszą weryfikację przeprowadzać przed małżeństwem.
Czy to nie jest to tak, ze współczesny człowiek w ogóle ma problemy z dojrzałością, niezbędną do podjęcia jakiejkolwiek odpowiedzialności?
Zwłaszcza małżeństwo wymaga niezwykłej dojrzałości i ja tłumaczę klerykom, że jeżeli np. my usuwamy z seminarium jakiegoś kleryka i on mi mówi: „To ksiądz Marek mi sugeruje, żebym się ożenił?” - ja mu odpowiadam: „Nie, bo jeżeli nie nadajesz się na Księdza, to się nie nadajesz także na męża i ojca. Ja ci tylko sugeruję, żebyś poszedł i rozwijał się, bo w seminarium nie robisz postępów, to po co masz tu siedzieć? - to może idź w świat, tam zrobisz postępy, ale na razie to się nie nadajesz ani na księdza, ani na ojca, bo tu są te same cechy potrzebne: miłość odpowiedzialność, pracowitość, wierność, szlachetność”.
Rzeczywiście, współczesny człowiek ma problemy z dorastaniem do każdej więzi, mocnej więzi, wiernej trwałej, tym bardziej małżeńskiej, rodzicielskiej. Wolą Kościoła w tym przypadku jest, żeby więcej tych przygotowań było, żeby były dłuższe. Mam nadzieję, że księża to rozumieją i coraz więcej z nich realizuje dłuższe przygotowanie do małżeństwa niż dotąd.
Mówił Ksiądz o dojrzałości do kapłaństwa. Kościół Anglikański wyszedł z założenia, ze dobrymi kapłanami mogą być także kobiety i pozwolił na ich święcenia...
Kobiety są wrażliwsze na świat osób i lepiej w tym świecie funkcjonują - tak spontanicznie lepiej, nie muszą się tego uczyć. Lepiej od nas mężczyzn, i to jest właśnie geniusz kobiety - bo jest ważniejsze dobre funkcjonowanie w świecie osób i trudniejsze. Bo wychowanie człowieka jest niebotycznie ważniejsze i trudniejsze niż wyprodukowanie jakiejś rzeczy - czym się zajmują mężczyźni.
Ktoś może pomyśleć, że w takim razie kobiety powinny być lepszymi kapłanami, niż mężczyźni. Oczywiście. Ale nie potrzebują do tego święceń. Kobiety są na tyle dobre właśnie w kontakcie z człowiekiem, z Bogiem, w modlitwie, wychowaniu, że im nie potrzebne są święcenia, żeby były kapłankami, zwłaszcza w rodzinie, w parafii, społeczeństwie. Mężczyznę to trzeba przez 6 lat kształcić w seminarium, wyświęcić i jeszcze się wstydzi mówić o modlitwie i Bogu, a kobieta i bez księży to robi. Kapłani pracują głównie z kobietami w parafii, a te potem idą do domów, czy do grup parafialnych i to one wychowują, przyprowadzają do Boga.
Nie dlatego, broń Boże, w Kościele katolickim kobiety nie są kapłankami, że byłyby w tym złe, tylko dlatego, że są aż tak dobre, że nie potrzebują święceń. Natomiast mężczyźni są na tyle w sferze religijnej zawstydzeni, czy nie tacy spontanicznie otwarci, że potrzebują przygotowania i święceń, żeby nadążać za kobietami w przyprowadzaniu do Boga, mówieniu o Bogu, modlitwie, wychowaniu religijnym. To czasami jest wyższa szkoła czasami.
Nie wiem, czy to w wywiadzie można umieścić: otóż, dlaczego Syn Boży stał się mężczyzna, a nie kobietą ? Ano dlatego, żeby chronić kobiety, bo jako mężczyzna miał szansę chronić je nawet przed złym spojrzeniem mężczyzn, a jako kobieta – by Go ukamienowali, gdyby chciał publicznie się wypowiadać. A więc Chrystus jest największym obrońcą kobiet i nie pozwala nawet wzrokiem ich skrzywdzić. I jak spojrzymy w głąb Ewangelii, to widzimy, że kobieta nawet nie potrzebuje święceń, że jest genialna i że jest ogromnie chroniona przez Boga przed krzywdą mężczyzn, tak więc Ewangelia jest bardzo prokobieca - niech się więc feministki uczą z Ewangelii.
Przypomina mi się tutaj książka o. Anselma Gruna „Portrety Jezusa” gdzie w jednym, z rozdziałów portretuje on Zbawiciela, właśnie jako przyjaciela kobiet...
Ja się tu tylko pochwalę: Grun napisał nową książkę o kobiecości, i ja tam napisałem słowo wstępne. Ukazała się w wydawnictwie św. Pawła, to „Kobieta dzika i królowa” - polska wersja, taki trochę dziwny tytuł...
Zapewne jest w nim sporo prawdy. (śmiech) Kolejnym problemem, często dyskutowanym w Polsce i na świecie, jest dyskusja na temat homoseksualizmu, także w odniesieniu do święceń osób homoseksualnych. Gdy przygotowywałam się do wywiadu, trafiłam na artykuł, w którym pisze ksiądz, że właściwie, w kontekście europejskim obecnie nie możemy mówić o zjawisku homofobii, ale o natężeniu lęku przed rodziną...
Otóż, po pierwsze, homoseksualiści w Europie mają wszystkie prawa obywatelskie: mogą się legalizować, mają czasopisma, mogą publicznie mówić o współżyciu, mogą robić manifestacje, a udają, że są prześladowani, dyskryminowani, w co jest trudno uwierzyć, gdy ktoś zna prawo. Dlaczego robią marsze ? Dlatego, że chcą mieć przywileje i celem nie jest walka z dyskryminacją, bo jej nie ma, ale właśnie przywileje i chęć promowania homoseksualizmu.
Ponieważ oni publicznie mówią o swoim homoseksualizmie i domagają się przywilejów, to dają mnie, obywatelowi Europy prawo, żeby publicznie mu ich odmówić, bo sami tego żądają, publicznie manifestując swoje wymagania.
Co to jest homoseksualizm? Jest to zaburzona więź z druga płcią. Homoseksualizm nie jest problemem seksualnym, jest problemem płciowym. Są ludzie, którzy mają zaburzenia z druga płcią ze względu, albo na lęk wobec drugiej płci, albo na pogardę wobec drugiej płci. Homoseksualiści nie tolerują drugiej płci, są bardzo nietolerancyjni, i często mają fobie i dlatego się zamykają w kontakcie z własną płcią. Po pierwsze więc: mają problemy psychiczne, to jest: zaburzenia więzi z drugą płcią. Po drugie: tworzą pary bezpłodne, a więc chore biologicznie, bo bezpłodność jest na liście chorób Światowej Organizacji Zdrowia. Ktoś może powiedzieć: no, ale każdy z nich, pojedynczo może być płodny - ale przecież pojedynczo nie ma płodności, płodne są tylko pary ludzkie. Po trzecie: tworzą pary społecznie egoistyczne - i to jest najważniejsze od strony społecznej: domagają się wspólnego rozliczenia majątkowego, podobnego statusu jak małżeństwa, a wszystko, co mają, inwestują tylko w siebie, a nie w dzieci, co jest niesprawiedliwe społecznie.
Wielka Brytania to kraj multikulturowy, gdzie często zawierane są małżeństwa mieszane, które mogą być przestrzenią ekumenizmu, natomiast bywają dość trudnym wyzwaniem. Jakiej rady udzieliłby ksiądz osobom, decydującym się na zawarcie związków z osobą innej wiary? Jakie wyzwania pojawiają się przed rodzicami wychowującymi w nich dzieci?
Tego typu małżeństwa mieszane stawiają większe wymagania. Wymagają większej dojrzałości od obu stron. Większej dojrzałości w rozumieniu siebie i drugiej strony, w respektowaniu mojej i twojej wiary, w związku z tym - dłuższego czasu przygotowania do małżeństwa, bo pierwsza więź to jest zauroczenie emocjonalne, i wtedy myślimy, że sobie poradzimy, że świat jest piękny, że wszystko się łatwo ułoży. Dopiero jak ono mija, widzimy, że mamy różną mentalność, różne tradycje, więc tym większa dojrzałość potrzebna jest w małżeństwach mieszanych, i tym dłuższy czas przygotowania, poznawania siebie nawzajem, naszych rodzin, środowisk - bo ja mam wejść w to środowisko nowe, nieraz zupełnie obce, a ty w moje.
Drugie pytanie jest o wychowanie dzieci – ja sobie wtedy wyobrażam, że mamy wówczas ‘podwójną religijność’, mianowicie: ja chodzę z Tobą do twojego kościoła, ty ze mną do mnie, natomiast strona katolicka jest zobowiązana do wychowania dzieci w duchu katolickim. Mnie się wydaje, że to jest sprawiedliwe, dlatego, że nic piękniejszego od Ewangelii nie znam - jeżeli ktoś pokaże mi, że jest coś od niej piękniejszego, to ustąpię. Ale my mamy świadomość, że Bóg nam objawił człowieka, styl życia najpiękniejszy na ziemi, więc wychowanie w duchu katolickim, co potwierdza sama historia, jest najszlachetniejsze. To katolicyzm wychował Jana Pawła II i matkę Teresę, a nie żadna inna religia, czy żadne inne wyznanie. Tu się chyba cały świat zgadza, że nie ma wspanialszych ludzi w naszych czasach niż oni, a byli wychowani w Kościele katolickim, więc trzeba tłumaczyć tej drugiej stronie, niekatolickiej, że to dla naszych dzieci będzie zysk, bo fakty pokazują, że Kościół katolicki stworzył najszlachetniejszą cywilizację, najbardziej rozwiniętą i wychowuje najwspanialsze postacie.
Gdy już mówimy o wychowywaniu: ma ksiądz doskonały kontakt z młodzieżą, wiem, że podczas swoich z nią spotkań odwiedził Ksiądz wiele szkół, spotkał ćwierć miliona osób, zawsze bardzo do nich trafiając. Dlaczego wybrał ksiądz tę formę aktywności duszpasterskiej?
Po pierwsze dlatego, że zrezygnowałem z żony i dzieci po to, żeby wszystkich traktować jak moich bliskich, jak moje dzieci, żeby być dla ludzi ‘mamusio-tatusiem’ a tego dzieci, młodzież, tak mi się wydaje, najbardziej potrzebują. Gdybym był tylko nauczycielem, to miałbym własną żonę i dzieci, i najwięcej serca dla nich, a ponieważ jestem księdzem, to staram się mieć najwięcej serca dla obcych, bo oni są moimi krewnymi - to po pierwsze.
Po drugie: nie boję się kontaktów z młodzieżą, bo wiem, ze idę do nich nie z moją mądrością, tylko z Bożą miłością i prawdą, więc jestem po prostu pewny siebie. Po trzecie: mam coś im do zaoferowania, coś lepszego niż ten świat. Po czwarte: nauczyłem się rozmawiać z dziećmi i młodzieżą takim językiem, jaki rozumieją, i wtedy widzę, że oni przyjmują to, co mówię. Nie wiem, czy zrealizują, bo to jest trudne, ale oni widzą, że ja mówię o tym, o czym o ni marzą.
Kiedy mówię o tym ,że bez miłości nie można być szczęśliwym, że trzeba umieć myśleć, kochać i pracować, jak chce się być szczęśliwym, to oni widzą: ten ksiądz mówi o nas, o naszych marzeniach, aspiracjach.
Nieraz mi ktoś mówi: zwłaszcza z dziewcząt, że dostaje gęsiej skórki słysząc o tym, co proponuję, ale to jest to, co drzemie w ich sercach. Kiedy któryś z księży mówi o Bogu i człowieku tak, że słuchacz się nudzi, to znaczy, że nie mówi o Bogu i człowieku, tylko o jakiejś karykaturze. Kiedy mówimy o Bogu i człowieku, to nawet tzw. współczesna młodzież będzie zasłuchana. Byle tylko o naprawdę mówić o Bogu i człowieku, o Bożej miłości o ludzkich tęsknotach, normalnym językiem, nie teologicznym, nie językiem fachowców - będą zasłuchani.
Mówi i pisze ksiądz bardzo dużo o ludzkiej seksualności. Nasuwa mi się tutaj pytanie o czystość -jak wytłumaczyć młodemu człowiekowi jej wartość?
Czystość jest to miłość ze znakiem jakości – mówiąc najprościej. Jeśli nie zachowam czystości, to moja miłość będzie brudna, ubrudzona fizycznie, psychicznie i duchowo. Miłość jest darem, a nie złodziejstwem, kradzieżą; miłość związana jest nie z pożądaniem, tylko z darem i z wspieraniem innych i w związku z tym powtórzę: czystość to jest pierwszeństwo miłości, troski, nad ciałem, nad popędem, nad przyjemnością. A więc to jest miłość ze znakiem jakości - nie znam lepszej definicji czystości takim normalnym językiem.
Czystość sprawia, że dla mnie ty, drugi człowiek, jesteś ważniejszy niż popęd, ciało przyjemność. I w związku z tym, jeśli umiem powstrzymać się od współżycia, ale i tak patrzę pożądliwie na drugą osobę – to żadna czystość. Gdy współżyję przed ślubem, to jestem nieczysty, a jak nie współżyję, to jeszcze nie wystarczy do czystości - bo jeszcze trzeba zobaczyć, czy ja naprawdę ciebie kocham. Czy dlatego nie współżyję, że ciebie kocham, a nie dlatego, że się np. boję zakażeniem jakąś choroba czy niechcianej ciąży, tylko dlatego, że Ciebie i siebie kocham. To jest dopiero czystość. Więc jest to powstrzymywanie się od wyrządzenie Tobie i sobie krzywdy nie z lęku, tylko dlatego, że ciebie i siebie kocham.
A jaka jest wartość celibatu? Wciąż trwają dyskusje, czy obecny w wielu Kościołach chrześcijańskich model księdza żonatego i znającego przez to od środka problemy innych nie były jednak lepszy...
Jeśli chodzi o celibat - to jest bycie dla dobra innych. Nie jestem w stanie być jednocześnie księdzem, mężem i ojcem. Nie jestem w stanie. Jako ksiądz od świtu do nocy jestem dla ludzi, nieraz mało co śpię, natomiast gdybym miał żonę i dzieci, nie miałbym szans być dobrym mężem i ojcem, albo nie byłbym dobrym księdzem. Więc rezygnuję z małżeństwa i rodziny, żeby wspierać inne małżeństwa i rodziny, w związku z tym się nie łączę miłością małżeńską. Nie łączę się miłością seksualną, bo byłbym po prostu grzesznikiem, krzywdziłbym siebie i innych. Więc celibat nie wynika z lekceważenia małżeństwa, lecz z tego, że małżeństwo jest tak niezwykle wielkie, małżeństwo i rodzina, że małżonkowie i rodzice potrzebują wsparcia.
Potrzebują wsparcia od Boga i od kogoś, kto zrezygnuje z małżeństwa i rodziny, żeby ich wspierać. Dlatego ja rezygnuje z mojego małżeństwa i rodziny, o czym marzyłem, żeby wspierać inne małżeństwa i rodziny. Więc to jest dar dla innych ludzi i znak, że miłość może przynieść radość bez seksualności ale seksualność bez miłości nikomu nie wystarczy.
I jeszcze tylko dodam, że nieraz ktoś mówi, że jeśli brakuje powołań kapłańskich w kościele katolickim, to właśnie przyczyną jest celibat. Otóż, w kościele protestanckim nie ma celibatu i jest jeszcze dużo większy problem. A dlaczego brakuje powołań: otóż nie brakuje powołań, tylko brakuje odpowiedzi na te powołania. Bóg zsyła wystarczającą liczbę powołań, natomiast coraz więcej ludzi jest niezdolnych, ani do kapłaństwa, ani do małżeństwa, więc to nie tylko brakuje kapłanów ale brakuje też i małżonków, bo brakuje dojrzałości. Więc to tak, jakby powiedzieć, że będzie więcej małżeństw, jak zniesiemy czystość przedmałżeńską – nieprawda, będzie jeszcze więcej dramatów !
Jeśli mowa o powołaniach: pełni Ksiądz także funkcję Krajowego Duszpasterza ds. Powołań. Ostatnio w prasie polskiej i brytyjskiej pojawiły się liczne artykuły, mówiące o tym, że Polska powoli staje się krajem ‘eksportującym. Kaplanów na Zachód, w tym m.in. do Szkocji... Jak ksiądz ocenia sytuację, jeśli chodzi o powołania w Polsce?
Tu trzeba odróżnić: ilościowo jest bardzo dobrze. Mamy jedną czwarta kleryków w Europie: 6,5 tysiąca kleryków jest w Polsce, 28 tysięcy w Eropie. Dokładnie trzy czwarte kleryków to Polacy, a więc ilościowo jest bardzo dobrze, ale mamy problemy jakościowe. Coraz więcej kandydatów melduje się z różnymi trudnościami osobowościowymi; pochodzą z trudnych, nieraz rozbitych, alkoholicznych rodzin; mają problemy ze sobą, z sumieniem, z wartościami, więc coraz trudniej jest wychować kandydatów do kapłaństwa na dobrych i świętych księży.
Ja się najpierw modliłem o liczne powołania, potem się modliłem o liczne i święte powołania a teraz się modlę tylko o święte powołania, już mnie liczne nie interesują. Boga też nie interesują liczne, tylko święte powołania.
To jest jedna sprawa: mamy dużo kandydatów, natomiast księża muszą włożyć więcej wysiłku w ich uformowanie, zwłaszcza Ci w seminarium. Teraz, jeśli chodzi o tzw. ‘eksport’ księży - to jest to zawsze sytuacja awaryjna, to nie jest normalna sytuacja i trudno być księdzem w obcym kraju. Ja mogę być dobrym lekarzem na obczyźnie, dobrym nauczycielem, nawet inżynierem, ale trudno być księdzem, bo kapłan musi dobrze znać człowieka jego historię, mentalność, kulturę, dlatego to, po pierwsze: trudno jest porozumieć się z miejscowymi ludźmi. Po drugie: to wystawia księdza na większa próbę dojrzałości i w związku z tym, najlepszym rozwiązaniem jest, żeby powołania były miejscowe. A kiedy będzie ich więcej ? Kiedy będzie więcej odpowiedzi ? Jak będzie żywa wspólnota wiary - im więcej się ludzi będzie modlić, im więcej będzie związanych z Kościołem - tym więcej będzie powołań. A więc powołania są takim termometrem życia lokalnego Kościoła. Nie ma powołań – to znaczy, że słabo idzie życie religijne. Tak samo, jak w małżeństwie sytuacja nowych małżonków jest termometrem sytuacji ich rodziców: jeżeli jest dużo rozwodów, to znaczy, że ci młodzi małżonkowie, którzy się rozwodzą, pochodzą na ogół z rodzin, które też się rozleciały, a więc mają złe przykłady.
To nie jest tak, ze jesteśmy zdetrerminowani - nigdy nie jest tak, ale chodzi o tendencje, tendencje są wyraźne. Im więcej mamy dzieci z rodzin rozbitych, te dzieci założą też rodziny rozbite, które się rozlecą. Nie wszystkie- przeciwnie, bywają fantastyczne małżeństwa, natomiast tendencje statystyczne mówią, ze niestety idą w tym kierunku, inaczej byśmy negowali wpływ jednych ludzi na drugich, zwłaszcza najbliższych.
Mówił Ksiądz o tym, że sytuacja emigracji jest niezwykle trudna dla kapłanów. Na obczyźnie niezwykle często ocieramy się także o ogromne tragedie ludzi, którzy sobie nie radzą z presja życia w nowym kraju, dramaty rozbitych przez nieobecność jednego z małżonków rodzin, uzależnień....
Przed przyjazdem do Anglii czytałem różne statystyki: Anglia jest w trudnej sytuacji wychowawczej, ma jeden z najwyższych odsetków aborcji wśród piętnastoletnich dziewcząt i chyba najgorszą sytuację w Euroipie, jeśli chodzi o alkoholizm młodzieży - Anglików, nie emigrantów.
W tej chwili, jak czytałem, ministerstwo edukacji w Anglii próbuje tworzyć jakieś nowe programy edukacji seksualnej, mądrzejsze niż dotychczas i programy profilatyki uzależnień, bo widzi, z jakimi problemami borykają się ich piętnastolatkowie.
Więc po pierwsze: Polacy przyjeżdżają do kraju, który sam sobie nie radzi z wychowaniem nowego pokolenia; to jest kraj, który dobrze funkcjonuje ekonomicznie, natomiast sobie nie radzi z wychowaniem, z małżeństwami, z formacją młodego pokolenia i w takim kraju bardzo łatwo się zagubić.
Ja bardzo współczuję, zwłaszcza młodym ludziom, którzy ze względu na brak pracy w Polsce tutaj przyjeżdżają - mam też paru znajomych, młodych ludzi, którzy tutaj są. Strasznie im współczuję: to jest okrucieństwo, żeby we własnym kraju ludzie, nieraz bardzo wykształceni i zdolni, nie mogli znaleźć pracy. Po pierwsze: to jest zadanie dla rządu, dla Polaków, żeby młodzież nie musiała opuszczać kraju, a ta która opuszcza – to z jednej strony podziwiam odwagę i taką przedsiębiorczość, a z drugiej strony, chcę tym ludziom powiedzieć: wyciągajcie wnioski z dramatów tych, którzy popełnili błędy, przyjechali tu i się powiązali nieformalnie i się poranili takimi związkami niby małżeńskimi, którzy popadli w uzależnienia i przestępczość. Wyciągajcie wnioski i pamiętajcie, że tym bardziej na obczyźnie potrzebna jest więź z Bogiem. Im dalej jesteś od bliskich, od przyjaciół, od ojczyzny, tym bardziej ostoją ostateczną pozostaje Bóg i dlatego warto bardzo się pilnować wspólnot parafialnych, polonijnych.
I tu, na koniec powiem z wielka radością, że ja się ogromnie cieszę, że w czasie rekolekcji wielkanocnych, które prowadziłem w Londynie na Ealingu, uczestniczyło w nich kilka tysięcy Polaków, w samej tej jednej parafii; że spotkania trwały nieraz do jedenastej w nocy .
To świadczy o tym, że są młodzi, mądrzy ludzie, którzy wiedzą: sam sobie nie poradzę, tym bardziej na obczyźnie i potrzebuję więzi z Bogiem. Jak będę mądrze myślał i mądrze kochał, tak jak mnie Bóg uczy, to sobie poradzę wszędzie. Więc zachęcam tych, którzy czytają ten wywiad, a nie są jeszcze włączeni w duszpasterstwo polonijne, żeby już od najbliższej niedzieli to uczynili.
I na koniec jeszcze jedno, osobiste pytanie. Sny są podobno wyrazem naszych marzeń. O czym Ksiądz śni?
Ja na sen to nie mam czasu, natomiast mam czas na marzenia, na jawie i we śnie, chociaż marzę przede wszystkim o tym, żeby być świętym. Bo jak będę świętym, to spełnię Boże marzenia, a lubię spełniać marzenia tego, który mnie kocha nad życie. I to są w dodatku te same marzenia moje, najpiękniejsze, żeby być świętym księdzem.
Dawniej marzyłem, żeby być solidnym księdzem a teraz moje marzenia wzrosły i chcę być świętym. To dzięki świeckim ludziom, pomogli mi marzyć jeszcze bardziej, więc marzę o tym, żeby być świętym. Marzę o tym, żeby być dobrym księdzem, który pomaga ludziom wygrywać życie i marzę o tym, żeby wiele osób, było blisko Boga, trzymało się Boga jak dzieci rodziców za ręce, bo wtedy będą szczęśliwi.
Oczywiście mam także takie codzienne marzenia, żeby pojechać rowerem sto kilometrów dziennie samotnie i modlić się i troszkę odpocząć, żeby posłuchać pięknej muzyki, ale przede wszystkim, żeby odwiedzać moich przyjaciół. Bo to jest dla mnie największe święto: być wśród ludzi szczęśliwych i umacniać mocnych, a nie tylko wspierać, co jest konieczne oczywiście, poranionych, zagubionych. Pan Jezus był godzinami z tłumami, także poranionych i bezradnych, nad którymi się litował, ale także znajdował czas dla mocnych: dla Jana, dla Piotra, dla bogatego młodzieńca, którzy byli już szlachetni, których bardzo umacniał i którymi się bardzo wzruszał i cieszył - także Łazarzem, Marią, Martą, Magdaleną. A więc ja też cieszę się ogromnie moimi przyjaciółmi ziemskimi, a najbardziej Przyjacielem tym z nieba, i marzę, żeby Jego marzenia wypełnić.
Oczywiście życzę Księdzu, a także sobie i wszystkim czytelnikom tego wywiadu – aby ten najpiękniejszy sen się spełnił.
Rozmawiała: Martyna Mazurek
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...