MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

11/07/2006 23:12:42

Ustrzel Polaka

Polacy pracujący w brytyjskich hipermarketach mają problemy z lokalnymi nastolatkami, które upodobały sobie grę „ustrzel Polaka”. Jak powiedział jeden ze współczesnych, polskich filozofów: „Życie przeciętnego Polaka nie jest łatwe, jest jednak z pewnością ciekawe”. Myśl ową szczególnie można odnieść do licznej rzeszy naszych rodaków zamieszkałych poza ojczystymi granicami...

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Media niemieckie z niechlubnie osławionym ostatnio „Tageszeitung”, który określił prezydenta Kaczyńskiego, jako „gałgana” i „kartofla” naigrywają się z Polaków. W USA, w związku z najnowszą książką Jana Tomasza Grossa na nowo modnym jest określenie Polaka antysemitą, tam też w publicznym obiegu wciąż krążą kawały o Polakach, natomiast Francuzi wciąż obawiają się „polskiego hydraulika”, aktywnie walcząc z dostępem Polaków do miejscowego rynku pracy. Przykładów negatywnego podejścia do Polaków jest z pewnością wiele i można by je mnożyć. Niestety, w Wielkiej Brytanii, w międzynarodowym tyglu, Polacy także narażeni są na mniej lub bardziej szkodliwe szykany. Nawet ze strony brytyjskich nastolatków. Kto więc jest temu winien, my sami, czy stereotyp stale upowszechniający się w postrzeganiu nas przez innych?

Podrażnij Polaka

Całkiem nieoczekiwany problem Polacy, pracujący w jakimkolwiek hipermarkecie na terenie Wielkiej Brytanii mogą mieć lub już mają właśnie z brytyjskimi nastolatkami. O co chodzi? O grę. Jej angielska nazwa brzmi „Tease a Pole”, czyli w dosłownym tłumaczeniu „podrażnij Polaka”. Jej przedmiotem jest Polak (punkt za właściwe wytypowanie), który pracuje np. w Tesco. Dlaczego? - Bo zabiera pracę miejscowym. Bo ma śmieszny akcent i pochodzi z jakiegoś pieprzonego, zacofanego kraju. Bo pracuje za grosze. Bo się czerwieni, jak nie rozumie - mówi Krzysztof, pracujący w Tesco w Peterborough.

Zasady gry

Generalnie zabawa polega na tym, by zmusić menedżera, by przeprosił za polskiego pracownika. Kto to zrobi, ten wygrywa. Menedżer będzie się wił jak piskorz. Ale w końcu przeprosi. Klient nasz pan. - Oficjalnie niby nikt z Anglików nie wie, że chodzi o grę. Ot, kolejny upierdliwy klient - stwierdza Agnieszka, która z obawy o szykany w pracy, chce zachować anonimowość. Przyjechała do Londynu pół roku temu, jej angielski, jak sama mówi „jest w miarę dobry, ale tylko w miarę”. Dwa razy ona i jej koleżanka stały się już także „bohaterkami” gry. W obu przypadkach sytuacja była podobna. Do sklepu wchodzi grupa wyrostków. Jeden z nich podchodzi do wytypowanej osoby (punkt) i mówi szybko i głośno. Tak, aby możliwie ekspedient nie zrozumiał, o co w efekcie pyta.

Efekt

W obydwu przypadkach sprawa kończy się upomnieniem ze strony managera. Trzeciego razu ma już z kolei nie być... - Gdyby nie mój były manager z Tesco, który o tym opowiedział, w życiu bym się nie domyślił, że pryszczaty gówniarz któregoś wieczora właśnie na mnie zarobił pierwszy punkt (za właściwe wytypowanie Polaka). Drugi dostał za mówienie tak, żebym nie zrozumiał. Ale poległ, kiedy zaczął krzyczeć. Jakimś cudem bowiem zrozumiałem, że chodzi mu o chusteczki do nosa. Zanim postraszył menedżerem - pokazałem mu drogę... - dodaje Krzysztof z Peterborough.

Powody

Jedną z odpowiedzi, dlaczego akurat nasi rodacy są celem owej „gry” jest z pewnością ogromny napływ Polaków na Wyspy Brytyjskie po wejściu do Unii Europejskiej w maju 2004 roku, a co się z tym wiąże obsadzanie Polaków na stanowiskach w hipermarketach, dotychczas zajmowanych przez innych, szczególnie w stosunkowo mniejszych miejscowościach, takich jak np. Essex. - Byłem świadkiem takiej akcji. Chłopak dostał niezłą lekcję, bo szefostwo było dość cięte, a jego język był, oględnie mówiąc nijaki. W efekcie został przeniesiony na zmianę nocną, gdzie nie musiał rozmawiać z klientami. Ze mną by to nie wyszło, jestem tu od wielu lat i swobodnie operuję językiem angielskim, ale nie mówię tego ze złośliwości. Po prostu Polacy często nie znają angielskiego, a lokalna społeczność odgrywa się w ten sposób za zajmowanie rzekomo „ich” miejsc pracy - mówi Mariusz Mroczko, były pracownik Tesco w Essex.

Zależność

Inną odpowiedzią na pytanie o to, dlaczego tak się dzieje, może być fakt, iż Polakom... po prostu zależy na pracy i każdy, nawet ktoś, kto potencjalnie nie nadaje się do danego zajęcia, stara się to wykonywać najlepiej jak umie. Choćby i mimo bariery językowej. Takiego podejścia do pracy nie mają z kolei częstokroć sami Brytyjczycy. - Nikogo z nas nie dziwiło, że daje się szanse Polakom, bo tak subiektywnie sądzę, że jeden Polak lepiej pracuje niż trzech Angoli. Ale to moja opinia. Obecnie pracuję w hurtowni spożywczej i widzę to samo. Moi znajomi zresztą także - podkreśla Mariusz Mroczko.

Pytanie zasadnicze

Jeśli więc jest tak dobrze, dlaczego jest tak źle? Mirosława Napieralska z zawodu psycholog, która chciałaby w przyszłości założyć punkt doradztwa i wsparcia dla Polaków, jest zdania, że „jest to problem mentalności”. Polacy wciąż jeszcze czują się bardzo zagubieni, częstokroć wyjeżdżając za granicę, nie przygotowanym w pełni na to. Potrzebują pewności siebie, czasu i oparcia, by móc w pełni funkcjonować na miejscowym rynku pracy. To z kolei jest tylko kwestią czasu” - mówi. Powyższe słowa dość trafnie charakteryzują, dlaczego wciąż wielu z nas mimo nawet dłuższego tu pobytu wciąż nie może lub nie chce czuć się w Wielkiej Brytanii jak „u siebie”. Jednak z biegiem czasu ich sytuacja będzie się z pewnością zmieniać. Miejmy nadzieję, że właśnie na korzyść. Bez względu jednak na to, w jaki sposób i przez kogo będziemy w danym momencie postrzegani, warto przypomnieć słowa Wojciecha Młynarskiego, po prostu „Róbmy swoje...”

Darek Zeller

TEKST OPRACOWANY NA PODSTAWIE GAZETY WYBORCZEJ,

artykuł pt. Fajną masz, córcia, pracę - reportaż z 22.05.2006

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska