MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

06/07/2006 08:38:31

Własna firma za granicą

Nie mają jeszcze trzydziestki, a z powodzeniem prowadzą własny interes. Do jedynego polskiego pubu Cenzor, który otworzyły w Edynburgu, chętnie wpadają rodacy, a ostatnio także Szkoci. Na polskiego żywca i pierogiAnna Brudnowska przyjechała do Edynburga cztery lata temu. Po pierwszym roku psychologii wzięła urlop dziekański, żeby przez rok popracować w Szkocji. Spodobało jej się tak, że została. - Zaczynałam jak wielu Polaków tutaj, od pracy w restauracjach, hotelach i pubach - wspomina. Dwa lata temu pojechała na wakacje do Krakowa. Tam poznała Milenę Skonieczną, obecną współwłaścicielkę Cenzora.

Praca i Zycie za Granicą

KAWA I WUZETKA SĄ OBOWIĄZKOWE
Na pomysł założenia polskiego pubu w Edynburgu dziewczyny wpadły w grudniu ubiegłego roku. A potem wszystko potoczyło się w błyskawicznym tempie. W styczniu rozpoczęły prace wewnątrz lokalu. 19 lutego - huczne otwarcie. Symboliczna lampka szampana, bigos, chleb ze smalcem. Taki tłum Polaków, że zabrakło miejsc. - A późnym wieczorem zabrakło też polskiego piwa - śmieją się dziewczyny. - Ale poza tym klimat był naprawdę super - dodają.
Do Cenzora łatwo trafić: od Princess Street, głównej ulicy Edynburga, do York Place 1-3, gdzie mieści się pub, idzie się spacerem pięć minut. Klientów wita niepozorny szyld - trzeba zejść po schodkach w dół. Lokal przypomina labirynt, goście przesiadują w salach-zakamarkach na pufach, fotelach. W absurdalny klimat socrealizmu wprowadzają zabawne graffiti i hasła na czerwonych ścianach. Na plakatach z lat 60. roześmiane traktorzystki, przodownik pracy nakłania do "Strzeżenia tajemnicy państwowej". W pobliżu baru napis "Kawa i wuzetka są obowiązkowe". O wystrój plastyczny dba Milena, która wcześniej zajmowała się fotografiką.

POMOCNY HINDUS
- Zawsze marzyłam o własnym pubie - wspomina Anka. Ale brakowało jej możliwości i pieniędzy. Parę miesięcy temu nadarzyła się okazja - znajomy z Indii prowadził tu dwupoziomową restaurację. Anna wpadła na pomysł, żeby na dole zrobić coś innego niż indyjska restauracja, do której i tak zaglądało niewiele osób. - Można powiedzieć, że nawzajem spadliśmy sobie z nieba. Otworzenie pubu wymaga sporych nakładów finansowych. Zwykle za samą odsprzedaż najmu trzeba zapłacić od 40 do 60 tys. funtów (236-354 tys. zł) - tłumaczą. Do tego dochodzi miesięczny czynsz w wysokości 2,5 tys. funtów (15 tys. zł). - Przyjaciel potraktował nas ulgowo, a do tego jeszcze służył radą w wielu sprawach - mówią dziewczyny. Za urządzenie lokalu (kupno mebli, wyposażenia, pomalowanie ścian, nowy bar) zapłaciły ok. 9 tys. funtów (53 tys. zł).

ULUBIONE GOŁĄBKI
Czy nie bały się ryzyka? - Po latach pracy dla innych poczułam, że fajnie byłoby pracować dla siebie. A że w Edynburgu nie ma żadnego polskiego pubu, postanowiłyśmy ruszyć z Cenzorem, który jest totalnie różny od szkockich pubów - mówi Anna.
Polki serwują domową kuchnię: porcja pierogów za 5,2 funta (31 zł), gołąbki za 5,5 funta (32 zł) czy placki ziemniaczane z kwaśną śmietaną za 4,5 funta (27 zł). W produkty, m.in. biały ser, który jest niedostępny na Wyspach, zaopatrują się w polskim sklepie. W Cenzorze można się też napić kilku rodzajów polskiego piwa i wódki. Polskie jedzenie i alkohole przyciągają nie tylko rodaków. Do Cenzora wpadają chętnie zarówno grupki szkockich biznesmenów z okolicznych biurowców, jak Francuzi i Hiszpanie, którzy cenią polskie smaki. - Szkoci uwielbiają gołąbki, ale już trudniej przekonać ich do chleba ze smalcem - śmieją się dziewczyny. Szacują, że o ile na początku 95 proc. klienteli stanowili Polacy, dziś tylko połowa gości mówi po polsku.

TO JEST TWOJA PRACA
Kiedy wpadam do pubu przed godz. 16, Ania pochyla się z księgowym Szkotem nad laptopem. Za chwilę bierze wiaderko i mopa, sprząta pomieszczenia. Włącza muzykę, dogląda pracy kucharza. Będzie stać za barem do 1 w nocy, wróci do domu ok. 2. - Pracy jest mnóstwo. Przychodzę tu po południu, ale często jeszcze wcześniej załatwiam coś w banku, jadę zamówić towar, kiedy trzeba coś naprawić, wzywam fachowca - wylicza Anna. Dziewczyny wiele rzeczy robią same. Dbają o promocję, rozrzucając zaprojektowane przez Milenę ulotki reklamowe. - Po co mamy płacić komuś, jeśli możemy zrobić to same?
Na początku nawet lepiły własnoręcznie pierogi. Ale szybko zrozumiały, że nie dadzą rady robić jeszcze tego. Dziś pierogi lepi Tomek, kucharz. Po kilkanaście godzin dziennie wytapia wielkie płaty słoniny na domowy smalec do chleba. Za barem czasem staje Monika, przyjaciółka, do której Anna cztery lata temu przyjechała do Szkocji. Kiedy pytam, co jest najprzyjemniejsze w prowadzeniu własnego biznesu, odpowiadają natychmiast: fajnie jest pracować dla siebie. - Jeśli coś idzie źle, winisz tylko siebie i możesz to naprawić. A jak idzie dobrze, to jest to twój sukces. Jak ci się nie chce przyjść do pracy, to dzwonisz i prosisz kogoś o zastępstwo. Ale z drugiej strony - wiesz, na co możesz sobie pozwolić, bo to jest twoja praca. Innej nie masz - mówią dziewczyny. Wspominają trudniejszy okres po Wielkanocy, kiedy klienci zaglądali rzadziej. Na szczęście dziś nie narzekają na zainteresowanie. Interes przynosi pieniądze. Takie, że planują otworzenie kolejnego polskiego pubu w innej części Szkocji...

Katarzyna Bielińska

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 2)

desperado67

464 komentarze

27 lipiec '09

desperado67 napisał:

Znajomy z Indii..............

profil | IP logowane

leonberger00

1 komentarz

26 lipiec '09

leonberger00 napisał:

Brawo dziewczyny , super !!! Jade do was w odwiedziny

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska