MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

23/06/2006 03:21:47

Polacy na celowniku

Ponad 10 tysięcy polskich kierowców nie zapłaciło congestion charge - wynika z danych Transport for London. Za każdy dzień niepłacenia będą musieli uiścić karę w wysokości nawet 150 funtów. Dane te dotyczą jedynie samochodów z polskimi tablicami rejestracyjnymi.

Do tej pory władze miasta miały problemy ze egzekwowaniem kar od kierowców samochodów zarejestrowanych poza Wielką Brytanią, gdyż nie istniały stosowne międzynarodowe porozumienia. Niedawno jednak państwa Unii Europejskiej porozumiały się, co do wzajemnego uznawania swoich kar pieniężnych. W związku z tym Transport for London zamierza przystąpić do szeroko zakrojonej akcji ściągania należności.

Horror w metrze

Opłatę za wjazd do centralnej części miasta ustanowiono 17 lutego 2003 roku. Początkowo wnosiła ona 5 funtów za każdy dzień korzystania z ulic w tej strefie. 4 lipca 2004 roku podwyższono ją do 8 funtów. Jednak już teraz burmistrz Londynu zapowiada ponowny wzrost ceny - do 10 funtów. Już w tej chwili kierowcy uważają ją za wyśrubowaną. - Pięć funtów to była zdecydowanie wystarczająca kwota, aby odstraszyć od jazdy po centrum wszystkich, którzy nie byli do tego absolutnie zmuszeni - mówi Aleksander Sławiński, który mieszka w Londynie i na co dzień korzysta z samochodu. - Prawdę mówiąc nie bardzo widzę, żeby fundusze z tej opłaty szły na polepszenie infrastruktury komunikacyjnej w mieście. Jego zdaniem, jeśli władze chcą, by ludność zrezygnowała z używania własnych samochodów, powinny zadbać o odpowiedni standard komunikacji publicznej. - Tymczasem londyński transport publiczny to absolutny horror - oburza się. Według niego autobusy jeżdżą jak chcą. Na niektóre trzeba czkać po godzinę. W środku ścisk, tłok i zaduch. Co i rusz wyłączany jest z użycia któryś odcinek metra. - To może i ceny biletów niech obniżą o jedną trzecią, skoro potrafią wyłączyć z użycia jedną trzecią infrastruktury - konkluduje kąśliwie.

Wiszące arterie

Opłata miała odstraszyć kierowców od jazdy po centrum Londynu i tym samym zmniejszyć ruch w śródmieściu, zlikwidować korki, ograniczyć zanieczyszczenie powietrza. Piotr Matuszewski, codzienny użytkownik londyńskich dróg, powątpiewa jednak w skuteczność pomysłu. - Tak na prawdę chodziło na pewno jak zwykle o pieniądze dla budżetu. Przeciwnego zdania jest pan Marek, kierowca mini caba. Według niego opłaty zmniejszają znacznie ruch w samej strefie. Zwiększa to jednak korki na okalających ją drogach. Jego zdaniem jedynym rozwiązaniem jest gruntowna przebudowa infrastruktury drogowej miasta. - Ze znanych mi 12 europejskich stolic Londyn ma najgorsze drogi. Ich stan jest porównywalny z polskimi - komentuje. - Poza tym ciasne i kręte. Pan Marek rozumie, że w centrum miasta dominuje gęsta i niska zabudowa, która uniemożliwia poszerzenie istniejących ulic. - Jednak dajmy na to w Tokio poradzono sobie z tym w ten sposób, że główne arterie komunikacyjne zawieszono dziewięć kondygnacji nad dachami budynków. Czemu nie zrobić tak i tutaj? - proponuje. Tymczasem jednak opłaty za wjazd do strefy obowiązują, a system 203 kamer nieuchronnie wyłowi każdego zapominalskiego. Jego skuteczność władze oceniają na 98 procent. - Ja dwa razy po prostu zapomniałem wnieść opłaty na czas - przyznaje Piotr Matuszewski. - Już następnego dnia otrzymałem informację o nałożonej na mnie karze.

Kombinatorzy

Stąd też kierowcy imają się różnych sposobów, aby wywinąć się od kosztownych należności. - Jestem właścicielem firmy sprzątającej mieszkania i biura, więc czasami po prostu muszę dostać się na teren strefy. Ja i moi pracownicy korzystamy wtedy jednak z metra, lub tak ustawiamy grafik, by wjeżdżać tam po godzinach obowiązywania opłaty, czyli przed 7 rano lub po 18.30 - mówi Aleksander Sławiński. Nie ukrywa również, że często po prostu rezygnuje z wykonywania usług na terenie strefy lub cenę opłaty wpuszcza w koszty. - Jestem przekonany, że tak robi większość firm - dodaje. - Za wszystko ostatecznie i tak płaci klient. Najczęściej jednak kierowcy po prostu unikają jazdy po terenie strefy. - Jeżeli wjeżdżam do strefy to najwyżej raz w miesiącu, najlepiej w weekend lub jakieś święto, kiedy nie trzeba za to płacić. W pozostałe dni wybieram trasy dłuższe i zakorkowane, ale leżące poza terenem objętym opłatami - wyznaje Piotr Matuszewski - Mieszkam na Wembley, więc na szczęście nie mam potrzeby za często jeździć po centrum. Jednak niedługo wszyscy będziemy mieszkać w strefie - pan Marek komentuje ironicznie plany rozszerzenia obowiązywania opłat na zachodni Londyn.

Pogoda dla bogaczy

Cały wic polega na tym, że osoby prywatne mieszkające na terenie strefy są zwolnione z congestion charge. Poszerzenie granic jej obowiązywania o Chelsea, Royal Borough of Kensington i zachodnią część Westminter sprawi, że liczba mieszkańców zwolnionych z opłaty wzrośnie z 136 tysięcy obecnie do 366 tysięcy. Sprawi to, że znacznie wzrośnie ruch w samej strefie. Tym, których nie stać, na mieszkanie w rejonie centralnym, pozostanie słono płacić lub imać się tricków. - Słyszałem o osobach, które jeżdżą po mieście na polskich rejestracjach, bo ściągnięcie należności z zagranicznych użytkowników jest praktycznie niemożliwe - dywaguje pan Marek. Ponoć istnieją też kierowcy, którzy dojeżdżając do pracy w centrum, wjeżdżają przed godziną obowiązywania opłat, a następnie drzemią w zaparkowanym samochodzie aż do czasu rozpoczęcia pracy lub zwlekają z powrotem do momentu, kiedy już nie trzeba płacić.

Jaromir Rutkowski

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska