MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

21/06/2006 16:36:51

Przygoda ze Szkocją

W poszukiwaniu pracy imamy się różnych metod jej zdobycia. Ogłoszeń typu „Witaj. Mamy dla ciebie ofertę pracy jako monter/spawacz w firmie... w... Praca za stawkę 8-9 F/h +overtime, bank holliday. Pomagamy w: zakwaterowaniu, rejestracji w Home Office i Job Center oraz w założeniu konta w banku” jest w internecie bez liku

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Na jedno z nich odpowiedzieli Jakub Gruszczyński, Błażej Krenc i jego brat Wojciech.

Nadzieja

Pracę oferowały dwie firmy z Dorset H. LTD i S.F. LTD. Pracownikami reprezentującymi te firmy w kontaktach z naszymi rodakami byli zresztą także Polacy: Ewelina, Paweł i Piotr oraz Stiven, Szkot. Jakub, Błażej i Wojtek dzięki nim dostali nadzieję na lepsze życie i zarobki. Mieli zostać montażystami w dobrze prosperującej spółce S.E. Ale... - Już z chwilą przyjazdu naszym oczom ukazał się inny świat i inne warunki od spodziewanych. Firma, w której mieliśmy rozpocząć pracę jest duża. Pośrodku, prócz kilku suwnic i marnego sprzętu nie było praktycznie nic. Totalna partyzantka. Dobrze, że zabraliśmy jakiekolwiek narzędzia i ubrania, bo inaczej niczego byśmy nie dostali - dodają. Na wstępie zostali zapoznani i „przetestowani” przez, jak to określili, kogoś, kogo woleliby nie spotkać. - Facet z uprzedzeniami od razu nie daje żadnych szans. Dowiedzieliśmy się, że 80-90% chętnych leci po tym za bramę - podkreśla Jakub.

Praca

Obiecana praca, którą niezwłocznie podjęli trwała od świtu do nocy lub od nocy do świtu. Wraz z nimi pracowało kilkudziesięciu jeszcze Polaków. Za stawkę, jaką pracodawca akurat wymyślił. O jakichkolwiek formalnościach polscy pracownicy mogli tylko pomarzyć. Zaś firmy H.Ltd. i S.F.Ltd. wogóle nie interesowały się dalszymi losami sprowadzonych przez siebie pracowników. Skandaliczne okazały się być też warunki sanitarne, zarówno w firmie, jak i w barakach, w których przez krótki czas mieszkali, płacąc £10 za dobę. Sanitariaty - jeden na kilkadziesiąt osób, brak środków czystości.

Problem

Pod koniec maja przyszedł do nich w trakcie pracy szkocki manager, Peter. Powiedział, że mają mu podać nazwiska osób, które montowały niedawno elementy na kontenery. Powiedział, że jest pewny tego, iż robili to Polacy i dał im 5 minut na podanie ich nazwisk wyraźnie wskazując, w swoim notesie, kto to rzekomo robił. - Pan Peter za wszelką cenę chciał zwolnić jakąś grupę ludzi dodatkowo pozbawiając ich wynagrodzenia za cały tydzień pracy. Udowodniliśmy, iż pracę tę wykonywali pracownicy i uczniowie Szkoccy. Powiedział OK. - wspominają Jakub, Błażej i Wojtek. Sprawa wydawała się zakończona, jednak po około godzinie wezwał ponownie ich do siebie i powiedział, że mają 5 minut na podanie nazwisk Polaków, którzy kazali te elementy montować albo...

Ciąg dalszy

Po kolejnej godzinie Peter wezwał ich ponownie i powiedział, że mają podać przyczynę, dlaczego założyli feralne elementy, jeśli były one źle wykonane wcześniej i mają również podać nazwiska ludzi, którzy są za to odpowiedzialni. Ponownie wyraźnie wskazywał na nazwiska jakie miał zapisane w notesie. - My byliśmy tylko montażystami i nie mieliśmy żadnych praw, aby zanegować decyzje przełożonych, a ponadto nie możemy do dziś zrozumieć dlaczego nikt z kontroli technicznej nie przeprowadził takiej kontroli, tylko dopuścił te elementy do dalszego spawania i przygotowania do wysyłki do zamawiającego - stwierdza Jakub. Nasi rodacy zostali postawieni przed faktem - albo podają nazwiska, albo wszyscy Polacy i z dziennej zmiany i z nocnej zostaną wyrzuceni z pracy ponieważ, jak to podkreślił z wyraźną satysfakcją, „w Polsce czekają (ok. 100 ludzi) na jego telefon, aby przyjechać do firmy S.E.”. - Nie podaliśmy nazwisk, bo nie chcieliśmy dać się zastraszać.

Zakończenie

Postanowili, więc sami odejść. Następnego dnia polscy pracownicy z nocnej zmiany zostali zastraszeni przez Petera i zostali szantażowani, także postanowili opuścić miejsce pracy. - Zła organizacja i niepokój wśród pracowników polskich zrobiło z S.E. niemal obóz pracy. Nawet w toalecie jest tam napisane „welcome in S.E. concentracion camp.”. Wszyscy mamy rodziny, a niektórzy z nas także dzieci. Nikt nie chciał czekać, aż pan Peter go zwolni bo tak pracować po prostu się nie da...” - dodają na zakończenie.

Darek Zeller

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska