MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

21/06/2006 07:56:33

Lepsza część społeczeństwa skazana na sukces

JAN MARIA ROKITA - ur. 1958 r.;  znany polityk związany z Platformą Obywatelską, prawnik, poseł, krakowianin. Swego czasu podał do sądu Służbę Bezpieczeństwa za bezprawne aresztowanie i proces wygrał. Popularność przyniosła mu praca w komisji śledczej badającej aferę Lwa Rywina. Autor słynnego już dziś powiedzenia: „Nicea albo śmierć!”. Żonaty z Nelly Arnold, Niemką pochodzącą z Kirgistanu. Razem wychowują córkę z jej pierwszego małżeństwa. Dwa tygodnie temu odwiedził Londyn. Tym razem, by spotkać się z Polakami na Ealingu. Była okazja do wspomnień i stawiania pytań

Kiedy i z jakiego powodu po raz pierwszy trafił Pan do Wielkiej Brytanii?
- Po raz pierwszy jako 10-letni chłopiec pojechałem z chórem krakowskim do Szkocji. W sumie byłem tutaj ze dwadzieścia razy. Ostatnio kilka dni temu spotkałem się na Ealingu z Polakami w sprawie podwójnego opodatkowania.

Pierwsze wrażenia w zetknięciu z inną mentalnością, obyczajowością, systemem?
- Zapamiętałem matchboxy – malutkie samochodziki sprzedawane na głównej ulicy w Edynburgu oraz festiwal muzyczny zrobiony z niewiarygodnym rozmachem, a także czerwone charakterystyczne autobusy. Wówczas na własne oczy mogłem je zobaczyć. Wcześniej przysyłał mi je z Londynu wujek „Andersowiec”.

Jaka część stolicy wywiera na Panu największe wrażenie?
- Stara część miasta, zabytki, ulice, domy, Trafalgar Square i moja ulubiona National Gallery, gdzie najcenniejszymi obrazami można delektować się do woli, bo wstęp jest bezpłatny. Nad duże miasta, takie jak Londyn, przedkładam malutkie. W Anglii jest ich sporo, są idealne do życia dla ludzi. Kocham Winchester i Ulster.

Czy podczas licznych zagranicznych  podróży, spotkał Pan szczęśliwego emigranta?
- Tak, wielu, także w Londynie. Jest ich też całe mnóstwo w Stanach.

Czy Pańskie życie od początku przebiega zgodnie z planem?
- Absolutnie nie, gdyby szło zgodnie z planem, gdyby komunizm nie upadł, byłbym dziś marginesem społecznym.

Czy zdarzyło się Panu pracować poniżej kwalifikacji lub niezgodnie z wyuczonym zawodem?
- Skończyłem studia prawnicze, ale przez pewien czas pracowałem jako sekretarka. Na posadę zgodną z moimi zainteresowaniami i ambicjami musiałem trochę poczekać.

Czy miał Pan „myśli emigracyjne”?
- Tak, w młodości. Pomagał mi w tym oficer Służby Bezpieczeństwa, notorycznie namawiający do wyjazdu z Polski „po dobremu”. Jako działacz „Solidarności” nie podobałem się władzom i wzajemnie. Na szczęście wyszło na moje i zostałem w kraju.

Czy jest Pan materiałem na emigranta, mógłby mieszkać na stałe poza Polską?
- Jeśli byłaby taka potrzeba, to mógłbym, ale dziś nie ma. Tylko czy ja naprawdę wybieram? Podobno „nie ma ziemi wybieranej, jest ziemia przeznaczona”.

Czy zdarzyło się Panu postawić w życiu wszystko na jedną kartę?
- Ryzykowałem nie raz w młodości. Będąc zaangażowany w „Solidarność”  każdego dnia mogłem zostać aresztowany i trafić do więzienia. Stan wojenny to była życiowa ruletka. Wchodząc do świata polityki też ryzykowałem. Jest taka rzecz, której nie postawiłbym na jedną kartę – to honor.

Trzy rzeczy, za które Polacy dadzą się lubić?
- Otwartość, honor, dotrzymywanie słowa, godność, tolerancja… jest tego trochę i na pewno jesteśmy w czołówce europejskiej. To imponujące. Ostatnie sondaże dowodzą, że spośród wszystkich krajów, to właśnie my najchętniej widzielibyśmy muzułmańską Turcję w Unii Europejskiej.

Jest Pan zaniepokojony tak dużą ilością rodaków wyjeżdżających do szkoły i pracy za granicę?
- Gdy czytam brytyjskie raporty o wzroście produktu krajowego brutto o 2,5 miliarda funtów, uzyskanemu dzięki pracownikom z Europy Wschodniej, to jestem bardzo zły. Wolałbym, by ci ludzie wypracowali go w swoim kraju. Z drugiej strony pamiętać należy, że Polacy już od średniowiecza wyjeżdżali po naukę za granicę, zawsze chętnie poznawali świat. Nie ma w tym nic dziwnego. Ważne tylko, by po zdobyciu edukacji i doświadczenia mieli prawo wyboru: świat albo Polska. Chciałbym, by nie zostawali z przymusu na emigracji, bo do Polski nie ma po co wracać. Ta świetnie wykształcona część społeczeństwa po powrocie należy do jego lepszej części i jest skazana na sukces. Osobiście cały czas łamię sobie głowę, jak ich skłonić do powrotu.

Jakie osoby miały decydujący wpływ na Pańskie życie?
- Żona i nieżyjąca już matka. Obu wiele zawdzięczam. Mama ukształtowała mnie, udzieliła drogowskazów, z których do dziś korzystam. Byłem jej pupilkiem i jedynakiem. Natomiast moja żona, która jest feministką, zmusiła mnie do odpowiedzialności.

Rozmawiała: Sylwia Chudak

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska