MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

13/06/2006 00:29:27

Woda na wagę złota

Być może osoby, które przybyły w ostatnich dniach na Wyspy, pomyślały, że skoro przywitała je prawdziwie angielska, czyli deszczowa pogoda, to na pewno wody w tym kraju jest pod dostatkiem. Jednakże pomimo – wydawać by się mogło – obfitych opadów deszczu, Thames Water a także media brytyjskie donoszą o poważnych problemach z brakiem wody i grożącej mieszkańcom Wielkiej Brytanii suszy.

Woda drogim surowcem
Przyczyn niedoboru wody jest kilka. Po pierwsze – zmiany klimatyczne, czyli dwie suche pod rząd zimy, a co za tym idzie niedostateczne nawodnienie gruntu. Po drugie – wzrost liczby mieszkańców, a więc i większe zużycie wody. Początkiem maja Jeremy Pelczer, dyrektor „Thames Water”, firmy zajmującej się dostarczaniem wody pitnej skierował list do mieszkańców Londynu z prośbą o zredukowanie konsumpcji wody, tym samym został ogłoszony zakaz nawadniania ogrodów i mycia samochodów (ostatni taki zakaz został wydany 15 lat temu). Jeremy Pelczer, pisząc o przyczynach braku wody, wspomniał także o jej marnotrawieniu. Krople wody, kapiące z niedokręconych kranów, czy woda wyciekająca przez nieszczelne rury kosztuje firmę „Thames Water” pięćset tysięcy funtów dziennie. Jeśli opady nadal będą niewielkie i nadejdzie długie, gorące, suche lato, a zużycie wody nie zmniejszy się, firma „Thames Water” zwróci się do rządu z prośbą o ogłoszenie stanu wyjątkowego w związku z suszą. W liście można było także przeczytać o poszukiwaniu przez firmę nowych rozwiązań w pozyskiwaniu wody, m.in. o budowie nowych zbiorników wodnych w Oxfordshire, czy modernizacji sieci wodnej. Do 2010 roku powinno zostać wymienionych prawie 1700 kilometrów rur żelaznych na plastikowe, tj. 1/3 wodociągów w Londynie.

Brak wody – różne opinie
Powyższy list spotkał się jednak z krytyką. Jeremy Clarkson, dziennikarz „The Suday Times”,
w sarkastyczny sposób komentuje w wydaniu z 21 maja br., że przyczyną niedostatków wody jest stupięćdziesięcioletnia nieszczelna i przestarzała sieć, a zakaz nawadniania ogrodów nie wynika ze zmian klimatycznych,  tylko z szalonego planu Johna Prescotta - chodzi o pozwolenie na osiedlanie się ludzi ze wschodniej Europy, Afryki i Południowej Ameryki.
n Czy grozi nam susza?
Racjonalne korzystanie z drogocennego surowca, jakim jest woda, może uchronić nas przed suszą. A doświadczenie to nie jest obce Brytyjczykom. Roy Hattersley z „Daily Mail” (numer z 18 maja br.) wspomina suszę, która nawiedziła Wielką Brytanię równo trzydzieści lat temu. Towarzyszące tekstowi archiwalne fotografie pokazują spękaną ziemię, prawie suche koryto Tamizy i kobiety stojące w kolejce po dzienne racje wody. Jedno ze zdjęć przedstawia też ówczesnego ministra sportu Denisa Howella, zwanego rainmaker czyli „zaklinaczem deszczu”. Przydomek ten wziął się stąd, że Denis Howell docierał do najbardziej dotkniętych suszą terenów i wzbudzał u ludzi przekonanie, że jego pojawienie się z parasolem wywoła deszcz. Ale autor artykułu zaznacza, że w 1976 roku – roku suszy rząd zajmował się tą problematyką nie tylko pół żartem, ale przede wszystkim serio i czuł się odpowiedzialny za każdą spadającą kroplę. Natomiast obecnie, pomimo oficjalnych apeli o zredukowanie zużycia wody, media ciągle podają skandaliczne przykłady jej marnotrawstwa, jak chociażby nawadnianie pasa startowego na lotnisku Heathrow przed wejściem królowej na pokład samolotu.
A znawcy tematu alarmują, że rezerwuary wody kończą się i jest to problem nie tylko lokalny, na skalę jednego kraju, ale globalny. Do 2020 roku będziemy potrzebować 17 procent wody pitnej więcej niż jest obecnie dostępnej.

Proekologia w modzie
Umiejętne gospodarowanie zasobami wodnymi jak najbardziej łączy się z inną postawą proekologiczną, tj. sortowaniem śmieci. Tak jak codziennie na całym świecie ludzie marnują miliardy życiodajnego płynu, tak corocznie wyrzucają miliardy ton śmieci. Zmniejszenie tych liczb zależy od każdego z nas. W wielu krajach zachodnich, jak np. w Niemczech, sortowanie odpadów domowych traktowane jest jako jeden z podstawowych obowiązków obywatelskich. Segregacja śmieci wymaga samozaparcia, ale sukcesywne zmniejszanie odpadów obniża koszty ich odzysku i dzięki sortowaniu pewne materiały, takie jak plastik, papier, szkło czy makulatura mogą być ponownie wykorzystane. O czym nie wie na przykład trzydziestoletnia mieszkanka Exeter, Donna Challice. Jako pierwsza osoba w Wielkiej Brytanii za niesortowanie śmieci  została ukarana grzywną w wysokości 1000 funtów i wezwana do stawienia się w sądzie. Donna Challice powiedziała dziennikarce „Daily Mail” (wydanie z 18 maja br.): „Nie wiem, dlaczego wybrali właśnie mnie. Jestem pewna, że nie jestem jedyną osobą, która nie sortuje śmieci”. Każde gospodarstwo domowe w Exeter zostało zaopatrzone w odpowiednie pojemniki na domowe odpady z instrukcją w jaki sposób je sortować. W ostatnim roku Exeter City Council’s wysłał 1500 pierwszych upomnień i 300 drugich upomnień. Około 20 osób otrzymało upomnienie ostateczne, wśród nich była Donna Challice. Jej ukaranie wywołało burzę różnych, a czasami nawet sprzecznych opinii w mediach.

----

My sami musimy zdać egzamin z naszej edukacji ekologicznej. Pierwszym sprawdzianem naszej wiedzy na temat ochrony środowiska może być udzielenie kilku odpowiedzi w ankiecie przeprowadzonej przez firmę Thames Water – „Powiedz nam, jak wykorzystujesz wodę”.

Krystyna Kołbon

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska