MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

31/05/2006 09:32:39

Jest takie miejsce Warnino...

19-letnia Kasia, podopieczna Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Warninie uważana jest przez inne dzieci za szczęściarę. Co miesiąc dostaje rentę, za którą wychowawcy mogą kupić jej nowe buty czy spodnie. Większość dzieciaków z ośrodka, niestety, zdana jest tylko na pomoc dobrych ludzi.

Goniec Polski .:. Polski Magazyn w Wielkiej Brytanii

Tylko dzięki datkom, dzieci z Warnina kilka razy w roku mogą dostać parę nowych ubrań. – To dla nich zawsze ogromna radość – mówi Marta Tokarzewicz, była wychowawczyni ośrodka, która wspólnie z „Gońcem Polskim” postanowiła przeprowadzić zbiórkę na rzecz warnińskich dzieci w Londynie.

 

Pieniędzy wciąż jest za mało

Statystyki, które przytacza pani Marta, są naprawdę smutne. Na jednego dzieciaka z ośrodka dziennie przypada 7 zł stawki żywieniowej, a nie więcej niż kilkadziesiąt złotych można wydać rocznie na ubrania. Nie trudno więc domyślić się, że 66 wychowanków szkoły w Warninie nie ma łatwego dzieciństwa. Mimo starań dyrekcji i nauczycieli, którzy wciąż myślą jak pozyskać fundusze na sprzęt dydaktyczny, organizację szkolnych imprez czy choćby ubrania pieniędzy wciąż jest za mało. Potrzeby są jednak ogromne.  

– Większość uczniów naszego ośrodka upośledzona jest w stopniu znacznym bądź umiarkowanym. Nie rozumie więc, że nie wolno czołgać się na kolanach czy siadać w brudnym miejscu, bo wtedy ubrania się niszczą. Skarpety czy spodnie po prostu się na nich rozpadają – opowiada Marta Tokarzewicz. – Niestety, dzieciaki nie rozumieją też czemu nie możemy im kupić nowych, skoro inne dzieci – spotykane na przykład na ulicy – mają coś ładnego.

Jedynym wyjściem, by uszczęśliwić wychowanków jest organizowanie zbiórek odzieży, zabawek i środków czystości. Choć wielu osobom może wydać się to nieprawdopodobne, zakupienie kilkudziesięciu past do zębów, mydeł czy szamponów to dla ośrodka bardzo poważny wydatek. Problem jest także z kupnem nowej pościeli czy ręczników.

 

Liczy się każdy podarek

W Londynie co tydzień decyzję o powrocie do Polski podejmuje kilka czy kilkanaście osób. Bardzo często zabierają ze sobą tylko najcenniejsze rzeczy. Pozostałe trafiają na śmietnik lub do „charity shopów”. Podobnie dzieje się przy okazji wszelkich przeprowadzek. Wyższy standard życia i lepsze zarobki sprawiają, że większość mieszkających w Londynie Polaków raczej bez żalu rozstaje się z kupionymi kilka miesięcy temu ubraniami.

– Województwo Zachodniopomorskie, w którym leży Warnino, to bardzo biedna część kraju – podkreśla inicjatorka zbiórki. – Pomoc od rodaków z Londynu byłaby więc bardzo cenna. Liczy się każdy, nawet najmniejszy podarek – dodaje.

Tymczasem, by dziecko upośledzone mogło się lepiej rozwijać, potrzeba znacznie więcej środków niż w przypadku dziecka pełnosprawnego. Podopieczni ośrodka, by przystosować się do samodzielnego funkcjonowania w społeczeństwie, muszą wiele ćwiczyć: wychodzić na zakupy, do kina, teatru, czasem nawet do restauracji. By wiedzieć jak o siebie zadbać, muszą też nauczyć się gotować czy piec. Takie „uspołecznianie", choć często kosztowne, przynosi jednak znakomite efekty. Już po kilku miesiącach od przyjścia do szkoły, nauczyciele obserwują znaczny postęp niemal w większości przypadków.

– Aż 29 uczniów zostało skierowanych do nas nakazem sądu, bo rodzice niewłaściwie się nimi opiekowali. Byli zaniedbani, prawie nic nie umieli – opowiada pani Marta. – Dlatego tak bardzo zależy nam na zapewnieniu im wszystkiego co najlepsze. Te dzieci są podwójnie skrzywdzone: przez los, który obdarzył je niepełnosprawnością i rzeczywistość, w której ciągle brakuje środków na to, by im pomóc.

 

Żeby się czuły jak w domu

Nowych sponsorów nie łatwo jednak znaleźć. W Polsce istnieją tysiące organizacji i instytucji, które potrzebują pomocy i niemal codziennie apelują do ludzi dobrej woli o wsparcie. Ośrodek w Warninie także może liczyć tylko na kilku drobnych sponsorów. Dzięki ich pomocy najczęściej udaje zorganizować się wyjście do kina, teatru czy na wycieczki.

Do tej pory z pomocą placówce przyszedł także PFRON i Europejski Fundusz Społeczny, które przekazały pieniądze na pomoce naukowe. A tych trzeba naprawdę dużo. Nauczanie w ośrodku, dla uczniów upośledzonych w stopniu umiarkowanym – odbywa się bowiem na poziomie szkoły podstawowej, gimnazjalnej i szkoły przysposabiającej do pracy. Dzieci głęboko upośledzone uczą się zaś w kilku zespołach rewalidacyjno-wychowawczych.

W dostosowywaniu ich do codzienności pomagają m.in. sala rehabilitacyjna, sala do hydromasażu czy pracownia gospodarstwa domowego. Wychowankowie placówki mają także zajęcia z dogo- i hipoterapii. Niemal codziennie odbywają się także zajęcia w leżącym tuż przy placówce parku i ogrodzie.

– Dzieci przebywają w ośrodku przez 24 godziny na dobę. Do domu zabierane są tylko na święta i czas wakacji. Te, które skierował do nas sąd, nie mają gdzie jechać nawet i wtedy. Dlatego chcemy im dać dużo miłości i sprawić, by czuły się w Warninie jak w prawdziwym domu. By miały własną piżamę, kapcie, kurtkę, plecak. To naprawdę niewiele i wierzę, że dzięki dobrym ludziom możemy im to dać – kończy Marta Tokarzewicz.    

 

Katarzyna Kopacz

 

********************************

Warnino

Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy we wsi Warnino, położonej 25 km od Koszalina istnieje od 1978 roku. Placówka mieści się w zabytkowym XIX-wiecznym dworku, który otaczają zabytkowy park i ogród. Obecnie uczy się w niej 66 uczniów: 37 w samym Warninie, a 29 ma specjalne zajęcia dydaktyczno-wychowawcze w Domu Pomocy Społecznej w oddalonych o kilka kilometrów Nowych Bielicach.

Głównym celem szkoły jest przygotowanie upośledzonych w stopniu umiarkowanym, znacznym i głębokim dzieci do w miarę godnego uczestnictwa w życiu społecznym. W ośrodku, oprócz poddawania się różnego rodzaju terapiom, dzieci mogą rozwijać swoje umiejętności podczas kółek zainteresowań, takich jak kółko ceramiczne, hafciarskie, taneczne, kulinarne, turystyczne czy sportowe. Uczniowie biorą także udział w Olimpiadach Specjalnych.

 

 

Nasze dzieci pragną odnosić sukcesy

 

Rozmowa z Aliną Składanek, dyrektor SOSW

 

Wiem, że borykacie się z bardzo wieloma problemami. Wciąż brakuje pieniędzy na ubrania czy środki czystości. Jak radzicie sobie z tak trudną sytuacją?

Łatwo nie jest, ale racjonalnie gospodarujemy pieniędzmi, które mamy i kupujemy to, co najbardziej potrzebne. Niemal stale piszemy też prośby do różnych hurtowni i w ten sposób otrzymujemy drobne podarunki.

 

Dzieci zawsze mają jakieś marzenia. O czym przede wszystkim marzą wasi podopieczni?

Nasi podopieczni marzą o różnych rzeczach. Dziewczyny i chłopcy chcą mieć np. własne kosmetyki, tak jak ich rówieśnicy. Marzą też o własnym sprzęcie TV, discmanie, komórce... Niestety, nie ma na to środków. Największym ich pragnieniem jest też to, by być kochanym, zauważonym, dostrzeganym. Nasze dzieci pragną też odnosić sukcesy. Generalnie cieszą się jednak ze wszystkiego, nawet z najmniejszych rzeczy. Ważna jest też dla nich akceptacja ze strony osób pełnosprawnych.


Czy pamięta pani jakiś wyjątkowy lub całkiem zwyczajny podarek, który jakoś szczególnie ucieszył któreś z dzieci?

Dzieci cieszą się ze wszystkich podarowanych im rzeczy. Zapamiętałam ostatnio naszego Kamila, który gdy otrzymał nowiutki zegarek chodził i chwalił się nim dosłownie wszystkim. Chociaż, niestety, nie zna się na zegarku, bardzo cieszy się, że może mieć coś takiego jak jego wychowawcy. Gdy ma go na ręku jest bardzo szczęśliwy, uśmiecha się, cały promienieje.


Ośrodek wspomaga wielu drobnych sponsorów z Polski. Czy kiedykolwiek nadeszła jakakolwiek pomoc z zagranicy np. od Polonii z USA czy Wielkiej Brytanii?

Do tej pory otrzymaliśmy pomoc z Holandii z Fundacji „Razem-Dalej”. Pomaga też nam grupa osób z Danii z chorobą Meniera, która przyjeżdża do Polski na leczenie. Corocznie odwiedzają nasz ośrodek i przywożą zabawki oraz odzież dla dzieci.

 

 

*******************************************

 

Pomagam z uśmiechem

 

Rozmowa z Wojciechem, dyrektorem i współwłaścicielem firmy Green Express, która wraz z Gońcem współorganizuje zbiórkę na rzecz dzieci z Warnina.

 

Podczas zbiórki darów dla dzieciaków z Warnina czeka pana spora praca. Nie boi się pan takiego wyzwania?

Myślę, że raczej sobie poradzimy i dotrzemy do wszystkich, którzy tylko do nas zadzwonią i postanowią wesprzeć tę akcję.

 

Czy zawsze tak chętnie włącza się pan w akcje charytatywne, czy to pana debiut?

Pomagałem już będąc w Polsce. Zaczęło się jeszcze w szkole podstawowej. Odkąd pamiętam zawsze na coś lub na kogoś się zbierało. Zresztą tradycję dzielenia się z innymi wyniosłem z domu. Gdy jeszcze byłem dzieckiem tata pracował za granicą, gdy wracał z różnymi dobrami, mama zawsze dzieliła je pomiędzy rodzinę. To m.in. od niej nauczyłem się, że zawsze trzeba się dzielić. Choć w życiu bywa tak, że czasem ludzie, którym się pomogło, odwracają się plecami, nadal warto to robić. 

 

Będzie pan zbierał dary przez miesiąc. Czy w jakiś sposób będzie się pan starał przekonać także znajomych do przyłączenia się do akcji?

Mimo że akcja tak naprawdę zaczyna się dopiero teraz, większość moich znajomych już o niej wie i mają już przygotowane dla dzieciaków mnóstwo rzeczy. Swoją pomoc zadeklarował także jeden z polskich sklepów w Cardiff. Od swoich pracowników wiem, że są gotowi zbierać paczki dla dzieci także w innych miastach. Wszyscy mówimy o tej akcji znajomym i naszym klientom, bo jesteśmy przekonani, że z podopiecznymi ośrodka w Warninie trzeba się podzielić, bo naprawdę nie mają łatwo. Bardzo często pochodzą z ubogich rodzin. Tą biedę naprawdę tam widać. Byłem kilka lat temu w tej szkole i wiem, że to wsparcie jest im potrzebne.

 

Jakie to uczucie dzielić się z innymi?

Hmm... Kiedy ja pomagam, czuję się bardziej radosny, mam na twarzy uśmiech, lepiej się czuję. Pomaganie innym daje mi szczęście. Nigdy niczego w zamian nie oczekuję i nie liczę, że ktoś będzie mi się odwdzięczał. Chęć pomocy wynika u mnie przede wszystkim z przekonania, że naprawdę warto to robić.

 

* Pan Wojciech prosił nas, żeby nie podawać jego nazwiska, gdyż uważa, że z dobroczynności nie należy robić reklamy samego siebie.

 

rozmawiała Katarzyna Kopacz

 

*****************************************

 

Polski Londyn wspiera Warnino!

 

Goniec Polski i Green Express zachęcają wszystkich do wsparcia Specjalnego Ośrodka Szkolno –Wychowawego w Warninie.

 

Można to zrobić przynosząc do redakcji „Gońca Polskiego”:

·          odzież

·          środki czystości

·          zabawki.

 

Można tez głosić chęć oddania rzeczy pod redakcyjnym numerem telefonu: 0203 067 1040. Wtedy firma Green Express sama zgłosi się do nas po odbiór rzeczy.

 

Dary można też przynosić do firmy Nazzal Trading – Polski sklep u Agnieszki, 6A Wyndham Crescent CF11 9EH, Cardiff.

 

Nasza akcja potrwa do 25 czerwca!

 

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska