24/05/2006 22:17:03
Royal Opera House w czwartkowy wieczór. Podjeżdżają limuzyny, personel opery wita eleganckich gości. Dziś grają „Cyrano De Bergerac” z Placido Domingo w roli głównej. W tyle sali przedstawieniu przyglądają się dwie panie w malowniczych mundurach. To Teresa i Aneta z St. John Ambulance:
- Jesteśmy wolontariuszkami. Przyszłyśmy tu dzisiaj, aby czuwać nad zdrowiem gości i w razie potrzeby udzielić pierwszej pomocy.
Polskie korzenie
Służą w polskiej dywizji na Ealingu. Pierwszej dla obcokrajowców. Powstała w 1994 roku. Mogą w niej służyć wszyscy, którzy mają polskie korzenie.
- Żeby zostać naszym członkiem trzeba przejść odpowiednie szkolenie i zdać egzamin - mówi Teresa, która jest na służbie od 12 lat, czyli prawie od początku. W tym czasie służyła pomocą na licznych imprezach i uroczystościach: - Wielokrotnie widziałam się z królową, a kiedyś to księżna Diana przywitała się ze mną nawet osobiście i rękę podała - wspomina. Była też jakiś czas temu z wizytą na warszawskich Bielanach, które są bliźniaczym partnerem Ealing. Członkowie St. John Ambulance wyjeżdżają też na różne szkolenia - a to komunikacji radiowej, a to jak przenosić osoby z urazem kręgosłupa.
Aneta zaciągnęła się rok temu. Jest dziewczyną siostrzeńca Teresy.
- Co ma siedzieć w domu i nudne mecze z chłopakiem oglądać - niech pozna trochę Londynu i język podszkoli - patrzy porozumiewawczo na koleżankę.
- Jesteśmy teraz trochę jak papużki nierozłączki - na służbie zawsze razem” - śmieje się Aneta.
Pierwsza pomoc
Wolontariat nie przynosi żadnego dochodu, dlatego obie panie oprócz tego pracują. Teresa w sklepie Marks & Spencer, Aneta jako niania. Pomagają też charytatywnie starszym osobom, organizują dla nich spotkania i pikniki:
- Niech wydostaną się ze swoich pustych mieszkań, choć na chwilę, nieco rozerwą. Czasem takie kontakty owocują również już bardziej stałą współpracą i pomaganiem im w domu.
Dywizja jest całkowicie samowystarczalna. Działa dzięki składkom członków oraz datkom.
Pluszak i krzyż
Obie panie dzierżą przy boku pokaźne zielone torby z napisem „First Aid”. -Mamy w nich wszystko, co potrzebne do pierwszej pomocy - bandaże, żel na oparzenia, maskę do sztucznego oddychania i nożyce do rozcinania ubrań. Jest też zabawny pluszowy delfinek do odciągania uwagi dzieci od bólu, czy podpaski, gdyby jakąś uczestniczkę ochranianej imprezy spotkał niespodziewany problem. Ale jest też i krzyż. - Mnie na szczęście nie przydarzył się jeszcze żaden poważny przypadek - opowiada Teresa. - Ale innej wolontariuszce przyszło się zmagać i z atakiem serca. Dlatego na wyposażeniu dywizji jest także w pełni wyekwipowany ambulans z aparatem do masażu serca. Ochrania większe i poważniejsze wydarzenia. W dywizji służy też prawdziwy doktor i pielęgniarka. - Ja tak na prawdę też jestem pielęgniarką, tylko nie mam uznanych tu uprawnień - wyznaje Teresa.
Jaromir Rutkowski
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...