MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

24/05/2006 22:13:16

Musimy mieć poczucie własnej wartości i roli

Rozmowa z Kazimierzem M. Ujazdowskim, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego.

Kazimierz Michał Ujazdowski,
41 lat, doktor nauk prawnych, nauczyciel akademicki, polityk. Poseł na Sejm z Wrocławia, od 2004 roku Wicemarszałek Sejmu. Jeden z założycieli Prawa i Sprawiedliwości, twórca programu polityki zagranicznej i polityki kulturalnej stronnictwa.

Panie Ministrze, czy globalizacja, a przez to chęć bycia Europejczykiem czy nawet obywatelem świata jest jakąś formą zagrożenia dla patriotyzmu, czy też może dzieje się na odwrót? Właśnie z powodu globalizacji, na przekór tendencjom unifikacyjnym, każdy chce pokazać swoje wartości na globalnym rynku.
– Myślę, że tym zagrożeniem jest nie tyle globalizacja, co pewien rodzaj ideologii antynarodowej czy globalizacyjnej. To znaczy myśl tych, którzy uważają, że bycie Europejczykiem i bycie światowcem oznacza porzucenie własnej tradycji, własnych zobowiązań i suwerenności. Ale na szczęście nie jest to tendencja absolutnie dominująca – owszem, jest silna, jest obecna. Ale wciąż jeszcze w społeczeństwie polskim i w wielu społeczeństwach zachodnich czy narodach europejskich górę bierze pogląd, iż w pierwszej kolejności jesteśmy uczestnikami naszej wspólnoty narodowej i dopiero jako Polacy, Francuzi czy Anglicy jesteśmy Europejczykami. Bo to jest pogląd stawiający na bogactwo Europy jako wspólnoty żywych narodów, szanujących i kontynuujących własną tradycję.

Może więc wygląda na to, że samo zjawisko globalizacji jest już w defensywie? Do głosu może jeszcze nie dochodzi izolacjonizm, ale pewne tendencje separatystyczne zaczynają być widoczne?
– To zależy, co rozumieć przez globalizację – czy tylko samą techniczną możliwość komunikowania się w bardzo szybkim tempie, globalizację informacji. Można traktować globalizację jako zagrożenie, ale można też traktować ją jako szansę wymiany doświadczeń narodowych, jako nawet pewnego rodzaju zachętę do pielęgnowania własnej tradycji, jako zachętę do pokazywania innym własnego doświadczenia historycznego.
A jakie jest Pańskie zdanie?
– Osobiście traktuję to zjawisko jako szansę i mam poczucie, że jako minister kultury i dziedzictwa narodowego powinienem inicjować i wspierać te projekty, które w nowoczesnych i współczesnych formach pokażą Polsce i światu wyjątkowość naszego doświadczenia historycznego. Zatem nowoczesne techniki rozwoju globalizacyjnego traktuję raczej jako dużą szansę dla nas, dla współczesnych właśnie po to, by pokazać wyjątkowość naszego doświadczenia historycznego. I to począwszy od I Rzeczypospolitej – kraju chrześcijańskiego, a zarazem będącego przykładem tolerancji dla ówczesnej Europy, następnie przez czas zaborów, kiedy dzięki żywotności i sile polskiej kultury ocaliliśmy własny byt, aż po wyjątkowy wiek XX, kiedy to polska wolność pokonała nazizm i komunizm. To wszystko można pokazać innym w komunikatywnych i zrozumiałych formach. I w tym sensie globalizacja może nam sprzyjać. Ale pewna ideologia – ideologia znoszenia różnic, ideologia niszczenia tradycji narodowych, ideologia uniformizacji jest oczywiście czymś szalenie negatywnym. Jednak wierzę w potęgę ludzkiej wolności, w moc ludzkich wyborów. I tak jak odrzucałem pogląd, iż prawa ekonomii wiodą ku triumfowi socjalizmu, tak odrzucam pogląd, iż ideologia globalizacji ma usunąć polską tradycję narodową.

Panie Ministrze, dlaczego podchodzi się do słowa patriotyzm z dystansem czy mieszanymi uczuciami? Nie lubimy górnych słów, nie chcemy dyskutować o imponderabiliach?
– Przyczyny pewnej rezerwy do tego pojęcia są złożone. Myślę, że – po pierwsze – to słowo zostało zdewastowane przez ideologię komunistyczną.
Myśli Pan o księżach-patriotach, tudzież o Patriotycznym Ruchu Odrodzenia Narodowego?
– Owszem, także przez Wojciecha Jaruzelskiego i jego uzasadnianie wprowadzania stanu wojennego przy pomocy argumentacji patriotycznej. Na pewno wielkie spustoszenie zrobiła ta wielka ideologia „wybierania przyszłości” i wypierania przeszłości. W pewnym momencie postkomuniści postawili na taki scenariusz, w którym Polacy będą zajmowali się przyszłością, to znaczy karierami, interesami ekonomicznymi kosztem zapominania o własnej historii, czyli także o własnych zobowiązaniach, czy także zobowiązaniach wobec innych. Ale ja nie należę do pesymistów czy do tych, którzy lubują się w czarnych obrazach i ponurych prognozach. I sądzę, że w polskim społeczeństwie jest ogromny potencjał przywiązania własnej tradycji, do umiłowania kultury i przywiązania do dokonań przodków... A nawet sądzę, że nasza obecność w Unii Europejskiej sprowokowała w nas zainteresowanie własną tradycją. Polak podróżujący po Europie przekonuje się, w jak wielkim stopniu inni cenią siebie samych. A zatem tak naprawdę to mam dziś – w przeciwieństwie do lat dziewięćdziesiątych, kiedy byłem pesymistą – bardziej optymistyczne nastawienie. Możemy z powodzeniem otworzyć drogę do silnej obecności takiego patriotyzmu, który wiąże miłość Ojczyzny z umiejętnością obecności w świecie współczesnym, w świecie Unii Europejskiej. Patriotyzmu, który poprzez szacunek dla samych siebie rodzi także szacunek dla innych. To jest właśnie patriotyzm jutra.

Mówi Pan o programie, który realizuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego?
– Nie tylko. Bo nie chodzi wyłącznie o nowość formy, nowatorstwo formy przekazu, ale chodzi o patriotyzm dynamiczny – taki, który kształtuje życie społeczne, życie publiczne, zapala także do dobrego wykonywania swoich obowiązków publicznych czy zawodowych w czasach pokoju. Częstokroć Polacy wiążą słowo patriotyzm z czasami tragicznymi, z chwilami, w których potrzebny jest sprzeciw, wysiłek militarny, powstania. O tym trzeba pamiętać, bo niejednokrotnie były to najpiękniejsze chwile polskiej historii, ale w moim przekonaniu patriotyzm powinien kształtować również nasze współczesne zachowania w rodzinie, w pracy, w życiu publicznym, w życiu społecznym. Stąd taki właśnie tytuł jednego z naszych głównych programów operacyjnych – „Patriotyzm jutra”. Choć chcę powtórzyć raz jeszcze, że nie jest to program administracyjny, ale program mocnego wsparcia dla tych instytucji samorządowych i obywatelskich , które chcą zajmować się edukacją historyczną.

Panie Ministrze, są różne sposoby i modele okazywania patriotyzmu w świecie. A co jest taką polską specjalnością, jak opisać polski model patriotyzmu?
– Wydaje mi się, że polską specjalnością doświadczenia historycznego jest wielorako wyrażana wolność. Polska historia – powtarzam to za Ojcem Świętym Janem Pawłem II i za jego ostatnią książką: „Pamięć i tożsamość” – to jest historia wielkiego doświadczenia wolnościowego. Począwszy od wolności I Rzeczypospolitej, największej demokracji szlacheckiej ówczesnej Europy...
– Owszem, ale przed jagiellońskim złotym wiekiem mieliśmy średniowiecze z tak wybitnymi postaciami, jak Jan Kanty, królowa Jadwiga czy Paweł Włodkowic, tak często przywoływany przez Jana Pawła II.
– Owszem – on z kolei głosił doktrynę wojny sprawiedliwej – a zatem także tolerancji dla innowierców czy nawet dla pogan, bo w tym kontekście była t doktryna głoszona. I można w Pawle Włodkowicu widzieć prekursora koncepcji sprawiedliwego ładu międzynarodowego. Ale generalnie chodzi o przykład I Rzeczypospolitej, która dawała ustrój umożliwiający życie pod jednym gmachem państwowym różnym wyznaniom i wielu narodowościom. Później fenomen polskiego przebudzenia narodowego w XIX wieku bez struktur państwowych, a nawet wbrew tym strukturom, wreszcie udane zmagania z komunizmem i nazizmem. To także fenomen społeczeństwa cywilnego na przełomie XIX i XX wieku – przecież polskie życie społeczne było znacznie bogatsze w II Rzeczypospolitej niż w chwili obecnej. To wszystko warto opisać i przedstawić.

Który model patriotyzmu jest najlepszy na dzisiejsze czasy? Romantyczny – afektywny, górny, uduchowiony – czy też pozytywistyczny, związany z praca u podstaw, zwróceniem uwagi na rozwój gospodarczy, ekonomię?
– Nie ma dziś tych wyborów, które dzieliły romantyków i pozytywistów. Osobiście jestem rzecznikiem syntezy, to znaczy kontynuacji tego, co wyjątkowe w romantyzmie i tego, co wartościowe w tradycji pozytywistycznej. Bo Polacy powinni mieć silne poczucie własnej roli – jesteśmy największym krajem Europy Środkowej – i nie można zaniżać naszych aspiracji do poziomu kraju małego tudzież nieodpowiedzialnego za innych. I podtrzymanie tych dużych aspiracji jest wyrazem kontynuacji tradycji romantycznych. Ale z drugiej strony, w większym niż dotychczas stopniu cenić powinniśmy te cnoty, które decydują o dobrym urządzeniu życia społecznego. Myślę o pracowitości, więziach sąsiedzkich, lojalności wobec wspólnoty lokalnej, umiejętności robienia dobrej polityki. To jest w jakimś stopniu tradycja pozytywistyczna. Ale będąc rzecznikiem dobrej syntezy myślę także o odrzuceniu z tradycji romantycznej takiej pustej retoryki, a z interpretacji pozytywistycznej tego, co ma charakter właściwie zekonomizowania patriotyzmu. Przecież byli tacy, którzy głosili, że Polska powinna wziąć przykład z Czechów i ograniczyć swoje aspiracje do cnót mieszczańskich czy ekonomicznych. Przypuszczam, że gdybyśmy poszli tą drogą, nie bylibyśmy dzisiaj niepodległym krajem. Więc bierzmy z obu tradycji to, co najcenniejsze.

Wielu Polaków żyje w diasporach rozsianych po całym świecie. Jak uprawiać patriotyzm na emigracji?
– To jest rzeczywiście wielki problem, bo ta nowa emigracja, emigracja lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych w znacznie mniejszym stopniu niż ta emigracja stara, polityczna, wolnościowa pielęgnuje własną tradycję. Jestem pełen uznania dla ludzi, którzy mimo trudnych warunków zachowują łączność z krajem, uczą i wychowują dzieci po polsku. Tutaj z pomocą winny przychodzić państwo i Kościół. Przypomnę też zobowiązania konstytucyjne, według których wspólnota narodowa jest traktowana jako wspólnota kulturowa, a więc obejmuje również tych Polaków, którzy mieszkają z dala od kraju.

Panie Ministrze, kto i jak powinien wychowywać do patriotyzmu?
– W pierwszej kolejności rodzice, szkoła, ale dalej wielką odpowiedzialność ponoszą media publiczne i wreszcie istnieje odpowiedzialność państwa za podtrzymywanie tradycji narodowej i państwowej Osobiście jestem rzecznikiem form dynamicznych, komunikatywnych, twórczych. Taka zresztą jest idea Muzeum Historii Polski, by pokazać w zrozumiałych dla młodego pokolenia formach polskie doświadczenia historyczne. Ale to jest praca w wielkiej mierze pomocowa, uzupełniająca wobec tego wysiłku, który musimy dokonywać we własnych domach jako rodzice, dziadkowe, koledzy.

Przywiązanie do Ojczyzny jest także związane z dumą narodową. Jak budować dobry wizerunek Polski w świecie, niezależnie od akcji PR-owskich przy okazji kryzysów, z którymi choćby ostatnio mamy do czynienia. Czy jest jakaś długofalowa strategia w tej kwestii?
– Obudziło się w nas od paru lat przekonanie, że jest to ważna dziedzina pracy państwowej. Tego przekonania nie było w połowie lat dziewięćdziesiątych. Ze swej strony szczególny nacisk kładę na systematyczność tego typu prac. Potrzeba jest nam instytucji, które systematycznie promują polskie doświadczenie historyczne. Potrzeba nam jest publikacji, które pokazują nasze zasługi historyczne, odkłamują wszystko to, co jako sprzeczne z prawdą i pogarsza nasz wizerunek w świecie. Potrzeba również instytucji, które pozwalają na bieżąco reagować wtedy, kiedy dzieje się kłamstwo. Chcę, aby taką funkcję spełniał też Instytut Adama Mickiewicza, podległa mi placówka, która ma inspirować i koordynować promocję Polski poza granicami kraju. I taką też funkcję będzie spełniał dział edukacyjny i badawczy Muzeum Historii Polski, przygotowując publikacje i wydawnictwa na użytek polskiej dyplomacji.

Łukasz Winczura

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska