MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

24/05/2006 22:12:13

Londyn pod ochroną

Kamery obserwują nas niemal wszędzie. Wystarczy, że tylko wyjdziemy z domu na ulicę. Kamery CCTV, uznane za jeden z największych wynalazków policyjnej prewencji, miały według oczekiwań zmniejszyć ilość popełnianych przestępstw, a tym samym wpłynąć korzystnie na nasze poczucie bezpieczeństwa. Okazuje się jednak, że nie wzrasta komfort mieszkańców Wysp, ale koszta i rozczarowanie.

- Uwaga, Wielki Brat patrzy! – chciałoby się pomyśleć mijając kolejną kamerę skierowaną prosto na nas, kiedy przemierzamy londyńskie ulice. Czujne oko szklanego obiektywu rejestruje każdy nasz ruch na ulicach, w wejściach do budynków i środkach komunikacji miejskiej. Często nie zdajemy sobie sprawy z faktu, jak często w ciągu dnia stajemy się bohaterami nagrań CCTV. Nazwa CCTV to skrót od „close circuit television”, co oznacza, że stanowi ono systemy rejestracji obrazów telewizyjnych przekazywanych bezpośrednio z kamer stanowiących część zamkniętego systemu. Według statystyk na terenie Wielkiej Brytanii na jednego mieszkańca przypada 14 kamer, a jeżeli jesteśmy w Londynie, możemy się spodziewać, że będziemy nagrywani około 300 razy w ciągu jednego dnia. Powinniśmy więc czuć, że skoro wszyscy jesteśmy pod kontrolą, to przestępcy powinni również czuć respekt przed kamerami, a tym samym liczba popełnianych przestępstw powinna drastycznie spaść. Podczas gdy instalowano pierwsze kamery, pomysł wprowadzenia tego typu narzędzia prewencji spotkał się z uznaniem i silnym poparciem, opinie na ich temat coraz rzadziej zabarwia entuzjazm. Okazuje się bowiem, że system CCTV zawiódł oczekiwania wiązane z „wszystkowidzącymi” kamerami.
CCTV
w Londynie

W ciągu ostatniej dekady znacznie wzrosła ilość kamer zainstalowanych w Londynie nie tylko w centrum, ale we wszystkich jego dzielnicach. Po ataku terrorystycznym IRA na Bishopgate w 1993 roku zainstalowano sieć kamer monitorujących wejścia do budynków w londyńskim City. Jedną z największych inwestycji, która kosztowała budżet £500 tys. była instalacja kamer na najruchliwszej z ulic Londynu Oxford Street. 35 kamer kontroluje to, co dzieje się na ulicy, a rejestrowane przez nie obrazy przekazywane są do centrali na posterunku Policji Marylebone. Według raportu Michaela McCahilla i Clivea Norrosa z Universytetu w Hull „CCTV in London”, wydanego w czerwcu 2002, sam budynek Parlamentu chroni system 260 kamer. Przeciętny mieszkaniec Londynu nagrywany jest w ciągu dnia około 300 razy, przez kamery z ponad 30 odrębnych systemów CCTV. Za priorytet, jeśli chodzi o kwestię instalacji kamer ,uznano londyńskie metro, przez które przewija się ... milion pasażerów dziennie. Przypomnijmy tylko, że sieć metra obejmuje 275 stacji i rozciąga się na 408 kilometrów. Pierwsze pięć kamer, które rejestrowały czarno-biały obraz na stacji Central Line na Holborn, w centrum Londynu zamontowano w 1991 roku. Dziś na „Czerwonej linii” operuje ich już 500. Do rekordzistów, jeśli chodzi o ilość zainstalowanych kamer należą londyńskie stacje kolejowe, w tym Waterloo, objęte systemem 250 obiektywów non stop obserwujących podróżnych przemieszczających się po holu i peronach. Łatwo ulec pokusie i generalizując wydać osąd, iż w Londynie kamery można znaleźć wszędzie i nie będziemy dalecy od prawdy. Używane są one do ochrony pasażerów autobusów, miłośników odwiedzających największe londyńskie muzea sztuki, podróżnych na dworcach i lotniskach, a także przez stróżów prawa z tak zwanej drogówki. Miejskie autobusy Metroline pochwalić się mogą liczbą 870 kamer, która wciąż systematycznie wzrasta. Według raportu „The Sunday Times” z lutego 2002 roku w samym Londynie zainstalowano ponad 650 kamer rejestrujących szybkość jeżdżących po mieście samochodów. Liczby wzrastają z roku na rok. W ciągu jednego zaledwie roku na systemy CCTV w Wielkiej Brytanii wydawane są sumy od 150 do 300 milionów Funtów! Jest to lwia część wszystkich środków przeznaczanych przez Home Office na zwalczanie i zapobieganie przestepczości. W większości brytyjskich miast kamery umieszczane są w miejscach publicznych, na ulicach, w centrach handlowych, parkingach, oraz wszelkich miejscach związanych z transportem publicznym, oraz na prywatnych posesjach. Ich liczba już dziesięć lat temu przekroczyła 200 tysięcy (według raportu „Statement on Closed Circuit Television (CCTV) Surveillance Devices” z 14 października 1995). Nie są w tej chwili dostępne aktualne dane statystyczne, ale przyjmuje się szacunkowy wzrost ilości kamer CCTV o 15% w skali rocznej. Szacując „na chłopski rozum” powinniśmy czuć się więc z roku na rok coraz bezpieczniej!

Wielki Brat patrzy i nie zawsze widzi

Jaka jest nasza świadomość dotycząca kamer i ich rozmieszczenia w miejscach, gdzie mieszkamy i na ulicach, które przemierzamy codziennie? Czy wiemy, gdzie się znajdują i czy ma to dla nas jakiekolwiek znaczenie? Według statystyk zwracamy na nie uwagę i jesteśmy świadomi kamer zainstalowanych w okolicy naszego miejsca zamieszkania. A co z naszym poczuciem bezpieczeństwa, nadwerężonym wciąż wzrastającą liczbą popełnianych przestępstw, zarówno w większych miastach, jak i również na prowincji? Czy widząc przed sobą kamerę mniej się boimy idąc ciemną ulicą? Czy znamy przypadki, kiedy kamera pomogła ująć sprawcę?
– Pracowałem kiedyś w sklepie News Agents na Earls Court – mówi Ali B., z pochodzenia Koreańczyk mieszkający w Londynie od ponad 20 lat. – Mieliśmy poważne problemy z drobnymi złodziejami podkradającymi towary z półki. Trudno jest upilnować klientów i bez przerwy wszystkim patrzeć na ręce. Zainstalowanie kilku kamer okazało się rewolucją, zwłaszcza kiedy złodziej wracał ukraść coś znowu, a my mieliśmy nagranie sprzed kilku dni pokazujące wyraźnie, jak rzeczy z półek znikają w przepastnych kieszeniach jego płaszcza. Kiedy pojawił się znów, wystarczyło wezwać Policję i wykorzystać dowód kradzieży sprzed kilku dni. Złodzieje stali się ostrożniejsi i nawet w sklepach, gdzie umieszcza się atrapy kamer zmniejszyła się ilość kradzieży. Kamera naprawdę poprawiła nasze poczucie bezpieczeństwa. – opowiada. – Wiele się jednak mówi o nieskuteczności kamer i o tym, że mimo nagrania zbrodni nie jesteśmy w stanie rozpoznać twarzy przestępców. Każdy z nas widział publikacje kadrów CCTV dotyczących napadów w londyńskim metrze. Najlepiej rozpoznawalną osobą jest zawsze ofiara. Zdarza się, że boję się iść w nocy ulicą. – dodaje.
Słuszność tych słów potwierdza historia naszego rodaka Pawła Sz., któremu kilka miesięcy temu skradziono rower spod miejsca pracy. – Pracuję w hurtowni na Bayswater. Miejsce to jest pełne kamer, zwłaszcza wejście, przy którym notabene jest niewielki budyneczek, w którym siedzi strażnik sprawdzający przepustki i obserwujący na telewizorach obrazy z kamer. Jeżdżę do pracy na rowerze, bo mieszkam blisko. Pechowego dnia byłem już w drodze do domu i musiałem cofnąć się z powrotem po coś, czego zapomniałem. Przypiąłem rower do płotu od zewnątrz, myśląc, że przecież wchodzę tylko na chwilkę, a poza tym było to w polu widzenia kamery. Kiedy wróciłem po kilku minutach, roweru już nie było. Wtedy właśnie miałem okazję przekonać się na własnej skórze o „skuteczności” CCTV – opowiada rozczarowany - Razem ze strażnikiem obejrzałem obraz z kamery. Był nieostry i zamazany. Jedyne, na co przydało się nagranie to fakt, że wiemy, że złodziei było dwóch. Na monitorze widać było, w co byli ubrani, ale absolutnie nie było możliwe zobaczenie rysów twarzy choćby jednego z nich. Teraz do pracy jeżdżę metrem, a na widok kamery wzruszam ramionami.

CCTV pod lupą
- Nie czuję się w Londynie szczególnie bezpiecznie, chociaż nie mogę też powiedzieć, że boję się chodzić po ulicach. Są miejsca, których wolę unikać wieczorem, nawet jeśli są tam kamery – mówi mieszkająca na Stockwell Marlena. – Nie wierzę w skuteczność kamer, dlatego, że nie zapobiegają one zbrodniom. Przestępstwa popełniane są tak czy siak, a kamery pozwalają na obejrzenie ich dopiero po fakcie. Nawet jeśli w niektórych przypadkach pomaga to ująć zabójcę i zapobiec ewentualnym przyszłym morderstwom, nie przywróci to już życia tym, których możemy oglądać na kadrach z CCTV – dodaje. Żyjemy w niebezpiecznych czasach i niestety fakty mówią o dramatycznie wzrastającej ilości przestępstw. Kamery miały zwiększać poczucie bezpieczeństwa, podczas gdy coraz częściej spotykają się z krytyką. Szacuje się, że od ataków bombowych, które miały miejsce 7 lipca ubiegłego roku w Londynie aż o 600% wzrosła ilość przestępstw na tle religijnym. A to tylko jeden z problemów. Duża część napadów ma miejsce na stacjach kolei i metra, które znajdują się poza obrębem 1 strefy. W samym ubiegłym roku liczba tych odnotowanych przez Policję wynosi 12.360, czyli o 2 tys. więcej, niż w latach 2002-2003. Wśród 20 najniebezpieczniejszych stacji Londynu znalazły się East Croydon, Clapham Junction, Walthamstow Central, Finsbury Park, Barking, Lewisham oraz Stratford. We wszystkich tych miejscach znajdują się kamery.
Według badań dotyczących efektywności systemu kamer CCTV w Wielkiej Brytanii, przeprowadzonych przez Home Office i opublikowanych w lutym 2005 roku jego skuteczność „jest stosunkowo wysoka, choć niestety nie we wszystkich monitorowanych miejscach”. Niewątpliwym sukcesem CCTV jest redukcja ilości napadów i kradzieży na objętych systemem kamer parkingach, a także na prywatnych posesjach. „Assessing the impact of CCTV” opracowane przez Martina Gilla, profesora kryminalistyki Universytetu w Leicester i Angelę Spriggs, manager ds. badań z tejże uczelni pokazuje jednak, że z jednej strony CCTV to potężne narzędzie w walce z przestępczością, z drugiej jednak jakość rejestracji obrazów i samych systemów jest bardzo zróżnicowana. W przypadku kamer, a co za tym idzie nagrań złej jakości okazują, się one zwyczajnie bezużyteczne. CCTV są więc nie tyle nieskuteczne w ogóle, co niewystarczająco często, co w niewystarczającym stopniu wpływa na zmniejszenie przestępczości, i nie daje ludziom wystarczających podstaw do tego, żeby czuli się bezpieczniej. Zdaniem profesora Gilla powszechnym problemem jest montowanie kamer w sposób nieprzemyślany, często nie tam, gdzie są najbardziej potrzebne.
„Z 13 badanych systemów kamer zainstalowanych w większych miastach na terenie Wielkiej Brytanii zaledwie w przypadku 6 zaobserwowano zmniejszenie ilości popełnianych przestępstw, z czego tylko w 2 są to znaczne różnice w porównaniu ze stanem sprzed zainstalowania kamer. Na 7 pozostałych, spośród badanych obszarów przestępczość wzrosła” – czytamy w raporcie Home Office. Najlepsze efekty przyniosło zainstalowanie kamer w miejscach takich, jak parkingi, miejsca publiczne i szpitale. W przypadku pierwszych efektywność CCTV okazała się szczególnie wysoka, biorąc pod uwagę częstotliwość napadów na kierowców. Wbrew przewidywaniom oczekiwanych efektów nie przyniosły kamery coraz częściej i gęściej instalowane w centrach miast, oraz na terenie prywatnych posesji i domów. Okazało się bowiem, że skuteczniej złodziei odstrasza klasyczny podwórkowy Burek, niż rejestrujący otoczenie obiektyw. Jednym z prostych przyczyn jest popularność nieruchomych kamer, które raz zainstalowane nie zmieniają pola widzenia obiektywu. Usunięcie się w „cień” nie stanowi dla bandyty najmniejszego problemu.
- A w jaki sposób może pomóc kamera, jeśli napastnik jest zamaskowany? – zastanawia się Paweł. – Oglądając złej jakości nagrania można rozpoznać osoby, które się zna, ale to głównie po sylwetce, sposobie ubierania i poruszania się. Czy jeśli ktoś ubrany jest podobnie do autora napadu nie grozi to wrobieniem niewinnej osoby? – pyta. Stwarzać to może pewne obawy, jakbyśmy sami stali się bohaterami nieprawdopodobnych dotąd opowieści science fiction. Często to bandyta jest zamaskowany i jego tożsamość pozostaje nie do ustalenia, a zwykły przechodzień rejestrowany jest przez kamery bez żadnych ograniczeń. Doprowadziło to do rozważań na temat ochrony prywatności rejestrowanych osób i ochrony danych osobowych. Według aktualnych przepisów kamery nie mają prawa obserwować miejsc prywatnych. Privacy International, założona w 1990 międzynarodowa organizacja zajmująca się walką o przestrzeganie praw człowieka wezwała rząd Wielkiej Brytanii do wprowadzenia restrykcji w dziedzinie stosowania CCTV. Ich zdaniem obecne przepisy dotyczące CCTV są nie do przyjęcia, ponieważ nie chronią danych osób rejestrowanych przez kamery, a także w niewystarczającym stopniu ograniczają dostęp, a także prawo wykorzystywania nagrań. Biorąc pod uwagę fakt, iż system kamer zainstalować może każdy – na przykład na własnej posesji – nie jest powiedziane, że ma na przykład prawo do nagrywania przechodniów na ulicy przed domem, czy sąsiadów za płotem, czyli innymi słowy bawić się w Wielkiego Brata. Wprowadzenie nowych przepisów być może ograniczy dostęp do kamer, ale czy wpłynie to na zwiększenie ich skuteczności? Czy wciąż większość przestępstw odbywać się będzie poza kamerami, a jeśli nawet w ich polu widzenia, to obraz i tak pozostanie nieczytelny?
Według założeń system CCTV miał zapobiegać włamaniom, kradzieżom samochodów i napadom. W rzeczywistości do najczęściej wykrywanych przestępstw należą: śmiecenie, załatwianie potrzeb fizjologicznych w niedozwolonych miejscach, przechodzenie przez ulicę na czerwonym świetle, palenie tytoniu oraz picie alkoholu przez nieletnich. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie karmiono nas obrazami ofiar pokazanych, kiedy na kilka minut przed atakiem nieświadome niebezpieczeństwa wychodzą ze stacji metra, bo to tylko zwiększa nasz strach. CCTV kosztuje miliony i w rzeczywistości zbyt często więcej mówi o ofiarach, niż o przestępcach.

Anna K. Wiśniewska

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska