MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

19/05/2006 07:32:48

BITWA O SZKOCJĘ

Jeśli chcesz żyć i pracować wśród serdecznych Szkotów, nie wahaj się. Mimo napływu rodaków wciąż można znaleźć tu pracę. Ale uwaga! Wyjazd w ciemno do Edynburga może skończyć się niepowodzeniem Powszechne skojarzenia ze Szkocją? Whisky, mężczyźni w kraciastych spódnicach, piękne krajobrazy, dudy, golf, whisky.

Praca i Zycie za Granicą

Jednak większość rodaków, którzy wybrali kraj Celtów, przyjechała tu nie z zamiłowania do szkockiej kultury, ale z powodów finansowych. Bezrobocie w pięciomilionowej Szkocji wynosi zaledwie 5,4 proc. Kraj przeżywa problemy demograficzne, co w połączeniu ze stabilną sytuacją gospodarczą sprawia, że szkocki rynek jest wciąż otwarty na pracowników. Także z Polski.
I choć temu zakątkowi Wyspy daleko jeszcze do popularności, jaką wśród emigrujących zarobkowo rodaków cieszy się Londyn, to coraz więcej Polaków bierze na celownik właśnie ten północny kraniec Europy. Z danych konsulatu wynika, że do Programu Rejestracji Pracowników (Worker Registration Scheme) zgłosiło się ok. 20 tys. Polaków. Jednak szacuje się, że w Szkocji przebywa obecnie ok. 60-70 tys. Polaków, z czego blisko połowa mieszka w Edynburgu - stolicy Szkocji.

WIELKA PIĄTKA
Polonia mieszkająca w Szkocji skupia się w pięciu największych miastach: w Edynburgu, przemysłowym Glasgow, górzystym Inverness, Dundee i cieszącym się najniższą w całym kraju stopą bezrobocia, centrum przemysłu olejowego Aberdeen. I chociaż to właśnie w Edynburgu zadomowiło się najwięcej Polaków, to statystycznie najczęściej polski język można usłyszeć, przemierzając ulice położonego na północy Inverness. 50-tysięczne portowe miasto, ważny ośrodek turystyczny górzystego regionu Highlands, uważane jest także za jedno z prężniej rozwijających się gospodarczo szkockich miast. Nawet sława najbardziej deszczowego miejsca w Szkocji nie zniechęca masowo ściągających tu rodaków - na 10 mieszkańców miasta przypada obecnie jeden Polak! Gdzie najczęściej szukają pracy? - Dominują wśród pracowników przetwórni ryb i krewetek, a także przy produkcji pasków insulinowych - relacjonuje Arkadiusz Zieliński, który przeprowadził się do Inverness z zatłoczonego Edynburga.
Polonista z Wrocławia przez trzy lata zarządzał małym sklepikiem spożywczym w stolicy Szkocji. W Inverness założył niedużą firmę świadczącą usługi ogólnobudowlane. - Chciałem spróbować pracy na własną rękę, co w Szkocji, w przeciwieństwie do Polski, jest całkiem prostym przedsięwzięciem. A zatrudniając dwójkę solidnych i sumiennych polskich pracowników, mogę być konkurencyjny w stosunku do szkockich firm - wyjaśnia.

WYJECHAĆ NA PROSTĄ
Polaków szukających pracy na Wyspach przyciąga do Szkocji także mentalność jej mieszkańców, którzy są z natury niezwykle gościnni. Popularne powiedzenie "skąpy jak Szkot" można włożyć między bajki. Otwartość mieszkańców przekłada się również na pozytywny stosunek szkockich pracodawców do Polaków. - Jeśli ktoś naprawdę chce pracować, to zadowoleni Szkoci potrafią to docenić - podkreśla Mariusz, 29-latek z Piły.
Mariusz po skończonych zaocznie studiach informatycznych chciał rozkręcić własny interes przy gospodarstwie rodziców pod Piłą. - Wkurzało mnie to, że niemal niczego nie mogłem załatwić bez znajomości - mówi. Kiedy kolega zorganizował mu pracę przy zbiorze pieczarek pod Edynburgiem, nie wahał się ani chwili. Nie potrafił wówczas powiedzieć po angielsku ani słowa, pracował na czarno. Po jakimś czasie wrócił do Polski, ale było za późno - już łyknął bakcyla szkockiej serdeczności. Wrócił do Szkocji i pracował jako pomocnik kuchenny w hotelu, a rankami piekł ciastka w piekarni.
We wrześniu ubiegłego roku stwierdził, że jego angielski jest na tyle dobry, że może zawalczyć o lepszą pracę. Złożył aplikację do jednej z linii autobusowych obsługujących stolicę. - Poszedłem na test i oblałem. Jak się okazało, wymagano znajomości fachowego słownictwa, a ja nie wiedziałem, jak nazywa się po angielsku np. hamulec górski - opowiada. Jednak uparł się i trzytygodniowy urlop w Polsce wykorzystał na uzyskanie prawa jazdy kategorii C, co znacznie ułatwiło potem zdanie egzaminu z jazdy praktycznej po Edynburgu. Podczas ponownego podejścia do trzystopniowego egzaminu zdał najlepiej spośród starających się o tę pracę osób. Dziś wozi pasażerów charakterystycznymi piętrusami, zarabia 9 funtów (50 zł) na godzinę. Pracuje dużo: na dwa tygodnie pracy bierze tylko jeden dzień wolnego.
A kierowców potrzeba jeszcze więcej, o czym informują nas jeżdżące reklamy, wymalowane np. na autobusach największej linii autobusowej First.

POSZUKIWANY, POSZUKIWANA
Jednak kierowca autobusu nie jest jedyną profesją, na którą jest tu zapotrzebowanie. Szkockie władze, zaniepokojone masowym przechodzeniem dentystów z publicznego sektora służby zdrowia do prywatnych przychodni, zwerbowały parę miesięcy temu kilkudziesięciu stomatologów z Polski. Już wkrótce zatrudnienie znajdzie tutaj kilkuset polskich policjantów. Rządowe instytucje Scottish Executive oraz General Teaching Council zapraszają nauczycieli, których tu brakuje. Roczna pensja w tej branży, jak na tutejsze warunki bardzo przyzwoita, to ponad 21 tys. funtów (118 tys. zł). Więcej informacji na stronie www.teachinginscotland.com.
Na pracę mogą też liczyć doświadczeni fachowcy: mechanicy, ślusarze, spawacze, murarze, cieśle i elektrycy. Szkockie firmy chętnie witają wykwalifikowanych specjalistów: inżynierów, informatyków, administratorów sieci, projektantów stron WWW, programistów w językach Java, C++, architektów. W tych branżach warto szukać pracy w największych miastach: Glasgow i Edynburgu. Niezbędna jest co najmniej dobra znajomość języka. "Komunikatywny" angielski często nie wystarczy, trzeba bowiem pamiętać, że mieszkańcy tej części Wyspy posługują się szkocką odmianą angielskiego, a to oznacza nie tylko inną wymowę, ale i trudny akcent oraz odmienne słownictwo.

NAJWIĘKSZA MNIEJSZOŚĆ
Nowi polscy emigranci, którzy chcą rozpoczynać szkocką karierę od przysłowiowego "zmywaka", najczęściej wybierają Edynburg. Mit, że to zarobkowe eldorado, a praca czeka na każdym rogu ulicy, nawet bez znajomości języka, ciągle funkcjonuje. - Jeszcze kilka lat temu rzeczywiście można było tu przyjechać w ciemno i znaleźć pracę, nawet nie mówiąc po angielsku. Jednak teraz sytuacja diametralnie się zmieniła - mówi Mariusz.
Stolica przeżywa obecnie polskie oblężenie. Polacy są w tej chwili najszybciej rosnącą liczebnie mniejszością etniczną Edynburga. W ubiegłym roku przyjechało nas tu więcej niż Irlandczyków! Napływ rodaków spowodował zwiększenie się konkurencji, i to właśnie w sektorze "live-in", czyli w hotelach, pubach, restauracjach, sklepach itp.
Wydawać się może, że w tych miejscach wystarczy wiedzieć, jak przywitać gości, znać nazwy trunków, liczebniki, mieć głowę na karku - i pierwsza praca gwarantowana. Nic bardziej mylnego. Przy tak dużym napływie pracowników pracodawcy mogą wybierać do woli.
Wymownym obrazem aktualnej sytuacji był nabór na dwie posady zmywacza w restauracji dobrego hotelu w Edynburgu. Zgłosiło się ponad 60 osób, w większości - Polacy.
Szukając pracy, często spotkasz się z prośbą o wpisanie na listę swoich danych i numeru telefonu. Możesz być pewny, że twoje nazwisko nie będzie jedyne i będziesz konkurował o dane stanowisko z rodakami. Spora część kandydatów będzie też miała numer ubezpieczenia społecznego (National Insurance Number), konto w banku i jakże cenne referencje z poprzedniej pracy na Wyspach. Pracodawca będzie więc miał z kogo wybierać...

SZUKAJCIE,
A ZNAJDZIECIE

Nie znaczy to, że wszyscy "nowi" są na przegranej pozycji. W końcu turystyka to ważna część gospodarki Szkocji. Szansą na pracę w sektorze "live-in" są wciąż mniejsze miasta. Dodatkowo na obrzeżach wielu z nich można znaleźć tzw. Industrial Estate - przemysłowe obszary, na których położone są fabryki, zakłady przemysłowe, warsztaty i magazyny. CV (można wydrukować w lokalnej bibliotece, za kilka pensów strona), uśmiech i wycieczka po firmach powinna zaowocować przynajmniej kilkoma telefonami i zaproszeniami na rozmowę.
Warto odwiedzić miejscowe biura pośrednictwa pracy JobCentre. Adres najbliższego znajdziesz, wpisując kod pocztowy miejscowości, w której mieszkasz, na stronie www.jobcentreplus.gov.uk. Tam także można przejrzeć konkretne oferty pracy, dostać aplikacje i bezpośredni numer telefonu do pracodawcy.
Zatrudnienia warto też szukać przez Internet - w niemal każdej bibliotece przez godzinę można buszować w sieci za darmo.
Ważnym źródłem informacji o wolnych miejscach pracy są wypełnione po brzegi ogłoszeniami gazety "Scottish Jobs" oraz "Scottish Recruitment". Sporo ofert znajdziesz również w prasie lokalnej oraz na tablicach ogłoszeń w supermarketach.
Często najszybszy efekt przynosi przemierzanie wzdłuż i wszerz miasta, w którym mieszkasz - zaglądanie do małych sklepików, restauracji. Ten sposób polecają Paweł i Karolina, mieszkańcy niedużego miasteczka na południu kraju. - Zobaczyliśmy ogłoszenie prywatnej kliniki dentystycznej poszukującej sprzątaczy. Dwie godziny dziennie, na tygodniowe zastępstwo, za 5,8 funta (32 zł) za godzinę. Na początku wydawało się nam, że skórka nie jest warta wyprawki. Ale po przepracowanym tygodniu szefowa kliniki zaproponowała mi stałą pracę pielęgniarki dentystycznej - opowiada Karolina.
Warto spróbować skorzystać z pomocy różnych agencji pracy. Wiele z nich specjalizuje się w konkretnych ofertach, skierowanych np. do informatyków, pielęgniarek czy pracowników przemysłowych. Dobrą agencję często można poznać po tym, że zanim zarejestruje kandydata w bazie danych, na miejscu sprawdzi jego umiejętności (np. posługiwanie się aplikacjami biurowymi czy szybkość wprowadzania danych). Jeśli agencja znajdzie dla ciebie wakat, zostaniesz zatrudniony bezpośrednio przez nią, a pracować będziesz dla różnych pracodawców. I mimo że za pośrednictwo potrącą część godzinowej stawki, takie rozwiązanie na początek i tak się opłaca. W ten sposób można znaleźć dobrą pracę w interesującej branży.

CZTERY KĄTY
Jeśli nie masz w Szkocji przyjaciół gotowych przygarnąć cię przez pierwsze najtrudniejsze tygodnie, najtańszym rozwiązaniem będzie wynajęcie pokoju w hostelu. Przygotuj się, że nocleg będziesz dzielić ze "współspaczami" różnych narodowości, a miejsce w 8-10-osobowym pokoju kosztuje ok. 14 funtów (80 zł). W sezonie (od kwietnia do września) warto zarezerwować miejsce wcześniej (www.guideforeurope.com/scotlandhostels.html).
Można też spróbować poszukać pokoju w mieszkaniu dzielonym z innymi osobami (np. przez stronę www.gumtree.com). Za pokój (jedno- lub dwuosobowy) zapłacisz od 40 do 75 funtów (250-390 zł) tygodniowo. Wiele ofert noclegów znajduje się na stronie Szkocja.net. W ten sposób Mariusz znalazł własny kąt. Wraz z dwójką Polaków wynajmuje mieszkanie z dwiema sypialniami i salonem za 470 funtów (2,6 tys. zł), co jest dość niską sumą jak na warunki w Edynburgu. A ponieważ osoba, która formalnie wynajmuje mieszkanie, jest studentem, nie muszą płacić podatku dla miasta (council tax).
Jeśli zamierzasz wynająć mieszkanie jeszcze z Polski, możesz się rozczarować. Owszem, na internetowych stronach agencji nieruchomości czeka wiele ofert (www.s1rental.com, www.lettingweb.com), ale agencje na "dzień dobry" żądają okazania referencji, kontraktu od pracodawcy, wyciągu z konta bankowego. Powstaje błędne koło, bo przecież ląduje się na szkockiej ziemi najczęściej bez pracy i bez konta bankowego, do którego założenia niezbędne jest potwierdzenie adresu w postaci rachunków za prąd czy council tax.
Szczęściarze, którzy pracują w pensjonatach czy hotelach, mogą czasem liczyć na zakwaterowanie w miejscu pracy, za które najczęściej nie płacą wcale lub płacą symbolicznie.

POLAK POLAKOWI
Pomimo faktów o polskich pracodawcach wykorzystujących rodaków na obczyźnie, warto wiedzieć, że potrafią tu służyć sobie także bezinteresowną pomocą. Kasia Raszewska, która na co dzień pomaga szkockim rodzinom jako pracownik socjalny, zainicjowała w Edynburgu projekt wsparcia dla polskich rodzin oraz dzieci mających problemy w odnalezieniu się w nowej dla nich rzeczywistości. - Jestem po spotkaniu, na którym pojawiło się 25 wolontariuszy. Ciekawych, wspaniałych ludzi, chcących pomagać - opowiada Kasia. Wraz ze szkocką organizacją Multicultural Family Base zaprasza Polaków na spotkania w każdy poniedziałek od 16 do 19 w Fort Community Centre przy North Fort Street w Edynburgu. Można wypić kawę, pograć w szachy czy bilard, wziąć udział w lekcjach języka angielskiego. Dzieci, których rodzice często pracują do późnych godzin, mogą przyjść jak do świetlicy. - Jest nas tu coraz więcej, a co za tym idzie, pojawia się więcej sytuacji kryzysowych. To szalenie ważne, by wymienić się informacjami o możliwościach pomocy społecznej - dodaje Katarzyna. Osoby zainteresowane wolontariatem mogą skontaktować się z Kasią, pisząc na adres: polishvolunteers@yahoo.co.uk.

NIE SAMĄ PRACĄ ŻYJE CZŁOWIEK
W porównaniu z doskonale zorganizowaną londyńską Polonią polska społeczność zamieszkująca Szkocję dopiero raczkuje. Tym bardziej cenna jest inicjatywa dwóch młodych Polaków - Alberta Freta i Karola Chojnowskiego, twórców portalu Szkocja.net, który bardzo szybko stał się najskuteczniejszym sposobem kontaktowania i integrowania Polaków w Szkocji. Można uzyskać tu cenne porady, korzystając z forum, a także, dzięki działowi z ogłoszeniami, znaleźć polskiego fryzjera czy pomoc w przeprowadzce. "Na łamach" portalu Polacy ostrzegają się przed nieuczciwymi pośrednikami pracy, doradzają w sprawie odzyskania podatków, dają sygnały o wakatach, skrzykują się na wycieczki. Mieszkańcy Edynburga zwołują się na nieformalne imprezy, np. w polskim pubie Cenzor czy czeskim Pivie, a "glasgowianie" umawiają się na wspólne biesiadowanie w Budda Bar. Polacy spotykają się także na imprezach organizowanych m.in. przez Szkocko-Polskie Towarzystwo Kulturalne w Edynburgu czy Klub Sikorskiego w Glasgow. - Niezwykłym powodzeniem cieszą się kolejne odsłony Polished, cyklicznej imprezy z udziałem polskich didżejów w klubie The Venue - opowiadają Karol i Albert.
Jak grzyby po deszczu w Edynburgu i Glasgow wyrastają polskie sklepy z rodzimymi specjałami: pierogami, barszczem, białym serem, dobrym chlebem. Powstanie delikatesów Deli Polonia, otwartych w ubiegłym roku w najbardziej "polskiej" części Edynburga przy Leith, spotkało się z tak ogromnym entuzjazmem rodaków, że pani Lucyna, właścicielka, musiała przepraszać w pierwszych dniach za tak szybkie zniknięcie ze sklepowych półek... kiszonych ogórków.

Katarzyna Bielińska


SZKOCI NIE GĘSI...
Urzędowym językiem w Szkocji jest angielski, jednak pół miliona Szkotów mówi jego odmianą Scots, charakteryzującą się specyficznym akcentem i odmiennym słownictwem. Nawet jeśli świetnie porozumiewasz się po angielsku, możesz nie zrozumieć żywiołowo rozmawiających ze sobą Szkotów. Zdarza się nawet, że rodowici mieszkańcy Glasgow, Dundee czy Aberdeen w pewnych kwestiach mają kłopoty, by się ze sobą porozumieć.

NASZ SŁOWNICZEK POMOŻE
W PIERWSZYCH KONTAKTACH:

aye = yes = tak
wee = little = mały
loch = lake = jezioro
brolly = umbrella = parasolka
brig = bridge = most
wean = child = dziecko
auld = old = stary
guid = good = dobry
kirk = church = kościół
hae = have = mieć
ken = know = wiedzieć
bonny = pretty (girl and boy) = ładny
twa = two = dwa
micht = might = móc
ye micht hae telt me = you might have told me = mogłeś mi powiedzieć

JAK SIĘ DOSTAĆ?
Dobrą koniunkturę wyczuły tanie linie lotnicze, oferując przeloty do Szkocji. Do tej części Wyspy można dolecieć bezpośrednio z największych polskich miast. Ceny zależą od tego, jak wcześnie kupi się bilet, a także czy lot nastąpi np. w weekend czy święta (tu koszty mogą wzrosnąć nawet kilkukrotnie).
Do Edynburga można dolecieć z Katowic i Warszawy liniami Centralwings (www.centralwings.pl). Ceny (włączając opłaty lotniskowe) wynoszą od 100 do 347 zł za dorosłą osobę. Ryanair (www.ryanair.com) oferuje połączenia z Krakowa do Glasgow Prestwick (od 178 do 398 zł), a od 1 sierpnia ruszą bezpośrednie loty z Wrocławia do Glasgow Prestwick (152 zł). Z liniami Wizz Air (www.wizzair.com) można podróżować z Warszawy (191 zł) i Gdańska (152 zł) do Glasgow Prestwick. SkyEurope (www.skyeurope.pl) przewiezie z Krakowa do Edynburga za 387 zł.
Port lotniczy w Glasgow Prestwick oferuje darmowy dojazd do lotniska pociągami linii First ScotRail oraz do dowolnego miejsca w Szkocji. Wystarczy okazać w kasie First ScotRail bilet lotniczy. Szczegółowe informacje na stronie www.gpia.co.uk/AirportInfo/HowTo.
Więcej przeczytasz w numerze 32. Już w sprzedaży!

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska