04/05/2006 20:17:29
Angielskie doświadczenia Karoliny i Tomka
Na pomysł wyjazdu do Londynu wpadł Tomek. To on zatroszczył się o załatwienie formalności w Polsce i poczynił pierwsze kroki na Wyspach. Karolina leżała w szpitalu, w ósmym miesiącu ciąży. Trochę przerażały ją czekające nowości - dziecko, przeprowadzka, inny kraj. Ale była też podekscytowana. Myślała: jak nie teraz, to kiedy?
Tak radykalna zmiana w życiu, jaką jest przeprowadzka do innego kraju, jeśli ma się udać, wymaga przygotowań. Choć są osoby, które ruszyły do Londynu zupełnie w ciemno i doskonale sobie poradziły, trudno polecić takie rozwiązanie. Zwłaszcza jeśli zamierza się wyjechać całą rodziną. Warto zakończyć sprawy w kraju tak, żeby nie mieć potem problemów z urzędem skarbowym, byłym pracodawcą czy pozostawioną rodziną. Z drugiej strony, nie można przesadzać z przejmowaniem się na zapas. Trzeba dać sobie miesiąc czy dwa, dopilnować paru formalności i ruszyć w drogę. Skoro bohaterom naszego reportażu udało się jakoś urządzić w Londynie, wy też macie szansę. Wystarczy uwierzyć w siebie.
Jak to było w Polsce?
Dlaczego Karolina i Tomek zdecydowali się na wyjazd za granicę? Tomek miał w Polsce pracę, która wymagała od niego ciągłych podróży. Bywały takie tygodnie, że do domu wracał tylko na weekend. Jednak nawet wtedy niedzielny wieczór był już zmarnowany, bo oboje wiedzieli, że o czwartej rano w poniedziałek musi znów siąść za kółkiem i wyjechać na kolejne kilka dni. Kiedy Karolina zaszła w ciążę, zaczęli się zastanawiać, czy takie życie im odpowiada. Nie chcieli, żeby ich dziecko mówiło "tata" na telefon. Michał zaczął rozglądać się za inną pracą. Okazało się, że zatrudnienie może znaleźć tylko w Warszawie. Mieszkali w ich kochanym Wrocławiu i nie wyobrażali sobie przeprowadzki do brudnej i zatłoczonej stolicy. Wtedy zaczęli myśleć o zagranicy. Michał wysłał swoje CV do kilku agencji pracy i dostał oferty z różnych europejskich miast. Wybrali Londyn, bo tam mieli rodzinę i kilku znajomych.
Karolina pomyślała, że skoro i tak muszą się przeprowadzić, woli rozszerzyć horyzonty, poznać trochę świata, zakosztować innej kultury i dać swojemu dziecku szansę perfekcyjnego nauczenia się języka, niż przenosić się do większego polskiego miasta. Tym bardziej że właśnie ruszyły tanie linie lotnicze i bilety na samolot nie kosztują już fortuny, a świat błyskawicznie zamienia się w globalną wioskę. Zdecydowali, że pierwszy pojedzie on: zacznie pracować, znajdzie mieszkanie do wynajęcia, podłączy telefon i Internet, kupi samochód, dowie się, gdzie jest najbliższa przychodnia, i ogólnie "rozezna teren". Ona miała dojechać po dwóch miesiącach. 4 marca Karolina urodziła córkę, a już 1 kwietnia świeżo upieczony tata wyruszył do Londynu. W Polsce oboje rozwiązali umowy o pracę i złożyli w urzędzie skarbowym formularz NIP-3, na którym zaznaczyli, że zmieniają miejsce zamieszkania - przenoszą "centrum interesów życiowych" do Wielkiej Brytanii. Mieszkania w Polsce nie sprzedawali, postanowili zachować je jako inwestycję i zabezpieczenie na wypadek, gdyby w Anglii powinęła im się noga. Nie było łatwo je wynająć, ale po kilku miesiącach się udało. Umowę wynajmu zarejestrowali w urzędzie skarbowym i płacą podatek od tego dochodu w Polsce. Rozliczą go w Wielkiej Brytanii razem z innymi dochodami. Kiedy Tomek stawiał pierwsze kroki na Wyspach, Karolina w Polsce pakowała ich dobytek do kartonowych pudeł. Co tydzień - na weekend - on przylatywał do Wrocławia, bo nie mógł wytrzymać z tęsknoty za córeczką. To były trudne i męczące miesiące - jak mówią - ale było warto je przeżyć. W przeprowadzce pomógł im kolega, właściciel dużego busa. Przewiózł ich rzeczy, a w zamian za to zatrzymał się na kilka dni w ich londyńskim mieszkaniu i pozwiedzał miasto. Oczywiście oni pokryli koszt benzyny i promu. Pod koniec maja z jedną walizką, córką w nosidle i teściami do pomocy Karolina wsiadła do samolotu do Londynu.
O czym pamiętać przed wyjazdem? - rozwiąż umowę o pracę |
Tymczasem w Londynie...
Tomek przyjechał do Londynu z kontraktem w ręku i oszczędnościami w kieszeni. Na początek zatrzymał się w mieszkaniu siostry. Zaczął od poszukiwania mieszkania. Na szczęście siostra mu pomogła: doradziła, które dzielnice są bezpieczne i odpowiednie dla rodziny z dzieckiem, zgłosiła zapytanie do kilku agencji nieruchomości. W ciągu jednego dnia obejrzał kilka mieszkań i zdecydował się wynająć jedno z nich: parter małego domku z ogrodem. Na początek musiał wyłożyć 2,5-krotność miesięcznego czynszu, czyli czynsz za miesiąc z góry i depozyt w wysokości 150 proc. czynszu jako zabezpieczenie dla właściciela nieruchomości na wypadek zniszczeń. To standardowa procedura, nawet jeśli chcesz wynająć tylko pokój. Dodatkowa opłata, którą Tomek musiał od razu uiścić, to odstępne dla agencji.
Oszczędności w kieszeni znacząco zmalały, ale przynajmniej miał mieszkanie.
Wprowadził się po trzech dniach. Lokal na szczęście był w pełni wyposażony, bo przecież nie miał nawet kubka na herbatę. Kolejnym krokiem było przepisanie na niego rachunków - to było dziecinnie proste, wystarczyło wykonać kilka telefonów. Jedynie z Internetem był problem, ale po złożeniu skargi na obsługę w centrum zażaleń dostawcy i to poszło jak z płatka. Trochę problemów miał też z założeniem konta, bo wszystkie banki wymagały rachunków potwierdzających adres, a takich jeszcze nie miał. Udało mu się to po dwóch tygodniach, kiedy przyszedł pierwszy rachunek. Przychodnię znalazł na tej samej ulicy, sprawdził, gdzie jest najbliższy sklep spożywczy. Pozostało mu kupić samochód. Nie było łatwo, bo pracował do godziny 17 w centrum Londynu, a większość - położonych na obrzeżach miasta - komisów samochodowych zamykano o 18. Na samym początku nie chciał prosić, by pozwolono mu wyjść z pracy wcześniej, więc w rezultacie kupił pierwsze auto, które spodobało mu się w Internecie. Nie był to może najlepszy wybór, ale miał już czym odebrać z lotniska żonę i córkę. Na dzień przed ich przylotem przyjechał kolega z całym dobytkiem. Pół nocy Tomek skręcał łóżeczko, rozpakowywał pudła i walizy. Ich nowe życie naprawdę się zaczęło...
Pierwsze kroki na Wyspach - wynajmij mieszkanie; bądź przygotowany na opłaty w wysokości 2,5-krotności miesięcznego czynszu i dodatkowe koszty |
W nowej pracy
Zaraz po rozpoczęciu pracy Tomek wysłał do Home Office paszport, formularz zgłoszeniowy i czek na - jeszcze wtedy - 50 funtów (277 zł). O wystawienie tego ostatniego poprosił siostrę - sam nie miał przecież jeszcze konta. Rejestracja w Programie Rejestracji Pracowników jest obowiązkowa i trzeba jej dopełnić w ciągu miesiąca od rozpoczęcia pracy. Po kilkunastu próbach udało mu się wreszcie dodzwonić do Jobcentre i umówić na spotkanie w sprawie numeru ubezpieczenia społecznego (National Insurance Number - NIN). Na to spotkanie pracodawca zwolnił go z pracy. Zabrał ze sobą dowód osobisty (paszport wysłał do Home Office), list od pracodawcy potwierdzający zatrudnienie i dwa rachunki. To wystarczyło. Tomek nie potrzebował pomocy tłumacza, ale jeśli jest taka potrzeba, można z niej skorzystać.
Karolina wspólnie z mężem zdecydowała, że przez jakiś czas będzie opiekowała się córką, pracując w domu. Żeby zacząć, musiała zarejestrować się jako samozatrudniona i zdobyć numer ubezpieczenia społecznego. Rejestracja przebiegła bezboleśnie. Wystarczyło wypełnić jeden formularz przez Internet. Tego obowiązku trzeba dopełnić w ciągu trzech miesięcy od rozpoczęcia działalności. Na rozmowę o NIN zabrała pierwsze wystawione faktury i... córkę, która od razu podbiła serca pań urzędniczek. Dzięki niej obsłużyły Karolinę błyskawicznie. Nie musiała rejestrować się w Home Office - osób samozatrudnionych to nie dotyczy. Musiała natomiast złożyć z końcem roku podatkowego rozliczenie w urzędzie skarbowym.
Obowiązki pracownika Jeśli pracujesz na etacie, w ciągu miesiąca od podjęcia pracy musisz zarejestrować się w Programie Rejestracji Pracowników (Workers Registration Scheme w brytyjskim Ministerstwie Spraw Wewnętrznych (Home Office). Formularz zgłoszeniowy uzyskasz, dzwoniąc pod numer: 08705 210 224 lub znajdziesz na stronie www.workingintheuk.gov.uk. |
Londyński dzień powszedni
Po przyjeździe do Londynu pierwsze kroki z dzieckiem Karolina skierowała do przychodni, gdzie spotkała się z Health Visitor. Ona poleciła jej spotkania dla młodych mam organizowane przez służbę zdrowia. Tam spotkała pierwsze angielskie koleżanki, z czasem nawiązała nawet kilka przyjaźni. Szybko odszukała najbliższe miejsca, gdzie może się wybrać z córką na spacer lub trochę się pobawić. Z polskimi przyjaciółkami i mamami rozmawia najczęściej przez Internet. Internet służy jej też do komunikacji z rodziną w Polsce. Obie babcie uwielbiają oglądać wnuczkę za pośrednictwem kamery internetowej, a rozmowy przez sieć dzięki programowi Skype nie kosztują ani pensa. Karolina i Tomek zamierzają zostać w Londynie na dłużej, a może nawet na stałe. Wy też możecie to zrobić. Chcieć to móc.
Magdalena Gignal
Więcej informacji o programie do darmowych rozmów przez Internet:
www.skype.com
Miesięczne koszty życia w Londynie Wynajęcie trzypokojowego mieszkania z ogródkiem w trzeciej strefie: 1150 funtów (6,4 tys. zł) |
IRLANDIA - ICH NOWA OJCZYZNA
Polacy są najliczniejszą mniejszością narodową w Irlandii. Coraz więcej z nich decyduje się na wyjazd całą rodziną. Tak jak Sylwia i Rafał Chajdukowie
Sylwia i Rafał są młodym małżeństwem z miasta Turek w Wielkopolsce. Mają swoje marzenia, plany; myślą o własnych czterech kątach, dobrej pracy, wreszcie przyszłości dla swoich dzieci. Niestety - według nich - w Polsce bardzo ciężko te plany zrealizować. Życie to gonitwa za paroma złotymi i pasmo ciągłego martwienia się, czy wystarczy do kolejnej wypłaty. Dlatego zastanawiali się nad wyjazdem za granicę. Zdecydowali się, kiedy Sylwia straciła pracę.
CO DALEJ?
Wybrali Irlandię. - Wiele osób z Wielkopolski wyjechało w poszukiwaniu lepszego życia właśnie na Zieloną Wyspę - mówi Sylwia. Opowiadali, że na początku jest ciężko, bo coraz więcej obcokrajowców poszukuje tam zajęcia. Każdy jednak podkreślał, że żyje się tam lepiej i godniej niż w Polsce.
Rafał przyjechał do Dublina w styczniu 2005 r. do kolegi Mariusza, który był dla niego pierwszym przewodnikiem po Irlandii. Zdecydował się na wyjazd, mimo że nie znał języka angielskiego. Chciał jednak zadbać o lepszy los dla żony Sylwii i trzyletniej córeczki Ismeny.
W ciągu pierwszych dni na Wyspie złożył w lokalnym Social Welfare wniosek o nadanie numeru PPS, który po pięciu dniach otrzymał pocztą. Po miesiącu Mariusz pomógł mu znaleźć pracę w jednej z dublińskich restauracji Bar Code. Po pół roku pracy został supervisorem (kierownikiem służb sprzątających, tj. cleaning staff). Natychmiast złożył w Revenue / Tax Office formularz 12A (Form 12A) z informacją o swoim pracodawcy i zakresie swoich obowiązków. - Mając już PPS, chciałem natychmiast dopełnić formalności w urzędzie skarbowym, by ustrzec się Emergency Tax? inaczej czekałby mnie Emergency Tax?] - dodaje.
EMERGENCY TAX Jeżeli pracownik w Irlandii nie przedstawi swojemu pracodawcy numeru PPS, a także Certyfikatu Ulg Podatkowych, to zostanie wobec niego zastosowana reguła podatkowa Emergency Tax. Jest ona niekorzystna dla pracownika, bo wysokości kwoty wolnej od podatku (Tax Credits) i progu podatkowego (Standard Rate) są znacznie niższe niż w przypadku posiadania Certyfikatu Ulg Podatkowych. Zasada Emergency Tax jest stosowana tylko przez osiem tygodni. Po tym okresie zarobki pracownika brutto są opodatkowane na poziomie 42 proc. |
Życie na obczyźnie nie jest łatwe, przynajmniej na początku: bariera językowa, inne reguły panujące w życiu społecznym, odmienny system prawny, wreszcie inne podejście do życia. - Na szczęście do wszystkiego można się przyzwyczaić - mówi. Tylko tęsknota za rodziną spędzała sen z powiek Rafałowi. Dlatego w kwietniu 2005 r. postanowili z Sylwią, że cała rodzina będzie razem. W Irlandii!
DOKUMENT DLA ISMENY
- Pierwszą rzeczą było wyrobienie dokumentu tożsamości córeczce - mówi Sylwia. Po rozmowie z urzędnikami zdecydowała się na wyrobienie dziecku paszportu. Chodziło o czas. Na paszport od złożenia wniosku trzeba czekać cztery tygodnie, podczas gdy na tymczasowy dowód osobisty aż trzy miesiące.
Sylwia poświęciła sporo czasu na doskonalenie języka angielskiego. W szkole średniej i na studiach biegle opanowała język niemiecki, angielskiego zaś nauczyła się podczas pracy w Niemczech. Teraz wystarczyło tylko powtórzyć gramatykę i słownictwo. Po półrocznej rozłące cała rodzina Chajduków znowu była razem.
Kiedy Sylwia przyjechała do Irlandii, czekała ją procedura rejestracji danych osobowych w lokalnym Social Welfare and Family Affairs (urząd do spraw rodzinnych i socjalnych), by mogła otrzymać numer ubezpieczenia i identyfikacji publicznej PPS.
Ismena otrzymała swój numer nieco później. - Właściciel mieszkania (landlord), które wynajmowaliśmy, uznał, że na razie niepotrzebna jest rejestracja Ismeny w Social - wspomina Sylwia. Twierdził, że w zależności od metrażu może zamieszkiwać ograniczona liczba osób. Okazało się to jednak nieprawdą. - Straciliśmy kilka miesięcy ubezpieczenia Ismeny. Całe szczęście, że w tym czasie nasza córka nie chorowała - opowiada.
Nie należy się obawiać rejestracji dziecka (nawet gdy jest noworodkiem), bo dzieci objęte są w Irlandii nieodpłatną opieką medyczną do szóstego roku życia. Ponadto rejestracja dziecka umożliwia otrzymanie zasiłku rodzinnego (Child Benefit). Od 1 stycznia 2006 r. Child Benefit przysługuje także obywatelom Unii Europejskiej spoza Irlandii.
Kto pracuje legalnie w Irlandii, a jego dzieci mieszkają w innym kraju Unii Europejskiej, może ubiegać się o zasiłek rodzinny w swoim kraju (np. w Polsce). Jeśli okaże się, że wysokość zasiłku na dziecko jest wyższa w Irlandii niż w kraju rodzinnym, to irlandzki Social Welfare wyrównuje tę różnicę. Jak starać się o zasiłek na dziecko i jakie formularze trzeba wypełnić? Ubiegając się o zasiłek na dziecko, należy wypełnić druk CB1 lub CB2 (jeśli starasz się o zasiłek po raz drugi). Oprócz formularza trzeba dołączyć akt urodzenia dziecka lub inny wspomagający dokument (w przypadku dzieci w wieku 16-19 lat), który musi wcześniej potwierdzić jedna z następujących instytucji: Gdzie znajdziemy formularze? Oba formularze: CB1 i CB2 dostępne są na stronie www.welfare.ie. Można także poprosić o przesłanie wydrukowanych kopii na konkretny adres (ta sama strona, zakładka: Request a Form Online). Nowe dziecko w Irlandii Gdy dziecko urodzi się w Irlandii, zostaje mu również automatycznie nadany numer PPS (osobisty numer ubezpieczenia społecznego i identyfikacji publicznej). W tym przypadku nie trzeba już wypełniać formularza CB1. Dane dziecka przesyła szpital, tuż po narodzinach, automatycznie do General Register Office (generalne biuro rejestracji) oraz do Cient Identity Section (sekcja identyfikacji publicznej) w Department of Social and Family Affairs (departament do spraw rodzinnych i socjalnych). Co dla dzieci w wieku szkolnym? Możliwe jest również ubieganie się o dodatek socjalny dla dzieci w wieku szkolnym (Back to School Clothing and Footwear Allowance). Ten dodatek ma sfinansować koszty zakupu mundurków i obuwia dla dzieci w wieku szkolnym. Wnioski należy kierować do lokalnego Health Service Executive (HSE), odpowiednika Narodowego Funduszu Zdrowia. |
Nowe, rodzinne życie w Irlandii
Przez kilka tygodni po przyjeździe Sylwia nie mogła znaleźć pracy. Zarejestrowała się w FAS (irlandzki urząd pracy). Niestety zatrudnienia szukała tuż przed wakacjami, kiedy na Zieloną Wyspę ściągają tysiące studentów z całego świata. Konkurencja na rynku pracy jest wtedy ogromna.
Dlatego Rafał postanowił poszukać lepiej płatnego zajęcia. Rodzina na utrzymaniu, na emigracji - to poważne wyzwanie. Wkrótce znalazł zatrudnienie na dużej budowie w centrum stolicy. Powód? Zawsze ten sam: znacznie lepsze zarobki w branży budowlanej niż w innych usługach. Po dwóch miesiącach firma zbankrutowała i Rafał powrócił na swoje stare miejsce pracy w Bar Code. Tym razem jednak szef znalazł mu zajęcie w kuchni.
Kilka miesięcy później Bar Code poszukiwał kolejnego pracownika. Rafał zapytał szefa, czy nie mogłaby - chociaż na próbę - spróbować Sylwia. Właściciel się zgodził. Teraz Sylwia pracuje już tam na stałe.
Tuż po zatrudnieniu złożyła w urzędzie skarbowym (Revenue) formularz - Form 12A. Jako małżonka osoby legalnie zatrudnionej w Irlandii została hojnie obdarowana przez fiskusa. Próg podatkowy dla osób w związku małżeńskim (gdzie oboje pracują) wynosi w 2006 r. 64 tys. euro (250 tys. zł). Kwota wolna od podatku (Tax Credit) zaś dla małżeństwa to 3260 euro (ok. 13 tys. zł).
Teraz Sylwia, Rafał i Ismena traktują Irlandię jak swój dom. To tutaj dostali szansę lepszego życia. Na Wyspie odnaleźli pracę i spokój. Czują i wiedzą, że nie tracą czasu. Wkrótce Ismena pójdzie do przedszkola. W Irlandii nie ma sieci państwowych przedszkoli, więc będzie chodziła do prywatnego. Ale stać ich na to. - 160 euro (620 zł) tygodniowo w Irlandii to nie fortuna, zwłaszcza gdy pracuje się we dwójkę - uśmiechają się.
Katarzyna Sudak
Tomasz Wybranowski
Było
Agencje pośrednictwa pracy. Jak działają? Jak szybko i skutecznie przejść przez rekrutację i dostać wymarzoną pracę? Pisaliśmy o tym w numerze 8 (20 kwietnia)
Będzie
Praktyczny poradnik o Szkocji - gdzie i jak szukać pracy oraz za ile wynająć mieszkanie? Nie przegap numeru 9 (18 maja)
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...