MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

03/05/2006 20:33:37

Mary Poppins w Londynie

Opiekunka do dziecka to zawód, który na Wyspach ma wiele twarzy. Można być childminder i prowadzić domowe przedszkole, albo zostać nianią przy rodzinie. Polki znalazły swoje miejsce we wszystkich odmianach tego zawodu. Ich historie są tak różne, jak różne są dzieci, którymi się opiekują.

Goniec Polski .:. Polski Magazyn w Wielkiej Brytanii

Childminder po polsku
Pani Iwonna przyjechała do Londynu na długo przed wejściem Polski do europejskiej wspólnoty. Tu przez wiele lat realizowała się w zupełnie innym zawodzie, tu przyszły na świat jej dzieci. Zawsze dbała o to, żeby nie zatracić polskości na obcej ziemi. Na stole w jej domu leży polska prasa i ostatnie wydania polskich książek. Częstuje mnie polską wielkanocną babą. Kiedy trzy lata temu pani Iwonna postanowiła, że czas poszukać trochę spokojniejszego zajęcia, pomyślała - czemu nie zająć się nowym pokoleniem Polaków w Londynie? W ostatnich latach w okolicy pojawiło się dużo rodaków, wielu z małymi dziećmi. Choć dziś pani Iwonna opiekuje się nie tylko młodymi Polakami, rodzicom, którym zależy, żeby ich dzieci mówiły w ojczystym języku doradza podjęcie wysiłku znalezienia polskiej childminder. – Dzięki kontaktowi z polską opiekunką dziecko nie tylko nauczy się polskiego, ale też utrzyma ten język, co z wielu powodów nie jest łatwe do osiągnięcia – mówi pani Iwonna. – Mały Polak ma też poczucie, że przebywa wśród „swoich”, nie jest wyobcowany, bez kompleksów zaczyna identyfikować się ze swoim narodem i pielęgnować własną indywidualność. Język polski postrzega jako narzędzie do porozumiewania się, a nie tylko źródło podziałów i ocen.
Zatrudnienie polskiej opiekunki ma też, zdaniem pani Iwonny inne, bardziej przyziemne zalety. Dieta w domu childminder – Polki jest podobna do dań, które mama serwuje w domu, a rodzice mogą łatwiej porozumieć się z opiekunką, ocenić jej osobowość i poziom kulturalny. No i zaleta najbardziej prozaiczna, ale bardzo istotna – usługi childminder, przy całym wachlarzu wymienionych zalet, są wciąż tańsze niż angielski żłobek. Jak szukać polskiej opiekunki? – Najłatwiej zwrócić się do lokalnej rady miejskiej (Local Council) i ich działu usług związanych z opieką, wychowaniem i wykształceniem dzieci (Children Services) – radzi pani Iwonna. Rada udostępni rodzicom listę zarejestrowanych opiekunek, polsko brzmiące nazwiska będą musieli wyłowić już sami. Czasami childminder zamieszcza w swoich danych informację, że język polski jest mile widziany i pielęgnowany. Te same informacje można znaleźć na stronie: www.childcarelink.gov.uk.
Pani Iwonna najbardziej lubi opiekować się małymi dziećmi. Łatwiej nimi pokierować, zorganizować im czas, są przewidywalne. Wiadomo kiedy przyjdzie czas na drzemkę i co podać im na śniadanie. Z drugiej strony takie maluchy wymagają ciągłej uwagi, ale pani Iwonna czuje się z nimi związana i cieszy się z każdego pierwszego kroku, pierwszego słowa, samodzielnie zjedzonej kanapki. Dobiera podopiecznych starannie, tak by byli w podobnym wieku i mogli razem się bawić. Zdarza się, że odmawia przyjęcia dziecka, jeśli odstaje od grupy. Narodowości nie są ważne. Jeśli w grupie są dzieci mówiące różnymi językami, do każdego z nich pani Iwonna zwraca się w jego własnym. Satysfakcja z postępów dzieci – również w mówieniu po polsku – to tylko jedna z zalet jej pracy. – Pracuję w domu, nie tracę czasu na dojazdy do pracy, nie płacę za transport – mówi – jestem samodzielna. Childminder może też połączyć pracę z opieką nad własnym dzieckiem lub osobą starszą czy niepełnosprawną. W pracy ma zawsze rodzinną atmosferę. – Ta ostatnia zależy tylko od nastawienia opiekunki – mówi pani Iwonna – atmosferę kształtuję sama. Warunkiem sukcesu jest znalezienie równowagi pomiędzy domem i pracą. Jeśli przez cały czas byłabym poirytowana, że dzieci śmiecą mi w domu, albo wieczorem wciąż czułabym się jak w pracy, nigdy nie udałoby mi się stworzyć ciepłego „domowego przedszkola”.

Jeśli inni członkowie rodziny wybiorą tę samą drogę zawodową, można pracować wspólnie – to też zaleta. Ale ta praca ma i wady. Godziny pracy są długie, a „nadgodziny” rzadko dodatkowo płatne. W domu trzeba rygorystycznie przestrzegać zasad codziennej higieny. Ten sam dom i ogród niszczy się dużo szybciej niż przy normalnym użytkowaniu, a w dodatku sporo miejsca zajmują w nim zabawki, łóżeczka i inne dziecięce akcesoria. Hałas czasem prowadzi do konfliktów z sąsiadami lub współmieszkańcami. – Przy tym wszystkim zawód jest trudny, odpowiedzialny i wymagający psychicznie, a wciąż nisko postawiony w tutejszej hierarchii społecznej – mówi pani Iwonna – zarobki niższe niż na podobnym stanowisku zatrudnionej przez agencję niani. Dlaczego więc, mimo tych wad, pani Iwonna zdecydowała się zostać childminder? Odpowiedź jest prosta: – Dla mnie ta praca jest odskocznią od innych obowiązków, a moich podopiecznych traktuję tak, jakby byli częścią mojej rodziny.

*********************

Ramka1

Jak zostać childminder?
Zdobycie kwalifikacji childminder wymaga zgłoszenia się do lokalnej rady miejskiej. Po kilku spotkaniach informacyjnych organizowanych dla grupy potencjalnie zainteresowanych zawodem osób, należy zapisać się na kurs organizowany zwykle parę razy w roku. Zajęcia odbywają się wieczorami i po kilku miesiącach kończą się pisemnym egzaminem. Jeśli praca egzaminacyjna zostanie zaliczona, przyszłą childminder czeka kolejny kurs – pierwszej pomocy pediatrycznej, który trwa parę dni i trzeba go powtarzać co trzy lata. Następnie, żeby uzyskać rejestrację w OFSTED, trzeba od biura danych kryminalnych otrzymać dokumenty poświadczające niekaralność wszystkich mieszkańców domu (nie tylko własnej rodziny). Częścią procedury jest dokładne sprawdzenie tożsamości tych osób – paszportów, rachunków potwierdzających adres, itp. W końcu zostanie przeprowadzona kontrola domu połączona z egzaminem. Jej celem jest sprawdzenie, czy zarówno lokum, jak i osoba są właściwie przygotowane na przyjęcie dzieci pod opiekę. Takie sprawdziany będą regularnie powtarzane. Cały proces – od czasu zgłoszenia zainteresowania do zostania zarejestrowaną childminder – trwa wiele miesięcy i wymaga zarówno dobrego opanowania języka angielskiego, jak i odpowiednich warunków mieszkaniowych.

Ramka2

Pani Iwonna radzi, na co zwrócić uwagę przy wyborze opiekunki dla dziecka:
– Czy opiekunka ma własne dzieci wymagające opieki? Jeśli tak – jej uwaga może być skierowana głównie na nie.
– Czy opiekunka ma własne „odchowane” dzieci lub rodzeństwo? Jeśli tak – oznacza to bezpośrednie rodzinne doświadczenie i liczy się na plus.
– Czy opiekunka może zapewnić zabezpieczenie w postaci innego członka rodziny, również zarejestrowanego i gotowego do zastępstwa w przypadku choroby, wyjazdu czy innych spraw, które mogą zaskoczyć rodziców bez uprzedzenia i pozostawić ich bez szansy znalezienia dziecku alternatywnej opieki?
– Czy proponowana forma płatności, np. bony, przelewy, czeki wystawione przez szkołę będzie zaakceptowana?
– Czy opiekunka może wystawić potwierdzenie potrzebne do starania się o Child Care Element of Working Tax Credit (dofinansowanie do kosztów opieki nad dzieckiem)?
– Czy dom opiekunki ma ogród i czy dzieci mogą się w nim bezpiecznie bawić?
– Czy do domu opiekunki można dojechać środkami komunikacji publicznej? Nawet jeśli na co dzień rodzice jeżdżą autem, w sytuacji awaryjnej metro może się przydać.
– Czy ruchliwa ulica przed domem opiekunki lub zakaz zatrzymywania się nie utrudnia parkowania?
– Czy dzieci w wieku szkolnym mogą być odprowadzane do swojej szkoły pieszo czy też muszą być dowożone przez opiekunkę?
– Warto też kierować się własnym instynktem i zapytać samego siebie, czy chciałoby się przebywać z tą osobą i w tym domu przez cały dzień.

Kochającą nianię zatrudnię
Katarzyna zaczęła londyńską karierę od biura. Miała kierownicze stanowisko, pracowała w swoim zawodzie, od 10 do 18 i... codziennie z obrzydzeniem wstawała rano do pracy. Przyjaciółka, która opiekowała się dziećmi, pewnego razu zaproponowała jej baby sitting w zastępstwie. Tej pierwszej nocy trochę się denerwowała, ale dzieci spały grzecznie, a ona mogła spokojnie czytać książkę. Kiedy jakiś czas później, po kilku kolejnych wieczorach spędzonych na opiece nad dziećmi, ta sama przyjaciółka oznajmiła, że wyjeżdża do Australii, a jej chlebodawcy szukają nowej niani na pełny etat, Kasia nie zastanawiała się długo. Bez żalu rzuciła znienawidzoną pracę i z dnia na dzień wskoczyła w nowe obowiązki.
W Polsce uczyła języka polskiego w szkole integracyjnej, miała więc doświadczenie w pracy z dziećmi. Poza tym – znała już dwie czterolatki, którymi miała się zajmować. Chociaż jej angielski nie był wtedy perfekcyjny, rodzice – Francuzi – zgodzili się, że kontakt z językiem, jaki dzieci mają w szkole jest wystarczający. Nie wymagali ani przedstawienia świadectw z kursów pedagogicznych, ani nawet paszportu. Obdarzyli ja pełnym zaufaniem, powierzając nie tylko swoje dzieci, ale i podpisane książeczki czekowe – Kasia często płaci za zajęcia dziewczynek albo wizyty u dentysty. Do jej obowiązków należy opieka nad dziećmi od 7 rano do 7 wieczorem, jeden baby sitting w tygodniu (dodatkowe są płatne ekstra) i gotowanie obiadów – dla dzieci i dla dwóch rodzin, bo dziewczynki, którymi zajmuje się Katarzyna to dzieci dwóch rodzin – sąsiadów. Na szczęście obie chodzą do szkoły. Od 9.00 do 15.30 Kasia ma czas – teoretycznie – na gotowanie obiadu, co w praktyce zajmuje jej godzinę. Resztę wykorzystuje na doskonalenie angielskiego w college'u i dorywczą pracę. Rodzice jej podopiecznych nie rozliczają jej z czasu, wystarczy, że zrobi wszystko, co do niej należy. – To bardzo zajęci ludzie – mówi Katarzyna – mają mało czasu dla swoich dzieci. Zdarza się, że dziewczynki budząc się w nocy wołają „Kasiu, Kasiu”, a nie „mamo”. Czasem też mówią: „chciałabym, żebyś była moją mamą.” To miłe dla mnie, ale na pewno przykre dla rodziców.
Zbyt zapracowani rodzice to, niestety, zmora wielu opiekunek. Często spóźniają się 20-25 minut i przepraszają. Niby nic, a i tak długi dzień pracy jeszcze się wydłuża. Często proszą o dodatkowy baby sitting. Płacą jednak godziwie. Za tydzień pracy Katarzyna dostaje 420 funtów. Czasem rodzice wyjeżdżają w podróż służbową i wtedy Kasia zostaje na noc – to dodatkowe 100 funtów. Zdarzają się tygodnie, kiedy właściwie mieszka u swoich pracodawców. – Pod koniec maja w jednej z rodzin pojawi się nowe dziecko – mówi Katarzyna – a przyszła mama już zapowiedziała, że po dwóch miesiącach urlopu wraca do pracy. Będzie więc mi trochę trudniej, pewnie nie starczy już czasu na dodatkowe zajęcia, ale i zarobię na pewno więcej. Czy planuje związać swoją przyszłość z pracą opiekunki? - Raczej nie – odpowiada – to dobra praca na okres przejściowy, rok, dwa lata. Wśród znanych mi niań jest tylko jedna, która pracuje w tym zawodzie od siedmiu lat – wciąż u tej samej rodziny – i sobie to chwali. Dopóki mogę realizować inne cele, jak nauka, praktyka zawodowa czy dodatkowa praca, taki układ mi odpowiada. Jeśli się zmieni, ja też pomyślę o zmianie. Kocham te dzieci, ale nie mogę żyć tylko dla nich.
Dziewczynom, które chciałyby pójść w jej ślady Katarzyna radzi uczciwość. Dobra wola jednej ze stron zaprocentuje tym samym z drugiej strony. Kasia nigdy nie bierze urlopu bez wcześniejszej konsultacji, dostosowuje go do wakacji pracodawców. Jest na każde zawołanie. Oni z kolei dbają o nią jak o członka rodziny. Odwożą do domu, podrzucają próbki kosmetyków (jedna z mam pracuje w dużym koncernie kosmetycznym), przynoszą prezenty na gwiazdkę. – To, czy polubisz tę pracę, zależy po pierwsze od tego, jaką osobą jesteś, a po drugie od tego, na jaką rodzinę trafisz – podsumowuje Kasia.

Jak znaleźć zatrudnienie jako niania?
Można zwrócić się do agencji lub szukać pracy bezpośrednio u rodzin, które zamieszczają swoje ogłoszenia w internetowych portalach. Zazwyczaj wymagane jest doświadczenie w pracy z dziećmi, czasem referencje od poprzednich pracodawców. Niektóre rodziny przyjmują tylko opiekunki zarejestrowane w OFSTED. Dzięki temu mają pewność, że ich dziecko zostaje pod opieką osoby o sprawdzonej przeszłości, przeszkolonej w zakresie pierwszej pomocy pediatrycznej i uczestniczącej w różnych pedagogicznych kursach. Co istotne – zarejestrowana w OFSTED niania jest upoważniona do potwierdzania wniosków do Inland Revenue o dofinansowanie do opieki nad dzieckiem, przyjmuje też jako formę zapłaty nieopodatkowane bony na opiekę nad dziećmi, które jej chlebodawcy dostają od swoich pracodawców. Jeśli myślisz o pracy jako niania, zajrzyj na strony:
www.nannyjob.co.uk
www.nannyjobs.com
www.bestbear.co.uk
www.greatcare.co.uk
www.topnotchnannies.com

Magdalena Gignal

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska