4 maja; TAK dla Plaków

Dlaczego w wyborach do Rady Miejskiej mieszkańcy dzielnicy, w której działa owa Rada, będą głosować na Panią?
– Jako kandydatka do Rady Miejskiej w dzielnicy Ealing chcę dać moim wyborcom pełny wpływ na działania administracji lokalnej. Chcę przyczynić się do lepszego zarządzania funduszami społecznymi w miejscu zamieszkania moich wyborców.
Chciałabym wspólnie decydować o zarządzaniu pieniędzmi wydawanymi na edukację. Trzeba zadbać o poprawę bezpieczeństwa na ulicach naszej dzielnicy. Zwiększyć liczbę patroli, policjantów. Trzeba usprawnić transport publiczny. Trzeba poprawić jakość dróg. Trzeba zadbać o stan środowiska naturalnego.Tematy można mnożyć.
Jest mnóstwo do zrobienia.

Przez ostatnie12 lat na Ealingu Radą kieruje Partia Pracy. W niedawnej publikacji „Dziennika Polskiego” kandydat do Rady Miejskiej reprezentujący lewicę wymienia szereg osiągnięć z tego okresu: odremontowano wiele szkół, zbudowano nowe domy dla starszych ludzi, uporządkowano parki, unowocześniono biblioteki...
– Nie zgadzam się z tym. chociażby z kwestią domów dla starszych ludzi. Przecież to właśnie dzięki naszym staraniom dalej funkcjonują domy spokojnej starości, które chciano zamknąć. To konserwatyści wygrali niedawną batalię o utrzymanie domów opieki.
Obecnej Radzie Miejskiej przypomnieć trzeba, że niedobrze gospodaruje środkami finansowymi przeznaczonymi na poprawę stanu dróg. Jezdnie w naszej dzielnicy są fatalne, stan nawierzchni jest tragiczny, na poboczach i chodnikach pełno nieczystości. Krótko mówiąc, obraz ulic w naszej dzielnicy pozostawia wiele do życzenia. Na poprawę stany dróg muszą się znaleźć pieniądze. Jeśli ich brakuje, to trzeba zmienić podejście do sposobu zarządzania, bo jest niedobre.
Znam dobrze potrzeby mieszkańców Ealingu. Choćby związane z edukacją. Jako „school governor” od lat jestem zaangażowana w pracę jednej z naszych lokalnych szkół i wiem, z jakimi problemami musi się borykać. Na przykład brakuje pieniędzy na odnowienie zabudowań. Obecna Rada Miejska nie potrafi znaleźć środków na remonty, ale ma pomysł, by... sprzedawać część budynków czy terenów szkolnych i w ten sposób łatać dziury w swoim budżecie.
Ocena działań obecnej Rady to sprawa rzetelnego spojrzenia na stan rzeczy. Czy sukcesem jest np. remont szkoły kosztem utraty szkolnego placu, na którym dzieci dotąd spędzały czas?

Jakie są inne niedogodności mieszkania na Ealingu? Co najbardziej doskwiera mieszkańcom tej dzielnicy?
– Dwadzieścia pięć lat mojego mieszkania na Ealing Common to wystarczającą długi okres, by dobrze wiedzieć co jest dobrą, co złą stroną tej okolicy.
Jedną z moich obietnic przedwyborczych jest rozważenie sprawy lokalnych podatków tzw. Counsil Tax. Byłabym bardzo zadowolona, gdybym miała możliwość otrzymania podwyżek w pracy w takim tempie, w jakim rośnie Counsil Tax...
Przecież dwa lata temu podwyższono nam stawkę o 27 proc. To jest astronomiczna suma!!!

W ostatnich kilku latach Ealingowi znacznie przybyło polskich mieszkańców. Szczególnie ludzi młodych, którzy dopiero szukają swojego miejsca, z lepszym czy gorszym rezultatem próbują się tu urządzić, zadomowić. Jak Pani, reprezentująca Partię Konserwatywną, patrzy na nowoprzybyłych?
– Bardzo duży jest wzrost polskiej populacji w naszej dzielnicy. Nasza mniejszość jest coraz większa...
Polacy przyjeżdżający z kraju są najczęściej zmęczeni polityką. Trudno im się dziwić – mając raczej złe skojarzenia czy doświadczenia z polityką w polskim wydaniu – nie bardzo angażują się w tutejsze sprawy społeczne. Tu starają się być apolityczni, unikają podejmowania decyzji w kwestiach o szerszym, publicznym wymiarze.
Myślę jednak, że sprawy społeczne z czasem staną się im bliskie. Na pewno te o zasięgu lokalnym. Muszą wpierw zapuścić korzenie, ustabilizować się. Przecież człowiekowi nie może być obojętne, w jakim żyje środowisku. Mieszkający na Ealingu rodacy na pewno będą chcieli mieć wpływ na decyzje dotyczące ich dzielnicy, najbliższej okolicy.
A trzeba pamiętać, że Polacy z natury są konserwatystami.

Wcześniej Polacy nie byli licznie reprezentowani, nie zgłaszali się masowo do urn wyborczych, by popierać swoich pobratymców. Teraz w „europejskiej” rzeczywistości mają takie prawo. Tak duża rzesza rodaków stanowi poważną siłę. Dzięki masowemu napływowi z Polski na Ealingu powstała nowa jakość – na pewno jest potencjał do wykorzystania.
Rozumiem, że nowoprzybyli mogą być postrzegani jako aspołeczni, ale składa się na to szereg przyczyn, choćby bariera językowa...
Proszę powiedzieć dlaczego mimo wszystko Polacy powinni wziąć udział w wyborach do władz lokalnych?
– Przede wszystkim, dlatego że – jak już wspominałam – każdemu człowiekowi nie może być obojętne, w jakich mieszka warunkach, w jakim środowisku, otoczeniu. Wybory lokalne dają szanse na współdecydowanie o żywotnych sprawach dla każdego mieszkańca.
Wspominany już Council Tax to wszak nasze pieniądze, które pożytkowane są dla dobra wspólnego wszystkich mieszkających w danej dzielnicy. Głos w wyborach to wpływ na działania administracji lokalnej i cały wachlarz tematów i spraw – od decyzji o jakości stanu lokalnych ulic aż po sprawę poziomu szkolnictwa.
Wspominana przez Pana bariera językowa nie powinna stanowić problemu. Właśnie obecność w Radzie Miejskiej osoby o polskim pochodzeniu, dobrze znającej zarówno polskie, jak i angielskie realia, pomoże w rozwikłaniu wszelkich problemów. My będziemy reprezentantami również polskich środowisk.

Dziękując za rozmowę przypomnę, że wybory do Rad Miejskich odbędą się 4 maja. Warunkiem udziału w głosowaniu jest ukończenie 18 roku życia. Należy być obywatelem Wspólnoty Brytyjskiej lub Unii Europejskiej. Uprawnione do głosowania są osoby, które do trzynastego marca zarejestrowały się w spisie wyborców.

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: