MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

28/04/2006 09:11:22

Gang Kachy, Bachy i Bożeny

W ciągu ostatnich kilkunastu dni konsulat zanotował blisko trzydzieści przypadków wyłudzenia pieniędzy w zamian za pośrednictwo pracy. Metoda działania oszustów jest bardzo podobna. Stąd przypuszczenie, że czynów tych dokonuje ta sama grupa osób...

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Poinformowałem Strathclyde Police w Glasgow. Policja przyjęła zgłoszenie i potwierdziła, że sprawą zajął się specjalnie oddelegowany oficer - powiedział Konsul Generalny RP w Edynburgu Aleksander Dietkow.

 

Pierwszy RAZ

  Adam po rocznym pobycie w stolicy Anglii, opuszcza Londyn. Chce spróbować szczęścia w Szkocji. W polskim tygodniku znajduje ogłoszenie „Praca w Szkocji” z numerami telefonów 01501 532 41 01 i 077 737 857 05. Rozmawia z kobietą, panią Kasią, która zapewnia, że z pracą w Szkocji nie ma żadnych problemów, ma oferty z okolic Glasgow, stawka godzinowa 4.85 funtów. Myśli o pracy w piekarni lub w fabryce whisky. Pozostała część rozmowy dotyczy kwestii wynagrodzenia, jakie należy się za pośrednictwo w znalezieniu pracy. Swoją „pomoc” pani Kasia wycenia na 270 funtów, za załatwienie pracy dla jednej osoby. Adam, Bernard i Czesław zgadzają się zapłacić 810 funtów. Umowa zostaje zawarta. Z początkiem kwietnia 2005 roku, Adam, Bernard i Czesław przyjeżdżają autobusem do Glasgow. Na Buchanan Station czeka na nich pani Kasia. Pobiera od każdego z mężczyzn po 100 funtów, po czym wiezie ich do szkockiej agencji pracy “Prime Staff”. Na miejscu panowie podpisują umowy sformułowane w języku angielskim (żaden z mężczyzn nie zna języka angielskiego nawet w stopniu podstawowym). Na piśmie zobowiązują się zapłacić pani Katarzynie dodatkowe 170 funtów, w zamian za pomoc w tłumaczeniu dokumentów. Pieniądze te zostaną potrącone im z dwóch pierwszych tygodniówek. Mężczyźni nie dostają oryginałów ani kopii umów. Po załatwieniu wszystkich formalności w agencji pracy Kate Mas (takim imieniem i nazwiskiem podpisała umowy pani Kasia) zawozi mężczyzn do mieszkania. Za jedną sypialnię, małą kuchnię i salon z widokiem na autostradę M8 Adam, Bernard i Czesław będą płacić 600 funtów miesięcznie + liczniki. Pani Katarzyna objaśniła, którym pociągiem mężczyźni dojadą do miejsca pracy i dodała, że teraz już wszystko zależy od nich. Po odbytej rozmowie kwalifikacyjnej Adam, Bernard i Czesław rozpoczęli pracę w fabryce jeszcze tego samego dnia o godz. 14.00. Około pierwszej w nocy wrócili do wynajętego mieszkania. Przez 3 miesiące każda tygodniówka Adama, Bernarda i Czesława wpływa na konto Kate Mas. Przeważnie w soboty p. Kasia dzwoni do Adama informując, że za kilkanaście minut podjedzie pod mieszkanie z wypłatami. Pieniądze przywozi zapakowane w plastikowe worki. Potwierdzenia wypłat przysyłała agencja “Prime Staff” do mieszkania mężczyzn. Po trzech tygodniach pracy cała trójka spłaciła zaległe 170 funtów za “tłumaczenie dokumentów”. Od tego czasu pani Kasia zaczęła regularnie spóźniać się z dowozem wypłat, od każdej tygodniówki pobierała od 5 do 7 funtów, tłumacząc, że jest to opłata za korzystanie z jej konta. Kiedy wyjechała na urlop, mężczyźni czekali na pieniądze 3 tygodnie.

 

 

Przypadek drugi

  Rafał Frankowski, Mariusz Kiełpiński, Artur Ołoś w gazecie znaleźli ogłoszenie: „Potrzebni mężczyźni i kobiety w wieku do lat 40 do obsługi linii produkcyjnej piwa 00447767612472, 00447767445107”. Pan Artur wybrał jeden z podanych numerów. Telefon odebrała kobieta, przedstawiła się jako Bożena, potwierdziła, że potrzebuje mężczyzn do pracy w fabryce piwa i kazała całej trójce jak najszybciej przyjeżdżać do Glasgow.

Kobieta obiecała mieszkanie za około 40 funtów tygodniowo od osoby. Za godzinę pracy, mężczyźni mieli dostać 5,05 funtów. Pani Bożena poinformowała mężczyzn, że zaraz po przyjeździe do Glasgow każdy musi zapłacić po 150 funtów za kurs BHP i 50 funtów agencji pracy, przez którą mężczyźni będą zatrudnieni. Każdy z panów musiał przygotować 240 funtów. Artur, Rafał i Mariusz, po 34 godzinnej podróży autobusem, w nocy 16 lutego 2006 roku, znaleźli się na dworcu autobusowym Buchanan Station w Glasgow. Z autobusu, Artur Ołoś zatelefonował do p. Bożeny, ta kazała im czekać przed dworcem na białego opla omegę kombi. - W aucie siedziało dwóch łysych, jeden szczupły i wysoki, drugi niski i gruby z elegancko wystrzyżoną bródką. Krzyknęli przez otwarte okno, żebyśmy podeszli trochę wyżej, bo tutaj nie mogą się zatrzymać - opowiada pan Artur. - Zawieźli nas do jakiegoś mieszkania, zanim wyszli od nich pieniądze za czynsz i za kurs BHP - w sumie 570 funtów. Godzinę później Artur, Rafał i Mariusz siedzieli znowu w samochodzie. „Łysi” wieźli ich do nowego mieszkania. Czterdzieści minut biały vauxhall krążył po ulicach Glasgow. W pewnym momencie kierowca omegi powiedział, że dojechali na miejsce i zaparkował auto w wąskiej uliczce. Oznajmił nowoprzybyłym, że mają wysiadać i wziąć swoje bagaże. Kiedy pan Artur z kolegami wysiedli z auta i wypakowali torby z bagażnika, kierowca omegi i towarzyszący mu mężczyzna wskoczyli do samochodu i szybko odjechali. - Nie mieliśmy pojęcia gdzie jesteśmy - relacjonuje Rafał Frankowski.

 

Prowokacja

  Numer telefonu do „Polish Delicatessen” w Paisley dostałem od jednego z oszukanych mężczyzn. We wtorek, 28 lutego zadzwoniłem pod podany numer. Odebrał mężczyzna. Grzecznie przedstawiłem się i w skrócie nakreśliłem dramatyczną sytuację, w której znalazłem się zaraz po przyjeździe do Szkocji. Fabryka, która obiecała mnie zatrudnić, zredukowała etaty i zamiast rozpocząć „robotę” muszę pilnie znaleźć jakieś zajęcie. Mężczyzna poinformował mnie, że niestety do pracy w sklepie nikogo nie potrzebuje, ale może podać mi numer do pewnej pani, która może mi pomóc. Zanotowałem numer 077 848 61 841 i imię Barbara. Po drugiej stronie słuchawki usłyszałem miły i energiczny głos młodej kobiety. Po krótkim nakreśleniu sytuacji, powiedziałem, że szukam pracy dla dwóch osób. Zanim zdążyłem o cokolwiek spytać, pani Basia miała już dla mnie i mojego nieistniejącego kolegi pokój w Paisley - 40 funtów od osoby i kontrakt na pracę w fabryce. Należało zapłacić tylko 200 funtów od osoby, kolejne 150 funtów od „łebka” dwa tygodnie po rozpoczęciu pracy. Praca przy pakowaniu. Na pytanie, gdzie dokładnie znajduje się ta fabryka, pani Basia odpowiedziała: - Nie wiem, w którym miejscu, że tak powiem, jest usytuowana. Mamy tak dużo tych fabryk.

Zgodziłem się na przedstawione przez nią warunki i poprosiłem kobietę o podanie swojego nazwiska, adresu i nazwy firmy, którą reprezentuje. - Firma nazywa się „Professional Hospitality” - poinformowała. - Proszę się nie bać, jesteśmy od pięciu lat na rynku. Ogłaszamy się już od dwóch lat. Podajemy numer telefonu stacjonarnego 1505 324 101. Niestety siedzibę firmy mamy w domu, sam pan rozumie, że nie mogę panów przyjąć w domu.
Kobieta przedstawiła się jako Barbara Kowalska. Z panią Kowalską umówiłem się na czwartek, na godz. 9.30 na dworcu autobusowym Buchanan Station, przy głównym wejściu. - Jak panią rozpoznam? - pytałem: - Mam 25 lat. Jestem niska, mam metr sześćdziesiąt, mam krótkie włosy i okulary. Kazała mi się niczym nie martwić i dodała: - Na pewno pana poznam. Polaków bardzo łatwo jest poznać. Mamy zupełnie inne twarze niż Angole. Jesteśmy troszeczkę ładniejsi. Nie podjąłem polemiki na temat przewagi urody słowiańskiej nad anglosaską. Bardziej interesowało mnie, kiedy rozpocznę pracę. - Pan przyjedzie i ta praca jest, co chwilę. Nie mogę panu obiecać, że pan pójdzie na drugi dzień do pracy, bo jak pan nie pójdzie to mi pan łeb urwie. Maksymalny czas oczekiwania na pracę to jest dwanaście dni roboczych - zapewniła pani Basia - Praca jest na pewno od piętnastego. Do spotkania z panią Kowalską nie doszło. Nie pojechałem do Glasgow, nie lubię urywać głów dwudziestopięcioletnim, krótko ostrzyżonym blondynkom w okularach. Imiona niektórych bohaterów zostały zmienione.

Radek Nowacki

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska