MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

06/04/2006 06:59:32

Cywilizacja miłości

Świat stracił wielkiego sprawiedliwego. Bardzo nam brakuje kochającego ludzi Ojca. Potrzebny jest jednak znaczny upływ czasu żebyśmy pojęli, kogo utraciliśmy.

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Dopiero wtedy zrozumiemy, kim był ten rządzący od 1978 do 2005 roku Papież. Minął rok od śmierci naszego Ojca. Nie było chyba w świecie człowieka, któregoby w pamiętnym dniu, ta śmierć nie poruszyła. Odzywały się wówczas, jeszcze na gorąco głosy, że ta śmierć nas zmieni. To przecież swoim życiem Jan Paweł II świadczył o swojej wielkości, a przeżywaniem śmierci pokazał światu jak można w spokoju pożegnać się z nim i powrócić do domu Ojca. Zaiste dziwnym były komentarze typu: wyciągnijmy lekcję z tej śmierci.

 

Z honorem lec

Owszem, w Polsce od pokoleń funkcjonowała apoteoza dobrej śmierci. Śmierci bohaterskiej, śmierci na polu bitwy, śmierci dla słusznej sprawy, ale w większości niepotrzebnej, a nawet żałosnej. Wszyscy z lekcji historii pamiętamy Księcia Józefa ginącego w nurtach Elstery z okrzykiem: Bóg mi powierzył honor Polaków i Bogu tylko mogę go oddać. Skądinąd w dniu następnym gazety francuskie informowały, że w Elsterze utopił się po pijanemu niejaki Poniatowski, wydając przy tym kabotyńskie okrzyki. Powszechnie znanym jest też jak mniemam rysunek Andrzeja Mleczki przedstawiający kapitana okrętu stojącego przed szeregiem kadetów, który informuje ich, że dzisiaj będą się uczyć: jak na dnie morza z honorem lec. Przytaczam tu powyższe historyjki, aby uwypuklić jedno - śmierć jest w przedziwny sposób wpisana w historyczne dzieje naszego narodu i jego bohaterów.

Śmierć jednak zamyka pewien etap w sposób zgoła nieodwracalny. Jaka, by ona nie była to i tak w tym momencie analizujemy życie zmarłego, jego czyny, wypowiedzi. Przed oczyma, jak w kalejdoskopie, przesuwają się obrazki z poszczególnych etapów życia zmarłego.

26-letni pontyfikat - jeden z najdłuższych w historii papiestwa - sprawił, że znakomita większość młodych ludzi nie znała innego Papieża oprócz Jana Pawła II. W chwili jego śmierci ogrom ludzi zapytywał - co z nami będzie? W owej chwili nikt tak naprawdę nie myślał o dobrej śmierci Ojca Świętego, ale o własnym bólu. Tak to już jest, że śmierć bliskiej osoby, a taką z pewnością był Karol Wojtyła, dla wszystkich Polaków, powoduje w pierwszej chwili żal z powodu odejścia zmarłego, ale zaraz potem żal nad sobą samym. I nikt mi nie powie, że ktokolwiek zapytywał sam siebie, czego nauczyła mnie jego śmierć. Śmierć tak naprawdę nie uczy niczego. Chcielibyśmy umierać tak samo jak On? To nie jest niestety, dobrowolny wybór. Na to trzeba zasłużyć sobie całym życiem.

Papież przeżył wspaniałe 85 lat. Każdy rok jego młodzieńczego, a potem już dorosłego życia mógłby być dla pokoleń wielką lekcją życia. Ano mógłby, ale czy tak naprawdę był? W dniu pogrzebu, w Watykanie, przed olbrzymimi telebimami w kraju, przed ekranami telewizorów, w Polsce i na całym świecie rozbrzmiewał olbrzymi i jak mniemam szczery płacz milionów zwykłych ludzi.

Ci przeciętni obywatele w chwili żałoby deklarowali powszechną odmianę swego życia. Powszechne były przypadki pojednania się zwaśnionych z różnorakich powodów osób. Słynny już gest podania sobie rąk przez byłych już Prezydentów RP Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego. Czule obejmowali się niedawni nieprzejednani wrogowie jak choćby kibice krakowskiej Wisły i Cracovii. Tak zwana święta wojna miała pójść w niepamięć. Jawnogrzesznicy posypywali głowy popiołem, alkoholicy ślubowali wieczystą abstynencję, a niewierzący zaczęli tłumnie walić do Kościoła. Miało się wrażenie, że spełnia się jakieś proroctwo i cuda dzieją się na naszych oczach. Wydobyliśmy z siebie pokłady dobra. Pokazaliśmy, co w nas tkwi naprawdę. To było... Kościoły pękały w szwach. Czy jednak było to tylko podziękowanie za piękny pontyfikat. Może żal za tym, co utracone? Czy chcieliśmy być razem, bo w gromadzie zawsze raźniej, szczególnie w złych chwilach? Czy też może to była chęć odkupienia własnych grzechów? Lęk przed nieznanym? Żałość po odejściu najbliższego przyjaciela?

Jakiekolwiek nie byłyby, to powody rzeczywistość przynajmniej w tamtym dniu była taka, jakiej oczekiwaliśmy wszyscy. Skupieni w jedności. Szczególnie młodzi ludzie, Ci, na których ksiądz, biskup, kardynał, a w końcu Papież zawsze mógł liczyć.

 

Duch młodości

Na całym świecie młodzi ludzie gromadzili się, żeby zobaczyć Jana Pawła II podczas jego podróży do ich własnych Ojczyzn. Zwłaszcza Światowe Dni Młodzieży, obchodzone, co dwa lata, zawsze w innym kraju gromadziły setki tysięcy złaknionych słowa. Nie innego, choćby najpiękniejszego, najmądrzejszego, ale właśnie tego surowego, napominającego, nierzadko dowcipnego, ale zawsze tego samego... ojcowskiego słowa.

Karol Wojtyła zawsze darzył młodych szczególną miłością za ich idealizm, energię i duchową żywotność. Pamiętał z pewnością, jaki był sam w ich wieku.

Była to jednak miłość realistyczna, nacechowana olbrzymią dawką świadomości, że młodzi ludzie są naiwni na swój sposób, niedojrzali i egocentryczni, słowem tacy zwyczajnie ludzcy i przez to ułomni.

Papieski dialog z młodymi w Krakowie, czy też na wadowickim rynku, cytowanie Antygony i opowiastki - z młodzieńczym błyskiem w oczach - o kremówkach po maturze, dowodziły jednego - Papież mimo upływu lat nie tracił ducha, ducha młodości. Dialog ukazywał też jak powszechne było zapotrzebowanie na słowa pochodzące od uznanego autorytetu. Papież w młodych ludziach widział nie tylko owczarnię, jakakolwiek ona nie byłaby liczna i wspaniała. Dla niego młodzi byli też partnerami. To właśnie do nich skierował słowa przeprosin za zło w Kościele, czynione przez księży. Pokora Ojca Świętego wywoływała niesłychane emocje, słynne: Kochamy Cię - skandowało w Toronto 800 tysięcy osób.

Minął rok od śmierci. Kolejny marsz młodych ludzi. Kraków, Warszawa i wiele miast i mieścin. Szczególnie znamienny tu w Londynie. Organizowany oczywiście przez młodych, najczęściej zapracowanych i zajętych wypełnianiem codziennych obowiązków ludzi.

 

Świadectwo

Młodzi wiedzieli, że to właśnie im Papież powierzał swoje największe duchowe przesłania. To do nich mówił: Jesteście przyszłością świata. Im też powierzył ostatnie słowa: Szukałem Was. Teraz wy przyszliście do mnie i za to wam dziękuje. Śmierć miała dać początek cywilizacji miłości. Młodzi krzyczeli: Jesteśmy mu to winni, po prostu dosyć nienawiści. Mieliście się zacząć szanować. Mecze piłkarskie odtąd miały odbywać się w atmosferze wzajemnego szacunku. I co? Nic. Pustka. To samo, co było. Profanacja świątyń futbolu taka sama jak miejsc kultu religijnego.

Tuż po śmierci Papieża padło znamienne pytanie z ust abp Józefa Michalika: Przyszłość pokaże, czy będziemy dobrymi uczniami Jana Pawła II. Nie zapominajmy, że Papież wskazał nam drogę ku cywilizacji miłości. Uczucia prawdziwego - skłonnego do bezgranicznego poświęcenia, wyzbytego z wszelkich cech egocentryzmu. Takiego, jakie okazał światu do ostatniej chwili.

Tomasz Foczpański

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska