09/03/2006 00:09:06
- Wysłałem do szkoły pismo, że nasza córka Zuzia już nie będzie chodziła do szkoły - zaczyna opowiadać ojciec dziewczyny, która od września ubiegłego roku sporo już przeżyła w angielskiej Acton High School. Powodem takiej decyzji, jak wyjaśniał, było złe traktowanie jego 15-letniej córki przez jej czarnoskóre równieśniczki. Co tak naprawdę dzieje się w angielskich szkołach po przybyciu nowych uczniów, dzieci z innej narodowości, uczniów gorzej sytuowanych? Problem, jak się wydaje, jest bardzo poważny. Powoli przeradza się w swoistego rodzaju „falę”. Wiele dzieci, z obawy przed kolejnymi represjami ze strony swoich oprawców, wolą jednak wszystko zachować w tajemnicy.
Zaczyna się niewinnie
- Najgorsze są czarnoskóre dziewczynki. Tych najbardziej się obawiam... - zaczyna opowiadać 15-letnia Zuzia, Polka, która w szkole na Acton Town uczy się dopiero od kilku miesięcy. Do Londynu przyjechała w sierpniu. Mimo że w polskiej szkole była prymuską, teraz wręcz boi się tu pojawiać. Przyznaje jednak, że nie tylko ona cierpi z powodu prześladowań. Właśnie dzięki jej odważnej decyzji przeciwstawienia się dyskryminacji, temat jednak może ujrzeć światło dzienne. - Najgorzej jest podczas przerw. Niby uczniowie każdej narodowość trzymają się oddzielnie, ale niestety niektóre czują się wyraźnie silniejsze - zaznacza, tłumacząc, że ich dominacja zaczyna się całkiem niewinnie. - Najpierw wypytywały mnie skąd jestem i w ogóle. Wzbudzałam ich zainteresowanie, jako nowa osoba - wspomina. Dopiero, kiedy wyczuły w 15-latce konkurencję, zaczęło się piekło. - Podchodziły do mnie, popychając, prowokując do różnych zachowań. Kiedy nie pozostawałam na ich zachowanie obojętna, zaczynały mi grozić, ciągnąć za włosy. Kpiły z języka polskiego, przedrzeźniały mnie w bardzo złośliwy sposób - mówiła.
Dyrekcja wie o problemie
Dziewczyna długo radziła sobie z prześladowaniami. Ukrywała ten fakt przed nauczycielami i rodzicami. Pewnego dnia postanowiła przerwać milczenie. - Kiedy o prześladowaniach powiadomiliśmy dyrekcję, mężczyzna odpowiedzialny za sprawy wychowawcze obiecał nam, że sprawa zostanie wyjaśniona, a dziewczynki odpowiedzą za swoje winy. Zapewniono nas, że każdy z uczniów, który będzie się nieodpowiednio zachowywał w stosunku do Polaków, będzie wyrzucony ze szkoły. Największą konsekwencją miała być utrata możliwości przyjęcia do jakiejkolwiek innej placówki - argumentował ojciec Zuzi. - Szkoła z całą pewnością nie radzi sobie z tym problemem. Jakiś czas temu wystosowałem nawet pismo do dyrekcji, aby temat nie był bagatelizowany. Prosiłem, aby ze względu na prześladowania i fakt, że mojej córki było podejrzenie o epilepsję, dziewczynka była w szkole pod szczególną opieką. Nic to jednak nie dało. Postanowiliśmy, że odejdzie ze szkoły... - kontynuował z żalem.
Konsekwentne do końca
Kiedy 15-latka w miniony piątek poszła ostatni raz do szkoły, by pożegnać się ze swoimi polskimi koleżankami, jej „oprawczynie” nadal kontynuowały swoją „podjazdówkę”. - W upozorowanym tłumie wpadły na mnie i oskarżyły, że to moja wina. Straszyły, że tak łatwo mi nie pójdzie z nimi. Obiecały, że i tak mnie pobiją... - relacjonowała z żalem, wyjaśniając, iż dziewczyny głównie atakują w grupie. Wtedy są odważne i co istotne czują się zupełnie bezkarne i bezpieczne. Na dowód tego, że nie jest ona jedyną poszkodowaną, udało się nam dotrzeć także do innego z rodziców prześladowanych dziewczynek. - Mimo że moja córka już od roku uczy się w tej szkole, to cały czas ma problemy z czarnoskórymi dziewczynami. Jakiś czas temu wróciła ze szkoły cała roztrzęsiona, a wieczorem z płaczem pytała, jak to dalej będzie? - wyjaśniał nam z kolei pan Paweł. On także interweniował u dyrektora szkoły. To jednak zbytnio nie zmieniło sytuacji. Teraz rodzice zastanawiają się, jakie jeszcze mogą podjąć kroki, by wreszcie polskie dzieci bezpiecznie mogły uczęszczać do angielskich szkół...
Przerwać milczenie
- Moim marzeniem jest przełamanie zmowy milczenia. Takich uczniów, jak moja córka w angielskich szkołach jak przypuszczam jest mnóstwo. Niestety, nie wszyscy odważają się o tym mówić - wyjaśniał ojciec prześladowanej Zuzi, tłumacząc, że najlepszym sposobem na ukrócenie podobnych praktyk w szkołach jest podjęcie tematu przez rodziców krzywdzonych dzieci. Jeśli tak się nie stanie, formy przemocy stosowane przez uczniów będą coraz bardziej wyrafinowane i skrzętnie ukrywane. Tym samym osobom spoza środowiska trudno będzie dostrzec nieprawidłowości w relacjach między rówieśnikami. - Nie możemy sobie pozwolić na dyskryminację naszych dzieci. Jeśli tego nie powstrzymamy, może dojść do tragedii - sugerował mężczyzna.
Katarzyna Reczek
Wiemy o problemie
Lesley Hall, dyrektor Acton High School
- O problemie dyskryminacji w szkołach wiemy, bo tutaj w Anglii nie ma placówki, która by się z tym nie borykała. Do naszych szkół uczęszczają dzieci z różnych środowisk, które są swoistą mieszanką kulturową. Jestem bardzo przejęta faktem, że rodzice sądzą, iż szkoła nie zajęła się problemem, bo żadnego przejawu dyskryminowania czy fali nie pomijamy. Nasza szkoła ma spore doświadczenie w radzeniu sobie z tego typu problemami i mamy bardzo dobre wyniki w udzielaniu pomocy każdej jednostce. Chcemy pomóc każdemu uczniowi zbudować powiązania pomiędzy środowiskami. Robimy wszystko, co jest w naszej mocy, by pomóc się zintegrować każdej nowej osobie w szkole niezależnie od tego, z jakiego kraju pochodzi. Opiekuni roku zawsze zapoznają się ze sprawą z wszystkich stron. Najpierw zajmują się tym na stopniu roku, potem, jeśli to jest wymagane, podejmujemy dalsze działania. Bardzo bym sobie życzyłaby rodzice dzieci, które doświadczają dyskryminacji, mówili nam otwarcie o tym, co ich boli. Może czasami warto jeszcze raz przedstawić nam temat, a my się nim zajmiemy. Nigdy nie bagatelizujemy żadnych niepokojących sygnałów. W sprawie dyskryminacji organizujemy w szkole spotkania dla rodziców. Najbliższe odbędzie się w środę. Zawsze staramy się rozwiązywać te problemy bardzo edukacyjnie. Naszą domeną jest hasło „nie tylko karać, ale i uczyć”.
Polskie dzieci są inne
Małgorzata Masznicz, kierownik biura Polskiej Macierzy Szkolnej
- Jak dwadzieścia lat pracuję w Polskiej Macierzy Szkolnej mam zupełnie inne zdanie na temat dyskryminacji i tego, kto jej doświadcza. Prawda niestety, jest zupełnie inna. Dyrektorzy szkół narzekają na skandaliczne zachowanie naszych dzieci. Te, które jeszcze nie znają języka angielskiego, rysują na tablicach małpy i pokazują je czarnoskórym kolegom, wyzywając je od „czarnych małp”. Dochodzi do tego, że dzieci, na przykład z Somalii boją się wręcz chodzić do szkoły. Koniec końców, doprowadziło to do tego, że dyrektorzy angielskich szkół starają się o to, by nie mieli obowiązku przyjmowania polskich dzieci do swoich placówek. Tłumaczą, że w tym temacie liczą na pomoc ze strony naszych władz. Ja osobiście zdaję sobie sprawę z tego, że polscy rodzice są bardzo roszczeniowi. Tymczasem polskie dzieci otwarcie krytykują poziom nauczania i większości ich zachowanie jest reakcją na bunt w stosunku do rodziców, którzy przywieźli ich do Anglii. Sytuacja ta w ciągu ostatnich dwóch lat wygląda coraz gorzej. Boję się, jak to wszystko się skończy...
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...