To pierwszy oficjalny mecz polskiej reprezentacji w tym roku i prawdziwy początek przygotowań kadry do mistrzostw świata w Niemczech. Paweł Janas nie mógł skorzystać z usług kontuzjowanego Macieja Żurawskiego i napastnika Celticu zastąpił Grzegorz Rasiak. Trener obdarzył zaufaniem rezerwowego Liverpoolu Jerzego Dudka, który od pierwszej minuty stanął w bramce reprezentacji.
Spotkanie rozpoczęło się od „szarpanych” ataków Amerykanów i konsekwentnego pressingu Polaków. Zawodnicy Bruce’a Areny próbowali znaleźć sposób na kłopotliwą dla nich grę obronną i długimi piłkami starali się stworzyć zagrożenie w polu karnym naszej jedenastki. Obrona nie dała się jednak zaskoczyć – koncentracją popisał się Mariusz Jop.
Obok uważnej gry na własnej połowie, Polacy konstruowali dynamiczne kontrataki i to właśnie po kilku z nich powinna paść bramka. Niestety Mirosław Szymkowiak spóźnił się w 20. minucie z uderzeniem, a w 31. Kasey Keller obronił strzał Michała Żewłakowa.
Jedyną zmianą jakiej po przerwie dokonał Janas było zastąpienie Dudka Arturem Borucem. Bramkarz Celtiku szybko popełnił brzemienny w skutkach błąd. Amerykanie w swoim stylu zagrali długą piłkę pod polską bramkę, a Boruc piąstkował niepewnie i niedokładnie. Bezpańską piłkę skierował do naszej bramki Clint Dempsey i to rywale objęli prowadzenie.
Podopieczni Pawła Janasa długo nie mogli otrząsnąć się z szoku po straconej bramce i nie przypominali dobrze rozumiejącego się kolektywu z pierwszej części gry. Mniej widoczny był Mirosław Szymkowiak, a wprowadzeni do gry Kamil Kosowski i Andrzej Niedzielan nie odmienili oblicza polskiego zespołu. W 67. minucie Tima Howarda strzałem z rzutu wolnego próbował zaskoczyć Jacek Krzynówek, ale rezerwowy bramkarz Manchesteru United pewnie złapał piłkę. Było to jedyne w drugiej połowie celne uderzenie na amerykańską bramkę.
Ostatnie 20 minut gry toczyło się w śnieżnej zadymce, a boisko momentalnie stało się białe. Ani zmiana aury, ani głośny doping polskich kibiców nie zmobilizowały biało-czerwonych do skutecznej gry. Na śliskiej murawie trudno było o składne akcje, a długie podania od polskich obrońców padały łupem pewnie grających defensorów rywali. Do końca spotkania na boisku panował chaos, a wynik nie uległ zmianie. (PAP)
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.