Według danych policji impreza zgromadziła ponad pól miliona uczestników. Organizatorzy utrzymywali, że pod Kolumną Zwycięstwa zgromadziło się 750 tysięcy ludzi. Tegoroczna parada odbywała się pod hasłem "Love rules" – "Miłość rządzi".
Na Paradę Miłości przybyli raversi z wielu krajów, w tym z Polski, Rosji, Łotwy i Litwy. Nad głowami tańczących - relacjonowała niemiecka agencja DPA - widać było powiewające flagi Polski i Rosji. Według agencji Reutera Polacy byli jedną z najbardziej widocznych grup. "Chodzi o muzykę i taniec. Nie jest ważne, ilu nas tutaj jest, ważne jest, kto przybył" – mówiła jej reporterowi Asia z Gdańska.
W opinii Dr. Motte – inicjatora Love Parade – jest to największa demonstracja pokojowa na świecie. Jak mówił Dr. Motte na zakończenie pochodu – hasło "Love rules" oznacza, że "wszyscy na świecie jesteśmy wielką rodziną", a każdy z osobna musi brać odpowiedzialność za cały świat.
Do godziny 23 pod Kolumną Zwycięstwa występowali najlepsi DJ’e, później zabawa przeniosła się do ponad stu berlińskich klubów - potrwa co najmniej do rana.
W trakcie imprezy zanotowano dwa poważniejsze wypadki: 31-letni mężczyzna spadł z muru i poważnie zranił się w głowę, inny z uczestników spadł z ulicznej latarni i uszkodził kręgosłup. Służby medyczne udzieliły pomocy ok. 400 osobom, 45 z nich trafiło do szpitala. Policja zatrzymała z różnych powodów 32 osoby.
Swoje czasy świetności Love Parade ma już za sobą. W najlepszym momencie – w końcu lat ’90 – w Paradzie uczestniczyło nawet po póltora miliona ludzi, w obiegłym roku było to tylko 700 tysięcy. W tym roku z powodów finansowych aż do kwietnia nie było wiadomo czy impreza w ogóle się odbędzie. Dopiero powiększenie grona organizatorów o firmę Targi Berlińskie zapewniło stabilność finansową.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.