MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

22/02/2006 08:50:48

Szukam fajnej pracy.

Każdego dnia najbardziej popularne portale internetowe są doładowywane setkami nowych ogłoszeń poszukujących pracy rodaków. Potencjalni pracodawcy mają spory dylemat, kogo wybrać. Nie ma problemu, jeżeli szukają geodety - taki się trafia sporadycznie, ale jest. Dmuchacz ozdób choinkowych też się trafia. Jeżeli więc już teraz mamy duże zapotrzebowanie na bożonarodzeniowe bombki, to jak znalazł. Odpowiedni kandydat siedzi i czeka na propozycje

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Pani fakturzystka, będąca skądinąd znakomitym fachowcem w Polsce, marzy o podobnym zajęciu tu w Londynie. Cóż pomarzyć dobra rzecz.
Plastrarza szukam bezskutecznie
Problem powstaje, jeżeli szukamy fachowca od remontu domu. Wybór potencjalnych kandydatów jest olbrzymi. Zaczynamy od pierwszego z brzegu - plastrarz szuka zajęcia. Pan plastrarz na telefoniczne zapytanie o referencje i wskazanie prac, jakie wykonał odpowiada, że akurat plastra to on nie kładł, ale chętnie się podejmie. Dziękujemy, oddzwonimy.
I'm looking a job. Może to będzie odpowiednie. Okazuje się, co potwierdza się przy kolejnych telefonach, że angielskie zdanie na początku ogłoszenia jest jedynie jego wyróżnikiem i chęcią zwrócenia uwagi, a nie informacją o faktycznej znajomości języka.

 Kolejny kandydat na listach internetowych reklamuje się jako specjalista ogólnobudowlany. Pytamy grzecznie, jaka jest jego specjalizacja. Okazuje się, że właściwie to taka ogólna, czyli bliżej nieokreślona. Czyżbyśmy w kraju chlubiącym się wspaniałymi fachowcami nie mogli nikogo znaleźć do pracy?
Chyba niemożliwe.

Kolejny telefon to kolejne nieporozumienie. Przyjmę zlecenie. Owszem kolega chętnie je przyjmie. Nawet bardzo chętnie pobierze wynagrodzenie, ale...musi pogadać z kolegą czy ten się... tego podejmie.
 Może więc gość, który reklamuje się jako złota rączka? Pytany o doświadczenie odpowiada, że w kraju pracował właśnie jako złota rączka. Mam wątpliwości. Z rozmowy wynika jedynie, że za swoje usługi pobierał mnóstwo złotówek. Już rozumiem, stąd „złota rączka”.
 Nareszcie! Odpowiedzi na ogłoszenie udziela mi mężczyzna w średnim wieku w nienagannej angielszczyźnie. Czar pryska szybko. Ów jegomość to krewny potencjalnego pracownika, informujący mnie, że młody człowiek nie jest chwilowo obecny, ale z pewnością wszystko potrafi.

Gdzie te opiekunki?
 Szukamy dalej, ale dla odmiany opiekunki do starszej osoby.
Pierwsze ogłoszenie odrzucamy od razu. Jeżeli ktoś szuka pracy w charakterze opiekuna do starszej osoby lub psa, to wzbudza to w nas jedynie poczucie odrazy i zażenowania.
Kolejne to pedagog z doświadczeniem w pracy z młodzieżą tzw. trudną. Pani pedagog ma owszem wspaniałe przygotowanie zawodowe, ale wśród podopiecznych nie sprawdziłaby się. Powód? Absolutna nieznajomość angielskiego.

 Odpowiedzialna, sumienna! Tak to wydaje się być przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Jeżeli ktoś sam o sobie mówi, że jest odpowiedzialny to chyba tak jest? Mimo zapewnień Pani sumienna nie oddzwania do mnie w umówionej porze. Szukam w słowniku terminu: „odpowiedzialna”.
Następne ogłoszenie. Szukam uczciwej pracy. Praca opiekunki jest przecież taką pracą. Dziewczyna ma szereg pytań. Udzielam odpowiedzi chętnie i wyczerpująco. Dodaję, że praca jest na kontrakt i pracodawca zapewnia NIN i rejestrację w Home Office. Zainteresowanie u kandydatki opada. Interesuje ją jedynie praca nierejestrowana!

Nie jest łatwo wbrew pozorom znaleźć pracownika. Szukanie odpowiedniej osoby to szukanie igły w stogu siana, w dodatku bez gwarancji, że igły nie zgubimy ponownie.
 Codziennie w portalach widnieje około 2 tysięcy ogłoszeń osób poszukujących zatrudnienia.

Oczywiście mowa tu jedynie o portalach powszechnie znanych w Londynie. Z pewnością faktyczna liczba jest zdecydowanie większa. Warto mnie zatrudnić, potrafię ciężko pracować, szukam czegokolwiek, myjnia, zmywak, budowa - pilne. Czytamy to codziennie i w dodatku bez większych emocji.
Odkupię sprzątania. Tego typu ogłoszenia pojawiają się coraz częściej. Świadczą z jednej strony o determinacji w poszukiwaniu pracy, a z drugiej o... niezaradności osób, które chcą to zajęcie wykonywać. Jest i trzecia strona zagadnienia. Zwykłe życiowe wygodnictwo. Zapłacić i mieć podane na tacy.
Kolejna grupą poszukującą swego miejsca na rynku pracy są osoby, które naprawdę przyjechały tu z nastawieniem na konkretną, ciężką pracę. Ci nie owijają w bawełnę.
Za takimi ogłoszeniami kryje się ludzki dramat.
Chcą, ale nie potrafią, nie mogą jej znaleźć. Po prostu sytuacja ich przerasta. Siedzą w domach i czekają, aż ktoś im powie idź, jest zajęcie.

Statystyka prawdę ci powie
 W najpopularniejszym portalu Londynek.net codzienna porcja wyświetlonych poszukiwaczy pracy to 1200 do 1400. Tyle wpisuje się na przestrzeni miesiąca.
Ogłoszenia niekiedy powtarzają się. Optymiści liczą, że jeżeli podadzą swe ogłoszenie kilkakrotnie to ich szansę na zerwanie z bezrobociem się radykalnie zwiększą. W sumie to prawda. Tyle, że ten sposób szukania pracy jest tak na dobrą sprawę mało aktywną formą wyjścia z problemu bezrobocia.
 Przed ekranem komputera szuka pracy aż 40% budowlańców. Mam tu na myśli zarówno dekoratorów jak i hydraulików, stolarzy, plastrarzy, elektryków jak i osoby deklarujące, że szukają czegokolwiek, podając jednocześnie, że mają doświadczenie wyniesione z budowy.
 Kolejną pozycję z 22% poszukujących to kobiety i młode dziewczyny pragnące zmienić swe życie sprzątaniem, prasowaniem i innymi pracami porządkowymi nie wymagającymi zbytnio zaawansowanej znajomości języka angielskiego.
Aż 15% osób nie oczekuje niczego konkretnego. Wezmą, co popadnie. Z przeprowadzonych rozmów wynika, że najczęściej są to osoby, które utraciły niedawno pracę i chcą się gdziekolwiek zaczepić w oczekiwaniu na konkretne propozycje.
Ostatnią dużą grupą liczącą 10% są opiekunki do dzieci i osób starszych. To najbardziej zróżnicowana wiekowo i pod względem wykształcenia grupa. Są tu zarówno osoby z wykształceniem wyższym: lekarze, pedagodzy jak i bez przygotowania zawodowego osoby z wykształceniem podstawowym. Stopień znajomości języka w tej grupie też jest najbardziej zróżnicowany. Od zerowego do stojącego na bardzo wysokim poziomie.
 Pozostałe wyróżniające się grupki to informatycy, kierowcy i osoby szukające pracy bądź to w konkretnych miejscach, bądź w specyficznych układach typu: trójka przyjaciół, małżeństwo z dziećmi.
Zupełnie odrębną grupę stanowią ogłoszenia z intrygującymi tytułami typu: warto nas zatrudnić, młoda atrakcyjna, fajnej pracy szukam, w swoim zawodzie szukam, ****.  Pracodawcy zaglądają na te strony z czystej ciekawości, bo z reguły nic się za nimi nie kryje.
Inna kategoria to ogłoszenia z rażącymi błędami gramatycznymi lub stylistycznymi, które ich autorów dyskwalifikują już na starcie. Kto bowiem zechce zatrudnić osobę reklamującą się jako: malasz ogulnobódowlany, albo spżontaczkę. Konkurencja nie śpi, forma jest równie ważna jak i treść.
Kto szuka ten znajdzie to nie tylko stara mądrość, to jednocześnie współczesna wskazówka zarówno dla tych co szukają pracy jak i tych po drugiej stronie.
Powodzenia w poszukiwaniach, w końcu się uda.

Tomasz Foczpański

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska