MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

16/02/2006 09:55:13

Nie pomógł wyrok sądu

Straciłam zaufanie do Polaków. - Nie mogę w to uwierzyć - powtarzała rozgoryczona Victoria Comton. Angielka w redakcji pojawiła się po tym, jak wygrała sprawę w sądzie przeciwko polskim lokatorom, którzy okradli jej mieszkanie i uciekli...

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Większość z opisywanych przez nas przypadków dotyczy głównie oszukanych Polaków przez landlordów. W jak bardzo zły sposoób są traktowani lokatorzy, ile razy muszą domagać się swoich praw i jak często nie mają zwracanych kaucji. Pisząc o takich nieuczciwych ludziach, ostrzegamy przed tym, by nie ufać każdemu. Ten materiał będzie zgoła inny. Tym razem ucierpiała Angielka, która ma wyrok na Polaków, którzy po tym, jak okradli wynajmowane od niej mieszkanie, zniknęli bez śladu.
 
Ufałam Polakom
Początki tej historii sięgają marca 2003 roku. Wtedy też do mieszkania pani Victorii na Greenford wprowadzili się Robert i Karolina G. Miejsce bardzo się im podobało. Na wstępie jednak zaproponowali, że chcieliby wprowadzić wewnątrz kilka kosmetycznych zmian. - Zgodziłam się, tym bardziej, że pan Robert jest z zawodu dekoratorem - zaczyna opowiadać pani Victoria. - Mam sąsiadów Polaków. Są bardzo sympatyczni. Dotąd słyszałam też same miłe rzeczy o obywatelach tego kraju. Nic nie wskazywało na to, że może mnie spotkać z ich strony coś takiego - kontynuowała Angielka. W międzyczasie jej lokator wszedł do spółki ze swoim polskim kolegą. Założyli firmę. - Jego współudziałowiec zaczął przepuszczać pieniądze na narkotyki. Policja zamknęła im konta i na przełomie kwietnia i maja musieli się ode mnie wyprowadzić. Wypowiedzenie złożyli dwa tygodnie wcześniej. Zagwarantowali mi jednak, że w zastępstwie, dwie inne polskie pary - relacjonowała.

Za mało kontrolowała?
- Kilka dni przed wyprowadzeniem się, Karolina przyszła do mnie i powiedziała, że skradziono jej torebkę z kluczami i musiała wymienić zamki w mieszkaniu. Przypuszczam, że to było kłamstwo - argumentowała, uzasadniając swoje podejrzenia tym, że kiedy poprosiła o klucze, nie dostała ich. - Utraciłam możliwość wejścia do własnego mieszkania, więc postanowiłam donieść o tym policji - kontynuowała z nieskrywanymi emocjami. W okolicach maja poszła poznać nowych lokatorów. - Nigdy tego nie robię, bo chcę, by moi lokatorzy nie czuli się skrępowani moimi wizytami. Zależy mi na tym, by mieli swoją prywatność. To, co zobaczyłam przeroslo jednak moje oczekiwania - skwitowała. Okazało się, że w jej mieszkaniu została zmieniona łazienka, znikła większa część mebli, zasłony, telefon... Szybko wyjaśniło się, że jej poprzedni lokatorzy ukradli jej wszystko, miało jakąś wartość... - Mieszkanie zostało ogołocone. Najgorsze jest to, że nowi lokatorzy, myśleli, że właśnie takie im wynajmuję. Dobrze sobie radzili. Z dwóch sof zrobili sobie łóżko, stół z pokoju przenieśli do kuchni i tak egzystowali. Nieświadomi niczego... - kontynuowała, nie mogąc uwierzyć w to, co ją spotkało.

Rozgoryczenie jest wielkie
- Aż tak bardzo nie boli mnie to, że zostałam okradziona, ale fakt, że zostałam oszukana i to przez Polaków, którym zawsze tak bardzo ufałam. Dotąd nie mogłam nic złego o nich powiedzieć - wyjaśniała. Angielka doniosła o tym policji. Dodatkowo poinformowała funkcjonariuszy, że lokatorzy zalegali jej z opłatami za czynsz. Ogółem z odsetkami domagała się prawie 1000 funtów. - Myślałam, że to uczciwi ludzie. Zaufałam im. Szukałam pomocy w różnych organizacjach. Na próżno - wyjaśniała. Po pięciu miesiącach wreszcie postanowiła pójść do sądu. 4 stycznia zapadł wyrok. Jedynym problemem było to, że kobieta nie znała obecnego adresu zamieszkania oszustów. Policja wykorzystała tak zwany sposób „przekierowywania adresów”. Przez sześć miesięcy sprawdzało się to. Małżeństwo od sierpnia do stycznia miesięcznie zwracało pani Victorii pięćdziesiąt funtów. Od ostatniej spłaconej zaległości, kontakt z Polakami urwał się.

Jeszcze maja dług
Ogółem małżeństwo winne jest jeszcze prawie 700 funtów. Kwotę tę, zgodnie z wyrokiem sądu daje wartość skradzionych mebli oraz narastające odsetki od czynszu, którego Polacy nie uregulowali przed opuszczeniem mieszkania. - W styczniu dwa razy dałam ogłoszenie do gazety, informując to małżeństwo o tym, że zapadł wyrok i że muszą mi spłacić dług. Na razie, jak widać, na próżno - ubolewała, nie ukrywając wielkiego rozczarowania tym, co ją spotkało. - Obawiam się, że mogę nie odzyskać tych pieniędzy. Nie chcę jednak, żeby inni zostali oszukani w ten sam sposób - argumentowała. - Od przeszło dwudziestu lat jestem nauczycielką angielskiego. Uczę dzieci uczciwości, a sama zostałam nabita w butelkę. Mam nadzieję, że to małżeństwo było wyjątkiem i inni Polacy nie są tak nieuczciwi... - kwituje pani Victoria, wyjaśniając, iż od policji dowiedziała się, że jej dłużnicy najprawdopodobniej mieszkają w Leighton Buzzard..

Katarzyna Reczek

- Tak bardzo ufałam Polakom. Mam nadzieję, że moi dłużnicy są na tyle uczciwi, że wreszcie zwrócą mi zasądzone pieniądze - tłumaczy Victoria Compton.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska