10/02/2006 19:31:57
Sztuka krytyczna i - jak to się kiedyś mówiło - „społecznie pożyteczna”, ale czy wybrałbym się na nią z ukochaną dziewczyną?
Z chłopakiem, który służył może kiedyś jako ministrant trudno z kolei oglądać Gilberta i George’a w White Cube przy Hoxton Square. Obrażają Boga, i żadna pociecha, że nie tylko naszego Jezusa. Awangarda nie przepuszcza nikomu. Ceni walkę, bojowość i siłę, a nie zadumę i rozmarzone spojrzenia zakochanych.
Rosyjski romantyzm
Moc mglistych rozmarzeń znajdziecie natomiast na wystawie starych rosyjskich fotografii z pierwszego trzydziestolecia XX wieku. Pokazują je w Gilbert Collection w Somerset House, o piętro wyżej od akwarel Hockneya, o których pisałem w ubiegłym tygodniu.
To dzieła dużej grupy rosyjskich artystów-fotografików, którzy nawet po zwycięstwie Sowieckiej Rewolucji nie ulegli presji nowej awangardowej estetyki faktu i maszyny, ani późniejszemu stalinowskiemu socrealizmowi robotników i chłopów.
Zamiast opiewać piękno znoju, elektryfikowania kraju Rad i pochodów maszerującego Komsomołu kontynuowali stare burżuazyjne przyzwyczajenia. Chcieli fotografii podobnej do dawnego malarstwa, może trochę sentymentalnej, ale apelującej do duszy, pięknej na dawny sposób i zwróconej do indywidualnego człowieka. Dalecy byli od propagandy dla mas i tłumów.
Zamglone marzenia
To dzieła Mazurina, Łobownikowa, Trapaniego, Grinberga, Ulitina i wielu innych zapomnianych mistrzów rosyjskiej fotografii, przez lata zepchniętych na margines, a czasem nawet prześladowanych za swą mało proletariacką sztukę. Określamy ich ogólną, trochę niezgrabną nazwą „pikturalistów”, która obejmuje szerszą, sięgającą jeszcze końca XIX wieku tendencję w całej fotograficznej sztuce. Ich zdjęcia świadomie przypominają obrazy symbolistów i postimpresjonistów. Wiele tu pejzaży, mgieł i dalekich horyzontów, ale są i rodzajowe sceny. Częściej to patriarchalna, po staremu piękna ospała wieś i natura, niż nowoczesne miasto. Zamyślona chłopka z sierpem przy żniwach, łany lnu na łagodnym garbie wzgórza, stare żaglowce w porcie w czasie odpływu, naga dziewczyna w pozie antycznej figury, kamienny lew strzegący ruin starego pałacu... Wszystko nieostre, przygaszone, w szarościach i sepiach, pełne niedopowiedzenia, ciche. Nacisk nie na fakty, ale subiektywne wrażenia, fantazje prawie i marzenia.
Może na Walentynki to lepsza wystawa. Ale w miłości życzę wam raczej powodzenia niż melancholii, więc może jednak trzeba było napisać o różowych świetlówkach Dana Flawina w Hayward Gallery? Napiszę następnym razem.
Andrzej Maria Borkowski
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...