MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

05/02/2006 09:00:53

Niech żyje bal

W  czasie siedmiu tygodni karnawału w tańcu wiruje cały świat.  No, powiedzmy prawie cały, bo w Wielkiej Brytanii sale balowe świecą pustkami.  Karnawał dla Brytyjczyków oznacza parady i festyny uliczne, a przede wszystkim wielokulturową imprezę w londyńskiej dzielnicy Notting Hill odbywającą się w... sierpniu.  Lub styczniowy, egzotyczny karnawał w Rio de Janeiro, którego migawki można obejrzeć w telewizji. W Londynie za to bawią się wszyscy cudzoziemcy, którzy hucznie obchodzą  zwyczaje przywiezione z własnych krajów.  Tak więc co roku odbywa się elegancki Bal Polskiej Emigracji w najbardziej ekskluzywnych miejscach stolicy. Przewodnicząca komitetu organizacyjnego, Krystyna Ostaszewska, opowiada o historii balów oraz pracy włożonej w zorganizowanie takiej imprezy.

Tegoroczny polski bal odbędzie się w światowej klasy hotelu Savoy.  Na ile par będzie ten bal?- W tym roku wyjątkowo mało, bo tylko na 181. Bywały jednak bale na 350 par, ale coraz trudniej jest zebrać minimum gości wymagane przez wielkie hotele, w których wynajmujemy sale. - Pierwszy Bal Emigracji odbył się w 1970 r.  Skąd ten pomysł?- Polacy zawsze lubili hucznie się bawić, szczególnie w karnawale. Poza tym postanowili połączyć przyjemne z pożytecznym. Przez pierwsze dwadzieścia lat dochód z balu przeznaczony był na Skarb Narodowy Polskiego Rządu na Emigracji.  Potem przekazywaliśmy dochód na Fundusz Pomocy Polakom na Wschodzie. Ponadto wspieraliśmy, między innymi, Macierz Szkolną, misję katolicką, harcerstwo, teatry, grupy folklorystyczne czy polonijną prasę jak Dziennik Polski.  Dochód z ostatniego balu przekazany był na dofinansowanie potrzeb polskiego oddziału St. John Ambulance. Tegoroczny, już 36. bal wesprze fundusze Zjednoczenia Polaków w Wielkiej Brytanii i Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie.- Organizatorkami były zawsze kobiety z wyjątkiem jednego małżeństwa, państwa Rusieckich, działającego ponad dwadzieścia lat  Mężczyzni nie mieli głowy do balów?- Nie tyle nie mieli głowy, co zostawiali tę sprawę osobom bardziej kompetentym, bo polska kobieta jest gospodynią „od wszystkiego” sterującą nie tylko życiem rodzinnym, ale i towarzyskim.  Poza tym organizatorki w tamtych czasach zajmowały się głównie domem - a nie, jak my obecnie, także i pracą zawodową. Przygotowanie balu to bardzo pracochłonne przedsięwzięcie. Co wcale nie znaczy, że nasi mężowie nie są włączeni w akcję. Pomagają jak tylko mogą, choć nie są członkami zarządu. - Bal trwa parę godzin, ale praca nad nim o wiele dłużej.  Kiedy zaczynają się przygotowania do następnego balu?- Zaraz po skończeniu balu poprzedniego. Już w parę tygodni po balu odbywa się zebranie, na którym podliczamy zyski i sporządzamy kosztorys, który podany jest do wiadomości publicznej.  Zamykając akta ostatniego balu - jednocześnie otwieramy akta balu następnego. Tak więc praca nad zorganizowaniem balowej imprezy trwa prawie cały rok.- Co musi zorganizować zarząd składający się zaledwie z ośmiu osób?- Bardzo dużo. Pierwsze pytanie jest „gdzie?”.  Bo bez lokalu - nie ma balu. W tym roku po raz pierwszy przenieśliśmy się do Savoyu, bo dotychczasowe miejsce, w którym bawiliśmy się przez szereg lat, Grosvenor House Hotel, zażądał minimum 850 gości, za których jak zwykle trzeba z góry założyć.  Nie wierzyłyśmy, że uda się nam zwerbować taką ilość osób, a za „puste” bilety trzeba byłoby zapłacić z własnego funduszu. Następnie trzeba znaleźć orkiestrę, co wiąże się z przesłuchaniem setek nagrań, potem zbierać fanty na loterię czy aukcję, zorganizować atrakcje jak darmowe przeloty do Polski i pobyty w eleganckich hotelach, zaprosić honorowych gości i wymyśleć przewodnie motto balu, którym w tym roku będzie 25-lecie Solidarności.  I te setki, jeśli nie tysiące telefonów, listów, faxów, mailów oraz dopinanie dat w balowym terminarzu. A na końcu adresowanie i rozsyłanie setek kopert z zaproszeniami. Wszystko w ramach pracy charytatywnej.- Co było tegorocznym największym bólem głowy organizatorów?- W ostatniej chwili, tuż przed wydrukowaniem ulotek, zawiodła nas orkiestra i trzeba było szukać od początku.- Jak reklamujecie Bal Emigracji?- Rozsyłamy zawiadomienia do wszystkich dotychczasowych uczestników i stworzyliśmy stronę internetową (www.balemigracji.co.uk), gdzie zamieszczamy niezbędne informacje, jak data, cena zaproszenia, menu czy ogólna historia. Niestety, ludzie uważają, że wstęp za £85 od osoby, włączając kolację bez alkoholu, jest bardzo drogi.  A przecież jeśli idzie się do tak wytwornego miejsca jak hotel Savoy - to trzeba płacić. W dobrej londyńskiej restauracji kolacja wynosi przeciętnie £50 na osobę, więc nasze ceny nie są aż tak bardzo wygórowane.- Polski Bal stał się tradycyjnie pokazem mody najwyższej klasy z olśniewającymi kreacjami pań i eleganckimi panami, nierzadko we frakach lub przynajmniej w wieczorowych garniturach „pod muszką” .  Wytworne miejsca zobowiazują do szarmancji i elegancji. Czy zdarzyło się kiedyś wyprosić gości za nieodpowiedni strój lub zachowanie?- Była kiedyś taka sytuacja, że pojawił się facet w kolorowym krawacie, ale był ministrem z Polski - więc jak można było wyrzucić ministra?  Na szczęście do tej pory wszyscy balowicze doskonale zrozumieli obowiązujące konwencje dobrego ubrania i kulturalnego zachowania.  Panie w długich balowych sukniach, a panowie w eleganckich garniturach, koniecznie z muszką lub w czarnym krawacie. Upić się też za bardzo nie można, bo ceny alkoholu są niebotyczne, a przynoszenie własnego alkoholu – surowo zabronione. Pozostaje więc bawić się kulturalnie przy tradycyjnej lampce wina czy kieliszku szampana – co wszystkim na zdrowie wychodzi.- Dziękuję za rozmowę oraz pracę i trud całego komitetu organizacyjnego.Anna Cholewa-Selo(Komitet organizacyjny: Anka Badowska, Ewa Butrym, Wiesia Hanke, Kasia Kaczmarska, Marzenna Michałowska-Cummings, Krysia Muraszko, Krysia Ostaszewska, Małgosia Sztuka).

HOTEL SAVOY

Jeden z najwspanialszych hoteli Londynu, Savoy, znajduje się na Strandzie, blisko Trafalgaru i Galerii Narodowej.  Otwarty u schylku IX wieku, chlubi się wspaniałym wystrojem wnętrz w stylu art deco z bogatą ornamentacją, kunsztownymi złoceniami, kryształowymi lustrami i kandelabrami. Z większości licznych, bo 260 apartamentów, rozciąga się malowniczy widok na Tamizę oraz wspaniałą panoramę miasta, uwiecznionych na obrazach francuskiego impresjonisty Claude Moneta, częstego bywalca tego hotelu.  Właściciele i budowniczy od początku zdecydowali, że hotel ten ma stać się symbolem luksusu i wytworności.  Stąd innowacyjny, jak na tamte czasy, pomysł całkowitego zelektryzowania pomieszczeń czy instalacja samodzielnych łazienek stanowiących część wyposażenia apartamentów.  Do architektonicznej i użytkowej świetności wnętrz dodano hotelowe serwisy jak wykwintna kuchnia, nad którą czuwał legendarny mistrz francuskiej sztuki kulinarnej – Auguste Escoffier.  To właśnie tu wymyślono dania jak „Melba toast” na cześć słynnej ówczesnej śpiewaczki operowej - Nelli Melba czy „tort Pavlova”, upamiętniający geniusz rosyjskiej baletnicy.  Pierwszym dyrektorem, pod którego czujnym okiem doglądano bogatych gości,  spełniając ich najbardziej niedorzeczne zachcianki, został szwajcarski hotelarz, Cesar Ritz, późniejszy właściciel sławnego hotelu nazwanego jego imieniem.   Wkrótce hotel Savoy stał się synonimem nie tylko luksusu, ale najwymyślniejszych i najbardziej elitarnych spotkań śmietanki towarzyskiej nie tylko Londynu, ale i całego świata.  Jak uroczystość zorganizowana w 1905 roku przez amerykańskiego milionera, Georga Kesslera, który zamienił hotelowy dziedziniec w małą Wenecję oświetloną czterystoma rzeźbionymi weneckimi lampami, z włoskimi gondolierami oraz pokrytą zwojami prawdziwego jedwabiu gondolą, przystrojoną 12 tysiącami goździków. Lub koncert sławnego pieśniarza Caruso z dwumetrowym tortem i specjalnie sprowadzonymi słoniami stanowiącymi tło scenograficzne.Savoy stał się magnesem przyciągającym sławnych i bogatych, do dziś będąc ulubionym miejscem spotkań gwiazd, impresariów, wpływowych krytyków i artystycznej bohemy.  W tutejszym Thames Foyer sam Strauss dyrygował swe piękne walce, Błękitną Rapsodię grał Gershwin, a Pavlova kręciła piruety.  Churchill wpadał co tydzień na herbatkę, Elizabeth Taylor spędziła tu miesiąc poślubny, a Frank Sinatra rezerwował swój ulubiony apartament z widokiem na Tamizę.  W hotelu lubi pomieszkiwać od czasu do czasu, zajmując całe piętro, Catherine Zeta-Jones z mężem, Michael Douglasem,  także często zagląda tu Pamela Anderson.„Savoy, the home of sweet romance” śpiewała w sławnym przeboju „Stompin’ at the Savoy” pierwsza dama jazzu - Ella Fitzgerald. Istotnie, cóż może być bardziej romantycznego niż towarzystwo beztroskiej kompanii, przy musującym szampanie, na wytwornych salonach wśród pachnących gazonów kwiatowych i w łagodnym świetle kryształowych kandelabr. Hotel Savoy zapisał się na kartach hotelarstwa także jako mecenas sztuk, goszcząc tak prestiżowe imprezy jak brytyjski konkurs filmowy The Evening Standard Film Awards, nagrody telewizyjnych statuetek BAFTA czy laureatów konkursu literackiego The Samuel Johnson Book Awards. Tutaj, oprócz odbywających się licznych  koncertów i recitali sławnych artystów, powstały dwie orkiestry o światowej renomie, przygrywające w czasie popołudniowych herbatek czy wieczornych dancingów.Do dziś te muzyczne tradycje kontynuowane są w czasie niedzielnych muzycznych poranków w River Restaurant, gdzie między godz.11-15.00 słuchając znakomitych grup jazzowych , można podziwiać panoramę Londynu i zagryzając homara czy łososia -  popijać nieograniczone ilości szampana za jedyne £59 na osobę. Skromniejsza wersja spotkań towarzyskich, czyli popołudniowa herbata Five O’Clock Tea -  oferuje występy młodych pianistów jazzowych wraz z menu, składającym się z miniaturowych kanapeczek, wyboru  jeszcze mniejszych ciasteczek  i herbatki, podawanej na srebrnej zastawie za £35.  Jak wiadomo, za słodki smak luksusu trzeba słono płacić.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska