MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

24/01/2006 22:14:57

Pogoń za pracodawcą

Problem z pracą dotyczy większości emigrantów z Polski przyjeżdżających na Wyspy Brytyjskie. Aby móc się tu utrzymać należy przynajmniej w stopniu podstawowym znać język angielski, powoli, ale stopniowo wyrabiać niezbędne dokumenty i pozwolenia w miejscowych urzędach, aktywnie poszukiwać pracy, ale nierzadko także i mieć szczęście do... pracodawcy. Ci, bowiem wykorzystują trudną sytuację nowoprzybyłych nie płacąc im ani grosza za wykonaną usługę. O czym przekonał się kolejny z naszych Czytelników. Krzysztof Bara do Londynu przybył we wrześniu ubiegłego roku

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Bitwa o zarobione pieniądze
Wcześniej przez dłuższy czas przebywał w Niemczech, gdzie pracował w tzw. budowlance. - Pierwszą pracę znalazłem chyba po 15 minutach od przyjazdu - mówi Krzysztof. Polegała ona na remontowaniu domów, tynkowaniu, kładzeniu płyt gipsowych etc. Na początku grudnia Krzysztof przeczytał w jednej z gazet ogłoszenie, w którym poszukiwano osoby do pracy w budownictwie. Francisco, właściciel firmy przyjął go, z miejsca niemal obiecując legalną pracę w dzielnicy Lewisham, w południowo - wschodnim Londynie. Pracować miał około trzech tygodni, do Świąt Bożego Narodzenia.
Z początku pracowało ich dziewięciu, w tym trzech Polaków. Poza nimi pracowali m.in. Słowacy i Litwini. Do końca utrzymały się jedynie dwie osoby, w tym Krzysztof. Z pewnością duży wpływ na to miał też fakt, iż już po pierwszym tygodniu, gdy przedsiębiorca zaczął się wymigiwać od zapłaty tygodniowej pensji, kilku od razu odeszło. Krzysztof jednak został. - Mam rodzinę w Polsce, której wysyłam pieniądze. Zresztą, jak większość z nas, po to tu jestem. A z pracą, jak to z pracą, raz jest, raz jej nie ma - podkreśla.
Wszelkie prace ukończone zostały planowo, jeszcze przed świętami. Były już szef wręczył mu czek na 400 funtów, mimo iż powinien zapłacić około 600.

Wszedzie dobrze, ale w domu najlepiej!

Zmyślony adres
Czek okazał się być bez pokrycia, a o umowie już nie było nawet mowy. - I tak zostałem na święta bez pieniędzy. Chodziłem po ulicy. Tam spotkałem Maćka, Iwonę, Darka, Mary i Piotrka - ludzi, u których mieszkam obecnie. Oni przyjęli mnie pod dach i pomogli. Dziękuję im z całego serca - mówi ze wzruszeniem.
Spotkanie z byłym pracodawcą jest niemal niemożliwe. Co prawda odbiera telefony, jednak na umówione spotkania nie przychodzi. Zlikwidował też siedzibę firmy, znajdującą się na Actonie. Pan Krzysztof spotkał go raz, tuż po nowym roku. Po odbiór pieniędzy wysłał go, z odręcznie wypisanym „dokumentem” pod zmyślony (jak się okazało) adres na White City. Potem, już telefonicznie kazał z kolei podać numer konta, na które miały być rzekomo przelane pieniądze. Na przelew czeka do dzisiaj.
Obecnie nasz rozmówca załatwia formalności dotyczące do przyjęcia innej firmy z branży budowlanej. Jednak sprawy pracy u Francisca nie uważa jeszcze za zamkniętą. - Nie jestem sam. Wcześniej czy później znajdziemy go. Zbieram też wszystkie dokumenty w tej sprawie, by udać się do sądu. Najważniejsze jest, by już nie oszukał innych, nie tylko Polaków - stwierdza na zakończenie Krzysztof.

DAREK ZELLER

 

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska