Jan Nowak w 2005 roku uzyskał dochody zarówno w Polsce, jak i w Wielkiej Brytanii. Jego ośrodek interesów życiowych pozostaje w Polsce, gdzie mieszka jego żona i córka. Jego dochód w Polsce wyniósł 5000 zł, brytyjski dochód, po odliczeniu diet i przeliczeniu na złotówki wyniósł 60000 zł. Podatek od całości dochodu (65000 zł), który Jan Nowak musi zapłacić polskiemu fiskusowi wynosi 14 897,28 zł. Jan Nowak zapłacił już w Wielkiej Brytanii podatek w wysokości 4500 zł. Zanim odliczy tę kwotę od należnego podatku w Polsce, musi sprawdzić czy nie jest to więcej, niż podatek przysługujący proporcjonalnie na dochód uzyskany w Wielkiej Brytanii wg polskiej skali podatkowej: (14 897,28 zł x 60 000 zł): 65 000 zł = 13751 zł. Ponieważ w tym przypadku wyliczona kwota jest większa niż faktycznie zapłacony w Wielkiej Brytanii podatek, Jan Nowak może odliczyć całą kwotę 4500 zł. Po przeprowadzeniu ostatniego obliczenia: 14 897,28 zł - 4500 zł = 10397,28 zł okazuje się, że Jan Nowak musi dopłacić polskiemu fiskusowi ponad 10 tysięcy złotych.
Kto ucieknie fiskusowi?
Kryterium decydującym o tym, gdzie należy rozliczyć się z podatku jest stałe miejsce zamieszkania (co nie ma nic wspólnego z posiadanym obywatelstwem czy zameldowaniem). Stałe miejsce zamieszkania jest rozumiane jako położenie ośrodka interesów życiowych. Z polskim urzędem skarbowym nie muszą mieć do czynienia osoby, które wyjeżdżając za granicę przeniosły tam swoje centrum interesów życiowych. Co to oznacza w praktyce? Ci, którzy mają ściślejsze powiązania osobiste i gospodarcze z Wielką Brytanią niż z Polską - przeprowadzili się razem z całą rodziną i dobytkiem - i zamierzają zostać tam na stałe mogą być spokojni. Co ważne - przeniesienie ośrodka interesów życiowych nie musi być jednoznaczne ze zmianą obywatelstwa, wymeldowaniem się w Polsce czy sprzedażą mieszkania. Minusem przepisów mówiących o miejscu rezydencji podatkowej jest brak precyzji. O ile miejsce zamieszkania podatnika łatwo ustalić, o tyle „zamiar" pozostania za granicą na stałe trudniej udowodnić. To, czy urząd skarbowy uzna, że przenieśliśmy swoją rezydencję na Wyspy zależy od wielu czynników i – co gorsza – od interpretacji urzędnika.
Osoby, które nie zostawiły w Polsce małżonka, dzieci, nie prowadzą w kraju żadnych interesów i nie osiągają dochodów nie powinny mieć problemów z przekonaniem fiskusa o tym, że są rezydentami brytyjskimi. Ich centrum interesów życiowych zostało przeniesione na Wyspy. Takie osoby mogą (chociaż nie muszą - jak poinformowano mnie w Urzędzie Skarbowym Wrocław Krzyki) złożyć w polskim urzędzie skarbowym deklarację o zmianie rezydencji podatkowej, powołując się na artykuł 4 umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, którą Polska zawarła z Wielką Brytanią w 1978 roku. Fiskus może poddać w wątpliwość przeniesienie ośrodka interesów życiowych osoby, która pracuje poza granicami kraju, ale w Polsce prowadzi liczne interesy lub jest właścicielem gospodarstwa rolnego.
- Przepisy Unii Europejskiej mówią, że każdy jej obywatel może sam sobie wybrać miejsce zamieszkania - mówi Ewa Manno z londyńskiego biura Financial Republic. - Status rezydenta Wielkiej Brytanii uzyskuje się po przepracowaniu tu 183 dni w roku. Jeśli osoba, która przepracowała na Wyspach wymagane 183 dni deklaruje, że chce zostać tu na stałe, moim zdaniem nie powinna mieć do czynienia z polskim urzędem skarbowym. Powiem więcej - Jeśli ktoś pracował w Polsce i w środku brytyjskiego roku podatkowego (który trwa od 5 kwietnia do 5 kwietnia następnego roku) przyjechał do Wielkiej Brytanii z zamiarem osiedlenia się tu na stałe, może przychody uzyskane w Polsce rozliczyć tutaj jako Foreign Income i uzyskać zwrot nadpłaconego w kraju podatku. Korzystając z okazji, odpowiem jeszcze na pytanie, które bardzo często pojawia się w telefonach do mojego biura. Brytyjski urząd skarbowy nie wysyła sam danych dotyczących podatnika do Polski, robi to dopiero na prośbę ze strony polskiego urzędu. Rejestrując się w Inland Revenue nie podajemy ani obywatelstwa, ani miejsca zamieszkania w Polsce (o ile takie mamy). Skąd więc urząd miałby wiedzieć, dokąd wysłać nasze dokumenty? Nie rozumiem, dlaczego z problemem podwójnego opodatkowania borykają się tylko przedstawiciele nowej emigracji. Umowa między Polską a Wielką Brytanią nie zmieniła się od prawie 30 lat, a dopiero po wejściu Polski do Unii problem ujrzał światło dzienne. Co z tymi, którzy wyemigrowali za chlebem 10 lat temu, zostawiając w Polsce rodziny - czy ich problem nie dotyczy? Takich pytań pojawia się i będzie pojawiać coraz więcej - dopóki polski rząd nie znowelizuje niejasnej i krzywdzącej Polaków umowy.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.