MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

16/01/2006 08:50:03

Psychologia: Ja czy my?

O podejmowaniu decyzji w związku dwojga ludzi powstało wiele rozpraw naukowych. Racjonalne przesłanki mówią, że zawsze należy przedyskutować wszystkie za i przeciw, a potem wspólnie zdecydować, jakie rozwiązanie będzie najlepsze. Życie jednak wymyka się z szablonów. Nie zawsze podjęcie decyzji przychodzi tak łatwo. Zwłaszcza, jeśli chodzi o tak trudny życiowy wybór, jakim jest emigracja.

Goniec Polski .:. Polski Magazyn w Wielkiej Brytanii

Przychodzi czasem w związku taki moment, że trzeba zdecydować, czyje plany są ważniejsze. On chce wyjechać, ją coś trzyma w miejscu. Albo inaczej – ona dostała intratną propozycję pracy za granicą, a on właśnie otworzył przewód doktorski w Polsce. Oboje mają wybór - pójść na kompromis lub powiedzieć nie. Są trzy rozwiązania – kupić tylko jeden bilet, nie kupować żadnego lub wyjechać razem. Choć żadna z możliwości nie jest idealna, trzeba się na coś zdecydować. Zasady podejmowania decyzji są zawsze takie same. Warto je poznać, nawet jeśli akurat wyboru dotyczącego emigracji dokonaliście dawno temu.

Na czym polega podejmowanie decyzji? Ogólnie mówiąc proces decyzyjny składa się z trzech następujących po sobie etapów. Przygotowanie, decyzja, działanie. Przed dokonaniem wyboru zaczynamy od zebrania informacji o różnych możliwościach. Następnie oceniamy je, dokonujemy bilansu zysków i strat i w końcu wybieramy rozwiązanie, które najbardziej nas satysfakcjonuje. Różne osoby postawione w takiej samej sytuacji podejmą różne decyzje. Wybór zależy bowiem od wielu czynników. Niezwykle istotny jest fakt, czy decyzję podejmujemy samodzielnie, czy wspólnie z drugą osobą.
W dużej mierze na wybór wpływa też sposób postawienia problemu i to, z jakiej perspektywy patrzymy oraz jakie są okoliczności podejmowania decyzji. Na przykład podejmując decyzję o emigracji zarobkowej na określonych warunkach dokonamy dwóch różnych wyborów w zależności od tego, czy potraktujemy sytuację jako tymczasową czy jako stałą. Nie zdecydujemy się na wyjazd do pracy poniżej naszych kwalifikacji, jeśli nie będziemy widzieć lepszych perspektyw na przyszłość. Jeśli jednak mało atrakcyjną ofertę pracy potraktujemy tylko jako punkt zaczepienia w nowych realiach, możemy uznać ją za wartą podjęcia ryzyka wyjazdu. Liczy się cel, jaki chcemy osiągnąć dzięki konkretnej decyzji.
Zanim dokonamy wyboru, rozpatrujemy wszystkie za i przeciw oraz stopień ryzyka związany z podjęciem każdej z decyzji. Jeśli poddawane ocenie korzyści i straty mają wymiar czysto materialny, łatwiej podjąć decyzję. Jednak jeśli na jednej szali położy się chęć spędzania czasu z partnerem, a na drugiej nowe mieszkanie, może być trudniej przeprowadzić matematyczne wyliczenia. Kłopot pojawia się także wtedy, gdy żadna z dwóch możliwości nie jest wystarczająco atrakcyjna, a trzecie rozwiązanie nie istnieje. W takiej sytuacji jesteśmy zmuszeni do wyboru „mniejszego zła".
Dokonanie wyboru pociąga za sobą łańcuch konsekwencji. Dobrze byłoby je przewidzieć, rozważyć skutki takiej, a nie innej decyzji. Psychologowie nazywają takie działanie strategią perspektywiczną.
Przykładem może być historia kobiety, która została postawiona przed wyborem wyjazdu do nieznanego kraju, bez znajomości języka, ale razem z narzeczonym lub pozostania samej w kraju. Zdecydowała, że rozstanie mogłoby wpłynąć zbyt destrukcyjnie na ich związek i wyjechała.
Inna strategia podejmowania decyzji polega na maksymalizacji korzyści bieżących. Nie martwimy się na zapas, nie analizujemy skutków decyzji, tylko łapiemy chwilę. Tak jak mężczyzna, który wyjeżdża za granicę, bo właśnie dostał propozycję wyremontowania mieszkania poznanej w barze kobiety.
Ogromny wpływ na podjęcie decyzji ma też sposób przedstawienia problemu. W poszukiwaniu rozwiązania zwykle oceniamy poziom ryzyka związanego z daną decyzją. Sposób przedstawienia problemu często determinuje wybór. Inaczej podejdziemy do sprawy, jeśli usłyszymy, że mamy aż 50 procent szans na znalezienie bardzo atrakcyjnej pracy, inaczej gdy dowiemy się, że ryzyko pozostania bezrobotnym wynosi 50 procent.
Proces podejmowania decyzji jest niezwykle złożony, a dwie takie same sytuacje nie istnieją. Poznanie historii życiowych wyborów innych ludzi może jednak ułatwić dokonanie własnego. Pamiętajmy tylko, że nikt nie podejmie odpowiedzialności za naszą decyzję i to my będziemy zbierać jej żniwo. Musi więc być podjęta w zgodzie z naszymi przekonaniami, a nie ku zadowoleniu innych.

O zasadach podejmowania decyzji mówi psycholog Magdalena Lewandowska:
- Ci, którzy wyjeżdżają, często zachwycają się i przy okazjonalnych pobytach w Polsce mówią o tym, że mają pracę i jest wspaniale – często nawet wbrew realnym problemom, z którymi się tu borykają. Jeśli w Polsce ci się nie układa, będziesz szukać potwierdzeń na to, że gdzie indziej jest lepiej. To raczej stan psychiczny i okoliczności sprawiają, że podejmujemy decyzję o wyjeździe i nie jest to decyzja racjonalna – jakby się to mogło na początku wydawać. Racjonalną decyzję o emigracji mogą podjąć tylko Ci, którzy odpowiednio długi czas spędzili za granicą. Odpowiednio długi to taki, gdy zaczynamy sobie uświadamiać nasze potrzeby i ambicje większe od jedynie „utrzymania się” przy pomocy kelnerowania, sprzątania lub prac remontowych. Nie ma jednak miejsc do życia idealnych. Wyjeżdżając, każdy powinien brać pod uwagę pewne podstawowe rzeczy: znajomość języka, samodzielność, przedsiębiorczość, łatwość nawiązywania kontaktów, przebojowość i doświadczenie zawodowe. Wydaje się, że o sukcesie na obczyźnie w większej mierze decyduje charakter i nastawienie niż jakiekolwiek inne czynniki. Nie jest wcale łatwo odnaleźć się w innym kraju bez wsparcia rodziny, wśród ludzi, którzy mają inne zwyczaje. Potrzeba do tego wiele determinacji i zdolności adaptacyjnych. Proszę jednak zwrócić uwagę na to, że osoby silne, przedsiębiorcze i samodzielne – radzą sobie, równie często dobrze w Polsce. Jeśli ktoś jest cichy, spokojny i zamknięty w sobie, to zmiana miejsca pobytu z Polski na Anglię na pewno mu w niczym nie pomoże.

Tylko razem
Małgorzata i Andrzej przez dwa lata żyli razem, ale osobno. Ona w Polsce z dwójką dzieci (wtedy 3 lata i pół roku), on w Anglii. Przysyłał pieniądze, przyjeżdżał raz w miesiącu na weekend. Długo zwlekali z decyzją o wspólnej emigracji. W Polsce Małgorzata miała do pomocy mamę, ale nawet z nią było jej trudno. Nie miała dla siebie czasu, chodziła zmęczona i zaniedbana. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby sama dać sobie radę z dziećmi i prowadzeniem domu. Był jeszcze inny problem. Mama Małgorzaty miała zostać w Polsce zupełnie sama - Małgorzata jest jedynaczką, jej ojciec odszedł do innej kobiety, kiedy miała 10 lat, nie mają żadnej bliskiej rodziny. - Widziałam jak mama przeżywa to wszystko i biłam się z myślami - mówi Małgorzata – z jednej strony wiedziałam, że musimy być razem, bo nasze małżeństwo w końcu przestanie istnieć, dzieci też potrzebowały ojca, ale wciąż za bardzo się bałam. Małgorzata w Polsce była nauczycielką polskiego. Kochała swoją pracę i wiedziała, że w Anglii nie znajdzie takiej samej. Tym bardziej skłaniała się do pozostania w kraju. Andrzej nie naciskał, do niczego jej nie zmuszał. Tylko za każdym razem, gdy wyjeżdżał miał coraz smutniejszą minę. – Szalę przeważyły Święta Bożego Narodzenia – mówi Małgorzata – spędziliśmy razem prawie dwa tygodnie i było cudownie. Poczuliśmy, co to znaczy być prawdziwą rodziną i nie chcieliśmy już z tego rezygnować. Zdecydowaliśmy, że zamieszkamy razem w Anglii.
Przez pół roku Małgorzata i Andrzej mieszkali w Londynie, on pracował, ona wychowywała dzieci. Po tym czasie zdecydowali się przeprowadzić do mniejszego miasteczka na południu. Tam mogli sobie pozwolić na wynajęcie domu z trzema sypialniami. W jednej zamieszkali oni, drugą zajęły dzieci, a trzecią... mama Małgorzaty. – W ten sposób możemy być wszyscy razem, a w dużym domu nie przeszkadzamy sobie nawzajem – mówi Andrzej – poza tym pomoc mamy bardzo nam się przydaje. Małgorzata znalazła pracę - na razie układa bukiety w lokalnej kwiaciarni, ale dwa razy w tygodniu uczy języka polskiego w szkole dla dorosłych. Jest zadowolona. Mama Małgorzaty opiekuje się wnukami, wieczorami chodzi na kurs angielskiego. Są szczęśliwi. – To była najlepsza decyzja w naszym życiu - mówi Małgorzata – jestem wdzięczna mężowi za to, że pozwolił mi do niej dojrzeć.
Komentarz psychologa:
- Na całe szczęście pani Małgorzata nie ma mamy – terrorystki. Zdarzają się rodzice, którzy żądają obecności dziecka, ale ze swojej strony nie chcą uczynić żadnego kroku, żeby mu to ułatwić. Przecież, gdyby matka powiedziała, że chce zostać w Polsce, postawiłaby tym samym córce ultimatum: jesteś ze mną, albo ze swoim mężem – łamiąc jej serce lub, co gorsza zmuszając osobę trzecią – zięcia do podjęcia niedobrych dla niego decyzji (powrotu do Polski, skoro dobrze wiedzie mu się w Anglii). Można pogratulować Państwu, że potrafiliście znaleźć porozumienie i tworzycie wspomagającą się i kochającą rodzinę. 

Zbawienne „nie".
Cezary od zawsze interesował się komputerami. Poszedł na informatykę, żeby móc zarabiać na życie i cieszyć się swoją pasją. Na studiach był wśród najlepszych. Potem zaczął pracować i okazało się, że w jego firmie nawet najlepszy specjalista nie ma szans na awans, jeśli nie chce być menedżerem. Cezary nie chciał zarządzać ludźmi, chciał programować. Ale chciał też kupić większe mieszkanie, samochód. Kiedy zaproponowano mu oddelegowanie do londyńskiego oddziału firmy, na dużo lepszych warunkach finansowych, z możliwościami rozwoju, był szczęśliwy. Powiedział narzeczonej – jedziemy! Ale Monika nie trysnęła entuzjazmem, jak się spodziewał. Właśnie dostała propozycję pracy na uczelni, spełniło się jej marzenie. – Nie wiedziałam, co robić – mówi Monika – powiedziałam „ja nigdzie nie jadę", rozpłakałam się i zamknęłam się w łazience. Ale po godzinie wyszłam już spokojna, z przemyślaną decyzją.
Monika postanowiła zostać w kraju i podjąć wymarzoną pracę, mimo że kocha Cezarego i chce, żeby byli razem. Nie była pewna czy dobrze robi, wydawało jej się, że kieruje nią egoizm. – W moim domu rodzinnym zawsze było tak, jak chciał ojciec. Mama nie próbowała nawet z nim dyskutować – mówi Monika – Moje „nie" znaczyło dla mnie bardzo dużo. To była nie tylko pierwsza poważna decyzja podjęta samodzielnie, ale też odcięcie się od modelu rodziny, który nigdy mi się nie podobał.
Cezary był zaskoczony, bo do tej pory to on o wszystkim decydował. Monika przyjmowała jego wszystkie propozycje z uśmiechem. Nie wiedział, że tak jej zależy na pracy na uczelni. – Nie przyszło mi do głowy, że na chłodno wykalkuluje sobie, co jest dla niej ważniejsze, miłość czy praca – mówi Cezary – oczekiwałem, że rzuci wszystko i pojedzie ze mną. Kiedy wyjeżdżałem, byłem na nią zły. Dziś wiem, że nie miałem racji. Monika została w Polsce, Cezary wyjechał. Spędzają razem co drugi weekend, dużo rozmawiają przez telefon. Zanim spakowali walizkę ustalili, że spróbują tak żyć przez rok, a potem zdecydują, co dalej. Po kilku miesiącach okazało się, że ich związek się wzmocnił, relacja uległej kobiety i mężczyzny – władcy zmieniła się w partnerstwo. - Kiedyś chciałem tylko Monikę przekonać do swoich racji – mówi Cezary – kiedy różniliśmy się w jakiejś sprawie, kłóciliśmy się i mieliśmy „ciche dni". Gdy powiedziała mi „nie", pierwszy raz spojrzałem na nią inaczej. Zaczęliśmy rozmawiać. Monika i Cezary nie wiedzą jeszcze czy zamieszkają w Polsce, czy w Anglii. Wiedzą natomiast, że decyzję podejmą razem, po przeanalizowaniu za i przeciw istotnych dla nich obojga.
Komentarz psychologa:
- Z reguły tak bywa, że jedno z partnerów ma większe perspektywy i szanse znalezienia się w obcym kraju niż drugie. Rozstanie się jest wielką próbą dla związku, ale tak jak w tym przypadku może mieć dobry wpływ. Jeśli ludzie naprawdę się kochają, to czasem rozłąka czyni ich dojrzalszymi i pozwala dostrzec to, co jest ważne dla każdego z osobna. Nie powinno się ulegać zbyt wielkim kompromisom. Gdyby pani Monika wyjechała wbrew swojej woli, cały czas myślałaby o tym, jak rozwijałaby się jej kariera w Polsce i każdy najmniejszy problem w związku  aktywizowałby jej niechęć do partnera. Nie należy jednak dać się złapać w pułapkę: „nie chcę tak jak moja matka, być zawsze submisyjna i uległa”. Wręcz przeciwnie, pani Monika może być uległa wobec propozycji partnera, jeśli tylko nie są w kompletnej opozycji do jej planów.

Nigdy stąd nie wyjadę
Iwona i Paweł, razem od czternastu lat. Jeden syn, Mateusz, siedemnastolatek. Mieszkają pod Krakowem, on jest lekarzem dentystą – prowadzi własny gabinet w niewielkim miasteczku, ona nie pracuje. Syn chodzi do liceum. Pół roku temu Paweł dostał propozycję od kolegi, który w maju 2004 roku wyjechał do Anglii. Jego firma wciąż szuka lekarzy, zapewniają kurs specjalistycznego słownictwa, mieszkanie na początek, bardzo dobre warunki finansowe. W Polsce Iwona i Paweł wciąż borykają się z problemami finansowymi. Mieszkają w starym domu, w którym ciągle trzeba coś remontować, gabinet wymaga wiecznych inwestycji. Taki wyjazd - może na kilka lat, może na stałe – byłby dla nich wybawieniem. – W końcu przestalibyśmy żyć od pierwszego do pierwszego - mówi Paweł, który najchętniej spakowałby walizki i kupił bilet na jutro – starczyłoby i na wakacje w Hiszpanii, i na dobrą szkołę dla Mateusza. Wszyscy troje znają angielski, mają w Anglii przyjaciół, a nawet daleką rodzinę Iwony.
Ale nigdzie nie pojadą, bo ona nie chce nawet słuchać argumentów męża. – Tu jest mój fryzjer, piekarnia i przyjaciółka z dzieciństwa, mój dom i moje życie - mówi. Iwona nie zgadza się też, żeby Paweł pojechał najpierw sam, na jakiś czas i spróbował smaku emigracji. – Nie mogę zostać tu sama. Jestem cały dzień sama, czasem tylko spotykam się z koleżankami. Zwariuję, jeśli noce też będę spędzać samotnie – wyjaśnia Iwona.
Paweł, który pracuje czasem po 12 godzin dziennie powoli traci cierpliwość. – Jestem zmęczony, długo nie dam rady pracować tak ciężko – mówi – a ona nawet nie chce ze mną porozmawiać. Zatyka uszy i ucieka do kuchni. Zaproponowałem, żeby znalazła pracę i pomogła mi w utrzymaniu domu, jeśli nie chce wyjeżdżać, ale w odpowiedzi tylko się rozpłakała. Iwona i Paweł tkwią w impasie. Właściwie przestali ze sobą rozmawiać, prawie się nie widują. Ostatnio Mateusz przyszedł ze szkoły i powiedział, że zaraz po maturze wyjeżdża na studia do Anglii. – Jesteś niewdzięcznym dzieckiem – usłyszał w odpowiedzi od Iwony.

Komentarz psychologa:
- To wymaga olbrzymiej dojrzałości ze strony obydwu partnerów, aby pozwolić drugiemu na wyjazd „na próbę”. Pani Iwona nie czuje się bezpieczna w takiej sytuacji. Dzieje się tak często w przypadku kobiet, które całe życie zajmowały się domem. Jej poczucie bezpieczeństwa zapewnia to, co zna i czego jest pewna. Jeśli syn ma zdawać maturę, jest prawdopodobne, że pani Iwona przez 18 lat nie pracowała. Jej syn chce się usamodzielnić, a wyjazd do Londynu spowodowałby, że straciłaby wszystko, co zna i daje jej poczucie komfortu. Jakie są szanse odnalezienia się w nowym środowisku dla pani Iwony? Czy byłaby w stanie znaleźć pracę, nawiązać nowe znajomości z obcokrajowcami? Moim zdaniem ta rodzina powinna szukać profesjonalnego doradztwa, aby rozwiązać problem. Inną kwestią jest próba zatrzymania w Polsce dorosłego już syna. Jeśli mógłby studiować w Anglii, to dla niego bardzo dobrze. Matki muszą pamiętać, że odejście swoich dzieci z domu mogą utrudnić i opóźnić, ale jest to nieuchronne. Jeśli nie pozwala się dziecku na dorosłość to ono i tak ją wywalczy, tylko że rozstanie będzie pełne goryczy i w nieprzyjemnej atmosferze.
Rozpoczęcie życia na własną rękę dla młodego człowieka jest wystarczająco trudne – rodzice powinni go wspierać, upewniać, służyć radą i pomocą, oraz możliwością powrotu do rodzinnego domu, gdyby coś się nie udało. Gdy się jednak postawimy w sytuacji pani Iwony: trudne dla każdej matki odejście dziecka z domu (syndrom opuszczonego gniazda) połączone z perspektywą utraty wszystkiego, co zna w jakimś obcym kraju, pozostawiona sama sobie? To delikatna sytuacja wymagająca porozumienia między wszystkimi członkami rodziny.  

Magdalena Gignal

Komentarze psychologa:
Magdalena Lewandowska

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska