05/01/2006 11:01:27
Na jak długo i w jaki sposób trafił Pan Prezydent do Wielkiej Brytanii?
- To było w 1974 roku. Londyn stanowił cel mojej pierwszej wyprawy do Europy Zachodniej. Tam mieszkali przyjaciele mojego ojca, od których otrzymałem zaproszenie i dzięki którym mogłem wyjechać. W sumie spędziłem tam dwa wakacyjne miesiące.
Gdzie Pan pracował w Londynie?
- Pracowałem w pubie, by móc zarobić pieniądze na zwiedzenie wielu ciekawych miejsc w Wielkiej Brytanii, o których wcześniej tylko czytałem lub które znałem z przekazów filmowych. Nie pamiętam już dobrze, gdzie mieścił się ten pub, gdzieś niedaleko Highbury. To była malutka uliczka. Próbowałem go później odnaleźć, ale nie udało mi się. Wszystko tak mocno zmieniło się w Londynie – ten rejon, sklepy i puby. Ale pamiętam dobrze mojego przewodnika po Londynie, którego miałem pracując w pubie. Był to imigrant, były żołnierz polski, a potem brytyjski, który ojczyznę opuścił w czasie II wojny światowej. Niezwykle urocza osoba, a także znakomity fachowiec w dziedzinie piw brytyjskich. Istna kopalnia wiedzy o browarach szkockich i londyńskich. Z wyrafinowaniem opowiadał o smaku poszczególnych gatunków, kolorach, znał wszystkie adresy, miał nawet własną kolekcję specjalistycznych piw. Prawdziwy koneser. Wtedy też po raz pierwszy uczyłem się angielskiego, gdyż na uniwersytecie w Gdańsku miałem język niemiecki i rosyjski.
Jakie były pierwsze wrażenia z pobytu?
- To oczywiście był szok. Być może moje wrażenia z zetknięcia się z kulturą i ludźmi Europy Zachodniej byłyby inne, gdybym poznawanie Europy rozpoczął nie od Londynu, a od jakiegoś małego miasta. Bo Londyn jest niezwykły i wyjątkowy. Robi kolosalne wrażenie nawet wtedy, gdy jest się niejako bywalcem krajów wysoko rozwiniętych. Niezwykłe są ulice, niezwykli są mieszkańcy. Mam ogromny sentyment do tego miasta, szacunek dla londyńczyków i jakąś stałą tęsknotę za atmosferą, która to miasto tworzy.
Jak oceniłby Pan bilans swego pobytu?
- Udało mi się zwiedzić Oxford, Cambridge, Bournemouth. Fascynowałem się także meczami Arsenalu. Byłem na co najmniej trzech, kiedy grał między innymi z Chelsea i Manchesterem City. Umiłowanie tego klubu pozostało mi do dziś. Jestem wciąż kibicem Arsenalu. Gdy wygrał mistrzostwo Anglii, byłem już prezydentem Polski. Wysłałem gratulacje do prezesa klubu. Proszę wyobrazić sobie, jak byli zaskoczeni moim listem!
Londyn dziś jest coraz bardziej polski. Na miejsce pracy i nauki niektórzy ludzie wybierają właśnie Wyspy Brytyjskie.
- Jestem pod wrażeniem, jak wielu Polaków pracuje tam dziś. Chociaż szacuje się ich liczbę na 120 tys., to myślę, że może być ich więcej. Odwiedzając restauracje, puby i sklepy, często słyszy się język polski. Ale szczególnie miłe są pozytywne opinie o Polakach w Wielkiej Brytanii, które słyszałem i od premiera Tony`ego Blaira i od królowej. Elżbieta II powiedziała, że Polacy są mile widziani. To daje poczucie zadowolenia, że więzy między Polakami a Brytyjczykami są tak dobre i bliskie.
Rozmawiała: Sylwia Chudak
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...