MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

05/01/2006 10:32:12

Jane Krakowski: Z Krakowa do "Ally McBeal"

Aktorka polskiego pochodzenia, Jane Krakowski, stała się znana po zagraniu roli Elaine w popularnym serialu telewizyjnym „Ally McBeal”. Niedawno występowała obok Ewana McGregora w jednym z teatrów na West End w Londynie w spektaklu ‘Guys and Dolls’.

W swoim następnym filmie zagra rolę Lizy Minelli. Grała do tej pory w 12 filmach oraz licznych przedstawieniach teatralnych i telewizyjnych. 
Anna Nathanson rozmawia z aktorką o pracy w kinie, w telewizji i w teatrze, o jej polskich korzeniach i o karpiu w wannie…

Co sprawiło, że zajęła się Pani aktorstwem? Czy wpłynęło na to Pani dzieciństwo?
Urodziłam się i wychowałam w New Jersey, niedaleko Nowego Jorku. Moi rodzice byli ekscentrykami; gdy miałam 4 lata, działali aktywnie w lokalnym teatrze i nie opuścili żadnego przedstawienia na Broadwayu. Ponieważ nie było ich stać na opiekunkę, zabierali mnie w wózku do teatru, co wywarło na mnie ogromny wpływ. Później, w każdy weekend jeździliśmy do Manhattanu oglądać przedstawienia na stojąco, po 9 dolarów za bilet. Te przeżycia zainspirowały mnie, żeby zostać aktorką.

Ma Pani typowo polskie nazwisko…
W showbusinessie jest ogromna presja, żeby zmienić nazwisko, ale jestem bardzo dumna z tego, że zachowałam moje oryginalne polskie nazwisko i cieszy mnie, gdy inni aktorzy też tak postępują. Ta presja była szczególnie odczuwalna wiele lat temu, ale świat się zmienia; teraz ludzie patrzą na to inaczej; bardziej ceni się inność, unikalność.

Czy posiada Pani liczną polską rodzinę?
Tak. Cała rodzina po stronie mojego ojca jest polska, ale chyba już nie mamy rodziny zamieszkałej w Polsce, wszyscy wyemigrowali do Ameryki.

Czy w dzieciństwie rozmawiała Pani w domu po polsku?
Niestety nie, ale mój tata rozmawiał po polsku. Moi dziadkowi rozmawiali na co dzień po angielsku, ale kłócili się tylko po polsku, żebyśmy ich nie zrozumieli! Żałuję, że znam tylko kilka słów po polsku.

Czy Pani była kiedyś w Polsce?
Tak, byłam w rodzinnym Krakowie 5 lat temu i bardzo mnie zachwyciło to piękne miasto. Ludzie byli tacy serdeczni; nawet obcy zapraszali nas, żeby przysiąść się do ich stolików w kafejkach na skwerach. Moi dziadkowie nigdy nie mieli okazji odwiedzić Polski od czasu, gdy wyemigrowali. Dlatego zrobiłam mnóstwo zdjęć, żeby im pokazać, jak wyglądają teraz stare polskie wioski-bardzo się z tego ucieszyli.

Czy zawsze była Pani aktorką, czy wykonywała Pani kiedykolwiek inne prace?
Obok sukcesów, przeżyłam również ciężkie lata. Gdy byłam bardzo młoda, występowałam non-stop, nie miałam nawet wakacji. Gdy ukończyłam 25 lat, nie mogłam znaleźć pracy przez 2 lata. Byłam przerażona, że nagle nikt nie był zainteresowany moją pracą i straciłam pewność siebie. Moj agent również przestał wierzyć w moje możliwości. Zaczęłam się zastanawiać, co na to wpłynęło. Brałam nawet pod uwagę możliwość przekwalifikowania się i pracy w innej branży, ale nic innego mnie nie pociągało. Postanowiłam, że muszę ciężką pracą odzyskać to, co dawało mi szczęście.
Ale później wszystko się zmieniło?
Tak, otrzymałam rolę w musicalu oraz zaczęłam się ubiegać o rolę w serialu „Ally McBeal”, i całe moje życie się zmieniło. Dużą rolę odgrywa wiara w siebie.

Grała Pani razem z Ewanem McGregorem w sztuce ‘Guys and Dolls’ w Londynie. Czy istnieje jakaś różnica między grą na scenie w Wielkiej Brytanii i w Stanach?
Świat teatru jest bardzo mały, zarówno w West End, jak i na Broadwayu. Zdarza się, że gdy komuś coś powiem w teatrze, usłyszę to niespodziewanie w rozmowie z osobą, której dobrze nie znam, 3 dni później! SMS-y krążą i wracają. W Anglii doskonałym wynalazkiem jest pub, i to niekoniecznie ze względu na alkohol! Bardzo lubię w nich to specyficzne poczucie wspólnoty; jest niesamowite. 7-go lipca, w ciężkich chwilach, ludzie udali się do pubu, żeby po prostu być razem; ta wspólna więź jest wspaniała.

Co najbardziej lubi Pani w teatrze?
Teatr ma dla mnie szczególne znaczenie, gdyż jest to jedyne, unikalne przeżycie, które dzieli razem grupę osób, które nigdy więcej razem się nie spotkają. Jest to cudowne. Wspaniałą rzeczą w teatrze jest spontaniczna reakcja publiczności. Mimo że gra się tę samą rolę przez 6 miesięcy, to nigdy nie jest to samo przeżycie.

Pod jakim względem różniła się praca nad Ally McBeal od gry na scenie?
To była moja pierwsza poważna rola w telewizji, poprzednio głównie pracowałam w teatrze. Brakowało mi reakcji publiczności. W śmiesznych momentach panowała cisza, nie było oczekiwanego śmiechu. Dopiero kilka miesięcy później dowiedziałam się, jak film się podobał. Mówiono mi w restauracjach, czy na ulicy, że ‘byłam zabawna’, a ja na to: ‘Świetnie, ale w którym odcinku, w którym epizodzie?’ Gra się jakby w próżni; trzeba się dobrze wczuć w rolę i nie martwić o rezultat.

Jak wyglądała praca nad „Ally McBeal”?
Zdarzało się, że najlepsza scena miała być nagrywana o 2 w nocy, po 18 godzinach pracy - w sytuacji, gdy grający ze mną w danej scenie aktor poszedł do domu, gdyż nie chciano mu zapłacić, żeby został. Odgrywa się wtedy tę scenę przed latarnią, osobą zastępczą, albo przed nikim. Trzeba całkowicie się wyłączyć, żeby móc się skoncentrować na pracy nad filmem. W dodatku iluminacja jest bardzo ostra; widzi się wszystkich. Na początku to trochę przeraża, ale również pociąga. Natomiast w teatrze uwaga cały czas koncentruje się na scenie, na aktorach; dookoła panuje ciemność.

A później następuje edytowanie….
Tak, zdałam sobie jasno sprawę z tego, że w teatrze jestem sama swoim własnym edytorem. Mam kontrolę nad odtwarzaniem roli. W „Ally” natomiast, gdy nowo nakręcony epizod oglądałam miesiąc później, nie poznawałam siebie! Początkowo bardzo mnie to złościło, że ludzie nie zobaczą tego, co zamierzałam pokazać. Z czasem przekonałam się, że edytor nie zawsze musi być moim wrogiem, że może być również przyjacielem, gdy coś nie wyszło tak jak miało.

Co jest najbardziej ciekawe w zawodzie aktorskim?
Ekspresja samego siebie, czego wydają się nie potrzebować ludzie, którzy pracują przed komputerami. Bo to nie jest łatwe i może przerażać. Żeby to robić, trzeba to naprawdę kochać albo mieć z tego dużą satysfakcję.

Czy spędzi Pani Gwiazdkę tradycyjnie po polsku?
Święta zamierzam spędzić w domu z moją polską rodziną, która teraz zamieszkuje w New Jersey. Moja babcia zawsze robiła gołąbki; w mojej okolicy na Manhattanie jest restauracja, która serwuje gołąbki własnego wyrobu. Czasami tam chodzę, żeby poczuć się jak w domu. To miejsce nazywa się ‘Twelve Chairs’ i znajduje się w Soho, na Manhattanie.

A czy Pani rodzina trzymała karpie w wannie?
Nigdy o tym nie słyszałam…zapytam się taty podczas Świąt!

Rozmawiała Anna Nathanson

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska