29/12/2005 06:37:03
C: Na jak długo, kiedy i w jaki sposób trafiła Pani do Wielkiej Brytanii?
AFP: Tak jak wszyscy Polacy. Przyjechałam na wakacje w 1967 roku, poszukując pracy. Owszem, znalazłam ją. Pracowałam w hotelu, w którym nie było windy. Musiałam nosić śniadania, sprzątałam i byłam poganiana przez włoską szefową pokojówek, co bardzo mnie śmieszyło. Wizyta w Anglii skończyła się nadspodziewanie dobrze, gdyż zamożna ciocia mojego męża wzięła mnie pod swoje skrzydła. Od tej pory chodziłam do teatru i kina. Pamiętam, że ogromne wrażenie zrobił na mnie „Łowca jeleni” i musical „Hair”. Londyn to było moje pierwsze zderzenie z Zachodem. Gdy wróciłam do Polski, zmieniłam domowe menu, nauczyłam się robić pyszną sałatę z sosem vinegrait, podawaną w drewnianej misie. Wtedy w Polsce to była sensacja.
C: W jakim momencie swojego życia zdecydowała Pani o wyjeździe i dlaczego?
AFP: Każda młoda kobieta potrzebuje się ubrać i umalować. W Polsce były z tym wtedy spore problemy. Poza tym wiedziałam, że dobrze jest zobaczyć, co słychać poza granicami kraju, jak żyją inni ludzie, co ich interesuje, co jedzą. Obserwować. To zresztą moja pasja.
C: Pani miejsca pracy za granicą?
AFP: O Londynie już mówiłam. Tak naprawdę moją prawdziwą przygodą emigracyjną była Australia, gdzie spędziłam 20 lat i pracowałam jako fotograf, aktorka i businesswoman. Bardzo ciężko pracowałam, również nocami. Robiłam zdjęcia grupom etnicznym podczas różnych uroczystości – zaręczyn, ślubów, wieczorków tanecznych. Często kończyłam pracę o drugiej czy trzeciej nad ranem. To była oczywiście praca weekendowa. Wciągu tygodnia chodziłam na Uniwersytet w Melbourne, gdzie uczyłam się angielskiego.
C: Pierwsze wrażenia w zetknięciu z inną mentalnością, systemem, obyczajowością?
AFP: Niezwykle pozytywne, zarówno w Londynie w czasie moich krótkich pobytów, jak i w Australii. Dużo się nauczyłam, zobaczyłam, że ludzie mogą się do siebie uśmiechać, interesować się nawzajem swoimi sprawami. Oczywiście początki były bardzo trudne. Słabo znałam język, musiałam się przyzwyczaić do lewostronnego ruchu. Często gubiłam się w nocy, nie mogąc znaleźć restauracji, gdzie miałam robić zdjęcia. Poruszam te sprawy w mojej pierwszej książce „Babie lato, czyli bądź szczęśliwa całe życie”, której fragmenty można znaleźć na mojej stronie www.aperepeczko.pl
C: Najtrudniejsze chwile za granicą przeżyłam, gdy…
AFP: Nie mogłam znaleźć drogi do domu.
C: Bilans pobytu?
AFP: Oczywiście, że było warto. Mam piękny dom, wspomnienia i możliwość spędzania wakacji w Australii. O Londynie często myślę i bardzo bym chciała znów go odwiedzić.
C: W jaki sposób doświadczenia pobytu za granicą pomogły Pani w późniejszym życiu?
AFP: Londyn był znakomitym przygotowaniem do późniejszego długiego pobytu w Australii
C: Najpiękniejsze miejsce w Anglii to według mnie…
AFP: Muszę przyznać, że mało widziałam poza Londynem. Utkwił mi w pamięci Kensington, gdzie mieszkałam, Paddington ze swoimi koronkowymi balkonami i Hyde Park, ponieważ wolno w nim było chodzić po trawnikach i nikt na mnie za to nie krzyczał.
C: Co obecnie słychać u Pani?
AFP: Ostatnio nie najlepiej, ponieważ straciłam ukochanego męża, Marka Perepeczko. Dużo pracuję w serialu i właśnie skończyłam pisać moją piątą książkę, pod tytułem „Śniadanie w łóżku”, która ukaże się pod koniec przyszłego roku. Na święta wybieram się do Australii. Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników londyńskiej „Cooltury”
Rozmawiała: Sylwia Chudak
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...