MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

29/12/2005 06:32:56

Czy historię piszą zwycięzcy?

Czego o nas w szkole uczą się Anglicy? Dlaczego statystyczny Brytyjczyk nie ma pojęcia o bitwie Polaków o Anglię? Jak się pisze historię w innych krajach? Dlaczego po zwycięstwie w II wojnie światowej, Churchill i Roosevelt „oddali” nas Stalinowi?

Wszystkich odpowiedzi, specjalnie dla Cooltury, udzielił prof. dr hab. ADAM SUCHOŃSKI - właściciel największego w Polsce zbioru podręczników do nauki historii z różnych stron świata. Wykładowca Wydziału Historii na Uniwersytecie w Opolu. Prowadzi zajęcia z dydaktyki historii i popularyzacji wiedzy historycznej (to jedyna w kraju uczelnia z takim przedmiotem). Członek międzynarodowych komisji ds. podręczników szkolnych. Spod pióra prof. A. Suchońskiego wyszła jedyna na świecie książka, poświęcona sposobom przedstawienia sylwetki Papieża w podręcznikach szkolnych na całym świecie.

Skąd Profesor czerpie materiały do swoich badań?
– Od 15 lat śledzę opisy Polski i Polaków w podręcznikach na całym świecie. Wnikliwie zbadałem tysiące w 70-ciu krajach. Współpracuję z Instytutem im. Georga Eckerta w Brunszwiku w Niemczech. Gromadzone tam materiały, dzięki uprzejmości pań: mgr R. Groger-Kanii i mgr M. Sacher-Koczewskiej trafiają do mnie. Sam też odbywam podróże w tym celu. Niektóre pozycje przywożą mi przyjaciele z zagranicy. Niemiecki Instytut jest  jedynym miejscem na świecie, gdzie gromadzi się podręczniki do nauki historii, a także geografii i wiedzy o społeczeństwie z całego świata, za wyjątkiem Korei Północnej. Ta mimo wielu apeli, nie jest zainteresowana utrzymywaniem jakichkolwiek kontaktów.

Dlaczego taką wagę przykłada Profesor właśnie do podręczników szkolnych?
– To, co znajdujemy w podręcznikach, jest odzwierciedleniem współczesnych tendencji edukacji historycznej. Szkolna książka dla większości ludzi jest tą jedyną historyczną, z którą mają kontakt w ciągu całego życia. Właśnie wtedy kształtują się nasze wyobrażenia o ludziach i świecie, zarysowują schematy. W chwili obecnej najbardziej akcentuje się dzieje narodowe. Dziejów powszechnych, do których my się zaliczamy, jest coraz mniej. Ogólna tendencja polega na eksponowaniu tego, co w przeszłości nas łączyło, a marginalizowaniu kwestii, za sprawą których jesteśmy podzieleni. Taka postawa służy rozwojowi Unii.

W podręcznikach których państw poświęcają nam najwięcej uwagi?
– Japonia jest krajem, który najwierniej i najobszerniej oddaje historię Polski. Na powstanie kościuszkowskie przeznacza się półtorej strony - to całkiem sporo. To nawet więcej, niż w niektórych polskich podręcznikach. Jeśli chodzi o naszych sąsiadów, to najwięcej miejsca udzielają nam Niemcy, następnie południowi sąsiedzi oraz Litwa i Rosja.

… a uczniowie których państw wiedzą o nas najmniej?
– Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, Włoszech, Hiszpanii. Poza naszymi najbliższymi sąsiadami, pierwszą informacją o Polsce w zachodnich krajach są rozbiory. Pragnę podkreślić, że mówimy o tendencjach generalnych. Zapewne znajdą się pozycje, które temu zaprzeczą, ale będą to jedynie wyjątki potwierdzające regułę.

Jak dziś na świecie prezentuje się uczniom historię?
– Pod aktualne potrzeby. Akcentuje się sprawy odpowiadające danej sytuacji politycznej, pomija kwestie niewygodne. Dobrym przykładem jest tutaj Katyń. W okresie „zimnej wojny” nie było kraju demokracji zachodniej, w tym Stanów Zjednoczonych, gdzie nie byłoby informacji o Katyniu dla pokazania, czym jest totalitaryzm sowiecki. Kiedy nastąpiło odprężenie, sprawa Katynia zaczęła powoli znikać. W tej chwili jedynie w czterech krajach Europy, od czasu do czasu podaje się tę wzmiankę. Natomiast u naszych wschodnich sąsiadów powstał specjalny program edukacji historycznej prezydenta Putina do roku 2025, który ma na celu pokazywanie wielkości Rosji w różnych okresach historycznych, kształtując dumę z osiągnięć państwa rosyjskiego.

Przed przystąpieniem do Unii, państwa już w niej funkcjonujące przyglądały się historii naszego kraju. Na co zwróciły uwagę?
– Podkreślono wtedy, że kiedyś u nas była anarchia, że za pieniądze można było sobie kupić rozmaite urzędy, że w okresie elekcji wybierano na króla tego władcę, który najwięcej zapłaci. `Liberum veto` nie ma odpowiednika w innym kraju, to typowo polskie zjawisko. Niestety, nie mówi się o ratowaniu przez nas ojczyzny. Wspomniano jedynie o powstaniu listopadowym, podkreślając, że walczyliśmy niesłychanie bohatersko. Podczas prezentacji nowych członków UE w unijnych podręcznikach, w wizytówce naszego kraju pojawiła się jedynie pielgrzymka do Częstochowy. Podczas gdy np. z Czech podano nowoczesną taśmę produkcyjną, czy praską Starówkę.

To nasza wina?
– Nasze wielkie rocznice obchodzimy robiąc wielkie przedstawienia, po których nic nie pozostaje. Brakuje za to funduszy na publikacje, które moglibyśmy przygotować i rozesłać do historyków w innych krajach. Wydarzenia, z których jesteśmy dumni, należy popularyzować za granicą. Czesi o sobie nieustannie piszą i rozsyłają do wszystkich możliwych odbiorców. Efekty są znakomite. My jesteśmy bierni, sądzimy, że i tak wszyscy o nas wiedzą i nie trzeba się promować. Nieprawda.

Postrzeganie Polski w zagranicznych podręcznikach jest jednostronne?
– Jednostronne: wiktoryjne i  martyrologiczne. Tam, gdzie chodziło o odwagę, ryzyko, determinację graniczącą często z szaleństwem, nie mieliśmy sobie równych. Byliśmy prześladowani. Lepiej działamy w warunkach konspiracji, niż niepodległego państwa. Wiatry historii były nam najczęściej przeciwne. Zagraniczni historycy podkreślają, że potrafimy walczyć, ale nie zawsze potrafimy wykorzystać efekty swojego zwycięstwa. Pozostaje tylko pytanie, czy taka postawa jest atrakcyjna dla nie tylko młodego odbiorcy? Dziś nikt nie chce umierać, preferuje się ludzi, którzy wnieśli coś konstruktywnego i to jest cenne. Problem polega na tym, że obraz Polaka na kartach zagranicznej literatury jest daleko niepełny. Nikt nie mówi o Konstytucji 3 Maja, która była drugą na świecie, a pierwszą w Europie. Nasza Komisja Edukacji Narodowej była pierwszym Ministerstwem Oświaty - szkoda, że o tym nie wspomina nikt. Mieliśmy najlepiej zorganizowane państwo podziemne w czasie II wojny światowej, ale kiedy mówi się o ruchu oporu w tamtym okresie, to przykładem jest Francja. Nie znalazłem nigdzie informacji, że w okresie okupacji nasze podziemne państwo posiadało wszystkie agendy ministerstwa, komitety, działały uczelnie. Potrafimy być świetnymi organizatorami, ale tej informacji nie wyniesie uczeń z żadnej szkoły na świecie. Zobaczy za to ilustracje z polskiej wsi, pielgrzymki do Częstochowy. Ludzie pokazywani są najczęściej na tle drewnianego wozu i kopca siana nawet w niedawnych publikacjach. Nas widzi się wyłącznie przez pryzmat rozmaitych stereotypów.

Szczególnie interesuje nas obraz Polaków w brytyjskich oczach, bowiem w nich odbijamy się codziennie.
– W podręcznikach angielskich, choć nie tylko, odchodzi się od precyzyjnego opisu działań wojennych na rzecz losów ludzkich, nauki, techniki na usługach wojny. I tutaj nie ma mowy o Polakach, o naszym wywiadzie, o Enigmie, o polskich lotnikach walczących za Anglię. Nadal piszą sporo o „Solidarności” i Lechu Wałęsie, poświęcając nawet 2-3 strony. To jedyny kraj, który podaje tak obszerną relację. Ostatnio rośnie zainteresowanie polskimi sprawami ze strony Brytyjczyków. I to nie tylko ze strony Normana Daviesa. Pojawiają się pierwsze pozycje o Enigmie, ale nie są to podręczniki. Statystyczny angielski uczeń na razie dowiaduje się jedynie o rozbiorach, powstaniu listopadowym, powstaniu państwa polskiego po I wojnie światowej, ataku Niemiec na Polskę. Przy czym nie uznaje się tego momentu za początek II wojny światowej. Ta ich zdaniem rozpoczyna się w momencie przystąpienia do niej ich samych i Francuzów. Kiedyś pisano o powstaniu warszawskim. Dziś bardzo rzadko. O Katyniu pamięć zanika zupełnie. Oświęcim jest postrzegany jako tragedia ludności żydowskiej, którą mordowano na terenie Polski. O Polakach, którzy w tych obozach też byli  więźniami wzmianki nie ma.

Czy angielscy uczniowie wiedzą dlaczego po II wojnie światowej w Polsce zapanował komunizm? Czy zdają sobie sprawę, że to m.in. „dzięki” Churchillowi i Rooseveltowi, Stalin po konferencjach, m.in. w Jałcie, mógł przejąć kontrolę nad Polską, zaprowadzając totalitarny system?
– Anglicy, podobnie jak Amerykanie, usprawiedliwiają swojego przywódcę. Twierdzą, że presja Stalina była niezwykle duża. Stalin miał silną armię, która wyzwoliła pół Europy, zdobyła Berlin. Z tym należało się liczyć. Do głosu dochodziła także obrona własnych interesów. Amerykanie nie chcieli drażnić Stalina, a pozyskać go do dalszej wojny z Japonią. Anglicy zaś twierdzili, że los Polski został już przesądzony w Poczdamie i oni nic na to poradzić nie mogli. Ponadto za dobrą monetę przyjmowali zapewnienia rosyjskiego przywódcy o wprowadzeniu systemu demokratycznego w Polsce po wojnie. Chociaż, prawdę mówiąc, dotychczasowe doświadczenia w kontaktach ze Stalinem nie pozwalały na taką ufność. Przed tym ostrzegało wielu angielskich historyków. Ponadto oczekiwano, że zniszczona wojną Rosja będzie za słaba, by przeciwstawić się temu, co na dwóch konferencjach uchwalono. Mylono się.

Jak przedstawiono kwestię stanu wojennego w brytyjskich podręcznikach?
– Prawie każdy autor opisał to inaczej. Większość uważa, że wprowadzenie go uniemożliwiło radziecką interwencję. Podejmowane są próby usprawiedliwienia akcji, z czym polemizuje strona polska.

Nazwiska których Polaków pojawiają się w światowych podręcznikach?

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska