MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

20/12/2005 10:31:58

Kontrowersyjne żarty

Brytyjski ambasador w Polsce, Charles Crawford, w mailu pisanym niby w imieniu  premiera Tony Blair’a, celowo puszczonym do prasowego rozgłosu, w „żartobliwy” sposób przedstawia metody wynegocjowania dobrych dla UK udziałów budżetowych w  grudniowym summicie UE. Uważa się, że te „żartobliwe” poglądy ambasadora są odzwierciedleniem prywatnych opinii brytyjskich wysokich urzędników państwowych na sprawy Unii Europejskiej. A także, że pod pokrywką humoru kryje się niejedno ziarno prawdy.

O co chodzi?  Jak zwykle o pieniądze.  Kiedy słaba gospodarczo Wielka Brytania przysąapiła do Unii w 1973 r, otrzymała zapewnienie rabatu budżetowego ratyfikowanego w 1984 r.  Wspólnota zobowiązała się wypłacać Wielkiej Brytanii dwie trzecie różnicy między tym co kraj ten wpłaca do europejskiego skarbca, a tym co z niego otrzymuje. Nie zadowalało to wówczas negocjatorki, pani Thatcher, która chciała zwrotu wszystkich wpłaconych pieniędzy, co nigdy nie udało się ani jej rządowi, ani następnym.

Wspólnota Europejska buduje wspólny budżet zbierając fundusze od państw członkowskich poprzez ściąganie z nich podatków i dochodu narodowego. Ten uzbierany budżet z kolei zostaje rozdzielany wedle potrzeb, ze szczególnym uwzględnieniem państw uboższych, ich rozwoju i konieczności budowy infrastruktury. 

Kością niezgody są tutaj rolnicze subsydia (CAP) otrzymywane przez Francję, które Wielka Brytania uważa za wielce dla siebie niesprawiedliwe. Natomiast Francja walczy o to, aby znieść, lub przynajmniej zmniejszyć, rabat dotacji otrzymywanych  przez Wielką Brytanię. Brytyjskie wpływy finansowe są bowiem gwarantem powodzenia francuskiego rolnictwa. Walka na ringu toczy się więc między tymi dwoma krajami – zarówno jeśli chodzi o pieniądze jak i o wpływy w Europie. Reszta państw stojąc na uboczu, patrzy co można dyplomatycznie „uskubnąć” dla siebie ze wspólnej puli.

Obecny rząd polski, tak mocno podpierany przez rolniczy elektorat, zmuszony jest niejako stać jako sojusznik przy boku Francji, której „idea fix” są dotacje rolnicze, których słodki smak skosztowali już polscy rolnicy.  Nie należy jednak zapominać, że to Wielka Brytania przełamała sceptycyzm państw członkowskich jeśli chodzi o polskie członkostwo w UE, przekonując ich o konieczności naszego przystąpienia do Europy.

Jeśli zaś chodzi o mailową opinię pana ambasadora Crawforda to...

Jego supozycje są zarówno głupie jak i aroganckie.  Mówiąc o tym, że Wielka Brytania stworzyła więcej wakatów dla Polaków niż rząd polski – toż to brednie.  Panie Ambasadorze, żadnych stanowisk pracy nikt w Wielkiej Brytanii nie stwarzał dla nas specjalnie, bo one tutaj już były! Niechciane przez Waszych tubylców, którym rączek nie chce się maczać w brudnej robocie, bo wolą siedzieć na zasiłku nie umiejąc nawet dobrze  przesylabizować własnego nazwiska.  Bo nauka tutaj jest towarem „niechodliwym”, czego dowodzą rankingi światowe tzw. wiedzy ogólnej, w których Wielka Brytania wlecze się na szarym końcu.  Elitarność raczej niż egalitarność!

Jeśli zaś chodzi o te „nie do wymówienia nazwiska i niezrozumiałe języki” , o których wspomina brytyjski ambasador, to doprawdy - Panie Ambasadorze, świadczy to tylko o pańskiej tępocie lingwistycznej oraz głębokiej arogancji, typowej wychowankom brytyjskich szkół prywatnych, tak jak Pan, hołdujących kolonialnej przeszłości, którzy nurzając się w odeszłym świecie brytyjskiej supremacji politycznej, uważają inne narody za potencjalnych niewolników.

Mówi Pan, że jesteśmy niegrzeczni i niewdzięczni, dając nam do zrozumienia, że takie cudzoziemskie przybłędy jak my, nie zasługują na szacunek.  Według Pana powinniśmy żyć „na kolanach” w wiecznych ukłonach i wdzięczności dla jaśnie wielmożych? Odpowiadamy Panu, że jesteśmy dla Pana takimi samymi cudzoziemcami, jakim Pan jest dla nas ,  żeby zacytować sławną odpowiedź polskiego reżysera Romana Polańskiego, któremu kiedyś zarzucono, że jest „tylko” cudzoziemcem.

Panie Ambasadorze! Wedle doniesień prasowych, pański mailowy i bardzo publiczny „żart” został wysłany o godz. 5.36 rano. Zachodzi poważne podejrzenie, że jego siłą napędową mogła być ilość spożytego alkoholu. Być może nawet rodzimej „Wyborowej” lub „Żubrówki”, jako że rezyduje Pan w Warszawie.  Na przyszłość, prosimy zainstalować sobie przy komputerze balonik  kontrolujący zawartość Pańskich wypowiedzi.

* * *

List e-mailowy wysłany przez ambasadora Wielkiej Brytanii w Polsce Charlesa Crawforda do Kima Darmocha, doradcy premiera Tonyego Blaira ds. europejskich i Nicoli Brewer, szefowej departamentu europejskiego w londyńskim Foreign Office, zawierał komentarze ambasadora na temat Komisji Europejskiej, Francji, Polski i innych nowych członków UE. A wszystko w związku ze sporem o budżet UE na lata 2007-13.

W swoich mało dyplomatycznym liście brytyjski ambasador w Polsce niepochlebnie wyraża się o Parlamencie Europejskim i uważa tę instytucję za niepotrzebną. Wbija szpilę prezydentowi Francji a przy okazji naśmiewa się z premiera Marcinkiewicza. Brytyjską propozycję budżetu uważa za hojną i nowoczesną i dopomina się o wdzięczność ze strony członków nowych państw unijnych, którzy nie dość, że słabo mówią po angielsku, to na dodatek noszą  dziwne, niewymawialne nazwiska.

Polsce Crowford wypomina, że Wielka Brytania stworzyła więcej miejsc pracy dla Polaków niż polski rząd.

Brytyjski ambasador doradza Blairowi, aby postawił na stole duży dziecinny budzik i zaczął swoją wypowiedź od słów: OK., koledzy, to moja ostatnia propozycja budżetowa. Albo ją przyjmiecie, albo szczyt zostanie zerwany i budżetu nie ma. Obowiązują coroczne prowizoria.

JB

* * *

Brytyjski dziennik „Financial Times” zamieścił w swym środowym wydaniu tekst satyryczny w formie listu z przeprosinami, jaki rzekomo wystosował do Polaków brytyjski ambasador w Warszawie Charles Crawford. Oto opublikowany tekst współpracownika „Financial Timesa” Rogera Blitza:

„Drogi polski narodzie, chciałbym przeprosić za moje komentarze w moim ujawnionym e-mailu, w którym określiłem Polaków jako niegrzecznych i niewdzięcznych w sprawie układania budżetu Unii Europejskiej, i napisałem, że rząd brytyjski stworzył w ciągu ostatniego roku więcej miejsc pracy dla Polaków niż rząd polski. Oczywiście mój e-mail był pomyślany jako żart i jestem wdzięczny waszemu ministerstwu spraw zagranicznych za zaproszenie mnie do dyskusji na temat różnic między brytyjskim i polskim poczuciem humoru. Przebywam w waszym kraju zaledwie od dwóch lat i przyznaję, że miałem niedobór dobrych polskich dowcipów. Jednak po miłej kilkugodzinnej pogawędce w waszym ministerstwie spraw zagranicznych mogę obecnie uważać, że w pełni to nadrobiłem. Patrząc z perspektywy brytyjskiej, pouczające było odkryć, jak cudownie nieskrępowane są nowe kraje członkowskie - takie jak wasz - gdy rzecz dotyczy tradycyjnego języka dyplomacji w UE. Jakie to wspaniale staroświeckie, że wasz naród ma niewielkie lub żadne doświadczenie w słownych żartach, które krążyły między nami, Francuzami i Niemcami przez ubiegłe 40 lat, co przyczyniło się znacznie do scementowania europejskiej współpracy i harmonii. Ta dobroduszność praktykowana jest tak dobrze, że każdy nowy członek UE uważał za konieczne, wręcz życiowo niezbędne, przyłączenie się do niej. Dla wielu dyplomatów takie przyjemne prześmiewki stanowią jedną z atrakcji ich zawodu i w oczach naszych narodów uzasadniają w znacznym stopniu nasze pobory. Witam z uznaniem szacunek i grzeczność, z jakimi traktujecie sprawy UE, i jestem ciekaw, jak długo się utrzymają. Na razie wasze polskie poczucie humoru będzie mi dostarczać szczerej rozrywki przez resztę mojej misji”.

Do powyższego tekstu „Financial Times” dołączył krótką informację, że Crawford studiował prawo na uniwersytecie w Oksfordzie razem z przyszłym premierem Tonym Blairem. „W wieku 51 lat, choć zaliczył już placówki w Sarajewie i powojennym Belgradzie, nie stracił apetytu na uczniowskie psoty” - konkluduje gazeta.

Kilka godzin po ukazaniu się listu na internetowej stronie dziennika okazało się jednak, że  rzekome przeprosiny są kolejnym dyplomatycznym żartem i nie są autorstwa Crawforda. 

Anna Cholewa – Selo

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska