MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

29/11/2005 14:51:14

Manchester.

Rzut beretem„And on sixth day, God created MANcheseter”... To tu do Beatelsów jest przysłowiowy „rzut beretem”, to tutaj mieści się podobno największa ilość klubów tanecznych, jedna z największych chińskich dzielnic w Europie, szeroki wybór restauracji i najsławniejsza dzielnica gejowska w całej Anglii! Jeśli ktoś z was kiedykolwiek był na gejowskiej imprezie, to wie doskonale, że jest tam najlepsza muzyka. Po za tym gejowskie imprezy mają tą miłą stronę, że na kobiety nikt nie zwraca absolutnie żadnej uwagi, i gdy spódnica się rozerwie, bądź bluzka niebezpiecznie pojdzie do dołu połowicznie odsłaniając biust, to gwarantuję, że nikt się nawet nie obejrzy. A w toaletach słyszy się takie same dialogi jak na „heteryckiej” dyskotece: „Kochana! Jaka szałowa bluzka! Absolutnie bombowa (to taki tutejszy slang)”, bądź „No cudownie wyglądasz w tym kolorze”, ale jest to całkowicie szczere i przyjazne. Czasami pada to nieodzowne „Where are you from?”, ale zdarza się to dość rzadko. Można poszaleć, powygłupiać się na całego i nie dbać zupełnie o rozmyty makijaż, zniszczoną fryzurę i połamane paznokcie.

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Normal size
 Pamiętam, że gdy pierwszy raz ujrzałam to miasto byłam trochę... cóż zdegustowana. Po Paryżu, Rzymie, Warszawie - kiepsko. Teraz jednak odbieram je zgoła inaczej. W myślach zawsze porównuję Manchester do żony robotnika. Bardzo efektownej, dobrze ubranej, eleganckiej Pani z czerwonym nosem, od nieustannego picia i wyraźną nadwagą. Jeden z moich zwariowanych przyjaciół określa Manchester następująco: „A zwykła trochę większa wiocha, z domkami dla krasnali”. Co jest  prawdą, bo rzeczywiście domki tutaj są dla krasnali, liliputów bądź hobbitów, ale nie dla ludzi. Chociaż na każdym kroku dowiaduję się, że jest to „normal size”. Zawsze ciekawi mnie jak te wszystkie Angielki nazywane przez moją kuzynkę pieszczotliwie „hipami” żyją w tych lilipucich domkach.
Samolotem... do centrum

 Jeśli jedziesz z Polski, najlepszym, najtańszym i najpraktyczniejszym środkiem lokomocji jest samolot. Jeśli korzystasz z Wizzair’a, pamietaj, że najpierw dotrzesz do Liverpoolu, skąd będziesz musiał się następnie dostać do Manchesteru. Nie jest to trudne ani kosztowne. Należy, bowiem wydostać się z lotniska i poszuać przystanku autobusowego linii National Express. Bilet w jedną stronę kosztuje Ł5,50. Niestety bardzo łatwo jest przegapić ten autobus, gdyż jedzie tylko raz na godzinę. A w na liverpoolskim lotnisku, nie ma zbyt wiele ciekawych rzeczy do zobaczenia podczas godzinnego czekania, tak, więc, jeśli nie palisz, nie lubisz pić trzech kaw, to radzę zajrzeć na stronkę www.nationalexpress.com. Podroż z Liverpoolu do centrum Manchesteru trwa około godziny.

 Jeśli jednak korzystasz z linii Sky Europe, której bilety są ociupinkę droższe, dotrzesz bezpośrednio na lotnisko, z którego żółte strzałki poprowadzą Cię do przystanku autobusowego. Po drodze jest dużo sklepów, a w Post Office pracuje moja koleżanka-Polka, wiec spokojnie można powiedzieć „Do Polski list chcę wysłać!”. I kawę na terminalu podają najpiękniejsze dziewczyny na całym lotnisku w cafe „Ritzza”, które bezbłędnie poznają, kto jest „swój” i dają wtedy więcej czekolady. Po odbyciu blisko dwudziestominutowgo spaceru, najlepiej jest wsiąść w autobus linii 43 bądź 105, gdzie bilet kosztuje Ł2,70, by dotrzeć do celu naszej wędrówki-Centrum miasta. Warto jest kupić od razu bilet tygodniowy „Mega Rider”, który kosztuje Ł8,50 i uprawnia do jazdy wszystkimi autobusami linii Stagecoach (i nie pomoże mruganie, tuptanie, i puszczanie oczka do innych kierowców). W obu przypadkach znajdziesz się w Centrum miasta na Placu Piccadilly, który nie sposób przegapić, gdyż jest to końcowa stacja wszystkich autobusów. Charakterystyczna fontanna oraz tłum ludzi biegających we wszystkich możliwych kierunkach na pewno przypomną Ci, że jest to Centrum miasta. Jeśli natomiast nie jesteś pewien, kiedy należy wysiąść, lub poprostu chciałbyś się najnormalniej w świecie upewnić, radzę zapytać kierowcy, bo jest duża szansa, że odezwie się w naszym ojczystym języku, jednocześnie obdarzając Cię wielkim, ciepłym uśmiechem.

Autobusem do Manchesteru
Drugi przypadek. Podróż z Londynu do Manchesteru. Najtańszy będzie Mega Bus. Cena biletu jest śmieszna. Kosztują od Ł1. Można je kupić niestety jedynie przez Internet, więc jeśli mały „Ciapek” w banku odmówił Ci wydania karty debetowej, to tak zwana lipa. Ja kilka razy próbowałam kupić bezpośrednio u kierowcy, ale obawiam się, że to działa tylko w stosunku do kobiet. Jednak śmieszna cena całkowicie odpowiada warunkom przewozu. Nie jest to, bowiem, nawet autokar, tylko zwykły autobus. Jeśli więc jesteś młodym studentem, bądź studentką i nie straszne Ci niewygody, po blaskach i cieniach polskich akademików, pewnie standard Mega busa Cię nie zaskoczy. Jeśli jednak planujesz dłuższy pobyt radzę autokar linii National Express. Czas trwania podróży jest podobny (około 6 godzin), ale standard dużo wyższy! Bilety wahają się w granicach 10-Ł20 w zależności od terminu. Wypróbowałam oba środki przewozu, i mogę stwierdzić jedno: „Szaleństwem nie jest dzika noc w Londynie i przyjazd następnego dnia do oddalonego 250 mil Manchesteru, szaleństwem jest 6-godzinna podróż nad ranem, kiedy sąsiad obok puszcza bąki i śpiewa ukraińskie pieśni ludowe... Szczerze, więc radzę National Express.

Zarówno przystanek National Express jak i Mega Bus w Londynie znajduje się na Victoria Station, a przystanek w Manchesterze na Cholton Street. Radzę jak najszybciej dostać się do Centrum Manchesteru, czyli Placu Piccadilly. Pomocna może okazać się Portland Tower, czyli wielka wieża, która do tej pory jest dla mnie zagadką, i nadal nie wiem, co się w niej tak naprawdę mieści. Mój kolega z pracy mówi, że podobno organizacje międzynarodowe, które są przykrywką dla mafii, ale ja nie sprawdzałam. Jeśli w którymkolwiek momencie spaceru poczujesz się niepewnie radzę zapytać Pana sprzedającego gazety, bo inny przyjazny mieszkaniec Manchesteru, pewnie zechce Ci pokazać „the shortest way” a wtedy, cóż pół godzinny stracone. Na wszelki wypadek radzę zabrać ze sobą ten artykuł i razem ze mną odkrywać Manchester.
EVA
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska